Niezwykła kariera i upadek Pabla Escobara

Kolejny, całkiem zgrabny, wspominek o Pablo, tym razem z "Rzeczpospolitej": "To historia stara jak świat. Opowieść o biednym chłopcu z prowincji, który wkraczając na ponurą ścieżkę zbrodni, postanowił zdobyć gigantyczną fortunę okupioną morzem ludzkiego nieszczęścia..."

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Rzeczpospolita
Paweł Łepkowski

Odsłony

304

To historia stara jak świat. Opowieść o biednym chłopcu z prowincji, który wkraczając na ponurą ścieżkę zbrodni, postanowił zdobyć gigantyczną fortunę okupioną morzem ludzkiego nieszczęścia.

Słowo „gigantyczna" nie jest zresztą adekwatne do opisu ogromu bogactwa, jakie zdobył i zaprzepaścił ten człowiek. Pablo Emilio Escobar Gaviria, uroczy nastolatek z niewielkiego miasta Rionegro w kolumbijskim departamencie Antioquia, rozpoczynał swoją karierę przestępczą jako złodziej nagrobków. Jego matka, Hermilda Gaviria, nauczycielka z lokalnej szkoły podstawowej, była głęboko przekonana, że jej trzeciego i najukochańszego syna Opatrzność przeznaczyła do rzeczy wielkich.

O Pablu Escobarze krążyły różne plotki i legendy. Niektórzy jego znajomi twierdzili, że studiował na Universidad Autónoma Latinoamericana w Medellin, inni uważali, że handlował tam jedynie fałszywymi dyplomami tej uczelni. Pewne jest, że od wczesnej młodości wykazywał niezwykły „talent" przestępczy. W tym początkowym okresie jego kryminalnej „kariery" wspomagał go niejaki Oscar Benel Aguirre, lokalny opryszek z Medellin, z którym Escobar sprzedawał przemycane papierosy, fałszywe kupony na loterię i kradzione samochody.

Na początku lat 70. Escobar rozpoczął pracę dla przemytnika narkotyków Alvato Prieto. Dzięki znakomitej organizacji kontrabandy, doskonałej znajomości środowiska przestępczego i wyjątkowej bezwzględności Escobar stworzył jedyną w swoim rodzaju sieć nielegalnej dystrybucji kokainy z Kolumbii do Stanów Zjednoczonych. Od 1975 r. osobiście nadzorował przemyt kokainy z Kolumbii do Panamy. Wkrótce jego flota powietrzna liczyła 15 samolotów transportowych, w tym kilka odrzutowców typu Learjet oraz sześć helikopterów. Escobarowi udało się także zrekrutować kilku amerykańskich pilotów i handlarzy, którzy przylatywali własnymi samolotami do jego fabryk kokainy rozrzuconych po kolumbijskich lasach i bez większych problemów wracali z setkami kilogramów tego towaru na Florydę. W latach 70. handel kokainą zamienił niegdyś niewielkie miasto Miami w jedną z najbogatszych metropolii świata. Kokaina była na Florydzie tak powszechna, że niemal każdy banknot zawierał jej śladowe ilości.

Fortuna Escobara rosła w postępie geometrycznym. Każdego dnia zarabiał około miliona dolarów. Na początku lat 80. magazyn „Forbes" oszacował jego majątek na ok. 2 mld dolarów. W rzeczywistości mógł być znacznie większy. Tylko część utargów trafiała na konta Escobara w panamskich bankach, gdzie o ich bezpieczeństwo, podobnie jak o niezmąconą dystrybucję kokainy do USA, dbał przekupiony panamski dyktator generał Manuel Noriega. Ogromne ilości gotówki trafiały głównie do magazynów i niezliczonej ilości skrytek, gdzie dosłownie zżerały je szczury lub pleśń.

Korupcja, którą stworzył w Kolumbii Escobar, nie miała sobie równych. Opierając się na własnej dewizie „plato o plomo" (srebro lub ołów, co należy rozumieć jako wybór między łapówką a śmiercią od kuli), podporządkował sobie cały lokalny aparat sprawiedliwości. Władza tak bardzo imponowała Escobarowi, że postanowił nawet zostać posłem do kolumbijskiego Kongresu. Jego karierę polityczną przerwał konflikt z ministrem sprawiedliwości, który doprowadził do odebrania mandatu narkotykowemu baronowi. Szef kartelu z Medellin brutalnie zemścił się na całym establishmencie kolumbijskim. Z jego rozkazu zginęło aż trzech kandydatów na prezydenta, liczni urzędnicy, sędziowie Sądu Najwyższego, policjanci i prokuratorzy.

Wojna kartelu z Medellin z konkurencyjnym kartelem z Cali zamieniła ostatecznie Kolumbię w krainę całkowitego bezprawia. Tego szaleństwa nie zakończył nawet dobrowolny pobyt Escobara w luksusowym więzieniu, które zresztą sam wybudował i nazwał La Catedral. Reszta historii tego człowieka jest znana. Szturm na La Catedral i ucieczka Escobara rozpoczęła okres wojny gangów, której wymownym epilogiem było zniszczenie niemal całej armii jego oprychów. Teraz drapieżnik stał się ofiarą, na którą polował cały kraj. Pościg za największym gangsterem w historii zakończył się 2 grudnia 1993 r. Pablo Escobar zginął na dachu domu, który przez ostatnie kilka tygodni życia był jego kryjówką w Medellin.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • Marihuana

Zachód, plener

Opisze wam bad tripa jakiego złapałem po jednym strzale z bonia, to będzie moj pierwszy raport.

Zacznijmy od tego, że żaden ze mnie nowicjusz, przez ostatnie 4 lata regularnie paliłem jointy, czasem wiadro czasem bonio. Na początku josh byl dla mnie świesznym papierosem, nie bylo żadnego melanzu by nie zapalic. Ziólko bylo srednie - 3 joshe wpadaly w obieg na 3-5osob i nigdy jakoś bardzo nie wchodziło ale muzyka brzmiala świetnie.

  • Etanol (alkohol)

Set & Setting - Urodziny O., działka na jakiejś wsi

nastrój - pozytywny, pierwsza impreza po miesiącu przerwy od picia.

Wiek 18 lat, waga ~75kg, doświadczenie: alkohol (rzadko, nigdy w ciągu, ale duże ilości), nikotyna, marihuana, teina - nałogowo.

Substancja: Średnio 1,8 litra różnych win (2 białe, 3 czerwone, 1 szampan), klasa cenowa 10-20zł / butelka + 1 Redds jabłkowy (wstyd się przyznać ;]) wszystko spożyte w ciągu 6 godzin ale większość w ostatnie 2. W sumie pierwsza impreza w życiu bez wódki.

  • LSD-25
  • Tripraport

Znana nam spokojna łąka. Ja i brat.

Witam. Zaznaczam, jak zwykle, iż niniejszy tekst jest jedynie fikcją literacką.

Obawiam się, że w tym raporcie może dojść (a raczej na pewno dojdzie) do takiej sytuacji, gdzie jako jeden trip opiszę dwa... Po pewnym czasie zlewają się one, gdyż zarówno miejscówka, jak i towarzystwo były takie same, a i pogoda podobna... Przyjmijmy jednak, że wszystko działo się jednego dnia... Odświeżyłem nieco wspomnienia z bratem, więc opowiadanie powinno być nieco bardziej szczegółowe.

  • Katastrofa
  • Kofeina
  • Marihuana

Chęć polepszenia stanu zdrowia, złe samopoczucie fizyczne, chęć spróbowania makumby solo. Wypicie energetyka na rozbudzenie

Leżałem sobie w łóżku, choroba rozłożyła, potężny kaszel, katar, brak sił. Tragedia 

Pamiętam gdy byłem chory i przyjąłem buszka to było lepiej , przypomniałem sobie o tym że mam bardzo dużo liści, calutki krzak ścięty, czekający na spożycie .

Decyzja zapadła - robię makumbe

Po około godzinie czasu makumba była gotowa. Nie przemyślałem że całość rozpuszczona w 2 litrach mleka i 0.3kg masła może mnie zniszczyć, i to był błąd. 

+5min

Wypiłem całość, w smaku jak to makumba, bez rewelacji. Kłade się do łóżka i czekam na efekty 

+30min 

randomness