Narkodeforestacja [wylesianie związane z produkcją narkotyków] jest zjawiskiem znanym od dawna, ale wygląda na to, że nowym czynnikiem przyczynowym jest teraz rosnący rynek heroiny.
Dżungle na północnych krańcach Gwatemali są jednymi z najbardziej różnorodności biologicznie lasów północnej Amazonii. Są jednym z ostatnich siedlisk jaguarów, tapirów i ar szkarłatnych. Są również systematycznie niszczone.
Do wylesiania przyczynia się w Gwatemali wiele czynników, ale wiadomo, że także produkcja i handel narkotykami mają tu wymierny wpływ. Handlarze narkotyków organizują w tym regionie swoje bazy, wycinając drzewa, by zrobić miejsce pod lądowiska dla swoich samolotów, albo zakładając farmy, których używają do prania brudnych pieniędzy.
Narkodeforestacja [wylesianie związane z produkcją narkotyków] jest zjawiskiem znanym od dawna, ale wygląda na to, że nowym czynnikiem przyczynowym jest teraz rosnący rynek heroiny. Jest to powiązanie, które nie zostały jeszcze przez badaczy zgłębione, ale dane pochodzące z instytucji ochrony przyrody, organów polityki narkotykowej i literatury dotyczącej problematyki zdrowia publicznego sumują się, wskazując, że skala naszego [amerykańskiego – przyp. tłum.] uzależnienia od środków przeciwbólowych odgrywa istotną rolę w niszczeniu tego cennego ekosystemu.
Powszechność uzależnienia od opioidowych środków przeciwbólowych takich jak OxyContin rozszerzyła Amerykański rynek heroiny, która jest chemicznie bardzo bliska opioidom na receptę. Heroina jest silniejsza, zwykle tańsza niż pigułki, może też być łatwiej dostępna. Ze zwiększonym zapotrzebowaniem na heroinę w USA, kartele narkotykowe Ameryki Środkowej i Południowej mają teraz jeszcze większą motywację do kontynuowania niszczenia lasów deszczowych, a statystyki pokazują, że wylesianie nadal rośnie, w tempie symultanicznym do naszego rosnącego apetytu na heroinę.
Po raz pierwszy dowiedziałem się o tym związku podczas mojej reporterskiej podróży do centrum Gwatemali. Zafascynowana siecią relacji wpływających na rozmiary opioidowej epidemii w Stanach Zjednoczonych i będących jej skutkiem, byłam ciekawa, czy wywarła ona jakiś wpływ w Ameryce Środkowej. Pewnego popołudnia, jadąc w odwiedziny do kilku tubylczych społeczności w górzystym, sielankowym regionie Tecpán, zwróciłam się do mojej tłumaczki z pytaniem, czy wie coś o tym, czy handel narkotykami zmienił się jakoś w ostatnich latach.
Skinęła głową, mówiąc mi, że „jest coraz gorzej” i że kartele narkotykowe w północnej części kraju wzięły się do „wycinania lasów deszczowych.”
„Chodzi tylko o kokainę?” - spytałam.
"O kokainę"- przyznała. „Ale także heroinę.”
Według Europejskiej Agencji Kosmicznej, która monitoruje wylesianie za pomocą zdjęć satelitarnych, między rokiem 1990 a 2005 wycięto 17% całkowitej powierzchni lasów w Gwatemali, co oznacza ubytek około pół miliona hektarów drzewostanu. Od tamtego czasu wylesianie to wciąż postępuje w podobnym tempie, szczególnie w obszarach wrażliwych ekologicznie lasów tropikalnych, gdzie według badań opublikowanych w "Science" wzrost handlu narkotykami zbieżny jest z aż 10% ubytkiem lasów w okresie między okiem 2006 i 2010.
A sytuacja tylko się pogarsza.
„W ciągu ostatnich czterech lat nie odnotowaliśmy spowolnienia tego procesu” - mówi Matthew Taylor, profesor geografii i środowiska na Uniwersytecie w Denver, który badał wpływu handlu narkotykami na środowisko. „Z rozmów z moimi źródłami i dowodów zebranych w terenie wynika raczej, że to narasta.”
Chociaż rolnictwo i gospodarcza wycinka drzew odpowiadają za dużą część wylesiania w Środkowej i Południowej Ameryce, również narkodeforestacja odgrywa tu znaczącą rolę. Uprawa roślin potrzebnych do produkcji narkotyków takich jak kokaina i heroina ma tu istotny wpływ: Organizacja Państw Amerykańskich szacuje, że 2,5 miliona hektarów lasów amazońskich w Peru wycięto pod uprawy koki, a w Kolumbii producenci narkotyków, uprawiający także mak lekarski, zniszczyli ponad 1 mln hektarów lasów.
W Ameryce Środkowej wylesianie związane z narkotykami powodowane jest jednak głównie przez całokształt działań towarzyszących handlowi i utrzymywaniu łańcucha dostaw — twierdzi Kendra McSweeney, autorka zgłębiającego ten problem badania, profesor geografii na Uniwersytecie Stanowym Ohio.
„[Handlarze] potrzebują mnóstwa gruntów, by móc sprawnie transportować narkotyki” - powiedziała mi McSweeney. „W celu zabezpieczenia tych tras wykupują ziemię i wycinają lasy na potrzeby budowania lądowisk dla samolotów i przystani dla łodzi, organizowania rozładunku, przeładunku i przewozu samochodami.”
Kartele narkotykowe kupują również ziemię i wycinają lasy w celu zakładania rancz, które służą jako dogodne firmy-przykrywki, umożliwiające pranie brudnych pieniędzy, wyjaśnia McSweeney. To daje im również możliwość dywersyfikacji: jeśli dana trasa zostaje spalona, wciąż pozostają właścicielami ziemi, którą mogą sprzedać ze znacznym zyskiem, ponieważ transakcja, w której kartel ją nabył, odbywa się zwykle pod przymusem (nie można raczej negocjować ceny nieruchomości z kartelem narkotykowym).
Takie metody prowadzą do postępującego wylesienia, zwłaszcza w niektórych z najbardziej ekologicznie wrażliwych obszarów ekologicznych, twierdzo McSweeney. Ona i inni badacze szacują, że handel narkotykami jest odpowiedzialny za co najmniej 30% całości wylesiania w Ameryce Środkowej i nawet o 50% w niektórych północnych regionach północnych – włącznie z lasami deszczowymi Gwatemali w regionie Petén.
Kartele narkotykowe, o których mowa, nie traktują heroiny jako głównego towaru. Pozostaje nim wciąż kokaina, kartele zajmują się także uprawą konopi, a nawet gotowaniem metamfetaminy. Jednakże w ostatnich latach to właśnie eksport heroiny z Ameryki Środkowej rośnie szczególnie znacząco – twierdzi DEA, której rzecznicy poinformowali, że ilość konfiskowanej na granicy amerykańsko-meksykańskiej heroiny uległa pomiędzy rokiem 2010 a 2015 podwojeniu.
Znaczna część tej heroiny pochodzi bezpośrednio z Meksyku, ale DEA informuje również, że heroina trafiająca o USA produkowana jest również w Gwatemali i Kolumbii i przemycane za pośrednictwem sieci rozciągających się w całej Ameryce Środkowej. Jest trudne do sprecyzowania, jaki dokładnie procent działalności tych karteli stanowi produkcja i przemyt heroiny, ale jest oczywiste, że odgrywa ona istotną rolę.
„To, czym te grupy się zajmują bądź nie zajmują, nie jest oczywiście informacją publiczną” - mówi Ben Hodgdon, globalny dyrektor ds. leśnictwa w Rainforest Alliance, organizacji pozarządowej, która działa w kierunku zachowania różnorodności biologicznej lasów. „Są to jednak organizacje przestępcze, związane z przemytem znacznych ilości rozmaitych różnych narkotyków, myślę więc, że założenie istnienia takiego powiązania jest zasadne.”
W tym samym czasie, gdy ten związany z wylesianiem sektor handlu nabierał w Ameryce Środkowej rozmachu, rynek heroiny w Stanach Zjednoczonych eksplodował. W latach 2001-2013, wskaźnik stosowania heroiny w Stanach Zjednoczonych wzrósł według ostatnich badań pięciokrotnie. Oznacza to, że do roku 2013 około 3,8 mln dorosłych Amerykanów w pewnym momencie swojego życia użyło heroiny.
Centers for Disease Control podaje, że wskaźniki używania heroiny w USA wzrosły praktycznie w każdej grupie demograficznej. Zwiększyły się ponad dwukrotnie u młodych dorosłych w wieku 18-25 lat, wzrosła również liczba zgonów spowodowanych przedawkowaniem heroiny. Do roku 2013 wskaźnik związanych z heroiną zgonów spowodowanych przedawkowaniem wzrósł niemal czterokrotnie w porównaniu z danymi zroku 2002 roku — w 2013 roku zmarło z przedawkowania heroiny ponad 8200 osób. W roku 2015 liczba zgonów spowodowanych przedawkowaniem opioidów po raz pierwszy w historii Ameryki przekroczyła liczbę ofiar zabójstw z użyciem broni palnej.
Nie wszystkie osoby uzależnione od środków przeciwbólowych narkomani zaczynają używać heroiny heroiny, ale badania pokazują, że znaczna ilość nowych użytkowników heroiny nadużywała wcześniej opioidów na receptę. 75-80% nowych użytkowników heroiny to osoby nadużywające wcześniej leków przeciwbólowych a osób uzależnione od opioidów na receptę są 40 razy bardziej narażone na uzależnienie od heroiny. Nazywamy to „epidemią opioidów”, a nie „epidemia OxyContinu”, właśnie dlatego, że plaga ta wykracza poza pigułki receptę.
Wszystkie te czynniki składają się na niepokojący wniosek: nasze powszechne nadużywanie leków przeciwbólowych na receptę doprowadziło tysiące Amerykanów, którzy nigdy wcześniej nie używali heroiny, do uzależnienia od tego narkotyku. To przyczyniło się do wzrostu popytu na heroinę, otwierając przed handlarzami narkotyków z Ameryki Południowej i Środkowej gwałtownie rosnący rynek zbytu, a ich odpowiedź na ten popyt prowadzi z kolei na kontynuacji systematycznego wyniszczania niektórych z najbardziej unikatowych i najcenniejszych ekosystemów na naszej planecie.
„Dynamika tych procesów kształtowana jest w USA, nie ma co do tego wątpliwości” - powiedziała mi McSweeney.
Wszyscy eksperci, z którymi rozmawiałam, mówili, że istnieją sposoby, dzięki którym możemy ograniczyć te zniszczenia. McSweeney uważa, że przekierowanie polityki narkotykowej w USA z modelu prohibicyjnego na rehabilitację i redukcję nadużyć znacznie ułatwiłoby znacznie wywieranie wpływu na zachowanie różnorodności biologicznej. Hodgson opowiada się za pracą na rzecz pomocy społecznościom lokalnym w odzyskiwaniu praw do ziemi przodków, z jego badań wynika bowiem, że kartele narkotykowe mają tendencję do omijania lasów, które są zamieszkane.
Jest oczywiste, że zajęcie się epidemią opioidów w USA, co prezydent Donald Trump dawno obiecał, ale nie zdołał jak dotąd sensownie się za to wziąć, może mieć tu pozytywny wpływ. Nie zaleczy ran spowodowanych wylesianiem, ani nawet nie zatrzyma całkowicie narkodeforestacji. Pomoże jednak zmniejszyć wpływ, jaki nasze uzależnienie wywiera na niektóre z ostatnich lasów deszczowych tej półkuli.