Za bitewny szał berserkerów mogła odpowiadać znana roślina halucynogenna!

Jedną z głównych zagadek jest to, w jaki sposób berserkerzy wpadali w bitewny trans, a konkretnie czym się faszerowali przed walką, jako że używanie przez nich środków psychoaktywnych – przy doskonale poświadczonej wiedzy herbalistycznej społeczeństw indo-europejskich – pozostaje poza wszelką wątpliwością.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Magivanga
Conradino Beb na podst. The Journal of Ethnopharmacology

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy!!!

Odsłony

542

O berserkerach nie wiemy wiele, ale wzmianki w nordyckich sagach i tradycyjnych pieśniach skaldów wskazują na elitarną kastę wojowników uprawiających magię wojenną i wpadających w trans na polu bitwy, który pozwalał im się zamieniać w dzikie zwierzęta, i wzbudzać popłoch zarówno wśród wrogów, co i pobratymców

Nad tajemnicami zachowania berserkerów od lat głowią się historycy, archeologowie i antropologowie. Większość pytań wciąż pozostaje jednak bez odpowiedzi. Mimo tego berserkerzy na stale zadomowili się w pop kulturze, w grach, serialach telewizyjnych i beletrystyce.

Jedną z głównych zagadek jest to, w jaki sposób berserkerzy wpadali w bitewny trans, a konkretnie czym się faszerowali przed walką, jako że używanie przez nich środków psychoaktywnych – przy doskonale poświadczonej wiedzy herbalistycznej społeczeństw indo-europejskich – pozostaje poza wszelką wątpliwością.

Jak czytamy w Sadze o Egilu, Kiedy Ljot Blady przybył na holmgang (rytualny pojedynek), by zabić Fritgeira, zaczął nakładać odzież odpowiednią do boju i zbroję, po czym wziął do ręki miecz i tarczę. Był to olbrzym o nadludzkiej sile, który idąc w stronę miejsca pojedynku został opętany przez bojowy szał – ryczał jak zwierz i gryzł własną tarczę.

Ta sama saga mówi, “że z tymi, którzy się przemieniają w wilki albo dostają berserkerowego szału, sprawa się tak ma, że póki owa przemiana trwa, są tak mocni, że nikt i nic nie jest w stanie im się przeciwstawić, lecz skoro minie, wówczas są zupełnie wyczerpani z sił.”

Za ten magiczny efekt odpowiadać miał wg naukowców popularny muchomor czerwony (Amanita muscaria), co już w 1784 zaproponował szwedzki uczony Samuel Ödman. Niestety, na poparcie tej tezy nigdy nie znaleziono żadnych bezpośrednich dowodów – literatura naukowa obfituje w dzikie spekulacje, które nie mają jednak żadnego poparcia w materiałach źródłowych, czy znaleziskach archeologicznych.

Zadziwiająco proste rozwiązanie zagadki zaproponował jednak niedawno słoweński etnofarmakolog z Uniwersytetu w Ljubljanie, Karsten Fatur, którego artykuł Sagas of the Solanaceae: Speculative ethnobotanical perspectives on the Norse berserkers, opublikowany został w The Journal of Ethnopharmacology.

Zdaniem naukowca, za bitewny szał berserkerów odpowiedzialny był lulek czarny (Hyoscyamus niger), roślina znana ze stosowania przez wszystkie ludy indo-europejskie, ale dawniej rozpowszechniona przede wszystkim w Grecji, gdzie stosowana była jako środek przeciwbólowy, nasenny i enteogenny.

Jak czytamy w artykule Fatura:

Oprócz zastosowania medycznego, lulek czarny miał być ponoć stosowany przez europejskie czarownice. Sugerowano, że używano go do przyrządzania eliksirów miłosnych, wywarów czarownic i słynnych maści do latania. Sądzi się również, iż palono go w starożytnej Wyroczni w Delfi, co pozwalało osiągnąć stan transu i przepowiadać przyszłość.

Roślinę szeroko stosowano poza tym w Europie do wzmacniania piwa i warzenia innych wywarów halucynogennych. Faktycznie, proceder był tak rozpowszechniony, że w 1507 na terenie dzisiejszych Niemiec wprowadzono zakaz dodawania jej do ale.

Wiemy, że regularne używanie lulka powodowało szaleństwo, choć nie zmniejszało to w żaden sposób jego popularności, bo była to tania przyjemność, dostępna dla ludzi ubogich, którzy nie mogli pozwolić sobie na inne środki psychoaktywne.

Faktycznie, zażywanie 3 mg lulka dziennie powoduje długotrwałe zmiany behawioralne i kognitywne. Dodatkowo, symptomy nordyckich berserkerów są porównywane z wilkołactwem: ubieranie się w zwierzęce skóry, szał i erratyczne zachowanie, co zgadza się idealnie z antycholinergicznymi efektami alkaloidów tropanowych, które mogły być również odpowiedzialne za fenomen wilkołactwa.

Naukowiec zwraca również uwagę na przeciwbólowe działanie lulka, który mógł dawać berserkerom słynną odporność na rany, a także podwyższające ciśnienie, co powoduje zazwyczaj uczucie ciepła, a więc mogło u nordyckich wojowników skutkować – dobrze poświadczonym przez sagi i kroniki średniowieczne – zrzucaniem ubrania.

Wnioski słoweńskiego etnofarmakologa są bardzo interesujące i poparte znaleziskami archeologicznymi, które potwierdzają używanie lulka przez ludy nordyckie. Faktycznie, nasiona rośliny zostały odnalezione kilka razy przy zwłokach kobiet uznawanych za wieszczki, wróżbitki lub czarownice. Na definitywny dowód będziemy musieli jednak poczekać aż do ponownego przebadania dostępnych materiałów przez archeologów i antropologów.

Oceń treść:

Average: 9.6 (5 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Muchomor czerwony
  • Tripraport

spory las ok. 6 km za miastem, następnie autobusy komunikacji miejskiej, mieszkanie w centrum

9 ususzonych naturalnie muchomorów czerwonych spożytych samotnie w lesie. Początkowe efekty tak jak przy wywarach z mniejszej ilości suszu tj. dysocjatywna poprawa humoru, wyostrzenie zmysłów, zastrzyk energii etc. no i mdłości naturlich, ale ku mojemu zdziwieniu bez spawania. Już po ok. 20 minutach pierwsza halucynacja słuchowa - wzmocniony odgłos przytłumionego bicia serca dobiegający jakby spod ziemi. Z czasem coraz większe oddzielenie od więzi z własną osobą, jak również zanik tego podłego posmaku związanego ze świadomością bycia zamkniętym w tzw.

  • Gałka muszkatołowa
  • Pierwszy raz

słoneczny poranek, dobry nastrój

Swego czasu naprawdę sporo naczytałem się o wyjątkowej przyprawie jaką jest gałka muszkatołowa. Zaintrygowało mnie ona, a składało się to na jej dziecinnie łatwą dostępność, cene i możliwe efekty. Jednak aby przeżycie było jak najbardziej satysfakcjonujące należy spełnić kilka warunków związanych z settingiem, więc dwie paczuszki gałki mielonej firmy Prymat czekały cierpliwie na swój czas w szafce. Pięknego środowego poranka ten moment wreszcie nadszedł (w zasadzie to leżały tylko 2 dni, ale chciałem spróbować od razu).

  • Dekstrometorfan
  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

Aco braliśmy w 3 osoby, ja z bratem 30 tabletek, kumpel 20; zażyliśmy w aucie - jedziemy w 4 osoby samochodem do kumpla(on tylko mj, tak że bez strachu o wypadek), zapijając piwkiem, nie jestem w stanie wskazać godziny(gdyż trip miał miejsce dość dawno), będę natomiast doliczał minuty do czasu zapodania. Po 20 min. jesteśmy na miejscu, chillout, muzyka(głównie minimal).

40 minut od wzięcia zaczyna się swędzenie głowy - znak, iż faza jest coraz bliżej. W tym momencie kumpel podaje mi nabite bongo - na moje (nie)szczęście aco chwyta dokładnie w momencie, gdy dym znajduje się w płucach. Faza bardzo intensywna, powiedziałbym porównywalna z 600-675 mg dxm w szczytowym momencie. Bratu zaczęła się parę minut później, od tego momentu było jakby inaczej niż zwykle...

  • Grzyby halucynogenne
  • Grzyby Psylocybinowe
  • Tripraport

Długo wyczekiwany moment ponownego grzybowego tripa, po około 10 latach przerwy. Obozowisko w górach, ognisko, wiata, rzeka, deszcz i wiatr. Główny cel wyjazdowy: zaktualizować wspomnienia związane ze wrzucaniem grzybów za małolata.

Ja i kumpel, leśne obozowisko - wiata, studnia i ognisko. Od rana czilujemy przy ognisku w chłodny, deszczowy i wietrzny dzień. Okoliczności odbiegały nieco od wymarzonych, ale postanowilismy się tym nie zrażać. Ostatni raz zarzucałem grzyby dobre 10 lat temu, a w tym roku naszła mnie niespodziewana chęć zasmakowania głębi psychodelicznego doświadczenia i zweryfikowania tego stanu ze wspomnieniami z przeszłości. Oczekiwałem wglądu w samego siebie oraz podróży, cokolwiek miała ona oznaczać.