Nauka podważa większość tego, co słyszeliście o różnicach działania poszczególnych szczepów konopi

Jeśli wierzyć marketingowcom i Internetowi, na każda okazję znajdzie się odpowiedni szczep zioła. Smoke Blue Dream dla „łagodnego intelektualnego ożywienia”; Green Crack dla „skupienia i podkręcenia energii”; OG Kush „zgniecie stres ciężarem masywnej euforii” - dalej można wstawiać kolejne z tysięcy podobnych sloganów. Haczyk? Większość z tych rzeczy to bzdury, twierdzi badacz zioła, Jeff Raber.

Tagi

Źródło

Inverse.com
Gus Lubin

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Odsłony

2696

Jeśli wierzyć marketingowcom i Internetowi, na każda okazję znajdzie się odpowiedni szczep zioła. Smoke Blue Dream dla „łagodnego intelektualnego ożywienia”; Green Crack dla „skupienia i podkręcenia energii”; OG Kush „zgniecie stres ciężarem masywnej euforii” - dalej można wstawiać kolejne z tysięcy innych sloganów, w sumie tak czy inaczej opartych na odwołaniach do chęci pobudzenia kreatywności, rozluźnienia mięśni, ułatwienia zasypiania i paru innych rzeczy.

Haczyk? Większość z tych rzeczy to bzdury, twierdzi badacz zioła, Jeff Raber.

W momencie, gdy nie jest to w żaden sposób kontrolowane i gdy brak wiarygodnych danych, nie jesteśmy w stanie wyciągać konkretnych wniosków bądź spójnych konkluzji, na których moglibyśmy polegać.

- powiedział „Inverse” Raber.

Raber, chemik i twórca firmy Werc Shop, zajmującej się badaniem konopi, mówi, że pierwszy problem z przewidywaniem efektów zioła polega na tym, że większość [dostępnego w handlu] zioła jest źle opisana. Jego własny dorobek badawczy obejmuje m.in. badanie z roku 2015, które wykazało ogromne zróżnicowanie towaru sprzedawanego pod tą samą nazwą .

Tak naprawdę nie jesteśmy wcale w stanie przypisać takiemu np. OG Kush konkretnego składu chemicznego ” - mówi - „Im popularniejsza nazwa, tym mniej prawdopodobne, że skład chemiczny będzie zbieżny.

To, że większość nazw szczepów konopi nie niesie ze sobą konkretnego znaczenia jest w tym momencie czymś na kształt przysłowiowego słonia stojącego pośrodku pokoju – jedno badanie po drugim potwierdza ten fakt, a jednak nie wpływa to w żaden istotny sposób na charakter handlu ziołem.

Raber mówi, że także sposób, w jaki konopie są uprawiane i przygotowane do sprzedaży, przyczynia się do ogromnej zmienności końcowego produktu, o czym konsumenci informowani są w znikomym stopniu, jeśli w ogóle. Inne badanie z roku 2015 pokazało, że informacje o procentowej zawartości THC, jakimi opatrzone są produkty spożywcze, są bardzo niedokładne. W 83% testowanych produktów wykazano wahania sięgające ponad 10% podanej wartości, i to już w momencie, gdy nawet nie dotykamy jeszcze kwestii zanieczyszczeń – które są „wielkim problemem”, jak twierdzi Raber - substancjami takimi jak nawozy, herbicydy, fungicydy, lub inne niepożądane substancje, które dostają się do tego typu produktów.

Nawet jednak, gdy szczepy oznakowany jest prawidłowo, bardzo mało jest przesłanek naukowych, które pozwalałyby rzetelnie przewidywać efekty.

Nie sądzę, abyśmy dysponowali naprawdę dobrymi sposobami określania tego, jaki konkretny zestaw substancji chemicznych będzie zawierać dana odmiana i jaka będzie w związku tym najbardziej prawdopodobna pożądana reakcja po jej użyciu.

- mówi Raber.

To prawda, że istnieje pewna konsekwencja w efektach działania szczepów opisywanych przez konsumentów. Zbieżne opinie dużej liczby użytkowników publikowane jako recenzje na łamach Leafly mogą na przykład sugerować, że istnieje powszechna zgoda co do tego, że Sour Diesel ma bardziej energetyzujące działanie niż Skywalker. Szersza publika nadal może jednak się mylić.

„Nie możesz zdecydowanie określić, [co jak działa], gdy nie prowadzisz kontroli z użyciem placebo” - wyjaśnia Raber - „Czy nie jest to np. kwestia zasugerowania się tym, czego się oczekuje i co do czego inni [użytkownicy] się zgadzają? A i oni - czy rzeczywiście czuli się właśnie w ten sposób? A może nie mogli określić, co właściwie czują, nie mogąc w danym momencie połączyć się z witryną?”

Leafly nie odpowiedziało na prośbę o komentarz w tej sprawie.

Faktem jest również, że zioło działa na ludzi w zróżnicowany sposób.

„Każdy jest wyjątkowy, jeśli chodzi o potrzeby” - mówi Raber - „Nie jesteśmy nawet pewni, jakich dawek różnych związków chemicznych ktoś może potrzebować... a może to ulec zmianie nawet w ciągu tego samego dnia.”

Dalsze zróżnicowanie wprowadza kwestia stosowania różnych metody osiągania konopego haju.

„Podanie doustne to zupełnie co innego niż wdychanie, które daje efekty odmienne, niż podanie miejscowe, które z kolei ma zupełnie inny potencjał, niż przyjęcie podjęzykowe, bądź w formie czopków” - wskazuje Raber.

Nasza wiedza na temat różnych efektów zioła jest dość ograniczona. Większość badań koncentruje się na działaniu konkretnych związków w nim obecnych, choć na tym polu badań od dawna wiadomo, że efekty używania marihuany zależne są od współdziałania kilkudziesięciu kannabinoidów, takich jak THC i CBD, oraz cierpkich olejków, zwanych terpenemi. Zasada ta znana jest jako „efekt anturażu”.

Możemy na przykład obserwować na płytce Petriego, jak THC i CBD wchodzą w interakcję z pojedynczym receptorem, ale w rzeczywistości cząsteczka CBD „współdziała z 60 różnymi receptorami w organizmie” - mówi Raber. Możemy też powiązać jeden z terpenów, linalol, z sennością, ale „dużo linalolu zawiera cała masa odmian, o których nikt nie twierdzi, że powodują senność.”

Taki stopień niepewności co do marihuany jest oczywiście problematyczny, skoro mówimy o substancji, po którą miliony ludzi sięgają jako po lek. Wg Rabera największe ryzyko wiąże się z tym, że potencjalni pacjenci mogą zdecydować, że marihuana nie jest dla nich, bazując na wprowadzających w błąd informacjach. Wyobraźmy sobie osobę cierpiącą z powodu bezsenności, która się sięga po szczep, mający rzekomo właściwości sedatywne, co kończy się czuwaniem przez całą noc i natychmiastową rezygnacją z marihuany – w sytuacji, gdy inny szczep mógłby dać znakomity efekt.

Ta zmienność jest jednak również jedną z najbardziej ekscytujących rzeczy, jeśli chodzi o zioło.

To skomplikowanie to miecz obosieczny, ponieważ z jednej strony można dzięki temu pomóc tak wielu różnych ludziom, z tak w szerokim spektrum różnych dolegliwości, z drugiej strony jednak - jak mamy się dowiedzieć, który szczep będzie dla danego pacjenta najodpowiedniejszy?

- zwraca uwagę Raber.

Jak zatem pacjenci powinni postępować na tym niepewnym gruncie? Raber zaleca, by starać się szukać dobrze opisanych szczepów, w szczególności materiału, który został przebadany laboratoryjnie i posiada stosowny certyfikat, bądź pochodzi od zaufanego dostawcy; ludzie powinni być także gotowi na samodzielne wyciąganie wniosków na temat tego, co i jak na nich działa.

Jak długo zatem zajmie nam i jakich nakładów będzie wymagało osiągnięcie ery lepszego zioła?

Raber mówi, że przede wszystkim to firmy konopne będą musiały odegrać swoją rolę:

Mamy nadzieję, że hodowcy i producenci zaczną wprowadzać standaryzację metod i wdrażać produkcję powtarzalnego wyrobu, o charakterystyce zgodnej z tym, co określą testy laboratoryjne, by konkretna etykieta odpowiadała konkretnemu produktowi, dobrze poznanemu pod kątem składu chemicznego.

Swoją działkę do obrobienia będzie miał też rząd:

Obserwujemy właśnie w Kalifornii przygotowywanie nowych regulacji wykonawczych i przepisów, które może wreszcie zaczną naprawdę wymuszać dokładność w kwestii tego, co umieszcza się na etykietach. Nie zapowiada się, by miały być szczególnie tolerancyjne dla wybujałych marketingowych sloganów, pozbawionych oparcia w faktach.

...oraz, rzecz jasna, nauka:

Tempo zaczyna wzrastać. Wyznacza je postęp na polu regulacji oraz dążenie do rozbudowywania tego rynku i udostępnienia go wszystkim zainteresowanym. Naukowcy i wytwarzana przez nich wiedza oraz metody pracy muszą za tym nadążać.. Mamy to szczęście, że nasze czasy umożliwiają korzystanie ze wspaniałych narzędzi, pozwalających uchwycić rzeczywistość na tym poziomie złożoności. Myślę, że będziemy na bieżąco.

Oceń treść:

Average: 9.5 (8 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

skun to podstawa , bez niego życie nie ma sensu.
gdy miałem 13 lat ściągnąłem pierwszego hita , nie wiedziałem że da mi to dolce vita.
ehh a tak serio marihuana bardzo dobra, relaks , ale w tak młodym wieku jednak ryje beret, jakbym zaczął 7 lat później to bym pewnie miał pod kopułą jeszcze coś , a tak to jak się budzę myślę o buchu , jak zapalę to się będę ryć że a po co ja paliłem , a jak nie to na odwrót :D

Blueberry[h] (niezweryfikowany)

Prawda jest taka, że największe różnice występują wraz z powiększaniem się różnicy zawartości THC w stosunku do innych kannabinoidów. Przynajmniej tak wynika z moich obserwacji.

Zajawki z NeuroGroove
  • 5F-PB-22
  • Uzależnienie

Nie pamiętam nawet swojego pierwszego razu z tą substancją. Naprawdę. Zaczęło się od tego, że popalałam od czasu do czasu w lufce. W pewnym momencie miałam całe poparzone usta, bo jedna, dwie, czy pięć lufek nie wystarczało żeby się upalić. Przerzuciłam się na bongo. Dym był przyjemniejszy. Wmawiałam sobie, że palę tylko dlatego, że lubię jego wygląd. Jestem osobą widzącą piękno w totalnie małych rzeczach. Głównie to pomagają dostrzec mi narkotyki. Nigdy wcześniej nie sądziłam, że będę w stanie zachwycać się niesamowicie prostymi rzeczami, które ludzie mijają obojętnie.

  • Tytoń

"Na początku należałoby się zastanowić dlaczego palę. Co sprawia, że czasem z wysiłkiem zdobywam paczkę papierosów bo akurat kiosk zamykają, albo ubieram się po uszy, aby wyjść podczas godzin pracy poza „zakazany” teren i mimo chłodu i padającego deszczu ze śniegiem jestem w stanie marznąć, aby tylko można było puścić dymka. Jest wiele sytuacji, w których niejednokrotnie z czegoś rezygnujemy, ale nie dotyczy to palenia. A może warto przypomnieć sobie kiedy był ten pierwszy raz.

  • 2C-B
  • Pozytywne przeżycie

Nastawienie psychiczne: czwarty dzień przerwy od substancji, ogromny głód narkotykowy. Miejsce: lasek koło domu i jego okolice.

Dzień rozpoczął się nad wyraz pozytywnie, wstałem wcześnie rano do roboty, wyspany i w dobrym humorze. Był to czwart dzień przerwy po weekendowym maratonie podawania stymulantów dożylnie i donosowo. Mój stan psychiczny znacznie się poprawił i praca fizyczna mijała mi nadspodziewanie dobrze. Zmieniło się to na chwilę przed końcem pracy, kiedy dowiedziałem się, że znajomy z którym ostatnio poleciałem, dostał całkiem sporą sumę pieniędzy.

  • 2C-I



motto:

było smaszno a jaszmije smukwijne

świdrokrętnie na zegwniku wężały

peliczaple stały smutcholijne

a zbłąkinie rykoświstąkały




W moim posiadaniu znajduje sie 300mg 2c-i w eleganckiej dilerce.

Rozpuszczam to w butelce wody zdatnej do użycia dla niemowląt.




Dzień pierwszy


randomness