Późny piątkowy wieczór, wyludnione ulice, zamknięte kluby, tylko w budynkach uniwersyteckich we wszystkich oknach palą się światła. W bibliotece kilkuosobowa grupa, zażarcie dyskutuje, w jednej z sal wykładowych profesor ze swoim studentem próbują wyprowadzić jakiś skomplikowany dowód matematyczny, a w laboratorium chemicznym eksperymentują studenci i doktoranci. Właśnie rozpoczyna się dwumiesięczna sesja.
Taki obrazek to na razie science fiction w krajobrazie polskich uczelni, ale już za rok, przynajmniej na niektórych uniwersytetach, może stać się częścią życia studenckiego. Większość szkół wyższych w Polsce podpisała się bowiem pod programem zainicjowanym przez minister Barbarę Labudę Uczelnie wolne od uzależnień
, którego wprowadzenie w życie może poskutkować totalną rewolucją akademicką.
– Pragniemy stworzyć sieć uczelni wolnych od narkotyków, wylansować inny styl życia. Narkotyki to obecnie najpoważniejszy problem młodzieży
– uważa Labuda. Program antynarkotykowy ma zmienić nie tylko obyczaje, ale i prawo na polskich uczelniach, które obecnie wręcz sprzyja rozpowszechnianiu się narkotyków na uczelniach.
Koniec więc z okienkami, wolnymi piątkami, egzaminami raz na semestr. Zajęcia mają wypełniać szczelnie każdy dzień, egzaminy mają być rozłożone równomiernie, żeby student nie musiał zakuwać do dziesięciu naraz, a spędzanie czasu wolnego powinno się kręcić wokół uczelni. Do późnej nocy czynne mają być biblioteki i ośrodki sportowe. Ich dostępność, dzięki niskim opłatom, ma być powszechna.
– Wielu studentów woli uczyć się w nocy. Mieszkając w akademiku, gdzie non stop trwa impreza, nie mają na to szansy. Siłą rzeczy muszą przebywać w określonym środowisku. Rozwiązaniem jest wydłużenie pracy bibliotek i czytelni do późnych godzin nocnych. Także sale gimnastyczne mają być czynne w nocy. Sesję egzaminacyjną chcemy wydłużyć na cały semestr
– mówi Igor Borkowski, rzecznik prasowy Uniwersytetu Wrocławskiego. Sesja będzie polegać na tym, że przedmioty nie będą się kończyć równo co semestr lub dwa, ale w różnym czasie, np. podstawy ekonomii skończysz w marcu i zdasz egzamin, filozofię w kwietniu i znów egzamin itd.
Czyżby raj? Niekoniecznie, ponieważ nie wszystkie zmiany zostaną wprowadzone jednocześnie, co wymagałoby dużych nakładów finansowych. Uczelnie mają dostawać wprawdzie jakieś dofinansowanie z budżetu państwa, samorządów oraz różnych fundacji, ale nikt jeszcze nie mówi o konkretnych pieniądzach. – Wiemy jedno: nie będą to duże sumy
– dodaje Borkowski.
Uczelnia podpisująca się pod programem antynarkotykowym zobowiąże się też do wspierania inicjatyw studenckich, organizowania imprez, licznych klubów zainteresowań itp. Profesorowie i asystenci będą dostępni dla studentów całą dobę, służąc wszelką pomocą. Wszystko po to, żeby studenci nie mieli czasu na narkotyki i alkohol, żeby docenili, że czas lepiej zagospodarować w inny sposób niż na imprezie wspomaganej dragami.
Czy uczelnie, które podpiszą dokument potwierdzający popieranie programu będą musiały wprowadzić wszystkie nowe zasady? Nie od razu. Pierwszy krok to zmiana roty ślubowania oraz regulaminu i opracowanie uczelnianego programu profilaktyki uzależnień. Kolejne zmiany będą zależały od możliwości i zaangażowania uczelni.
– To ogromne przedsięwzięcie w skali całej uczelni, dlatego wprowadzenie go w życie musi trochę potrwać. Ułożenie planów zajęć, planów pracy kadry, wydłużenie godzin otwarcia bibliotek i obiektów sportowych wymaga poważnej reorganizacji pracy
– mówi dr Robert Porzak z UMCS w Lublinie, jeden z koordynatorów programu. Zdaniem Jolanty Koczurowskiej, prezesa Monaru, najważniejsze, by zarówno uczelnia, jak i sami studenci chcieli lansować inny styl życia.
– To jest możliwe, jeśli będą mieli dobre wzorce do naśladowania. Tych wzorców nie powinni szukać na imprezie, ale w murach uczelni
– mówi Koczurowska. Dlatego program nie dotyczy tylko młodzieży akademickiej, ale w równym stopniu kadry. – Nie może być dłużej tak, że wykładowca jest dostępny dla studentów jedną godzinę w tygodniu, jego gabinet jest zamknięty na klucz, a telefon nie odpowiada
– mówi prof. Tomasz Borecki, rektor SGGW. – Jeśli my nie zmienimy swojego stosunku do studentów, nie możemy wymagać od nich, żeby zachowywali się wzorowo
– dodaje rektor Borecki.
Kiedy już podejmiesz decyzję o pójściu na studia, będziesz musiał liczyć się z tym, że zanim odbierzesz indeks, złożysz ślubowanie, które zobowiąże cię do narkotykowej abstynencji. Nie będą to słowa rzucone na wiatr, ponieważ pod ślubowaniem złożysz własnoręczny podpis. O szczegółach dowiesz się, zaglądając do regulaminu uczelni.
Nowy zapis upoważni rektora do wywalenia cię ze studiów, jeśli np. upalony pojawisz się na zajęciach. Nadzieja, że nikt nie rozpozna twojego odmiennego stanu okaże się płonna, gdyż nauczyciele akademiccy zostaną przeszkoleni przez specjalistów i jednym rzutem oka będą mogli ocenić, kto zapalił jointa, a kto wciągnął kreskę. W punktach konsultacyjnych i u opiekunów roku zarówno studenci, jak i wykładowcy uzyskają wszelkie informacje na temat uzależnień. W wyłapywaniu studentów na haju, a także tych sprzedających nielegalny towar, pomagać będzie policja. Będzie miała prawo wstępu do gmachów uczelni i akademików. Tak dzieje się już na SGGW. – Policja już dyżuruje na uczelni i terenie całego kampusu. Poza prewencją będzie prowadzić wspólnie z samorządem studenckim prelekcje na temat szkodliwości narkotyków
– mówi Krzysztof Szwejk, rzecznik prasowy SGGW. Również na UMCS w Lublinie policjanci będą mieli prawo wkroczyć na teren uczelni, jeśli uznają, że interwencja jest konieczna.
Student zaopatrzeniowiecnie dość, że wyleci z uczelni, to jeszcze groził mu będzie wilczy bilet. Takie uprawnienia rektorowi dawać będzie nowa ustawa o szkolnictwie wyższym
- mówi prof. Jerzy Woźnicki, który czuwał nad projektem ustawy.
Pomysł nowej ustawy powstał za sprawą samych studentów. Minister Labuda podkreśla, że żadne z działań nie zostało podjęte bez ich woli. – Niczego nie narzucamy. To od studentów dostawaliśmy alarmujące sygnały, że narkotyki i alkohol są poważnym problemem. Dlatego postanowiliśmy stworzyć kompleksowy program
– mówi Labuda. Z badań przeprowadzonych w tym roku przez PBS wynika, że 80 procent badanych studentów jest za tym, by uczelnie miały prawo podejmowania działań represyjnych, takich jak np. skreślenie z listy studentów, wobec osób używających substancji psychoaktywnych na terenie uczelni oraz osób sprzedających innym takie substancje na terenie uczelni. Taki sam odsetek studentów popiera utworzenie na uczelniach punktów informacyjnych, prowadzonych przez specjalistów i przez studentów wolontariuszy.
Liczby te pokazują, że program Uczelnie wolne od uzależnień
ma pełne poparcie studentów, gdyż większość z nich jest przeciwna narkotykom. Na trójmiejskich uczelniach już w zeszłym roku akademickim studenci sami zajęli się problemem zażywania narkotyków na uczelniach. – Koledzy z ASP zaprojektowali plakat i ulotki informujące o szkodliwości używania narkotyków z informacją, gdzie można szukać porady, jeśli ma się problem. My, czyli studenci psychologii i pedagogiki, otworzyliśmy punkt pomocy, telefon czynny był całą dobę. Mieliśmy kilkaset zgłoszeń
– opowiada Izabela Lewandowska, studentka Gdańskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej. W tym roku już zaczęła się kolejna edycja akcji ulotkowej pod hasłem Sprawdź, czy nie jest za późno
. Studenci psychologii UMCS organizują w tym roku zajęcia adaptacyjne dla kolegów z pierwszego roku. – Chodzi o to, żeby młodzież zaczynając studia, od razu spotkała się z dobrymi wzorcami, żeby pokazać jej alternatywne możliwości spędzania czasu, uświadomić szkodliwość narkotyków, itd.
– wymienia dr Porzak, opiekun projektu. Podobne działania podjęły uczelnie poznańskie, lubelskie, wrocławskie.
Czy program ma szanse się powieść? – Lubię zapalić sobie trawkę od czasu do czasu i nie zamierzam z tego zrezygnować. Policja na terenie uczelni, a już w ogóle ślubowanie, że nie będę nic używać, to ograniczenie mojej wolności i swobody. Jestem dorosła, przysięgę podobnej treści składałam przy okazji Pierwszej Komunii, z tym że okoliczności były nieco inne. Teraz nikt mi nie będzie rozkazywał
– denerwuje się Kaśka, studentka anglistyki na UW. Jej chłopak, student ostatniego roku zarządzania na SGH, zastanawia się nad skutecznością takich działań: – Zakaz dilowania na terenie uczelni nie ma sensu, studenci jak będą chcieli, to i tak zdobędą towar. Ja nie mam z tym najmniejszego problemu
– mówi.
Na świecie programy profilaktyczne działają z powodzeniem od wielu już lat. Na uniwersytecie w Waszyngtonie studenci organizują spotkania dla młodzieży szkolnej i studenckiej, na których informują o skutkach brania narkotyków i pomagają tym, którzy są już uzależnieni. Wszystkie imprezy studenckie odbywają się bez alkoholu i narkotyków. Nie ma mowy o dotowaniu imprez sportowych czy kulturalnych przez koncerny alkoholowe. Na Oxfordzie działa całodobowy telefon pomocy kryzysowej, studenci wolontariusze uniwersytetu Central Landshire działają w pubach. Obie uczelnie bardzo radykalnie rozprawiają się ze studentami używającymi narkotyki. Standardem zachodnich uczelni jest też ich otwartość oraz dostępność i dyspozycyjność nauczycieli akademickich. Tam życie studenckie toczy się całą dobę, a priorytetem nie jest impreza z dragami, tylko przygotowanie najciekawszego projektu na roku.
Żeby podobny styl zapanował u nas, do współpracy muszą się przyłączyć wszyscy: władze uczeni, nauczyciele akademiccy, studenci. Aby Polska bitwa o oczyszczanie przyszłej elity naszego społeczeństwa się powiodła, narkotyki w przekonaniu studenta muszą przestać być fajne. Niestety, zadanie to nie będzie łatwe.
Aleksandra Postoła
Co się zmieni na uczelniach?
- Zajęcia odbywać się będą we wszystkie dni tygodnia, z naciskiem na piątki.
- Biblioteki, czytelnie, ośrodki sportowe czynne będą do późnych godzin wieczornych.
- Sesja będzie trwać na przestrzeni całego semestru, żeby egzaminy nie były skumulowane w krótkim czasie.
- Zakaz używania i rozpowszechniania narkotyków znajdzie się w rocie studenckiego ślubowania i we wszystkich wewnętrznych dokumentach uczelni.
- Jeśli władze uczelni dowiedzą się, że student handluje narkotykami, sprawa natychmiast trafi na policję, a diler automatycznie zostanie zawieszony w prawach studenta. Powrót na uczelnię może być już niemożliwy.
- Surowe kary, np. niezaliczenie przedmiotu, zawieszenie w prawach studenta grozić będą tym, którzy pod wpływem narkotyków zjawiają się na zajęciach.
- Pojawią się wykłady dla studentów i nauczycieli akademickich o zagrożeniu narkotykowym.
- Pełnomocnicy ds. profilaktyki uzależnień będą dyżurować na uczelniach i w akademikach.
Te uczelnie już podpisały się pod programem Uczelnie wolne od uzależnień
- Uniwersytet Gdański
- Uniwersytet Jagielloński
- Uniwersytet Wrocławski
- Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej
- Uniwersytet Mikołaja Kopernika
- Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego
- Uniwersytet Opolski
- Uniwersytet Warszawski
- Akademia Pedagogiczna w Krakowie
- Gdańska Wyższa Szkoła Humanistyczna
- Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku
Komentarze