Mimo zakazu posiadania marihuany, wciąż rośnie liczba palących. Najwyższy czas wznowić debatę nt. jej legalizacji - postulują „Dlaczego” i organizacje na rzecz liberalizacji prawa narkotykowego.
„Siejmy konopie, nie śmierć”, „Marihuana musi być legalna” - takie slogany można było usłyszeć 1 maja na Placu Zamkowym. O godzinie 16. grupa zwolenników legalizacji marihuany zebrała się pod warszawską Kolumną Zygmunta. - Chcieliśmy uświadomić społeczeństwu jak bardzo istotny jest to problem - mówi Aleksander Leydo, przedstawiciel Ruchu na Rzecz Legalizacji Konopi. Jak twierdzi, prawo nie widzi obecnie różnicy pomiędzy dilerem a użytkownikiem. - Owszem dostaje się większy wyrok jeżeli chodzi o handel, ale jeśli chodzi o posiadanie to kary są takie same - mówi. - Skoro za posiadanie choćby najmniejszej ilości marihuany polskie prawo przewiduje karę więzienia, ponad 45 proc. warszawskich licealistów powinna siedzieć. Według badań taka liczba młodych ludzi miała bowiem do czynienia z marihuaną - dodaje. Zalegalizowanie marihuany odetnie źródło dochodów wszelkim większym grupom przestępczym. - Byłoby to także ogromne wsparcie dla budżetu państwa. Pieniądze z akcyzy z marihuany mogłyby być przeznaczone chociażby na domy dziecka. Ułatwione zostałoby uprawianie konopi przemysłowej, dzięki czemu znacząco poprawiłoby się sytuacja polskiego rolnika - przekonuje Aleksander.
Jego zdanie potwierdza Joep Oomen, koordynator platformy Europejskiej Rady NGO d/s Polityki Narkotykowej. - Legalizacja pozwoli na zaoszczędzenie pieniędzy, które są obecnie wydawane na policję, sądy, więzienia i więźniów. Study Centre of the European Union Undrugs opublikowała raport, w którym napisano, że każdego dnia Unia Europejska przeznacza na walkę z narkotykami 10 milionów euro. Około 80 procent tych wydatków wydaje się na regulacje związane ze stosowaniem marihuany - mówi Oomen.
Ganja - szkodzi czy nie?
W 1998 roku brytyjski magazyn „New Scientists" opublikował fragment raportu WHO na temat marihuany. Napisano w nim: „Nawet długotrwałe palenie kanabisu w dużych ilościach, nie wywołuje poważnych lub silnie upośledzających zaburzeń funkcji poznawczych”. Mimo tego raportu, środowisko naukowe nie jest jednak jednoznaczne co do opinii na temat szkodliwości marihuany. Inne badania z 2002 roku, podawane przez jedną z brytyjskich organizacji charytatywnych pomagających osobom cierpiącym na choroby układu oddechowego potwierdzają, iż wypalenie trzech „skrętów” dziennie czyni w płucach człowieka większe spustoszenie niż 20 papierosów. Podobna niejednoznaczność dotyczy uzależnienia się od marihuany.
Ganja - uzależnia, czy nie?
Przeciwnicy są zdania, że od marihuany nie tylko można bardzo szybko się uzależnić, ale także zacząć zażywać twarde narkotyki. Jak przekonuje w swoim raporcie Janusz Sierosławski z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie używanie substancji psychoaktywnych, zarówno legalnych takich jak napoje alkoholowe, czy tytoń, jak nielegalnych takich jak narkotyki niesie za sobą ryzyko pojawienia się szkód zdrowotnych i społecznych. - Od wszystkiego można się jednak uzależnić - kontruje Aleksander Leydo - Ludzie brać będą zawsze, niezależnie od tego czy prawo będzie na to pozwalać czy też nie. Jego słowa potwierdzają międzynarodowe badania Polish National Focal Point for Drug Prevention z 2002 roku. Według nich w 1997 roku kontakt z marihuaną miało 19,5 proc warszawiaków, podczas gdy po jej zakazaniu w 2002 roku liczba użytkowników wzrosła do 25 proc.
Ganja - jest krokiem do hery czy nie?
O tym, że marihuana jest najczęściej początkiem do narkotyków o wiele mocniejszych i bardziej niebezpiecznych są także przekonani lekarze Monaru. - 95 procent naszych pacjentów zaczynało od narkotyków lekkich - mówią. Raport Światowej Organizacji Zdrowia podaje jednak, że nie udowodniono żadnego działania marihuany, które skłaniałoby palacza do sięgnięcia po inne środki odurzające. - Jeżeli prawo zalegalizuje marihuanę, to ludzie będą ją brali w sposób kontrolowany, marihuana będzie wówczas wysokiej jakości a nie zabrudzona od dilera, bardzo często przemieszana z heroiną - mówi Artur Radosz, koordynator Ruchu na Rzecz Legalizacji Konopi Kanaba.
Argumentem zwolenników legalizacji marihuany są także badania potwierdzające większe niebezpieczeństwa wynikające np. z alkoholizmu niż palenia ganji. Jak piszą autorzy raportu WHO, akty przemocy po marihuanie są znacznie rzadsze niż po alkoholu. - Jak się mówi - alkoholik idzie na miasto, pije alkohol, wraca do domu i bije żonę. Narkoman idzie na miasto, pali joiny lub bierze herę, wraca do domu i ona go bije - mówi Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN. Potwierdzają to badania Sierosławskiego z 2003 roku. W kontekście używania narkotyków do kłótni lub sprzeczki przyznawało się 5,4 proc. respondentów, podczas gdy w kontekście używania alkoholu aż 20,2 proc. Do bójki po zażyciu narkotyków przyznaje się zaledwie 1,2 proc. badanych, a po alkoholu ponad 13 procent badanych.
Co w takim razie powoduje, istnieje powszechny sprzeciw marihuanie? Zapewne brak rozstrzygających badań naukowych i fakt, że o czymś, co nie jest jeszcze legalne, mówi się w kontekście zabawy. Niewątpliwie marihuana wchodzi do świata popkultury, pojawia się w książkach, komiksach, coraz częściej gości w wypowiedziach idoli, którzy odbierani są jak autorytety. I Tu przeciwnicy mają rację.
Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się do SID!
Weź udział w naszej debacie - szczegóły znajdziesz w czerwcowym „Dlaczego” { już nieaktualne, debata się odbyła - agquarx }
Komentarze