Z góry uprzedzam, że miejsca i ludzie obecni w mojej historii pozostaną anonimowe. Większe miasto, w którym byłem, będę nazywać Dużą i przechyloną literą "M", a tę drugą pomniejszą miejscowość oznaczę analogicznie jej mniejszym odpowiednikiem - "m".
Syrop dla dzieci na bazie opium i alkoholu? A może preparaty z kokainą lub heroiną na różne dolegliwości? To produkty, które w minionych wiekach były powszechnie stosowane zarówno w uspakajaniu oraz leczeniu dzieci, jak i dorosłych. Dopiero z czasem okazało się, że preparaty te bardziej szkodziły niż pomagały.
Syrop dla dzieci na bazie opium i alkoholu? A może preparaty z kokainą lub heroiną na różne dolegliwości? To produkty, które w minionych wiekach były powszechnie stosowane zarówno w uspakajaniu oraz leczeniu dzieci, jak i dorosłych. Dopiero z czasem okazało się, że preparaty te bardziej szkodziły niż pomagały.
Jeszcze na początku XX w. rynek leków żył swoim całkiem swobodnym życiem. Nie było regulacji dotyczących dopuszczenia produktów do obrotu, badań nad szkodliwością i skutecznością danych środków. To sprawiało, że każdy mógł wprowadzić cudowny lek i jeśli dobrze go wypromował, to czerpał z niego korzyści, a nieświadomi klienci kupowali, przyjmowali i niejednokrotnie szkodzili tym sobie, swoim dzieciom i bliskim. Biorąc pod uwagę skład niektórych leków, łatwo było też o uzależnienie od nich, a majątek producenta systematycznie rósł. Do czasu.
Tak było np. z syropem "Godfrey's Cordial", który w epoce wiktoriańskiej polecany był mamom jako cudowny środek na uspokojenie dzieci oraz ich uśpienie. Miał pomagać m.in. w czasie bolesnego ząbkowania. Dzieci nie miały problemu z przyjmowaniem go, ponieważ był słodki. Przez dobrych 50 lat pieszczotliwie nazywany był "przyjacielem matek" lub "opiekunką dzieci". Podawały go dzieciom mamy, opiekunki i pielęgniarki.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że syrop ten był produkowany na bazie laudanum, czyli mieszaniny opium i alkoholu. Trudno dzisiaj powiedzieć jak wielu dzieciom podawano cudowny syrop, ale z pewnością były ich tysiące. Produkt wprowadzony na rynek w połowie XIX w. można było dostać bez najmniejszego problemu. Z obrotu został wycofany dopiero w 1908 r., kiedy zauważono, że niektóre dzieci, którym podawano "przyjaciela matek", nie wybudzały się z narkotycznego snu albo w późniejszym czasie miały problemy zdrowotne.
Podawanie laudanum w postaci pysznego syropu dla dzieci to jednak nie wszystko. W XIX w. sporą popularnością cieszyła się kokaina, którą uznawano za cudowny środek na wszelkie dolegliwości bólowe. Stosowano ją również do znieczulania przy różnorodnych zabiegach i operacjach.
Doceniali ją dentyści i lekarze, którzy chętnie zalecali pacjentom leki z kokainą np. na ból zęba. W tamtym czasie dostępne były też tabletki z kokainą na alergię, choroby gardła, a także na depresję, impotencję, malarię, niestrawność, katar sienny czy astmę. Preparatami z kokainy leczono nawet łupież.
Dobra sława preparatów z kokainą trwała dość długo i zakończyła się dopiero po I wojnie światowej. Wtedy zaczęto mówić głośno o tym, jak uzależnia i jakie są tego skutki. Wtedy też w większości państw zakazano sprzedaży leków z kokainą.
Pod koniec XIX w. na rynek trafiły tabletki i syropy z heroiną, które były polecane na kaszel. Była to powszechna dolegliwość dokuczająca licznym pacjentom z gruźlicą, astmą oraz zapaleniem oskrzeli i płuc. Produkty te wprowadziła do obrotu firma Bayer. Jeszcze w 1900 r. zapewniano, że heroina nie uzależnia i jest dużo bezpieczniejsza od morfiny. Jednocześnie była od niej skuteczniejsza w leczeniu bólu oraz kaszlu. Dlatego leki z heroiną szybko zyskały popularność, ale nie trwała ona długo.
Już w 1902 r. pojawiły się pierwsze sygnały, że wbrew zapewnieniom, heroina silnie uzależnia. Ostatecznie w 1913 r. firma Bayer zaprzestała produkcji leków z tą substancją, a w 1920 r. całkowicie zabroniono używania jej w jakichkolwiek celach czy preparatach medycznych.
Totalny spontan, nieodpowiedzialność i szczypta głupoty.. Raz się żyje. Duży bałagan w głowie, wiele niewiadomych.. Ale mimo wszystko ogromne zaufanie do samego siebie, dosyć dobrze ograniam temat medytacji, doświadczeń mistycznych i psychodelików.
Z góry uprzedzam, że miejsca i ludzie obecni w mojej historii pozostaną anonimowe. Większe miasto, w którym byłem, będę nazywać Dużą i przechyloną literą "M", a tę drugą pomniejszą miejscowość oznaczę analogicznie jej mniejszym odpowiednikiem - "m".
Własny dom, późne lato, godzina ~17:00, ciepło, ale nie gorąco. W głowie mętlik, plus ciekawość i lekki strach przed nieznanym.
Dawno to było, wyciągam wspomnienia z archiwum, więc mam nadzieję, że ząb czasu ich za bardzo nie nadgryzł. Właśnie teraz, w sierpniu, przypada czwarta rocznica naszej znajomości. Powiedzieć, że jest niezwykle owocna, to jak nic nie powiedzieć, ale o tym możecie się przekonać sprawdzając moje poprzednie TR.
Benzofilia...
Substancja: Benzydamina
Dawka: w sumie ok. 18 razy po 500mg w ciągu roku.
Doświadczenie: Ganja, Tramadol, Benzydamina, Efedryna, Pseudoefedryna, DXM, Extasy.
Set & Settings: Bywało różnie generalnie positiv.
Wiek: 19 lat
Waga 50 kg.
Więc tak ten T-R ma charakter ogólnego opisu fazy po benzydaminie oraz ostrzeżenia przed jej zażywaniem.
Set: Lekki strach i niepewność przed nieznaną substancją i związanymi z tym efektami, uczucie ciekawości, ekscytacja generalny nastrój dobry, lekko zmęczony, nastawiony na przeżycia mistyczne. Setting: Wraz z przyjacielem, puste mieszkanie, lekko zacieniony pokój z niewielkim punktowym źródłem światła, w tle leci cicho spokojna muzyka.
Jako że jest to mój pierwszy raport, nie mam jeszcze wyuczonego schematu opisu doświadczenia, zatem poniższy tripraport może wydawać się niepełny lub napisany bardzo chaotycznie. Pomijając fakt, że od momentu doświadczenia minęło ponad dwa tygodnie (w momencie pisania tego tekstu, a pięć tygodniu w dniu publikacji) i nie wszystko już pamiętam, wiele z rzeczy, które widziałem lub doświadczyłem, jest mi niezmiernie ciężko wyjaśnić lub sensownie przedstawić. No, ale do rzeczy: