DRUGie oblicze

Czyli o korzeniach fantastyki i nie tylko (także o liściach i łodygach). Referat został wygłoszony na sesji popularnonaukowej: `Oblicza fantastyki` 14-15.12.2000 Zabrze

Tagi

Źródło

emtrzy.prv.pl

Odsłony

7815

Artykuł pochodzi ze stron kolektywu emtrzy: http://www.emtrzy.prv.pl

Gdyby tak spojrzeć na pisanie jak na sportowe zawody, a na pisarzy jak na zawodników, to bardzo wielu z nich stoi na podium. Ma medale, nie tylko złote i uznanie, choć nie zawsze. Należy im się, bo biegli fantastycznie. Niektórzy nie byli może najszybsi, ale nadrobili to techniką biegu. Drugie oblicze tych zawodów to Ci co stoją na tym podium, a powinni zostać zdyskwalifikowani za doping. Większość z nich stoi na podium z dumnie wypiętą piersią, bo publika o tym fakcie nie wie. Dociekliwi, przeprowadzili testy i wiedzą o dopingu, ale jakoś pomijają ten temat w publicznych wypowiedziach. Może po prostu uznają ten temat za nieważny w porównaniu z wybitnymi osiągnięciami sportowymi, a może powstrzymuje ich strach przed osobistymi konsekwencjami takich wiadomości. Kończąc opis aktualnej sytuacji na stadionie, kończąc tą relację sportową, proponuję spojrzeć z powrotem na pisanie jak na pisanie, a na pisarzy jak na pisarzy.
     Tak więc wszyscy Ci, którzy nabijali sobie głowę weną twórczą tak jak nabijali fajkę. Wszyscy Ci, którzy oprócz wprawy w piórze mieli ją także w robieniu zastrzyków, taką jak pielęgniarka z 40 letnim stażem. Wszyscy Ci, którzy papier zapisywali jeżeli był czysty, wyrzucali jeżeli był zniszczony, a jedli, wtedy, gdy był nasączony. Wszyscy oni to drugie oblicze [fantastyki=>literatury=>kultury]

    [zainspirowano romantyzm?]Drugie oblicze wyraźnie widać dopiero w romantyźmie. Zmęczni oświeceniowymi ideałami - racjonalnym myśleniem, utylitarną funkcją sztuki, empiryczną teorią poznania - poeci, malarze, pisarze, artyści w ogóle zaczęli badać rzeczy irracjonalne. Zaczęli fascynować się siłami tkwiącymi w podświadomości, badali sny, urządzali sobie seanse spirytystyczne i magnetyzerskie. Nie dziwne jest więc to, że romantycy jako pierwsi zaczęli eksperymentować z różnymi roślinami pokroju konopii indyjskich (marihuana), grzybów halucynogennych (psylocubina), czy też peyotlu (meskalina). Chociaż nie tylko, bo jedną z najdziwniejszych ówczesnych `osobliwości biograficznych` jest fakt, iż Fryderyk Schiller wprawiał się w `trans twórczy` zapachem zgniłych jabłek, które trzymał stale w szufladzie swojej sekretery [1]. Najbardziej sensownym wytłumaczeniem tego faktu jakie kiedyś uzyskałem od znajomego bibliotekarza jest to że gnijące jabłka wydzielają aceton. Kto wie, może gdyby Schiller, twórca `Zbójców`, `Ody do radości` i `Wilhelma Tella` żył w naszych czasach rozpuszczalników, butaprenu i farb olejnych, mielibyśmy okazję widzieć go szlajającego się po piwnicach i klatkach schodowych, proszącego o 5 zł, bo on `kira samare`?
    Narkotyki towarzyszyły epoce romantyzmu już od samych początków. Już współautorowi (wraz z W. Wordsworthem) zbioru `Lirycznych balad` z 1797 roku, które uznane zostały za manifest angielskiego romantyzmu oraz dały początek początek nurtowi poetyckiemu tzw. szkoły jezior (Lake School) narkotyki nie były obce. Mowa tu o Samuelu Taylorze Coleridge`u (1772-1834), angielskim poecie, filozofie i teoretyku sztuki. Jego Kubla Chan został napisany pod wpływem działania opium, od którego Coleridge był uzależniony:

W Xanadu kazał Kubla Chan
Wznieść pyszny pałac, tam, gdzie płynie
W pieczarach, których myśl człowieka
Nie zmierza, Alph, święta rzeka.
Co w mrocznym morzu ginie
[...]
Dźwignąłbym znowu ten pałac pod błękit!
Słoneczny dach! W pieczarach lód!
Ludzie słuchając, pałac by widzieli.
Jakże ten człowieka patrzy! - tłum by wołał. -
Blask w oku, włos na wietrze! Kreślcie koła,
By krąg się trzykroć wokół niego wił!
W świętej zawrzyjcie trwodze oczy!
On miodną rosę z liści sączył!
On rajskie mleko pił!
[2]

    Rytm wiersza odzwierciedla w pewien sposób hipnotyczne właściwości samego narkotyku, zawiera on również interesujące aluzje odnoszące się do niego. Coleridge opisywał, jak to po wypiciu laudanum (opium w płynie) popadł w narkotyczny trans, podczas którego skomponował dwieście, czy trzysta wersów poezji. Obrazy pojawiały mu się przed oczami tak jakby był ich biernym obserwatorem. Kiedy się obudził, zaczął je spisywać, lecz przeszkodził mu przybyły gość. Gdy znów zasiadł do pisania, stwierdził, że zostały mu jedynie mgliste wspomnienia ze swych wizji. Coleridge nie wydał Kubla Chana przez 20 lat po napisaniu, a i wtedy dopiero po namowie Byrona.

    [stworzono horror?]Lord George Gordon Byron, naczelny ideolog romantycznej poezji, w młodości znany jako`chroma stopa` też miał swoje drugie oblicze. To właśnie on był jednym z uczestników jednej z najbardziej tajemniczych i brzemiennych w skutkach narkotycznej orgii jaką widział ówczesny świat. Jak mówi anegdota 16 czerwca 1816 roku, wygnany z Anglii Byron spotkał się z Percy Shelleyem, swoim kolegą po fachu. Wielcy Poeci wraz z drugą żona Shelleya, Mary, której panieńskie nazwisko Wollencraft było głośne dzięki jej matce - bohaterce licznych skandali i niejednej biografii, jej kuzynka - Claire, oraz doktor John Polidori zamknęli się w willi Diodati, w Szwajcarii, celem spożycia Peyotlu. Potem nikt z nich nie chciał wspominać tego co tam się działo, do teraz właściwie nie wiadomo tego do końca, ale co się tam mogło dziać pokazuje w `Gotyku` Ken Russel. Znane fakty przedstawiają się tak, że towarzystwo to opowiadało sobie różne historie o zjawiskach nadprzyrodzonych, wampirach, omawiali teorię Darwina i jego eksperymenty.
    Pod bezpośrednim wpływem tej nocy powstał `Frankenstein` uznawany za pierwszą powstałą powieść fantastyczną i początek horroru jako gatunku. To właśnie w popeyotlowym śnie Mary Shelley ujrzała `ohydną zjawę ludzką leżącą bez ruchu, a potem, za sprawą jakiegoś potężnego motoru, dającą oznaki życia w postaci niepewnych, pół-żywych ruchów`. Tak powstała postać potwora, którego brzydzą się wszyscy łącznie ze swoim stwórcą. Ten potwór szukający tylko akceptacji, nie doczekał się dla siebie współczucia. Można je za to żywić do niego teraz, po tym co zrobiła z nim popkultura - został tak dokładnie przemielony przez kino (narzeczona, kobieta, dzieci, klątwa, duch, domostwo, zemsta frankensteina itd), że prawie w każdej wersji pojawia się w butach na 30-to centymetrowych koturnach i dziwnych prętach sterczących z szyi, o czym Mary Shelley nie wspomina. Duża w tym zasługa swego czasu naprawdę przerażającego Borisa Karloffa w wersji z 1931 roku. Nie wiadomo za to czyją zasługą jest nazwanie owego potwora imieniem jego książkowego stwórcy - Wiktora Frankensteina. Zachować wierność książkowemu orginałowi i zwrócić honor potworowi próbował Kenneth Branngh w `Mary Shelley`s Frankenstein` z Robertem De Niro w roli potwora, bez 30 centymetrowych koturnów i dziwnych prętów. Być może nie była to próba w stu procentach udana, ale i tak film jest godny obejrzenia.
    `Wampir` Johna Polidoriego, to drugi owoc tamtej nocy. Książka ta, mniej znana od `Frankensteina`, również miała wpływ na horror jako gatunek. To właśnie w niej jako pierwszej pojawia się postać wampira utożsamianego z dzisiejszym wysokim, bladolicym, postawnym brunetem, z charakterystycznym kołnierzykiem i uśmiechem. Książka ta była główną inspiracją dla Brama Stokera przy pisaniu `Draculi`. Dracula, którego prototyp jest zasługą Polidorego, podobnie jak Frankenstein został przemielony przez kino do tego stopnia, że powstał nawet Dracula - murzyn, o imieniu Blackula.
    Horror zawdzięcza również wiele Robertowi Louisowi Stevensononowi - twórcy `Dziwnej historii Dr. Jekylla i mr Hyde` (a także `Wyspy skarbów`). Horowity Robert prawdopodobnie nigdy nie dokończyłby swojej powieści bez pomocy kokainy, gdyż cierpiał on na jakieś dolegliwości praktycznie każdego dnia swego życia i spędzał większość czasu w łóżku. Jednak po zażyciu kokainy otrząsnął się natychmiast, zasiadł za pulpitem i napisał 60 tys. słów swojej powieści w ciągu 6 dni. Dostarczyła mu ona chyba nie tylko możliwości skupienia się na swojej pracy, ale również inspiracji. Chociaż motyw przemiany spokojnego człowieka w maniakalnego mordercy za pomocą tajemniczej mikstury bardziej pasowałby raczej do współczesnych środków halucynogennych pokroju PCP, a nie kokainy.

    [tworzono raje?]`Oto więc szczęście! Mieszczące się na jednej małej łyżeczce do herbaty! Szczęście ze wszystkimi jego upojeniami, szaleństwami i głupstwami! Możecie zażyć bez obaw, proszę. Nie umrzecie. Wasze władze fizyczne nie zaznają żadnego uszczerbku. Później być może częste powtarzanie tej chwili zmniejszy sile waszej woli, być może będziecie jeszcze mniej ludźmi niż jesteście dziś - ale kara jest tak odległa i przyszła klęska tak trudna do określenia! Cóż ryzykujecie? Niewielkie zmęczenie nerwowe następnego dnia. Czyż co dnia nie ryzykujecie więcej w zamian za wiele mniej?`
    Tak pisał w swoich `Sztucznych rajach. Traktacie o winie, opium i haszyszu` Charles Baudelaire (1821-1867), francuski poeta, prekursor symbolizmu i poezji nowoczesnej. Jego teoria szczęścia stała jednak w przeciwieństwie do życia jakie prowadził. Obfitowało one w dość zawikłane wątki miłosne, kryminalne, a szczególnie obyczajowe, że wspomnę tylko 44 przeprowadzki, dwie próby samobójcze, będący na owe czasy skandalem romans z mulatką - aktorką podrzędnych teatrów paryskich Jeanne Duval i jego postępujący syfilis.
    Drugie oblicze artystycznej bohemy Paryża roku 1844, to Klub Haszyszystów, do którego oprócz Charlesa Baudelaira należali także min. Theopile Gautier - pisarz, prekursor parnasizmu, którego sformułowanie `sztuka dla sztuki` przeszło do historii i Eugene Delacroix - czołowy przedstawiciel malarstwa romantycznego (min. Wolność prowadząca lud na barykady, Portet Chopina).

    [analizowano psychikę?]Człowiek, który udowodnił, że tak naprawdę to ludzkim umysłem żądzą różne popędy, z których istnienia nie zdaje on sobie sprawy. Tak, tak, również drugie oblicze Zygmunta Freuda (1856-1939) nie zachwyciłoby Marka Kotańskiego. Freud odkrył kokainę, jako lek na jego `nerwowe wyczerpanie`. Lek ten uważał za tak skuteczny, że częstował nim przyjaciół, wysyłał go narzeczonej, dawał siostrom i pacjentom. Freud tak rozsmakował się w kokainie, że propagował ją w środowisku medycznym jako środek o prawie niewiarygodnych właściwościach leczniczych. Napisał też kilka artykułów na jej temat, które sam kiedyś określił jako `pieśni pochwalne na cześć tego cudownego środka`. Po trzech latach doustnego i dożylnego stosowania kokainy, Freud zrezygnował z niej bez żadnych trudności, w przeciwieństwie do tytoniu, gdyż Freud był również nałogowym palaczem, ale do takiego stopnia, że wypalał do 20 cygar dziennie. Jego konsumpcja tytoniu była tak wielka, że w 1894 roku miał on atak czegoś co zostało rozpoznane jako `zatrucie nikotynowe`.

    [osiągano pełnię możliwości?]Pewien malarz, pisarz, felietonista, filozof i jednoosobowa `Firma portetowa` powiedział kiedyś: `Najwięcej energii kosztują człowieka te wszystkie abstynencje`. Jak daleko kierował się swoim aforyzmem i nie tracił energii Stanisław Ignacy Witkiewicz (1885-1939)? Wystarczy popatrzeć na drugie oblicze Witkacego podczas niektórych seansów jego `Firmy Portetowej`, tych droższych. Tych po których swoje obrazy podpisywał obok nazwiska tajemniczymi sekwencjami znaków. Kodował w niej przyjęte środki psychodeliczne, choć czasem pojawiają się tam takie jak `faszerowane pomidory + kompot`, czy `móżdżek, kartofle z sałatą i placek śliwkowy`. W swoim traktacie `Narkotyki. Niemyte dusze` Witkacy próbuje prostować brudną legendę dotyczącą własnej narkomanii. Może nie każdy człowiek używający narkotyków od razu jest narkomanem, ale brudnej legendzie dookoła Witkacego trudno się dziwić po eksperymentach z peyotlem, kokainą, morfiną i eterem w jakich brał udział.
    Jean Cocteau(1889-1963), `paganini różnych hobby` - poeta, dramatopisarz, scenarzysta, librecista, reżyser, aktor, scenograf, malarz, rysownik, choreograf i nałogowy palacz opium. Wiele z jego utworów zrodziło się z `nie kończącego się snu trwającego pół sekundy`, a on sam paląc opium `miał złudzenie, że żyje`. Oprócz dramatów (`Orfeusz`, `Piekielna Maszyna`), powieści (`Tomasz Oszust`, `Potomak`, `Straszne dzieci`), licznych wierszy i eseii, drugie oblicze jego twórczości to spisane swoje przemyślenia podczas 3-miesięcznego odwyku od opiumowego nałogu. Opisy narkomańskich cierpień, których oddać autor nie czuje się na siłach przeplatają się tam z rozważaniami estetycznymi i uwagami na temat sztuki, płci i młodości.

    [otwierano drzwi?]Aldous Huxley(1894-1963), poeta, pisarz i ceniony eseista, jako odpowiedź na utopijne romansy fantastyczne Herberta Georga Wellsa napisał antyutopię `Nowy, wspaniały świat`. Stała się ona obok Orwellowskiego `Roku 1984`, lupą przez którą społeczeństwo Zachodu przyglądało się rozwojowi sytuacji w państwach bloku komunistycznego, nowy wspaniały świat był `największym pragnieniem, aby przyszłość się nie zdarzyła`. Huxley roztacza w nim wizję świata tak szczęśliwego, że nikt normalny nie miałby ochoty w nim żyć. Elementem powszechnej szczęśliwości była soma - narkotyk, który posiada `wszystkie cechy chrześcijaństwa i alkoholu, żadnej z ich wad`. Wtedy cynicznie nastawiony do narkotyków, po zapoznaniu się z ich drugim obliczem z autopsji stał się Huxley ich gorącym zwolennikiem i użytkownikiem. Meskalinowe przeżycia zrobiły na nim takie wrażenie, że poprosił żonę o podanie mu jej w chwili śmierci. Po podaniu dwóch porcji przez żonę Aldous leżał w łóżku, nie odzywał się prawie wcale, tylko patrzył na żonę z wyrazem miłości i szczęścia wymalowanym na twarzy.
    `Potrzeba wykroczenia poza krępującą jaźń jest, jak stwierdziłem podstawowym pragnieniem duszy kiedy, z jakichkolwiek powodów, ludziom nie udaje się przekroczyć siebie za pośrednictwem kultu religijnego, dobrych uczynków i ćwiczeń duchowych, są skłonni uciekać się do chemicznych surogatów religii. W sytuacji optymalnej, każdy powinien móc odnaleźć autotranscendencję w jakiejś formie czystej lub stosowanej religii. W praktyce wydaje się nader nieprawdopodobne, by kiedykolwiek doszło do takiego stanu`
    To właśnie Aldous Huxley w swoim szkicu `Drzwi Percepcji` był pierwszym propagatorem idei, że środki halucynogenne są drzwiami do innej rzeczywistości, którą można przekroczyć. Samo sformułowanie `drzwi percepcji` nie jest jednak oryginalnym pomysłem Huxleya, tylko zaczerpnięte zostało z wiersza Williama Blake`a (1757-1827): Gdyby oczyścić drzwi percepcji, każda rzecz jawiłaby się taka, jaka jest: nieskończona. Kluczem, aby to zrobić jest eksperymentowanie z własnym umysłem, za pomocą różnych środków, także tych halucynogennych. Tą idee kontynuował w swojej działalności nie tylko artystycznej, ale i codziennej James Douglas Morisson, który właśnie pod wpływem Huxleya nazwał swój zespół The Doors. Kontynuowaniem idei Huxleya zajął się później też Timothy Leary, słynny `doktor Odlot`, profesor Harvardu częstujący swoich studentów LSD.

    [kwestionowano rzeczywistość?]
- (...) Dwuwyrazowe hasło, nie mówi mi dużo o panu. Chociaż sprawdzałem pana. Przez jakiś czas brał pan narkotyki, a potem przeszedł pan na drugą stronę. Znał pan Tima Leary...
- Tylko przez telefon - sprostowałem - Rozmawiałem z nim raz, kiedy był w Kanadzie, z Johnem Lennonem i Paulem Williamsem.. nie tym śpiewakiem, tylko pisarzem.
- Nie był pan nigdy aresztowany? Za posiadanie?
- Nie, nigdy.
- Odgrywał pan rolę guru od narkotyków wśród młodzieży... gdzie to było... w hrabstwie Marin. Ktoś do pana strzelał.
- To niezupełnie tak - powiedziałem.
- Pisze pan dziwne książki. Czy jest pan pewien, że nie jest pan notowany w policji? Bo, jeżeli tak, to pana nie chcemy.
[3]
    Ten krótki fragment telefonicznej rozmowy, odbywającej się na łamach powieści Valis, to jeden z niewielu autobiograficznych fragmentów, drugie oblicze Philipa Kendreda Dicka (1928-1982). Napisał około 34 powieści i ponad 100 opowiadań, był laureatem nagrody Hugo, a teraz jest przyznawana nagroda jego imienia. Ten amerykański mesjasz z przedmieścia, którego nawiedzały `boże inwazje` jest bezdyskusyjnie jednym z najbardziej orginalnych twórców SF.
    Narkotyczne powroty międzyplanetarnych kolonistów na ukochaną ziemię, przy pomocy Can-D. Pozorna nieśmiertelność za pomocą wydłużającego upływ czasu Chew-Z Podróże w przyszłość za pomocą błyskawicznie uzależniającego JJ-180 (frohedadryna), na który andtidotum trzeba odnaleźć w zastanej przyszłości. Powodująca rozdwojenie jaźni Substancja A, dzięki której bohater powieści `Przez ciemne zwierciadło`, - agent policji walczącej z narkomanią, - śledzi samego siebie - narkomana uzależnionego od substancji A. To tylko niektóre z pomysłów Dicka, w jego książkach wpływ narkotyków jest wręcz namacalny. Dick brał narkotyki, wiele swoich książek napisał pod wpływem amfetaminy od której był uzależniony. Prawie w każdej jego książce ujawnia się jego obsesja poznania świata, zajrzenia za kulisy rzeczywistości, ustalenia granic między tym co obiektywne i subiektywne. Najlepiej obrazuje ją jego inny pomysł - spray do sklejania rzeczywistości `Ubik`.
    Nadmienić jednak trzeba, że wszystkie jego obsesje miały nie tylko narkotyczne podłoże - Dick `najprawdopodobniej` już wcześniej był chory psychicznie - z powodu szkolnych problemów uczęszczał do psychiatry, jego terapeuta stwierdził u niego agorafobię. Inna diagnoza mówiła o schizofrenii. Dick twierdził, że praktycznie przez całe życie słyszał głos Jane - swej zmarłej siostry. Był przekonany, że dorasta ona wraz z nim i pomaga w krytycznych momentach - takich jak szkolny egzamin z fizyki, kiedy to podyktowała mu prawidłowe odpowiedzi. Głos ten na zawsze opuścił Dicka 17 listopada 1980 roku, wtedy właśnie - jak sam później twierdził - przeżył objawienie, w wyniku którego zrozumiał, że Bóg ze swej natury jest niepojmowalny i zrozumieć się go nie da.

    [stworzono ideę?]Drugie oblicze przełomu lat 40-tych i 50-tych w Ameryce to czas `straconej generacji`. Chodzili w wytartych dżinsach, na nogach mieli sandały, lub trampki, kolorowe luźne koszule, nierzadko brody i dłuższe włosy. Bitnicy (od beat generation - stracone pokolenie), czuli się zafascynowani kulturą murzyńską, zwłaszcza czarnym jazzem. Byli w zasadzie pierwszą formacją o charakterze pokoleniowym, która zdecydowała się nadać młodzieńczemu buntowi rangę ideologii wymierzonej w całe stare pokolenie. Bitnicy mieli ciekawe poglądy, byli dość ciekawymi ludźmi i wiedli dość ciekawe życie.
    William S. Burroughs (1914-?), bitnik, narkoman, pisarz, w kolejności dowolnej. Ponoć stworzył kolażową odmianę techniki pisarskiej, a oprócz tego przez 25 lat życia wstrzykiwał sobie opiaty (czyli heroinę, morfinę, kodeinę i pochodne), wierzył w telepatię i część życia spędził na szukaniu narkotycznej rośliny umożliwiającej ją (yage), a swego czasu podczas zabawy w Wilhelma Tella zabił swoją żonę, którą posiadał, mimo iż był raczej odmiennej orientacji seksualnej. Burroughs w swojej powieści `Ćpun` jako pierwszy dosadnie opisał życie heroinisty. Jego cut-up technique z monologami momentami tak epatującymi obrzydliwością i perwersją, że wręcz niezdatnymi do czytania ponoć wywarła wielki wpływ na współczesną literaturę amerykańską. Czy tak jest naprawdę, trudno mi to stwierdzić, w każdym razie jego autorstwa jest `Nagi Lunch` - jeden z trójki sztandarowych utworów beat generation (obok `W drodze` Jacka Kerouaca i `Skowotu` Allen Ginsberga)
    Do bitników można też zaliczyć autora `Lotu nad kukułczym gniazdem` - Kena Kesseya(19?? -) - który podczas pisania, aby mieć stuprocentowo autentyczne przeżycia nie tylko odbywał służbę zastępczą w zakładzie dla psychicznie chorych, nie tylko wspomagał pisanie paloną marihuaną i spożywanym LSD, ale także poddał się w tajemnicy opisywanej przez siebie terapii elektrowstrząsowej. Poświęcenie dla sztuki godne szacunku, tym bardziej, że chyba się opłaciło. Na podstawie książki Milos Forman nakręcił film, nagrodzony potem Oscarem, a Kessey Za 20000 dolarów zarobione na filmie kupił ranczo w kalifornijskiej mieścinie La Honda i zdezelowany autobus szkolny. Autobusem, po pomalowaniu fluoroscencyjnymi farbami urządał sobie podróże z jednego wybrzeża stanów zjednoczonych na drugie, zabierając po drodze przypadkowych podróżnych i pojąc ich sokiem pomarańczowym z rozpuszczonym w nim LSD. Załoga tego autobusu i razydenci La Hondy byli nazywani Prankstersami. Lauren Kessler napisała o nich, że byli pomostem między bitnikami, a hipisami.
    Hipisi zaś, też mieli ciekawe życie, ale mieli też ciekawą ideologię. Jednym z głównych jej założeń, zaraz po pacyfiźmie, było poszerzanie świadomości. W latach 60-tych, kiedy grali The Doors, Timothy Leary propagował hasło: odpadnij, włącz się i dostrój (drop out, turn on, tune in), w hipisowskich komunach i na ogromnych festiwalach z używkami rozdawanymi za darmo, właśnie wtedy z narkotycznej idei zapoczątkowanej przez Huxleya, zrobiono ideologie i wcielano ją w czyn.

    [...drugiego oblicza]O drugim obliczu, można pisać jeszcze wiele, ale myślę, że taki krótki przekrój starczy. Teraz pora na podsumowanie, naprawdę świetna perspektywa. Czy można podsumować nie wyciągając żadnych wniosków? Czy może lepiej powinienem oceniać, czy wszyscy Ci o których pisałem zasługują na uznanie i szacunek? Albo wybierać, kto zasługuje i dlaczego, a kto nie? A może powinienem się jeszcze zastanowić nad tym jak wielka jest ich rola? Czyja mniejsza, czyja większa? Co wnieśli i czy było to wartościowe? Za pozwoleniem, to będzie jednak podsumowanie bez wniosków, niech wniosek (z użyciem powyższych pytań) każdy sobie wyprowadzi sam. Bo najlepiej wiedzieć o istnieniu drugiego, ale zachować to niczym nieskażone, pierwsze oblicze.

fakty biograficzne przytaczane za:
Michael Gossop: Narkomania. Mity i rzeczywistość. Warszawa 1993
Robert Palusiński: Narkotyki-przewodnik. Kraków 1994
www.hyperreal.art.pl
przedmowy, posłowia do bibliografii

biblografia:
Mary Shelley: Frankenstein czyli Nowoczosny Prometeusz
John Polidori: Wampir
Robert Louis Stevenson: Dziwna historia Dr. Jekylla i Mr. Hyde
Charles Baudelaire: Sztuczne raje. Traktat o winie, opium i haszyszu
Stanisław Ignacy Witkiewicz: Narkotyki. Niemyte dusze.
Jean Cocteau: Opium
Aldous Huxley: Nowy, wspaniały świat
Aldous Huxley: Drzwi percepcji. Niebo i piekło.
Ken Kessey: Lot nad kukułczym gniazdem
Jack Keruac: W drodze
Jack Keruac: Podziemni
William S. Burroughs: Nagi lunch
William S. Burroughs: Ćpun
William S. Burroughs: Pedał
Philip K. Dick: Przez ciemne zwierciadło
Philip K. Dick: Ubik
Philip K. Dick: VALIS
Philip K. Dick: Trzy stygmaty Palmera Eldrichta

Filmografia:
Gotyk - reż. Ken Russel
Mary Shelley`s Frankenstein - reż. Kenneth Branh
Nagi Lunch - reż. David Cronenberg
Odmienne Stany Świadomości - reż. Ken Russel

[1] Andrzej Wasilewski: 500 zagadek literackich. Warszawa 1970, s. 78.
[2] Samuel Taylor Coleridge: Poezje Wybrane. Warszawa 1987, s. 96 (przeł. Zygmunt Kubiak)
[3] Philip K Dick: Valis. Poznań 1994, s. 170. (przeł. Lech Jęczmyk)

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)
Freud nic nie udowodnił, jego praca pozbawiona jest metodycznego uzasadnienia, i jest jeden wielki sofizmat, chory człowiek jakim był Freud nie był też poważnie przyjmowany w swoim środowisku, gdzie leczono ludzi bez jego "analizy" ani kokainy. To że jego urojenia były intrygujące nieco spowodowało poruszenie wśród znudzonych codziennością wiejskich filozofów, skutkiem tego powtarzanie bzdór Freuda. pozdrawiam
Anonim (niezweryfikowany)
Po pierwsze nie mów o człowieku o którym niewiele wiesz. Po drugie "bzdur" pisze się przez "u" zwykłe. Po trzecie wiarygodnośc samego artykułu można łatwo podważyc. A przynajmniej częśc o Freudzie. Nie rozumiem jak można wypalac 30 cygar w ciągu dnia? Przepraszam ale samo przygotowanie cygara zajmuje 5 min. To licząc że cygaro może palic się do dwóch trzech dni...
Zajawki z NeuroGroove
  • Katastrofa
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Odrzucone TR

Niedzielne mroźne popołudnie, końcówka lutego. Nastawienie bardzo pozytywne, miejsce około kilometra od domu, w pobliżu zagajnika. Byłem wtedy razem z kumplem.

Prolog

  • 2C-P
  • Marihuana
  • Tripraport

Przyjazna atmosfera, trip spędzony w domu w klimatycznej wsi na odludziu, potem miasto(zakupy), dużo znajomych w tripie, nastawienie standardowe - ciesze się, że to mam.. Ogólnie dobre samopoczucie.

W dzień przyjścia zamówienia powiadomiłem o tym kolegów, z którymi miałem się owym cackiem podzielić jeden z nich postanowił skumać się i stestować w 2-3 osoby specyfik, reszta miała zostać na weekend. Wieści o tym rozeszły się jednak dalej i z 2-3 osób zrobiło się 5-7 (przyszli, poszli..). Opiszę w skrócie pozostałych badaczy którzy zostali do końca byli to: D,P,B,L i Ja.. D i P mieli podobne doświadczenia jak jak. Dla B i L jednak było to coś zupełnie nowego. Wszyscy z wyjąkiem L wypiliśmy po 1ml(10mg) substancji (L wypil 2 godziny pozniej), dopalone kilka rur... Czekamy na wstęp.

  • Kodeina

Chciałbym się z Wami podzielić swoją dzisiejszą podróżą. Moją poważną przygodę z substancjami aktywnymi zakończyłem z grubsza juz prawie rok temu. Od tamtej pory paliłem 2 razy, w dosłownie w kilku przypadkach raczyłem się alkoholem, choć jeśli chodzi o ilość jednego, jak i drugiego - nie przesadzałem. Jakieś 0,2 grama 10x ekstraktu Salvii spoczywa już od dłuższego czasu w mojej magicznej skrzyneczce, która swoim wyglądem przypomina mi o starych, jakże dziwnych czasach...

  • Grzyby halucynogenne
  • Pozytywne przeżycie

Festiwal Psytrance-owy w Bieszczadach. Pozytywne, festiwalowe nastawienie. Byłem pewny, że otoczenie jest bezpieczne i w razie złych doświadczeń mogę liczyć na pomoc mojego towarzysza, tripsitterów albo innych festiwalowiczów

Drugiego  dnia  festiwalu,  około  północy  spożyliśmy  z  towarzyszem  po  połowie  dawki suszonych  grzybów  psylocybinowych.  Pałaszowaliśmy  je  w  namiocie  na  chlebie  z  powidłem,  nie spodziewając  się  specjalnych  fajerwerków.  Grzyby  miały  podobno  działać  bardzo  słabo.

  Zaraz  po zjedzeniu  spakowaliśmy się i  poszliśmy  na  szczyt  wzgórza  na,  trwający  w  najlepsze  od  dwóch  dni, festiwal. Skierowaliśmy się w stronę leśnych ścieżek, które biegły między scenami i wypatrywaliśmy pierwszych grzybowych efektów. 

randomness