Polska sprzeciwia się propozycji przewidującej, że wódką będzie można nazywać w Unii Europejskiej każdy alkohol destylowany, wytwarzany nawet "ze śmieci", za jakie wicepremier Andrzej Lepper uważa np. odpady z winogron. Sprawą definicji wódki zajmują się szefowie resortów rolnictwa 25 krajów. - Nie zgadzamy się, by nazwa wódka była używana do wszystkich produktów spirytusowych produkowanych ze wszystkiego, a jak wiadomo alkohol można produkować ze śmieci - powiedział we wtorek dziennikarzom Andrzej Lepper, który uczestniczy w posiedzeniu unijnych ministrów rolnictwa w Luksemburgu. Lepper powiedział, że Polska jest gotowa ewentualnie zaakceptować propozycję, by wódka była wytwarzana z melasy buraczanej. - Jest to gorsza jakość, ale lepiej zgodzić się w jednym punkcie, niż pozwolić na to, by nazwa wódka używana była do wszystkich produktów spirytusowych - dodał wicepremier Lepper. Chodzi na przykład o wódkę z wytłoczyn z winogron czy skórek od banana. Taką propozycję przedstawiła Komisja Europejska, z zastrzeżeniem, że na etykiecie znalazłby się napis, z czego wódka została wyprodukowana. Polska boi się, że takie trunki będą zyskiwały coraz mocniejszą pozycję na rynku, kosztem tradycyjnej wódki. Ostateczna decyzja w sprawie definicji wódki ma zapaść w listopadzie. Jednak z trwających negocjacji wynika, że na razie sojusznikami Polski w obronie wódki z tradycyjnych produktów, czyli ziemniaków i zboża, są tylko kraje bałtyckie.
Komentarze