Marihuana leczy. Oto naukowo potwierdzone przypadki wyleczonych

Artykuł z "Focusa", którego autorem jest znany Wam zapewne skądinąd Bogdan Jot.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Focus.pl
Bogdan Jot, współpraca: Jan Stradowski

Odsłony

296

Naukowcy podejrzewają, że wiele chorób gnębiących dziś ludzkość może wynikać z niedoboru „narkotyków” produkowanych przez nasz organizm. Czy zastąpią je marihuana i zawarte w niej związki chemiczne?

U 26-letniego Jakuba z Wrocławia pięć lat temu wykryto bardzo złośliwy nowotwór mózgu – tzw. skąpodrzewiaka wielopostaciowego. Guz częściowo usunięto, pacjent przeszedł cykle chemioterapii, ale choroba postępowała. Latem 2013 r. lekarze postanowili zaprzestać leczenia. Poinformowali pacjenta, że zostały mu 2–3 miesiące życia. Ojciec Jakuba zdecydował się sięgnąć po silnie skoncentrowany olej z marihuany (tzw. olej RSO), stosowany po kryjomu przez chorych jako lekarstwo ostatniej szansy. Po kilku miesiącach takiej terapii stan zdrowia chłopaka poprawił się, a badanie tomograficzne wykazuje, że nowotwór zniknął. Oczywiście dla nauki jeden przypadek to za mało, by uznać, że to, co uważane jest do dziś za groźny narkotyk, może być lekarstwem. Jednak takich przypadków przybywa. Podobnie jak dowodów, że nasz organizm potrzebuje kannabinoidów – substancji podobnych do tych zawartych w marihuanie – by zachować zdrowie.

Wyleczeni dzięki konopiom

Na co mogą pomóc takie substancje? Wystarczy przejrzeć inne medyczne przypadki podobne do historii Jakuba. Weźmy Roberta Randalla, pioniera stosowania medycznej marihuany w USA. Chory na zaawansowaną jaskrę próbował różnych terapii, ale żadna nie przyniosła rezultatu. Lekarze stwierdzili, że ok. 30. roku życia bezpowrotnie straci wzrok. Randall zauważył, że stan jego oczu poprawia się po wypaleniu marihuany. Oskarżony o nielegalne jej uprawianie, na drodze sądowej wywalczył sobie prawo do zażywania lekarstwa. Zmarł w wieku 53 lat i do końca życia zachował sprawny wzrok.

Charlotte Figi była jedną z pierwszych młodych pacjentek z epilepsją leczonych występującym w marihuanie kannabidiolem (CBD). Urodzona w 2006 r. dziewczynka cierpi na tzw. zespół Draveta, objawiający się częstymi napadami padaczkowymi, opornymi na działanie leków. Rodzice zaczęli podawać jej wyciąg z marihuany, gdy miała pięć lat. Dzięki tej terapii Charlotte, która cierpiała na 1–2 ataki epileptyczne dziennie, dziś może się normalnie rozwijać.

Dla takich dzieci w USA wyhodowano specjalną odmianę marihuany, niezawierającą prawie w ogóle psychoaktywnego tetrahydro-kannabinolu (THC), za to bogatą w CBD. Na cześć małej pacjentki roślinę nazwano Charlotte’s Web.

Shona Banda w 2002 r. usłyszała diagnozę: choroba Leśniowskiego-Crohna. To zapalenie jelit, powodujące wyniszczające biegunki. Pomimo intensywnego leczenia stan pacjentki pogarszał się. Ostatecznie choroba przykuła ją do łóżka, a Shona zaczęła szybko tracić na wadze. Pomógł jej dopiero ekstrakt z marihuany – poprawa pojawiła się już po kilku dniach przyjmowania go. Shona Banda zdecydowała się przeprowadzić do Kolorado – jednego ze stanów USA, w których medyczne stosowanie marihuany jest legalne. Dziś czuje się dobrze i wspiera innych pacjentów.

Jak to możliwe, że substancja uznawana za narkotyk pomaga na tak różne choroby? Odpowiedzi udziela nam biochemia. Pod względem budowy chemicznej narkotyki są doskonale „dopasowane” do budowy naszego mózgu. Ich cząsteczki łączą się z receptorami na komórkach nerwowych, naśladując działanie naturalnych neuroprzekaźników. Tak działają m.in. morfina, heroina czy nikotyna. Marihuana nie jest tu wyjątkiem. Nasz organizm produkuje jej odpowiedniki, tzw. endokannabinoidy. I robi to nie bez powodu.

Misja: zachować równowagę

„Endokannabinoidy odgrywają kluczową rolę m.in. w regulacji apetytu, panowaniu nad niepokojem, kontroli ciśnienia tętniczego i masy kostnej, działaniu układu rozrodczego i koordynacji ruchowej” – wylicza dr Dustin Sulak, amerykański lekarz zajmujący się leczniczym działaniem marihuany. Naukowcy mówią wręcz o układzie endokannabinoidowym, który odgrywa kluczową rolę w funkcjonowaniu naszego organizmu.

Zresztą nie tylko naszego. Układ endokannabinoidowy mają wszystkie kręgowce, a nawet niektóre gatunki bezkręgowców. Biolodzy szacują, że zaczął się on kształtować w ziemskich organizmach już ok. 600 mln lat temu. To bardzo długi okres w historii życia. A jednak ewolucja nie tylko tego układu nie wyeliminowała, lecz przeciwnie: cały czas go doskonaliła. A to oznacza, że jest on zwierzętom do czegoś potrzebny.

Do czego? Naukowcy wyhodowali kiedyś myszy pozbawione CB1 – jednego typu receptorów dla naszej „wewnętrznej marihuany”. Okazało się, że zmodyfikowane w ten sposób gryzonie gorzej funkcjonują niż te „zwykłe”: mają problemy z pamięcią, są bardziej podatne na choroby i krócej żyją.

Pierwsze dawki kannabinoidów młode ssaki dostają zaraz po urodzeniu – w mleku matki. Pobudzają one apetyt u noworodków, pomagają im wykształcić odruch ssania, a przy okazji prawdopodobnie łagodzą też stres związany z przyjściem na świat. Potem odgrywają ważną rolę m.in. w rozwoju układu nerwowego. Nawet w mózgach dorosłych osobników endokannabinoidy sterują procesem neurogenezy, czyli tworzenia nowych komórek neuronowych, a także gojenia się uszkodzeń np. po udarze czy urazie.

Prof. Robert Melamede z University of Colorado twierdzi, że układ endokannabinoidowy to system redukcji szkód, czyli swoiste pogotowie ratunkowe organizmu. Możliwe, że „wewnętrzna marihuana” jest nam niezbędna do zachowania tzw. homeostazy. Jeśli pojawią się jakieś zakłócenia, kannabinoidy ruszają do akcji, by przywrócić równowagę.

Czego nam brakuje?

Układ endokannabinoidowy odkryto dopiero w 1990 r. Wtedy okazało się, że w ludzkim mózgu występują receptory, do których „przyczepia” się jeden ze składników marihuany – tetrahydrokannabinol (THC). Kolejne badania wykazały, że nasz organizm sam produkuje związki chemiczne o podobnym działaniu: anandamid i 2AG. Dziś wiemy już, że w naszym organizmie występują dwa typy receptorów. CB1 są typowe dla komórek nerwowych. Znajdziemy je w rdzeniu kręgowym i prawie całym mózgu. Wyjątkiem jest pień mózgu – ta jego część, w której znajdują się m.in. ośrodki sterujące oddychaniem i pracą serca. To właśnie dlatego przyjęcie nawet największej dawki marihuany nie stanowi zagrożenia dla życia. Ujmując to inaczej: w odróżnieniu od innych substancji psychoaktywnych, tej w zasadzie nie da się przedawkować. Z kolei receptory CB2 najczęściej występują w komórkach zaliczanych do układu odpornościowego.

Nietrudno sobie wyobrazić, do czego może prowadzić „rozregulowanie” systemu dbającego o równowagę w tak kluczowych miejscach. Naukowcy nazwali to klinicznym niedoborem endokannabinoidów (clinical endocannabinoid deficiency). Ukształtowany przed milionami lat układ nie potrafi się dopasować do szybkich zmian zachodzących w naszym otoczeniu. Taki stan może być przyczyną mnóstwa patologii: od migreny do fibromialgii, od braku apetytu do jaskry, od stanów depresyjnych do zespołu drażliwego jelita.

To wyjaśnia również wielką popularność marihuany wśród pacjentów cierpiących na przewlekłe schorzenia, takie jak ból neuropatyczny, stwardnienie rozsiane, padaczka, choroba Huntingtona czy Parkinsona. W ich organizmach brakuje naturalnych kannabinoidów, dlatego dostarczają mu tych pochodzących z konopi.

Na migreny

W mózgach osób po mechanicznym urazie głowy stwierdzono podwyższony poziom endokannabinoidów (naszej „wewnętrznej marihuany”). W ten sposób organizm stara się ograniczyć skutki urazu. Z kolei niższe niż normalne stężenie tych substancji wykryto u osób cierpiących na chroniczne migreny i bóle głowy. Być może przyczyną tych dolegliwości – przynajmniej u części z nich – jest właśnie niedostatek endokannabinoidów.

„Regularne przyjmowanie małych dawek marihuany mogłoby wzmacniać nasz układ endokannabinoidowy” – mówi dr Sulak. Badacze sądzą, że zmniejsza to ryzyko wystąpienia chorób takich jak udar mózgu, alzheimer czy parkinson.

Pytanie brzmi, czy byłoby to bezpieczne? Do tej pory nie jest znany ani jeden przypadek śmierci, którą by można przypisać bezpośrednio marihuanie. Czegoś takiego nie da się powiedzieć nie tylko np. o alkoholu, ale i o większości leków sprzedawanych w aptekach. Jednak problem polega na tym, że uczeni wciąż nie mają w ręku solidnych, wiarygodnych badań dotyczących długofalowego wpływu marihuany na człowieka. Dostępne dziś dane często pochodzą z eksperymentów na zwierzętach, pojedynczych przypadków albo wręcz spoza świata nauki. Przebadane przez naukowców osoby zażywające marihuanę przez wiele lat na własną rękę najczęściej robiły to rekreacyjnie, a więc w dużych dawkach i często w połączeniu z innymi używkami, takimi jak papierosy, alkohol czy „twarde” narkotyki. Trudno więc ustalić, jakie są negatywne skutki stosowania roślinnych kannabinoidów.

To, że takie skutki istnieją, jest praktycznie pewne. Każdy lek wywołuje jakieś działania niepożądane u części pacjentów. Nie ma powodu, by w przypadku marihuany było inaczej. Przykład? Znana jest zdolność marihuany do ograniczania bólu, ale u niektórych nie działa w ogóle, a są przypadki, że powoduje wręcz nasilenie dolegliwości. Bez rzetelnych badań nie uda się ustalić, dlaczego tak jest i jak chronić pacjentów przed powikłaniami. Podobnie jest w przypadku związku marihuany ze schizofrenią. Być może u niektórych osób, zwłaszcza ze skłonnościami genetycznymi do tej choroby, zażywanie kannabinoidów mogłoby wywołać problemy psychiczne. Wciąż jednak nie wiemy, jak często się to zdarza.

Ziołowa profilaktyka?

Tu pojawiają się oczywiście kontrowersje. Marihuana w wielu krajach jest uważana za narkotyk. Jego wytwarzanie i posiadanie jest karalne. Tymczasem część naukowców uważa, że roślina ta powinna stanowić wręcz suplement diety.

Wiele badań dowiodło, że kannabinoidy mogą być silnym przeciwutleniaczem i środkiem przeciwzapalnym, a ich działanie relaksujące skutecznie obniża stres. Teoria klinicznego niedostatku endokannabinoidów sugeruje, że stosowanie tych substancji może mieć działanie prewencyjne.

Układ endokannabinoidowy

Receptory CB1 występują we wszystkich komórkach nerwowych. Najwięcej jest ich w mózgu. Szacuje się, że ich koncentracja jest 10–50 razy wyższa niż np. receptorów opioidowych czy dopaminowych.

Poza mózgiem duża koncentracja receptorów CB1 występuje w rdzeniu kręgowym. Można je znaleźć także poza układem nerwowym, m.in. w przysadce, tarczycy, wątrobie, tkance mięśniowej i układzie pokarmowym, a także w komórkach układu rozrodczego. Najważniejszym miejscem występowania receptorów CB2 jest układ odpornościowy. Są w śledzionie, migdałkach, grasicy, w wędrujących z krwią białych krwinkach (limfocytach, leukocytach, makrofagach). CB2 znaleziono także w komórkach układu pokarmowego i obwodowego układu nerwowego, a także w mózgu, choć w znacznie mniejszych ilościach niż CB1. Istnieją też tkanki, w których komórkach znajdują się oba typy receptorów.

Roślinne kontra syntetyczne

Być może jednak już niedługo się dowiemy. Branża farmaceutyczna – ośmielona złagodzeniem przepisów w części krajów – coraz chętniej angażuje się w badania nad marihuaną. A to oznacza, że naukowcy dostaną więcej obiektywnych, rzetelnych danych na temat jej działania.

Pionierem w tej dziedzinie jest brytyjska firma GW Pharmaceuticals. Jako pierwsza dostała licencję na legalne hodowanie marihuany w celach badawczych. Efekt – lek o nazwie Sativex, który trafił do sprzedaży w 2010 r. To spray podawany doustnie, zawierający wyciąg z marihuany o określonej czystości i parametrach. Obecnie jest dopuszczony do stosowania w 24 krajach (w tym w Polsce) jako środek zmniejszający spastyczność – sztywność mięśni będącą objawem stwardnienia rozsianego. „To przykład na to, jak doświadczenia pacjentów mogą zainspirować badania naukowe. Wiedzieliśmy, że o posiadanie marihuany oskarżano wielu cierpiących na stwardnienie rozsiane. Pacjenci bronili się, twierdząc, że w ten sposób łagodzą objawy choroby. I mieli rację!” – mówi Stephen Wright z GW Pharmaceuticals. Firma współpracuje z gigantami rynku – koncernami Bayer i Novartis, które zajmują się dystrybucją leku. I testuje kolejny preparat o nazwie Epidiolex, który ma pomagać chorym na epilepsję.

Inne firmy koncentrują się na pojedynczych składnikach występujących w marihuanie. Roślina ta zawiera aż 108 różnych kannabinoidów, ale tylko dwa z nich – THC i CBD – zostały do tej pory w miarę rzetelnie przebadane. Ponieważ badania z użyciem marihuany nadal są utrudnione, część laboratoriów próbuje stworzyć syntetyczne odpowiedniki naturalnych substancji. Na rynkach zagranicznych są już dwa takie leki – dronabinol i nabilon. Obydwa zmniejszają mdłości występujące u chorych na raka poddawanych chemioterapii.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

marek (niezweryfikowany)

Nowotwór ma jeden z moich przyjaciół wykryty w lutym zeszłego roku . Lekarze dali mu kilka miesięcy życia. W tej chwili chodzi na cykle chemii i wyszukał w necie dobre opinie na tenat ekstraktu konopnego CBD + CBDA 6 % carun... podobno konopia tej odmiany jest hodowana tylko w 3 miejscach na świecie kupił w Poznaniu na ul. Ratajczaka 33 w sklepie konopnym mają też sklep internetowy jak komuś daleko www konopiafarmacja pl Świeże wyniki rezonansu - choroba cofnęła się o prawie połowe . Zaznaczam tylko, że to rak w IV notabene ostatniej fazie, więc lekarze nie dawali żadnych szans Cóź nauka i medycyna jest potrzebna, ale nie można jej zawierzać w 100% tylko szukać innych rozwiązań oczywiście w granicach rozsądku. Lekarze mówią, że to cud....
Tadruszz (niezweryfikowany)

moja teściowa miała raka ( może ma) ...... pozbyła się go na 10 lat ..... i wrócił ze zdwojoną siłą przed świętami w 2017 r. I lekarze powiedzieli ze nie są w stanie już jej pomóc w Poznaniu> Pozostaje wiara ze może Warszawa... Wszyscy modliliśmy się( to ukoiło nam ból) był płacz i zgrzytanie zębów , podjęła leczenie w Warszawie .Jest zdrowa !!!!! Czuje się bdb .Nie brała chemii bo na tego bydlaka chemia ponoć nie działa .Tylko lampy , chirurgia i olej CBD 5% essenz 3 buteleczki na miesiąc wychodzi taniej niż CBD 6% carun i dzięki temu ze stać teściowa aby wprowadzić więcej tej substancji jesteśmy spokojniejsi w tym sklepie co piszą przedmówca możecie porównać te 2 produkty carun i essenz
upvote (niezweryfikowany)

swietny art
Zajawki z NeuroGroove
  • DXM
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie
  • THC

w dobrym humorze, podjarany nowym doświadczeniem

Na ten dzień czekałem dość długo. Zainspirowany TR po dxm i po przeczytaniu sporo na hyperrealu postanowiłem spróbować tego na własnej skórze :D. Wizyta w aptece przebiegła łagodnie, miła pani sprzedała co trzeba. Przejdźmy już do samego TR:

14:55 - wleciało 6 tabletek acodinu 15mg. Połknięte bez żadnego problemu.

15:01 - wlatuje 7 tabletek i trwa oczekiwanie na efekty...

Wspomnę jeszcze, że ostatni posiłek jadłem 2h temu, był on dość lekki :), jest to też moje pierwsze doświadczenie z dxm

  • Adrenalina


Czułem jak migdały i węzły chłonne mocno mi pulsowały po chwili złapał mnie straszny ból głowy.

Wyostrzyło mi narządy zmysłów szczególnie słuchu ,nie wiedziałem co się zemną dzieje chciałem

By kolega dzwonił po pogotowie bo tak miało nie być .

Ten ból strasznie mnie martwił zacząłem widzieć wszystko rozmazane to trwało gdzieś ze 3 minuty.

Potem mi przeszło mocne bicie serca i puls ustabilizował się tylko strasznie pulsował mi mózg.

  • Bromo-DragonFLY
  • Dekstrometorfan
  • Marihuana
  • Miks

wolna chata - perspektywa odkrycia czegoś nowego - ja i 4 kumpli - V który tylko pali i S który pali i wrzuca 4 saszety benzy (ekstrakcja)

Zaczynamy: 
Przychodzi do mnie V. 
12:00 leci połówka papiera zapijana na pusty żołądek zdrową ilością coli i pierwsze dwa nabicia palenia 
12:40 odrobina zmiana płynności postrzegania obrazu - a może tylko wkręt? 
13:00 idziemy do apteki po aco i do sklepu po browar 
13:30 wrzucamy aco - przez pierwsze kilkanaście minut wrzucam 10, potem dochodzi w międzyczasie (przez ok. godzinę) kolejne 10 czyli w sumie 300 mg 
13:40-13:50 - ewidentne drobne haluny - ruchy firanek delikatne poruszanie się przedmiotów na które się nie patrzysz 

  • Bieluń dziędzierzawa
  • Przeżycie mistyczne

Późną nocą, w domu, będąc sam postanowiłem przeżyć tripa razem z tą magiczną roślinką. Wiedziałem że nic mi nie będzie gdyż miałem już za sobą parę prób mających na celu dostosowanie odpowiedniej dawki. Byłem przygotowany psychicznie na dobrego tripa. Chciałem pierwszy raz doświadczyć na własnej skórze czym są halucynacje. Czułem się dobrze.

Godz. 23:00

Przez 15 minut szamałem nasiona popijając wodą.

Godz. 00:30

Gorzki smak i brak śliny dawały się mocno we znaki.
Zaczęły się problemy z przełykaniem, lecz byłem na to przygotowany.
Do tej pory nie działo się nic nadzwyczajnego poza tym że nie czułem się fizycznie dobrze z powodu suchości w całej jamie ustnej.

Godz. 02:00

randomness