USA: policjant ginie na służbie doręczając nakaz związany z posiadaniem strzykawki

Tak, dobrze czytacie. Wojna Z Narkotykami w jej najgorszej, bo równie głupiej co tragicznej odsłonie.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

the influence
Tana Ganeva

Odsłony

824

W niedzielę wczesnym rankiem, policjanci z Howard County (Indiana), zastępca Carl Koontz i sierż. Jordan Buckley pojawili się w domu w Russiaville (Indiana), by doręczyć nakaz. Kiedy lokator nie odpowiadał, weszli do środka. Kilka minut później ktoś w domu otworzył do nich ogień.

Zastępca Koontz zmarł w szpitalu w poniedziałek rano. Władze potwierdziły, że podejrzany, 25-letni Evan Dorsey, również nie żyje.

Jaka straszliwa zbrodnia zapoczątkowała łańcuch wydarzeń, które doprowadziły do śmierci dwóch osób? Dorsey nie stawił się w sądzie będąc oskarżony o posiadanie strzykawki - pomimo faktu, że w kilku hrabstwach w stanie Indiana prowadzone są tymczasowe programy wymiany igieł i strzykawek w celu zwalczania rozprzestrzeniania się HIV i zapalenia wątroby typu C. Stan rzeczy jest zatem taki, że w niektórych częściach stanu Indiana legalne jest pozyskiwanie strzykawek zatwierdzonych przez władze grup, podczas gdy w innych domniemane posiadanie strzykawki prowadzi do sytuacji, gdy policja puka do drzwi domu, z którego następnie dwie osoby wynoszone są martwe.

"To strata najgorszego rodzaju" – komentuje Lori Chassee, emerytowana detektyw, członek Law Enforcement Against Prohibition (LEAP). "Sytuacja, gdy funkcjonariusz zostaje zabity doręczając nakaz związany jedynie z parafernaliami odsłania całą absurdalność wojny z narkotykami".

Ale nawet w sytuacjach mniej tragicznych, absurdalne taktyki policji mające na celu ograniczenie handlu narkotykami wystawiają funkcjonariuszy na niepotrzebne ryzyko, gdy na dłuższą metę osiągany efekt jest znikomy, zauważa Chassee. Wskazuje, że ogromne zyski, wynikające z wysokich marż na towar taki jak heroina, przekładają się na fakt, że represje ze strony organów ścigania mają niewielki wpływ na czarny rynek, pomimo ryzyka, na jakie narażani są funkcjonariusze i osoby postronne. Podczas nalotów funkcjonariusze są spięci i naładowani adrenaliną, ponieważ oczekują najgorszego ze strony handlarzy narkotyków. No-knock raids, czyli naloty, podczas których policjanci wpadają do domów bez ostrzeżenia, wielokrotnie prowadziły do wszelkiego rodzaju tragicznych rezultatów, zarówno dla osób cywilnych, jak i funkcjonariuszy, Rrezydenci są czasem przekonani, że bronią się przed włamywaczami. W stanie Indiana obowiązuje doktryna twierdzy ("stand your ground law"), wedle której legalne jest otwarcie ognia do "intruzów".

Jak opisuje to Chassee

Jesteśmy zawsze przygotowani na najgorsze. Idziesz do takiego mieszkania, nie wiesz, kto jest w głównym pokoju, 30 policjantów wbiega na górę po schodach. Uchowaj Boże, jeśli ktoś popełnił błąd w sprawie nakazu i jesteś w niewłaściwym miejscu, albo ktoś inny znajdzie się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie.

Dorsey nie wydaje się raczej być lokalnym baronem narkotykowym (choć miał już za sobą inne zarzuty związane z narkotykami). Tym bardziej zatem jego przypadek, jak uważa Chassee, szczególnie podkreśla, dlaczego przeciwdziałanie skutkom nadużywania narkotyków i uzależnienia od nich powinno leżeć w gestii służb zdrowia publicznego, a nie egzekwowania prawa.

Oceń treść:

Average: 7 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Szałwia Wieszcza



Nazwa Substancji:
Salvia Divinorum extrakt 10x



Doswiadczenie:
DUŻE :)



Wczoraj dostałem paczke z cudownymi ziółkami ( miedzy innymi szałwią ). Wczesniej przeczytałem rózne opisy bani po szałwi ale jednak nawet osoba, która ma doswiadczenie z psychodelikami nie jest w stanie uswiadomic sobie rodzaju tej bani.


  • MDMA
  • Pierwszy raz

Dobra impreza w znanym pubo-klubie w mieście, niespodziewany zwrot akcji z zakupem MDMA, jednak i tak już chciałem w tym okresie spróbować. Więc czemu nie? Dobry humor spowodowany udanym wieczorem w świetnym towarzystwie.

A jednak fajne to pisanie.. :p

Poznajcie moją koleżankę z Turcji!

Styczeń 2019, zimny weekendowy (chyba) wieczór. Razem ze znajomymi umówieni byliśmy na spotkanie w znanym miejscu na mapie naszego studenckiego miasta. W tym czasie siedziałem w akademiku u poznanej jakiś niedługi czas wcześniej Turczynki. Świetna dziewczyna swoją drogą. Kończymy pić wódeczkę grając w jakieś głupie alkoholowe gierki integracyjne. Telefon kontrolny do kolegi (dalej nazwanym K) czy idą na pewno na umówioną godzinę. Wszystko się zgadza, więc "My Little B, let's go!".

  • Alkohol
  • Alprazolam
  • Marihuana
  • Pierwszy raz
  • Tytoń

Jarałem z dwoma "koleżkami". Jeden z nich był obyty z tematem i objaśniał nam, co może nas spotkać oraz jak na to się przygotować. Jaraliśmy u drugiego "koleżki: na strychu gospodarczego budynku. Dość dobrze ich znałem albo tak mi się wydawało.

Cała akcja miała miejsce w te wakacje. Już od 1 klasy liceum chciałem zajarać, ale obawiałem się, że trafię na chujowy towar lub ludzi, którzy sprawią, że będę mieć jakieś bad tripy czy coś w tym stylu. Z ratunkiem przybył koleżka z gimbazy, który obiecał, że załatwi świetny temat i wszystko będzie pięknie. Jak obiecał, tak zrobił i już w lipcu mogłem spróbować tej magicznej roślinki. 

  • Powój hawajski

Rozgryzlem, "wymemlalem" i polknolem 2g nasion, tzn 57 szt. Wydaje mi sie ze efekty byly tylko przedsmakiem mozliwosci ipomea. Zjadlem o godzinie 23 (teraz wiem ze za pozno) i poswiecilem sie studiowaniem syntezy MDMA, po ok 45 minutach (nie wiem dokladnie bo zegarek jak na zlosc mi wtedy zginal) literki z tekstu podskoczyly do gory, wykrecily dwa pirleciki i usiadly grzecznie z powrotem na miejscu, pomyslalem ze sie zaczyna, pogrozilem im palcem i kontynuowalem.