Znajdź swoją politykę ekstazy - Timothy Leary

Recenzja ksiązki.

Anonim

Kategorie

Odsłony

4679
LSD - dietyloamid kwasu lizerginowego, trujący i halucynogenny narkotyk jest alkaloidem półsyntetycznym. Otrzymuje go się z kwasu lizerginowego powstającego przez hydrolizę alkaloidów wyodrębnianych ze sporyszu.
P.Mastelarz, "Podręcznik chemii organicznej"
No i jak mam powiedzieć mojemu pięknemu, mądremu, oświeconemu synowi żeby nie palił tysiącdolarowego banknotu ?
Timothy Leary, "Polityka ekstazy"

Tymi słowami kończy się luźny zbiór esejów, wizji, wspomnień, manifestów i traktatów jednego z największych, a na pewno najbardziej wyklętych proroków lat 60-tych - Timothy Leary`ego, zatytułowany "Polityka Ekstazy".

Leary - ikona popkultury, arcykapłan LSD oraz cybernetyczny wizjoner jest dla wszystkich ezoterrorystów, medialnych guerillas oraz kontrkulturowych aktywistów taką samą ikoną, jaką proradziecki janosik Che Guevara jest dla wszystkich niedoszłych lewackich antyglobalistów w arafatkach i portfelami swoich ojców pod pachą. Można odrzucać i kwestionować jego przesłanie, ale jedno jest pewne: czyny i idee Leary'ego należały do jednych z najbardziej wywrotowych w dwudziestym wieku.

Chcecie tego czy nie, wiecznie ukwaszony dobry doktor jest waszym apostołem za każdym razem gdy włączacie przycisk przeglądarki internetowej i rzucacie się w niezgłębiony wir informacyjnej magmy, obiegającej nasz glob z prędkością większą niż wasze myśli; niczym anioł stróż Ery Wodnika (czy może raczej Horusa) całuje w spocone czółka obżartych extasy, tańczących w klubach japiszonów, jak i kodujących w podświadomości zawarte w kolażach video sigile młodych adeptów Thee Temple Ov Psychick Youth. Mimo, że "Politykę ekstazy", jak i inne teksty Tima czyta się dzisiaj jak smutny napis nagrobny dla pewnej krótkiej chwili w dziejach ludzkości, która mogła zaowocować globalnym otrzeźwieniem, nie można przecenić faktu, że duch Dobrego Doktora do dziś dosypuje do mętnej herbaty medialnego chaosu i globalnej unifikacji naszych czasów odrobinę jasnego niczym tęcza kwasu łobuzerskiej, ezoterrorystycznej utopii.

Gdyby nie pierwszy kontakt ze środkami rozszerzającymi świadomość w 1960 roku, Leary byłby pamiętany do dziś tylko w kręgach naukowców zajmujących się psychologią. Jednak w środku jego życia, w momencie, gdy z reguły osobnik rodzaju męskiego staje się jednostką społecznie dosyć ustabilizowaną, Leary jako znany amerykański naukowiec doznaje objawienia porównywalnego tylko z mistycznymi odlotami Buddy czy św. Jana. Jednak cudowne dziecko laboratoriów Sandoz zmieniło go nagle w otoczonego hippisiątkami apostoła cybernetyczno - psychodelicznej utopii oraz przyśpieszonej ewolucji rodzaju ludzkiego, której głównym instrumentem miała się stać ta magiczna substancja; cybernetyczny święty Graal, kosmiczne radio i wehikuł czasu w jednym - LSD. Sama ta teoria brzmi do dziś bardzo wywrotowo z paru oczywistych, aczkolwiek wielce smutnych faktów - większość polskiego (oczywiście nie tylko) społeczeństwa wychowana w alkoholowo - katolickim kieracie drży na sam fakt słowa-klucza, wypowiadanego w mediach bardzo często by zagrać na cienkiej strunie społecznego poczucia bezpieczeństwa - NARKOTYK. Nie będę jednak wdawał się tu w dywagacje na temat praw do konsumpcji czy legalizacji nielegalnych środków odurzających. Chcę w miarę obiektywnie oddemonizować w niniejszym eseju postać Leary`ego, którego z czystym sumieniem można nazwać jednym z największych męczenników wolności słowa dwudziestego wieku. W kraju, pamiętajmy, w powszechnej opinii nie łączonego z jakimkolwiek totalitaryzmem czy też zniewoleniem jednostki.

Mistyczny szok, jaki wywołał w Learym dietyloamid kwasu d-lizergowego (czyli po prostu "kwas") musiał być potężny, skoro określił on tę substancję "największym dobrem, jakie kiedykolwiek spotkało ludzkość". Jednak bynajmniej nie aprobował "ukwaszania" się społeczeństwa w ogromnych dawkach i z takąż czestotliwością. Traktował LSD jako relikwię i rzecz świętą, a jako taka nie może być przecież przyjmowana codziennie, od tak i od niechcenia. Czy prawdziwy, żarliwy chrześcijanin idąc po ulicy żuje hostię niczym miętowego cukierka? Leary pojął, że kwas może być dla hiperkonsumpcyjnego, amerykańskiego społeczeństwa najszybszym biletem do oświecenia, ewolucji i ogólnie polepszenia siebie jako istoty. Pomysł ten był genialny w swojej prostocie: Tim nie twierdził, że osiągnięcie stanów gnozy, potężnych przeżyć religijnych czy cofnięcie się do poziomu komórkowego dostępne jest tylko za pomocą środków poszerzających świadomość - wskazywał na medytację, praktyki okultystyczne, tantrę, czy w końcu praktyki religijne każdego wyznania, w każdym zakątku naszego globu. Jednak czy dla człowieka osaczonego informacją, żyjącego w zawrotnym tempie mogą być atrakcyjne drogi pełne poświęceń, wieloletnego wysiłku, porządkowania swojej karmy i wielokrotnych, przeprowadzanych samemu mentalnych lewatyw? LSD jest oświeceniem krótkim jak błysk flesza, potężnym instrumentem za pomocą którego można wielokrotnie przeprogramowywać swój umysł, karmę i duszę. Jednak jest oświeceniem, do którego trzeba się dosyć poważnie i odpowiedzialnie przygotować - i to właśnie propagował Leary.

Co prawda wiara dobrego doktora w LSD jako panaceum na wszelkie możliwe dolegliwości i bolączki (w pewnym momencie swojej książki Leary przekonuje nas, jakoby wyleczył kilkunastu pacjentów ze skłonności homoseksualnych za pomocą kwasa) wydaje się zabawna i przesadzona, jednak nigdy, ani przez chwilę, Leary nie propagował LEKKOMYŚLNEGO zażywania jakichkolwiek używek.

Ba, niektórym był nawet całkowicie przeciwny - w swoim podziale na osiem poziomów świadomości i energii człowieka, środki opiatowe zaliczył do najniższego poziomu śmierci, mającego swój religijny odpowiednik jedynie w kultach samobójczych. Był też przeciwny piciu alkoholu, wiążąc tę używkę z "kulturą starców" - kliką rządzących światem mentalnych oprawców, karmiących społeczeństwo otępiąjącym etanolem, blokującym za to dostęp do poszerzających świadomość i wzbogacających ducha (po odpowiednim treningu, oczywiście) substancji. Nie sposób przyznać pewnej racji słowom Leary`ego - czy to nie Hitler powiedział, że aby ogłupić społeczeństwo, wystarczy przydział 6 litrów spirytusu na obywatela rocznie? Leary był przekonany, że doświadczenie psychodeliczne jest obecnie jedynym sposobem na zerwanie z siebie płaszcza społecznej kontroli, odkrycie samego siebie oraz odnalezienie siebie jako prawdziwej, wolnej jednostki. Mówił, że LSD pomaga odkryć i przedefiniować na nowo dwa najważniejsze aspekty naszego życia - seksualność oraz duchowość. Jego tezy o zdelegalizowaniu środków psychodelicznych zahaczały niekiedy o teorie spisku - pisał między innymi, że twardogłowy rząd chce ograniczyć używanie LSD, bo dopiero po jego zażyciu możemy odkryć "o co tak naprawdę w tej grze chodzi". Ze swoim słynnym, sztandarowym hasłem "turn on, tune in and drop out" głosił odrzucenie roli aktora w teatrze telewizyjnego spektaklu, jak nazywał amerykańskie społeczeństwo, tworzenie wolnych komun oraz odkrywanie siebie poprzez pielgrzymki, miłość oraz filozofię Wschodu. Do jego słynnych i kontrowersyjnych tez należy też zaliczyć słowa o bardzo wczesnym zakładaniu rodzin - według niego najodpowiedniejszym wiekiem do rodzenia dzieci był wiek czternastu, piętnastu lat - oraz o ucieczce młodzieży od uniwersytetów i deprawujących według niego państwowych ośrodków kształcenia.

Leary był wizjonerem zarówno w sensie społecznym, jak i jednostkowym. Pragnął świata spiętego jedną wielką neuronową siecią; pragnął, żeby każdy mógł odnaleźć w sobie boskość, pierwiastek mistyczny: czy to za pomocą mantry, medytacji, technik magicznych bądź seksualnych, czy też dzięki LSD. Już w latach sześćdziesiątych przewidywał powstanie wielkiej sieci informatycznej, złączającej cały glob. Starał się być cały czas na bieżąco - jako polityczny wygnaniec i osoba represjonowana (przez wiele lat był zmuszony przez rząd Stanów Zjednoczonych do tułaczki po całym świecie, ze względu na nałożony przez niego list gończy; w końcu spędził wiele lat w więzieniu, aresztowany na granicy z Meksykiem pod zarzutem posiadania dwóch papierosów z marihuaną - podobno siedział w jednej celi z Charlesem Mansonem) staćgo było na wysnuwanie cały czas nowych teorii i bycie cały czas na bieżąco. Nieustannie wykładał, spotykał się ze znamienitymi postaciami kontrkultury, pisał. W 1989 roku upojony metaamfetaminą świętował wraz z prawie całym uciemiężonym światem upadek muru berlińskiego.

W latach 60-tych Leary bardzo mocno inspirował się religiami Wschodu, a zwłaszcza buddyzmem - fascynowały go między innymi Tybetańska Księga Zmarłych oraz przesycone tymże wpływami powieści Hermana Hesse: "Podróż na Wschód" oraz "Gra szklanych paciorków". O jego powieści "Wilk stepowy" Tim pisał, że jest to "najdoskonalsze w literaturze opisanie doświadczenia psychodelicznego". Jego najlepszymi przyjaciółmi i wzorami do naśladowania byli między innymi: Allen Ginsberg - genialny poeta, narkoman, homoseksualista oraz symbol amerykańskiej kontrkultury, a także Aldous Huxley - autor utopijnego "Nowego wspaniałego świata" oraz prawdziwego opus magnum, traktatu który zredefiniował doświadczenie psychodeliczne dla kultury zachodniej, literacko-mistycznego, naładowanego gnozą rewolweru: "Drzwi do percepcji". Jednak później, w latach 70-tych, dołączył do swoich rozważań tematykę ludzkiego mózgu, potraktowanego przez niego w nowatorski, cybernetyczny sposób. Posługując się skrótem SMILE (Space Migraton, Intelligence, Increase, Life Extension) Leary pisał o psychodelikach, które zdejmując obwód społecznej represji z umysłu zabierają go w wymiar międzygalaktyczny. Tam, gdzie dotykając kosmicznej i wspólnej jaźni spotykamy Boga, który jest dla Tima równoznaczny z genetycznym pra-kodem, zawierającym w sobie przeszłość i przyszłość całej naszej planety. Jak zauważą znawcy okultyzmu, bardzo niedaleko stąd do magiczno-cielesno- psychodelicznych eksperymentów największego rewolucjonisty ciała dwudziestego wieku, oświeconego maga-malarza Austina Omana Spare`a, który twierdził, że czerpie potężną siłę z cofania się do swoich poprzednich wcieleń, aż do postaci mikroba, najpierwotniejszej z pierwotnych form zapisanych w swoim genetycznym pra-kodzie. Czy Spare nie mówi tego samego co Leary, gdy napomina w swojej "Anathema of Zos", że mikrob ma władzę zniszczenia świata? Leary na nowy, cyberpunkowy sposób, za pomocą podanego na talerzu papierkowego oświecenia z obrazkiem przeprogramował magiczne rytuały, za pomocą których Pierwszy Prawdziwy Chaota AOS czerpał potężne, animistyczne siły z najgłębszych szufladek archiwum wspólnego dla nas wszystkich kosmicznego DNA.

Czy w dzisiejszych czasach teorie Timothy Leary'ego, tak jak cały ruch kontrkulturowy lat 60-tych nie został rozmieniony na drobne i sprzedany przez designerów wielkich korporacji i speców od marketingu? Czy sam kwas nie został po prostu weekendową rozrywką tępych nowobogackich imprezowiczów? Chyba nie do końca. Leary, tak samo jak Robert Anton Wilson czy Aldous Huxley, był nową, cyberpunkową wersją szamana, patrzącego na środki rozszerzające świadomość nie jak na fundowaną sobie z braku innego zajęcia rozrywkę, tylko kształtujące nas jako ludzi potężne religijne doświadczenie, mogące zupełnie przeprogramować i zmienić na lepsze nasze mózgowe biokomputery. Cały czas powtarzał, niczym jakiś duchowy opiekun rozsianych po całym świecie magów chaosu i ezoterrorystów: kwas, podobnie jak jakakolwiek religia czy akt duchowy jest sam w sobie środkiem, a nie celem. Pomaga dotknąć boskości, poznać siebie naprawdę jako człowieka. Pomaga w uprawianiu seksu, podczas którego można doznać najprawdziwszej nirwany i wyjścia z ciała - jednak to wszystko nadal pozostaje tylko środkiem. Niestety, przez zerową wiedzę w tym temacie oraz medialną manipulację sprowadzającą każdą nielegalną substancję do poziomu morderczej trucizny - wielu ludzi sięga po środki psychodeliczne zupełnie nieświadomie, bez odpowiednich przygotowań i nie licząc się przykrymi konsekwencjami, które mogą niestety nastąpić. W każdym razie świat wciąż pamięta o dobrym doktorze, a być może nadejdzie kiedyś czas, że rządzona przez prawa pokoju i miłości, obiegająca glob psychodeliczna sieć informacyjna pomacha z uśmiechem jego unoszącym się w kosmosie prochom?

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

chilum (niezweryfikowany)
..każdy powinien przeczytać. <br>Ja mam już drugi egzemplarz,bo pierwszy pożyczyłem i nie wrócił. <br> <br>Czytając,czesto półgłosem,a nawet głosno pokrzykiwałem ;&quot;No przecież tak jest! Masz rację!&quot; itp. <br>Duze wrażenie wywrła na mnie i jets jedną z ważniejszych książek z jakimi się zetknąłem. <br> <br>IMVHO obowiązkowa pozycja dla [u]żytkowników. <br>Koniecznie!!!! <br> <br>greetz <br> <br>chilum
C!chy (niezweryfikowany)
Ale ja zaczne od &quot;Wilka stepowego&quot; :) Poza tym sama recka tej ksiazki napisana jest bardzo ciekawym jezykiem: <br>&quot;[...] Mimo, że &quot;Politykę ekstazy&quot;, jak i inne teksty Tima czyta się dzisiaj jak smutny napis nagrobny dla pewnej krótkiej chwili w dziejach ludzkości, która mogła zaowocować globalnym otrzeźwieniem, nie można przecenić faktu, że duch Dobrego Doktora do dziś dosypuje do mętnej herbaty medialnego chaosu i globalnej unifikacji naszych czasów odrobinę jasnego niczym tęcza kwasu łobuzerskiej, ezoterrorystycznej utopii. [...]&quot; <br>Milego czytania.
abraham666 (niezweryfikowany)
a ja po przeczytaniu kilku stron stwierdzilem: belkot. tego sie nie da czytac. ja wiem, ze leary, apostol lsd, dzieci kwiaty, buddyzm i takie tam, ale &quot;polityka ekstazy&quot; to belkot. polecam ku przestrodze...
facet z samsary (niezweryfikowany)
bo za mało słuchasz dj shadowa
bajor (niezweryfikowany)
ksiaza dostepna jest na hypciu
p_g (niezweryfikowany)
<p><a href="http://talk.hyperreal.info/viewtopic.php?f=275&amp;t=35317&amp;e=0">http://talk.hyperreal.info/viewtopic.php?f=275&amp;t=35317&amp;e=0</a></p><p>&nbsp;</p><p>moje aukcje :) polecam</p>
Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)


Pewnego pięknego dnia :) kupiliśmy sobie z J. motorole, mieliśmy je

rozłożone na 2 dni.Pierwszego wieczoru drops nie mógł mi się

załadować (a nie była to moja pierwsza piguła) i cały czas

chodziłam i marudziłam.

  • Ketamina


Dawka: ~100mg Ketaminy HCl, Sposób zażycia: donosowo.


  • Marihuana
  • Marihuana
  • Retrospekcja

Wieczór. Wracam ze znajomymi z piwka. Przyjemna atmosfera.

Wracając ostatnio z kolegami z miasta przypadkiem spotkaliśmy znajomych. Dawno się nie widzieliśmy to pogadaliśmy i okazało się, że jeden z nich ma zioło. Kolega już dawno miał ochotę zapalić, więc zaczęli nabijać. Ja jakoś nie byłem chętny, no ale wstyd odmówić, wziąłem jednego bucha, potem jeszcze złapałem małego, ale to już sam popiół był. Posiedzieliśmy trochę, pogadaliśmy.

  • Heroina
  • Inne
  • Inne
  • Metadon
  • Pozytywne przeżycie

Dobre samopoczucie, wieczorek do spędzenia w łóżeczku, przy dobrym filmie i oczywiscie pozytywne nastawienie.

Nazwa: U 47700

Od: Ozz

Wygląd: Biały pył

Ilość: 0,2g

Dawkowanie zalecane: 

na początek 5-10mg i zwiększać wg uznania.

Czas działania: 1-2h

Efekt działania: Typowe opiatowe odprężenie, relaks i ciepełko rozpływa się po całym ciele, wraz ze wzrostem dawki wzrasta tez możliwość na mdłości i swędzenie

Zjazd: 

Brak(możliwy przy ciągach)

Opis: