Humanizacja drogą do legalizacji

Czesi czytają najwięcej w Europie. Średnia liczba książek w czeskim domu to 246. Tylko 2 proc. Czechów nie ma w domu żadnej książki. Przeciętny Czech czyta średnio ponad 17 książek rocznie (u nas - tylko 12 proc. czyta więcej niż sześć książek rocznie). Daje im to prymat wśród europejskich czytelników. Tym samym nie powinien dziwić fakt, że na początku roku 2010 Czeski rząd wprowadził wartości graniczne narkotyków oraz opublikował listę roślin i grzybów, których uprawa w niewielkich ilościach jest legalna.

Tagi

Źródło

Piotr Wieczorek

Odsłony

3237

Czesi czytają najwięcej w Europie. Średnia liczba książek w czeskim domu to 246. Tylko 2 proc. Czechów nie ma w domu żadnej książki. Przeciętny Czech czyta średnio ponad 17 książek rocznie (u nas - tylko 12 proc. czyta więcej niż sześć książek rocznie). Daje im to prymat wśród europejskich czytelników. Tym samym nie powinien dziwić fakt, że na początku roku 2010 Czeski rząd wprowadził wartości graniczne narkotyków oraz opublikował listę roślin i grzybów, których uprawa w niewielkich ilościach jest legalna.

W Polsce ok. 3 mln osób opowiada się za reformą polityki narkotykowej i doszukiwał bym się ich właśnie wśród 12 procent czytających powyżej jednej książki w roku.

Peter Sloterdijk: „Książki, jak zauważył niegdyś Jean Paul, są tylko nieco grubszymi listami do przyjaciół. Zdanie to w sposób pełny i elegancki ujmuje istotę i funkcję humanizmu: jest on konstytuującą przyjaźń telekomunikacją za pośrednictwem pisma”.

Timothy Leary: „Jak nazwiemy ten nowy ruch? Humanizm? Libertianizm? Złoty wiek indywidualnych Bogów?Hm, kogo obchodzi jak to nazwiemy. Odpuśćmy sobie...Ah tak przypomniałem sobie. Przekaz jaki niesie ten ruch zwie się WOLNOŚĆ!”.

Nadszedł czas reformy polityki narkotykowej w Polsce. Znów na naszych oczach rodzi się kulturowa trąba powietrzna rewolucji. Ruch, którego korzenie sięgają czasów feudalnych.
Czas w którym możliwy jest powtórny rozkwit modelu humanistycznego, bowiem istnieje on zawsze przeciw czemuś, jest zaangażowaniem na rzecz wywiedzenia człowieka na powrót z barbarzyństwa. Jednak po roku 1945 za sprawą telewizji medialnie ugruntowana kultura masowa, wsparta przez bardziej aktualne rewolucje sieciowe sprawiła, że ludzka egzystencja we współczesnym społeczeństwie została oparta na nowych podstawach. Jak widać sztuka pisania listów w celu zawarcia telekomunikacyjnych przyjaźni wewnątrz nowoczesnego społeczeństwa masowego, zamieszkującego nasz kraj nie wystarczy, bowiem stało się ono zdecydowanie post-literackie a w konsekwencji post-humanistyczne. Łatwo zrozumieć, że właśnie okresy, które poczyniły szczególnie bolesne doświadczenia z barbarzyńskim potencjałem, wyzwolonym w pełnych przemocy  i zdziczenia interakcjach między partiami politycznymi, są równocześnie czasami, w których głośne wołanie o humanizm staje się najważniejsze.

Zmiana polityki narkotykowej możliwa jest zatem, wyłącznie na gruncie solidarnej elity potrafiących czytać wybrańców; nadawców i odbiorców listów mogących spowodować nieokreśloną mnogość możliwości zawarcia przyjaźni z bezimiennymi często nienarodzonymi jeszcze czytelnikami. Ruch uzbrojonych i oczytanych humanistów dzięki cybernetyczno-elektronicznej technologii ma dziś do dyspozycji broń o większej sile rażenia niż bomba atomowa. Humaniści, którym podobnie jak Solidarności przyświeca niesione na ustach hasło „wolność” i pragnienie zaprzestania represji aparatu państwowego. Do tak przedstawionych postulatów gotowi przyłączyć się do boju są także post-humanistyczni archiwiści, których umysły choć raz zetknęły się z ideą wolności zasianą przez jedną z książek bitników czy choćby egzystencjalistów francuskich. Zwolennicy zmiany ustawy muszą jednak w pierwszej kolejności stoczyć bój o człowieka, prowadzony w formie zmagań pomiędzy tendencjami bestializującymi i poskramiającymi.

Na obecnym etapie zdziczenia i dehumanizacji dyskurs o wspólnocie ludzkiej można prowadzić pod pojęciem parku zoologicznego, w którym pojedyncze jednostki stanowią samo-doglądające i samo-strzegące się istoty wyrabiające sobie własne zdanie na temat regulacji ich auto-chowu. To co prezentuje się jako rozmyślanie nad polityką, jest w rzeczywistości refleksją dotyczącą zasad kontrolowania ludzkich zwierzyńców. Natomiast uprawianie miejskiej sztuki pasterskiej jawi się jako zadanie zoo-polityczne, w którym główną funkcją wybieranych opcji politycznych jest dbanie o własne kieszenie i walka o utrzymanie się na stanowisku opłaconym ze społecznych środków.

Nowe formaty muszą wyłonić się jak zwykle z post-politycznej rewolucji młodzieży, z wolnych umysłów jednostek stających na przeciw zbetoniałej geriatrii. Droga do zwycięstwa polityki narkotykowej prowadzi przez wybory na władców królewskich znawców najrozsądniejszego rodzaju wiedzy eksperckiej na temat hodowli roślin i zwierząt, oraz przez nawracanie „templariuszy” niewiernych idei wolności poprzez oręż humanizmu. W przeciwnym razie w dzikim kraju konopie będzie można hodować jedynie na dziko.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)
17 książek rocznie? Średnio? Wow! W takim razie zazdroszczę im takiego społeczeństwa. W Polsce społeczeństwo jest na etapie "jeśli twoje dziecko czyta Harry Pottera, to wiedz, że coś się z nim dzieje!". Na szczęście mamy Okluturę toteż o narkotykach możemy sobie trochę poczytać :)
Anonim (niezweryfikowany)

 

Czyżby kłopoty z odwlekającą się legalizacją miały doprowadzić do ewolucji naszych polskich Użytkowników od blokersowskiego cynizmu do humanistycznego idealizmu?

 

No, będzie to jeden z większych psychodelicznych cudów, jakie zobaczę w życiu!;-)

 

(oczywiście, bez zastrzeżeń wierzę w psychodeliczne cuda;-)

 

 

 

Anonim (niezweryfikowany)

Artykuł fajny ale..

 

Nie wiem skąd te wyliczenia wszystkie biorą. Dane z innego źródła - 2,1 książek miesięcznie czyli że Polacy czytają średnio 25 książek rocznie. http://relaz.pl/lakmus,ile-czytaja-polacy,3067

 

No to wychodzi że więcej niż Czesi - a w to nigdy nie uwierzę. Tak samo jak w zaniżoną ilość czytanych przez Polaków książek w tym artykule. Albo zawyżoną.

 

Inna kwestia: Nie przeczytałem żadnej książki już od paru lat. A czytam nieustannie. I słucham w formacie audio :PP

 

Mój wniosek - tego typu statystyki są do dupy ;)

Anonim (niezweryfikowany)

"Czesi czytają najwięcej w Europie.(...) Tym samym nie powinien dziwić fakt, że na początku roku 2010 Czeski rząd wprowadził wartości graniczne narkotyków oraz opublikował listę roślin i grzybów, których uprawa w niewielkich ilościach jest legalna."

Kto mi wytłumaczy co kurwa jedno ma z drugim wspólnego? 100% użytkowników tego forum chce legalizacji a ciekawe ilu z nich czyta jakiekolwiek książki?:P Ba... ilu ludzi tutaj czyta cokolwiek poza jakimiś publikacjami na temat narkotyków? :D



Anonim (niezweryfikowany)

 

Ano, "k...a" (jak to ładnie ujmujesz), ma coś wspólnego.

 

Po pierwsze: Z tego, że niektórzy zwolennicy liberalizacji prawa narkotykowego (a mianowicie użytkownicy tego forum) mieliby jakoby nie być zbyt obytymi humanistycznie ludźmi, nijak nie wynika zaprzeczenie tezy artykułu, że ludzie obyci humanistycznie mają bardziej liberalne poglądy w tej kwestii od reszty społeczeństwa.

 

Po drugie: Zależność opisywana przez artykuł jest dość ewidentna. I nawet bez znajomości konkretnych liczb można by się jej z łatwością domyslić. Kultura humanistyczna zwiększa tolerancję, indywidualizm, sympatię dla odmienności, a zmiejsza wiarę w rozmaite "święte" i "zdroworozsądkowe" uprzedzenia oraz w użyteczność represyjnego prawa.

 

 

 

 

Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana
  • Pierwszy raz

Zawsze mam dystans i całkowity respekt do psychodelików. Wejdziesz raz i możesz nigdy nie wrócić. Do odważnych świat należy, więc wyrzuciłam strach w kąt i bardzo cieszyłam się na spontanicznego tripa! Ciekawość zżerała każdą mą cząstkę! Totalnie pozytywnie! Miejscówka fantastyczna - wolna, wielka chata! Towarzysze idealni - S i M - lecz niespodziewanie został z nami X ze swoim kumplem i przez to musiałam walczyć z demonami.

Napierw małe wyjaśnienie. Do punktu 4 pisałam, gdy byłam jeszcze w pełni "świadoma". Póżniej przelewałam na papier co mi ślina na język przyniosła. Starałam się wyrwać z galopujących myśli parę sensownych zdań aby kleiły się jakoś do kupy.

Raport napisany jest w oryginale, nie zmieniałam nic, więc z góry ostrzegam na składnię i takie tam ;)

* Jest moimi przemyśleniami parę dni po tripie.

 

 

                                                                                              Skrót wydarzeń - sobotnie popołudnie

 

  • Dekstrometorfan

Wiek: 17 i pół roku (sierpień 2008r.)

Doświadczenie: fajki (rzucone - moja duma), alco kilkadziesiąt, może koło setki razy, THC kilkadziesiąt razy, efedryna 3 razy, gałka muszkatołowa 3 razy, DXM 5 razy, fuka raz (i nie podziałała), raz gaz

Dawka: 1500mg DXM na 60kg masy ciała, czyli 25 mg/kg. Podane w ciągu 15 (?!) minut - wnioskując z archiwum gg.

S'n'S: Wszystko, co trzeba, pisze w raporcie. A reszta? A co za różnica...



Otworzyłem oczy i starałem się utrzymać otwarte, jak najdłużej. Poczułem senność... Armia Dextera w coraz większych ilościach się uaktywniała. Zbuntowałem się i to był mój błąd. Zacząłem go drażnić, nabijać się z niego. Nabrałem pewności, że nic złego się nie stanie. Zamknąłem oczy i czekałem. Łóżko zaczęło dryfować po pokoju, więc otwarłem oczy, ale nie przestało od razu, jak to zwykle bywało.

  • Dekstrometorfan
  • Marihuana
  • Odrzucone TR
  • Pierwszy raz

Lekkie zmęczenie, dobry humor, pozytywne nastawienie, ciekawość. Wolna chałupa, ja i moja dziewczyna, która towarzyszyła mi pierwszego dnia.

Oto mały raport, w którym będą przeplatały się opisy doświadczeń z dwóch dni, podczas których zniknęło 78 tabletek. Jedna w kawie. :(

Idąc za radą użytkowników [H] wrzucałem tabletki robiąc przerwy, i zagryzałem cytryną. 

T: 0m (~21:30)

[Tutaj popełniłem kardynalny błąd, ponieważ zaniedbałem kwestię S&S]

 Siedząc w salonie przy laptopie poczułem, że Dex powoli "puka do drzwi." Nastąpiły zmiany w odbiorze bodźców, które raczej trudno mi opisać ze względu na to, że był to mój dziewiczy rejs.

  • Etanol (alkohol)
  • LSD-25
  • Tripraport

dobre nastawienie przychiczne, chęć przeżycia przygody na kwasie i sprzyjająca ku temu okazja z powodu wolnej chaty przyjaciela

Jakoś kilka tygodni temu zakupiłem cztery blotery LSD: po jednej dla mnie, dwóch przyjaciół i jednej przyjaciółki. Jeden z kumpli akurat wtedy miał na całą noc wolną chawirkę, więc szybko nadarzyła się okazja, żeby ten kwas przetestować. Początkowo kupujemy czteropak i idziemy do domu, gdzie połykamy blotery, które koło 20 wszystkim już się dobrze rozpuściły. Oglądamy Brickleberry i trochę się denerwujemy, bo upływa sporo czasu, a efektów nadal nie widać. Mija 40 minut i odczuwam potworny bodyload.