Moda na niszczenie ciała i zabijanie duszy

W sam raz na niedzielę - cudownie kuriozalny tekst o ayahuasce zaczerpnięty z Polonia Christiana :)

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Polonia Christiana
Marcin Jendrzejczak

Odsłony

1281

„Standardowe” narkotyki tracą w Polsce popularność. Nie dają już satysfakcji zmęczonym wielogodzinną harówką pracownikom korporacji, psychofanom zdrowego jedzenia czy snobistycznym entuzjastom obcych wierzeń. Media donoszą o nowym w nadwiślańskiej rzeczywistości specyfiku. To ayahuasca. Narkotyk proponowany przez samozwańczych czarowników pozwalać ma na kontakty z duchami oraz wywoływać… wymioty.

Wedle oficjalnej, racjonalistycznej narracji, ayahuasca to „dopalacz”. Jak pisze na łamach „Newsweeka” Wojciech Cieśla, pozwala on na wychodzenie z ciała, podróżowanie poza siebie i uruchamianie nieznanych sił. Do mózgu trafiają niebezpieczne substancje mogące wyrządzić trudne do przewidzenia szkody.

Narkotyk pochodzi z puszczy amazońskiej. Sporządzenie go samodzielnie przez mieszkańca Polski jest, delikatnie mówiąc, utrudnione. Dlatego konieczna jest znajomość z „szamanem”. Samozwańczy szamani z Peru, ale czasem też z Polski, nie tylko ułatwiają zdobycie preparatu, lecz także interpretują wizje uczestników sesji. Substancje z jakich składa się preparat są często nielegalne. Jednak „szamani” znają sposoby na obejście prawa, modyfikując skład substancji. I tak mało kto się zorientuje.

Narkotyk to dla wielu sposób na „oczyszczenie” – informuje „Newsweek”. Owe „oczyszczenie” bywa rozumiane całkiem dosłownie. Niezbędnym atrybutem uczestnika „sesji” konsumentów brązowego płynu jest miska do wymiotowania. Wydalanie w ten sposób pokarmu zdaje się być elementem „oczyszczenia”. Chciałoby się rzec – każdy ma takie oczyszczenie na jakie zasługuje. Grzeszny człowiek potrzebuje ulgi, a po odrzuceniu Bożego Miłosierdzia szuka jej w inny, tyleż dziwny, co obrzydliwy sposób.

W sesjach uczestniczy od kilkunastu do dwudziestu kilku osób. Są wśród nich młodzi wykształceni z wielkich miast, a także najróżniejszej maści specjaliści od zdrowego żywienia czy religii Wschodu. Podawany zazwyczaj w plastikowych butelkach płyn konsumują pod przewodnictwem „szamanów”.

Duchowa śmierć

Na stronie ayahuasca.net.pl czytamy o „bogini (g)AYA”. To od niej pochodzi nazwa specyfiku. Twórcy przedstawiają ją jako należącą do panteonu bóstw. Jej „domeną” jest tworzenie i ożywianie świata materialnego, a także wpływ na pory dnia i roku oraz ludzkie losy. „My, ludzie, jako dzieci Ziemi mamy dostęp do tych samych częstotliwości, co ONA i w najbliższym czasie - podobno - mamy je osiągnąć. Z jej pomocą możemy odkryć, że też jesteśmy bogami, tylko... zapomnieliśmy o tym” – czytamy na prowadzonej przez „szamankę” Aldonę Mironski stronie.

„Szamanka” ubolewa nad zaliczeniem substancji do grupy narkotyków I-N – najbardziej niebezpiecznych, na równi z heroiną. Pisze, że jej teksty nie mogą zostać uznane za namawianie do konsumpcji nielegalnych substancji. W te quasi-prawne notki oczywiście trudno uwierzyć w świetle publikowanych tam treści.

Policzek wymierzony Stwórcy

Za używanie tej substancji można nie tylko trafić do więzienia, ale także w jeszcze gorsze miejsce. Tego typu praktyki stanowią bowiem jawną kpinę wobec Pierwszego Przykazania. Pośrednio przyznaje to sama „szamanka” pisząc o blokadach utrudniających związane z ayą przeżycia. Do tych blokad zalicza „obietnice wierności jednemu Panu, śluby czystości i cnoty, milczenia lub posłuszeństwa, deklaracje wiary w jednego tylko Boga i tylko w jeden sposób”, złożone w „poprzednich inkarnacjach” (sic!).

Moda na ayahuasca jest więc jeszcze gorsza, niż moda na najtwardsze nawet narkotyki, znane Polskim organom ścigania już wcześniej. Te wprawdzie również są niebezpieczne dla ciała, ale zażywający je nie dopuszczają się bałwochwalstwa. Konsumpcja „aya” to wyraźny powrót do prymitywnych wierzeń pogańskich przez ludzi uważających się za nowoczesnych obywateli świata. To wreszcie wystawianie swej duszy na śmiertelne niebezpieczeństwo w imię iluzji.

Oceń treść:

Average: 3.9 (15 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Szałwia Wieszcza

Set & Setting: Samotne spotkanie ciepłym letnim popołudniem z ekstraktem Salvi 10x w swoim mieszkaniu, 2 buchy spalone zapalniczką żarową przez metalową lufkę.

Waga: 80kg

Wiek: 28lat

Doświadczenie: MJ,Gałka,Salvia,Kodeina,Benzo.

Działo się to 3 lata temu ale dokładnie pamiętam przebieg tej fazki.może dlatego że była pierwszą:]

0:00 Rozpakowanie dostarczonej przez kuriera przesyłki

+0:05 Załadowałem do lufki odrobiny (1/4 grama ) ekstraktu 10x Salvia

  • Hydroksetamina
  • Hydroksetamina
  • Pierwszy raz

Dom, wolne, lekki wkurw

15:10

Odważam 5 mg, wciągam. Pachnie trochę kiszonymi ogórkami, smak jeszcze niezbyt mi się wyklarował. stawiam na po syntezie. Może dałbym radę wyczyścić acetonem ale nie mam pewności czy to zadziała i nie mam tez najmniejszej ochoty czekać choćby i sekundy dłużej. 

15:16

Wydaje mi się, że czuję pierwsze, delikatne efekty w postaci mrowienia w głowie i lekkiej, neutralnej dysocjacji. Możliwe placebo. 

15:20

  • Ketamina


Właściwie nie wiem od czego zacząć. Ketamina to strasznie chaotyczny

narkotyk. Doświadczenie jest bardzo intensywne, ale ciężko cokolwiek o nim

powiedzieć ;). To jest coś odwrotnego do kwasa, po którym dostrzegamy

idealną harmonię i ciągłość tętniącego życiem świata który nas otacza,

miłość, pokój... K to wręcz śmierć, fragmentacja otaczającej nas

rzeczywistości, zamknięcie się w swoim świecie. K to ciągłe dygresje i

przeskakiwanie z tematu na temat. Teraz nie dziwię się treści raportu

  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Nastawienie mega pozytywne, poza nami nikogo nie ma w mieszkaniu, oczekiwaliśmy czegoś przyjemniejszego niż zwykle.

ZA CHWILKĘ UZUPEŁNIENIE


randomness