Bliższe spojrzenie na "Pierwszy legalny ayahuaskowy kościół w USA" - wnioski są raczej smutne

Sądząc po polubieniach, wielu z Was informacja o powstaniu w Stanach Zjednoczonych oficjalnie działającego legalnego ayahuaskowego kościoła bardzo przypadła do gustu. Niestety - po bliższym przyjrzeniu się sytuacji trudno zachować optymizm. Reset.me zbiera dostępne informacje na temat tego przedsięwzięcia, które w ich świetle wygląda... cóż, sami zobaczcie.

Tagi

Źródło

Reset.me
Ocean Malandra

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Komentarz [H]yperreala

Domaganie się uznania powszechnego prawa do użytkowania tych roślin jest OK, ale beztroskie podpinanie się pod specyficzne prawa wywalczone przez tubylców jest bardzo nie w porządku i może zaszkodzić wszystkim zainteresowanym. W połączeniu z wielowymiarową ściemą i komercjalizacją... słabo.

Odsłony

1411

Odwiedzając Facebooka lub którąś z wielu alternatywnych stron www, prawdopodobnie natknąłeś się na teksty sugerujące, że w Stanach Zjednoczonych możliwe jest obecnie przyjmowanie ayahuaski w legalnie działającym "kościele". Dla wielu osób było to powodem do świętowania z uwagi na reputację, jaką cieszy się ten amazoński roślinny lek, jako skuteczna pomoc w walce z rozszerzającą się w tempie geometrycznym epidemią chorób psychicznych i fizycznych, z którymi borykają się Amerykanie.

Nawet większe głównonurtowe serwisy informacyjne zajęły się tematem, Daily Beast pisała o "Pierwszym legalnym kościele ayahuaskowym", a należący do Vice kanał MUNCHIES opublikował wywiad z założycielem Ayahuasca Healings, Trinity de Guzmanem, w artykule zatytułowanym "Ameryka ma swój pierwszy legalny ayahuaskowy kościół."

Czy jest to jednak prawdą? Czy to jest legalne? Czy to w ogóle kościół? Co dokładnie się dzieje?

Obawy co do organizacji zaczęły narastać zaraz po tym, jak wiadomość stała się wirusowym newsem. Pytania na temat dotyczących legalności twierdzeń Ayahuasca Healings zostały po raz pierwszy publicznie zadane 4 grudnia 2015 roku na stronie internetowej Bii Labate, antropolożki, która napisała 12 książek na temat substancji psychoaktywnych, polityki narkotykowej i szamanizmu.

Twierdzenia, jakoby Rekolekcje Ayahuasca Healing miały być "całkowicie legalne" w Stanach Zjednoczonych są fałszywe... nieautoryzowany przywóz i dystrybucja ayahuaski są uważane za przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności.

– pisze Bia Lebate w swoim poście.

W ciągu kilku tygodni na stronie Labate pojawiły się trzy kolejne posty związane z legalnością organizacji de Guzmana, w tym wyraziście sformułowane ostrzeżenie, zatytułowane Nie wierzcie facebookowemu szumowi wokół "Legalnego kościoła ayahuaski w USA" – to nie jest legalne, jest niebezpieczne, a oto dlaczego.

Podnoszone w tych postach kwestie dotyczą nie tylko o sytuacji prawnej Kościoła, który prosi o sugerowaną minimalną darowiznę w wysokości od $ 1.497 do $ 1.997 za udział w rekolekcjach w stanie Waszyngton od piątku do poniedziałku, ale także komercyjnego charakteru tych rekolekcji, co jest rosnącym zjawiskiem w świecie ayahuaskowej turystyki. Wśród społeczności skupionych wokół uzdrawiania roślinami powszechna jest zaniepokojenie faktem, że związana z ayahuaską swoista gorączka złota przyciąga pozbawionych skrupułów szarlatanów, dla których motywacją są jedynie pieniądze, a nie wyższe dobro, co może stanowić niebezpieczeństwo dla uczestników ceremonii.

Legalność i prawowitość ayahuaskowych kościołów

Aby dowiedzieć się więcej na temat legalności Ayahuasca Healings, redakcja Reset skontaktowała się z Rickiem Doblinem, założycielem i dyrektorem wykonawczym Międzywydziałowego Stowarzyszenia Badań nad Psychodelikami (MAPS), organizacji non-profit, która edukuje i działa na rzecz bezpiecznego i terapeutycznego stosowania psychodelików i marihuany.

Zdajecie sobie sprawę, że to całkowita blaga.
- było pierwszym, co Doblin nam powiedział.

Oni robią niedźwiedzią przysługę Santo Daime i kościołom UDV, które otrzymały zezwolenie na stosowanie ayahuaski podczas określonych ceremonii religijnych, a także Kościołowi Tubylczoamerykańskiemu, który uzyskał formalną zgodę na używanie peyotlu podczas określonych, zamkniętych ceremonii.

- kontynuuje.

Santo Daime i UDV (Unia Do Vegetal) to dwa brazylijskie kościoły, które wykorzystują ayahuaskę jako sakrament, oba swego czasu wygrały sprawy sądowe, na mocy czego ustanowione zostały ich specyficzne uprawnienia do takiej praktyki – obowiązujące odpowiednio w stanie Oregon i w całych Stanach Zjednoczonych. Kościół Tubylczoamerykański (Native American Church) otrzymał swoją koncesję w ramach Ustawy o substancjach kontrolowanych z roku 1971, która pozwala na "nienarkotyczne użycie pejotlu podczas prowadzonych w dobrej wierze ceremonii religijnych."

Ale Ayahuasca Healings idzie krok dalej, twierdząc na swojej stronie internetowej, że ma "100% praw do korzystania ze świętych sakramentów jak Ayahuasca, Peyote, San Pedro - wszelkich roślin, które wzrastają z ziemi - w Ameryce, zgodnie z krajowym prawem"

Na tej samej stronie twierdzą, że ich sytuacja prawna jest zagwarantowana przez ich przynależność do Tubylczoamerykańskiego Kościoła Oklevueha (ONAC), prowadzonego przez Jamesa "Flaming Eagle" Mooneya.

Nie ma wyższego godnością starszego w NAC niż James "Flaming Eagle"Mooney
- twierdzi strona internetowa.
On dzierży wśród Rdzennych Amerykanów mieszkających dziś w Ameryce przynależne mu z linii krwi najwyższe zwierzchnictwo.

Bliższe przyjrzenie się Jamesowi Mooneyowi i ONAC pokazuje jednak, że sprawy wcale nie są tak jednoznaczne.

Według niedawnego artykułu, napisanego przez tubylczoamerykańską pisarkę i plemienną sędzinę Ruth Hopkins i opublikowanego na stronie Indian Country Today Media Network, Mooney jest "udawaczem", który w rzeczywistości w ogóle nie jest zapisanym członkiem żadnego federalnie uznanego indiańskiego plemienia, a ONAC nie jest tak naprawdę częścią Kościoła Tubylczoamerykańskiego (NAC).

Kiedy nie-tubylcy kradną nasze ceremonie, prowadzi to do duchowych szkód.
- pisze Hopkins.
Te święte obrzędy mają realną moc, a tego nie należy lekceważyć.

W roku 2014 koalicja kilku gałęzi NAC złożyła w sądzie pismo potępiające odział ONAC prowadzony przez Michaela Mooneya (syna Jamesa), w którym zaprzeczała przynależności zarówno hawajskiego oddziału ONAC, jak i samego Mooneya do NAC.

Mooney wygrał jednak w sądzie w 2004 roku, co dało członkom kościoła, którymi są w większości nie-Indianie, prawo do konsumpcji pejotlu w Utah. Ale orzeczenie skupia się na argumencie domniemanej dyskryminacji członków nie będących Indianami i ich prawie do spożywania pejotlu w kościele, nie ma natomiast nic wspólnego z ayahuaską lub marihuaną, o których członkowie ONAC twierdzą, że mają prawo spożywać je swobodnie i gdziekolwiek chcą, nie tylko w stanie Utah.

W istocie członkowie ONAC byli niedawno aresztowani za próbę korzystania z tych praw. Będąca członkiem kościoła kobieta został oskarżona w 2014 roku o przestępstwo uprawy marihuany w stanie Oregon, co oznacza zagrożenie grzywną do 300.000 USD i wyrokiem 10 lat więzienia, zaś inny członek ONAC został przyłapany przez plemię z Północnej Kalifornii na komercyjnej uprawie konopi na ich świętych terenach.

Tym więcej niepokoju budzi zatem twierdzenie Ayahuasca Healings, że mają prawo używania ayahuaski jako filia kościoła ONAC, skoro precedens prawny odnosi się jedynie do pejotlu i stanu Utah. Czyżby zatem nie mieli żadnych podstaw do swoich roszczeń?

Michael Morris jest liderem gałęzi kościoła Santo Daime w Peru i z powodzeniem brał udział w sprawie wniesionej przeciwko rządowi federalnemu USA, który w końcu zezwolił, by ayahuaska była legalnie spożywana przez członków Santo Daime w stanie Oregon. Skontaktowaliśmy się z nim, żeby dowiedzieć się więcej na temat kwestii prawnych podniesionych przez Ayahuasca Healings.

Wyjęcie spod ścigania [które Santo Daime wywalczyło w Oregonie] opiera się na indywidualnych przypadkach dotyczących konkretnych kościołów i jest im przyznawane jako takim [co jest określane wyraźnie przez sąd], a nie generalnie lub globalnie w jakimkolwiek sensie. W przeciwnym razie każda gałąź Santo Daime w USA byłaby teraz legalna, a tak nie jest.

- wyjaśnia nam Morris.

Znaczący oddźwięk wiadomości o "Pierwszym legalnym kościele ayahuaskowym w USA" był wynikiem dobrze zorganizowanej kampanii PR. Wszystkie ich twierdzenia, począwszy od "pierwszy", przez "legalny", po "bezpieczny" - są kompletną fikcją.

Komplikacje związane z komercjalizacją ayahuaski

Odnieśmy się teraz także do "bezpieczeństwa" uczestniczących w tym osób z duchowego, a nie prawnego punktu widzenia, bo to jest moim największym zmartwieniem.
- mówi Morris, przechodząc do wyjaśniania niebezpieczeństw związanych z wykorzystującymi ayahuaskę komercyjnymi przedsięwziąciami udającymi kościoły lub grupy tubylcze.

Wiedza o stosowaniu tego leku z pożytkiem dla społeczeństwa jest przenoszona w czasie dzięki tradycjom, które chronią integralność ceremonii, ludziom, którzy je prowadzą i tym, którzy w nich uczestniczą.

Shipibo, Shuar, Kofán, Yaminawá, Kaxinawá, Santo Daime i UDV ściśle przestrzegają tradycji, które chronią ich w drodze i stanowią konkretny "pojemnik", w którym lek jest stosowany... W Ayahasca Healings tego nie ma, oni nie są powiązani z żadną tradycją poza relacjami biznesowymi z ONAC, w wątpliwy sposób przynależnym do NAC.

Faktycznie - jedyną tradycją, jaką mogliśmy znaleźć przyglądając się działalności de Guzmana, była historia jego działań marketingowych opartych na Internecie. Zaledwie kilka lat temu kupczył w Internecie wskazówkami mającymi "pozwolić Ci podróżować po świecie latami, podczas gdy zespół pilotujący wykona całą pracę."

W wywiadzie z 2014 roku na temat jego "stylu życia" i "planów biznesowych" de Guzman wyjaśnia, jak w krajach trzeciego świata płaci dolara na godzinę ludziom, aby wykonywali dla niego całą pracę, podczas on gdy zwiedza świat jeżdżąc na nartach i uprawiając surfing.

To może wyjaśniać, dlaczego de Guzman nie ma żadnych skrupułów, by sugerować potencjalnym uczestników spore minimum "darowizny", wymaganej dla obycia 4-dniowych weekendowych rekolekcji, przedstawianych jako o część procesu duchowego leczenia.

Jeśli 1000 $ to w tym momencie dla Ciebie dużo, to dyskomfort dokonania tej darowizny jest już początkiem uzdrowienia
- pisze de Guzman na stronie internetowej Ayahuasca Healings.

Następnie przechodzi on do uzasadnienia prośby o tak wysoką minimalną "darowiznę" sugestią, że 4-dniowe rekolekcje warte są o wiele więcej:

Ja zainwestowałem nawet 5000 $ za 4 dni rekolekcji, i jest to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobiłem.

Czy ten rodzaj marketingowej gadki nie brzmi znajomo?

W skrócie - to co widzę, to ściśle strategiczne wykorzystanie chwytów językowych i marketingowych w organizacji nastawionej na zysk
- ostrzega Morris.
Dla mnie, jako Daimisty, jest to nie tylko skrojone wedle złych wzorców, ale wręcz oszukańcze.

Ale dla de Guzmana finansowe strategie marketingowe i duchowość wydają się być jednym i tym samym. Na swoim profilu couchsurfingowym - gdzie wymienia wśród swoich ulubionych książek Myśl i bogać się, Tajemnice umysłu milionera i Bogaty ojciec, Biedny ojciec - twierdzi, że "opanował Sztukę Manifestacji i może teraz, dosłownie, przekształcić wedle woli dowolną myśl w rzeczywistość fizyczną. "

Niebezpieczeństwo łączenia tego rodzaju wielkoskalowych systemów marketingowych z duchowym uzdrawianiem zostało w przeszłości uwidocznione w takich przypadkach, jak historia pisarza new age Jamesa Raya, narratora w filmie The Secret. Po zrobieniu lukratywnej kariery jako mówca motywacyjny, zaczął pobierać kwoty rzędu tysięcy dolarów za ceremonie Szałasu Potu w Arizonie. Niestety, trzy osoby zmarły, a kolejne 18 zostało hospitalizowanych w następstwie uczestnictwa w fatalnej sesji potu podczas rekolekcji pod hasłem "Duchowy wojownik" w roku 2009. Przed wejściem do szałasu potu, który sam w sobie miał poważne wady konstrukcyjne i nie nadawał się dla tak dużej ilości osób, grupa została poddana rygorystycznym rytualnym ćwiczeniom fizycznym, oraz lekkomyślnie zachęcona do rezygnacji z jedzenia i wody przez dłuższy czas. Ray został uznany winnym trzykrotnego nieumyślnego zabójstwa i skazany na dwa lata więzienia.

Ceremonie Szałasu Potu są zazwyczaj bezpłatne. Typowa uroczystość Santo Daime zazwyczaj kosztuje od 30 - 40 $ czyli tyle, aby pokryć koszty samej ayahuaski. Pojedyncze ceremonie w Ameryce Południowej zwykle kosztują około 50$, często o wiele mniej, choć cena może być podwojona lub potrojona w Stanach Zjednoczonych, gdy zostaną uwzględnione koszty transportu i podróży.

Ale Ayahuasca Healings pobiera za swoje rekolekcje opłatę wiele razy większą, nie stawiając przy tym uczciwie kwestii ich legalności.

Centra rekolekcyjne, które utrzymują fikcję legalności, nie są godne zaufania, nie jest też prawdopodobne, aby udzielały uczestnikom należytego, pełnego wsparcia, ponieważ najwyraźniej są bardziej zainteresowane pieniędzmi, niż uzdrawianiem.
- mówi nam Doblin, wtórując wrażeniu, że istnieje wiele powodów, aby unikać ceremonii ayahuaskowych zbyt zbliżonych charakterem do działalność komercyjnej.

Doświadczenie psychodeliczne otwiera ludzi w sposób nieco podobny do operacji mózgu. Ważne jest, by kontekst ceremonii wspierał uczestnika i gwarantował mu bezpieczeństwo

- wyjaśnia Doblin.

Niestety, w prowadzonych dla zysku peruwiańskich ayahuaskowych centrach ceremonialnych miało miejsce w ostatnich latach kilka alarmujących tragedii, jak np. sytuacja, gdy nastolatek, który zmarł podczas ceremonii, został potajemnie pogrzebany przez szamana, albo zakończona śmiercią walka na noże w środku ceremonii.

Sam de Guzmana we wpisie na blogu (który został potem usunięty), jego pierwsze doświadczenie z ayahuaską miało miejsce w marcu 2013. To oznacza, że ma z lekiem mniej niż trzyletnie doświadczenie, co każe się zastanowić nad tym, ile czasu mógł w praktyce spędzić przygotowując wywar, podając go i organizując ceremonie. Tradycyjnie organizowanie i prowadzenie ayahuaskowych ceremonii wymaga lat, a nawet dekad treningu przed podaniem leku innym.

Aby przydać kontrowersji, na stronie internetowej Ayahuasca Healings de Guzman twierdzi, że ma również powiązania położonym w peruwiańskiej Amazonii centrum o nazwie The Garden of Peace, gdzie jego organizacja również ma oferować rekolekcje. Jednak w grudniu 2015 roku na facebookowej stronie The Garden of Peace pojawił się post z oświadczeniem prostującym tę informację:

"My, właściciele i prowadzący El Jardin, nie jesteśmy W ŻADEN SPOSÓB związani z ayahuaskowym kościołem z USA ani też nie mamy formalnej opinii na temat temat projektu, ponieważ po prostu nie wiemy o nimwystarczająco dużo o to, aby móc go komentować.

Z której by strony nie spojrzeć na Ayahuasca Healings wydaje się, że fałszywe twierdzenia i szum medialny są wykorzystywane do ukrycia bardzo chwiejnego fundamentu. I rzeczywiście, wydaje się, że świeżo upieczony kościół jest już w fazie implozji.

W dniu 24 stycznia 2016 roku Scott Montgomery, jeden z głównych założycieli Ayahuasca Healings, zamieścił na YouTube długi film, w którym zwraca się do Ayahuasca Healings z prośbą, aby wstrzymała swoje rekolekcje i przemyślała od nowa koncepcję działania organizacji. Ostrzega również, że "kościół" działa niezgodnie z prawem, że nie ma w jego działaniach żadnego faktycznego pierwiastka tubylczości, oraz że wszystko to jest zbyt drogie i przesadnie skomercjalizowane.

Kilku byłych członków Ayahuasca Healings i parę innych zainteresowanych osób, stworzyło grupę na Facebooku, nazwaną Ayahuasca Healings nie działa legalnie, gdzie można znaleźć bardziej dogłębne informacje na temat organizacji.

Tak więc, pomijając zrujnowaną reputację Ayahuasca Healings, o jakich szerszych implikacjach dla przyszłości ayahuaski na Zachodzie możemy mówić?

Smutnym aspektem tego wszystkiego jest fakt, że istnieje ogromne, odczuwane przez dużą liczbę ludzi, zapotrzebowanie na efekty terapeutyczne, które mogą wyłonić się ze stosowania ayahuaski, pejotlu i innych psychodelików
- mówi Doblin.

Działając na rzecz reintegracji psychodelików do kultury zachodniej, musimy postępować tak szybko, jak to możliwe, ale nie szybciej, niż podpowiada rozsądek. Przedwczesne i fałszywe twierdzenia o legalności rezonują z głęboką potrzebą tych doświadczeń, ale zagrażają procesowi integracji kulturowej, który musi postępować krok po kroku.

Podsumowanie? Strzeżcie się blagi, która niestety zawsze współistniała z prawdziwym szamanizmem. Choć dzień, kiedy wszyscy będziemy mogli swobodnie korzystać z wszystkich dostępnych w przyrodzie roślin to na pewno coś, czego powinniśmy wyglądać, ważne jest również, aby nie dać się nabrać na wątpliwe zapewnienia na temat legalności i bezpieczeństwa, opatrzone metką z ceną i podane w hiperbolicznym języku marketingowym.

Oceń treść:

Average: 9 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Set: urodziny syna / poranna wycieczka do odrealnionego miejsca Setting: Taras / wanna / łóżko

Set: dzień siódmych urodzin naszego syna, kwas wkręca się podczas gry w makao…

  • Dekstrometorfan

Wieczór 30 listopada 2oo2 roku. Akurat zaczął intensywnie prószyć śnieżek, tworząc miły klimacik. Wracam autkiem od qumpla z połówką zielonego w kieszeni (w andrzejki wypada troszkę zaszaleć :-), jako że było bardzo ślisko, to jeszcze pokręciłem sobie troszkę na ręcznym na placyku... Następnie udałem się autobusem (cały zaczął walić moją ganją :-) do centrum Gdyni, gdzie byłem umówiony z kumplem na browarka i spalenie ziółka. O 18:40 bylem na miejscu.

  • 3-MeO-PCP
  • Problemy zdrowotne

oboje podeksytowani przed wyjazdem, pełen luz, królowa życia i król.

  Dopiero dzisiaj uswiadomiłam sobie, ile czasu mineło od mojego ostatniego upadku. A może on nastepuje własnie teraz, kiedy o pierwszej w nocy piszę te słowa popijajac piwo gaszące zewnętrzny żar, przykrywające wewnętrzną pustkę.

  • Dekstrometorfan
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Nie idealne, ale tak czy siak sprzyjające.

Jestem myślą. Piękną myślą. Kieruję się do apteki. Nudno. Wychodzę ze szkoły, świat jest ciepły i wietrzny. Otwieram pierwsze drzwi:

-Dzień dobry. Poproszę Tussidex- mówię, uśmiechając się niewinnie i myśląc, że na sto procent widać w moich szarych, głębokich oczach powód, dla którego tu jestem.

-Tussidex... nie mamy, ale Acodin jest...

-W porządku, dziękuję, do widzenia!

Heh, myślę, że zna mój zamiar. Ako to przeżytek, kieruję się dalej.

 

Drugie drzwi:

randomness