Nazwa substancji: zolpidem
Doswiadczenie: thc, mdma, amfetamina, lsd, kokaina, aviomarin
set & setting: wypoczety, oczekiwalem halucynacji, jedzone u kolegi w domu

Liderzy Kościołów Tubylczoamerykańskich odcinają się od organizacji próbujących chronić się przed prawem pod płaszczykiem rzekomej do nich przynależności.
Pamiętacie niedawny artykuł o "pierwszym legalnym ayahuaskowym kościele w USA" i jego podpinaniu się pod Native American Church w celu zagwarantowania legalności prowadzonych w ramach tej wspólnoty (czy raczej w tym wypadku - biznesowego przedsięwzięcia) działań? Narodowa Rada Kościołów Tubylczoamerykańskich ( National Council of Native American Churches) wystosowała 13 lutego oficjalne pismo, w którym jednoznacznie odcięła się od wykorzystywania swojego statusu i marki do legitymizowania działań mających charakter włączania pod szczególną prawną ochronę osób pochodzenia nie-tubylczego oraz - w szczególności - używania pod płaszczykiem NAC innych niż pejotl substancji psychoaktywnych. W podpisanym przez pięciu liderów liście czytamy:
Nie uznajemy, nie akceptujemy i nie zezwalamy na używanie marihuany lub jakiejkolwiek innej niż pejotl substancji podczas naszych nabożeństw. Wręcz przeciwnie, jedyną rośliną, która służy nam jako sakrament jest pejotl, bez którego nasze ceremonie nie mogą mieć miejsca. Odrzucamy i potępiamy wszelkie twierdzenia tych organizacji, jakoby marihuana lub inne rośliny służyły obecnie lub kiedykolwiek obok pejotlu jako sakrament podczas praktyk Native American Church. (...) Wiemy, kim jesteśmy i wiemy, skąd pochodzimy. (...) Odrzucamy próby chwytania się na naszych rodzimych dróg by oszukiwać społeczeństwo, przedstawiajac je jako swoje, dla własnego użytku lub dla zysku.
Nazwa substancji: zolpidem
Doswiadczenie: thc, mdma, amfetamina, lsd, kokaina, aviomarin
set & setting: wypoczety, oczekiwalem halucynacji, jedzone u kolegi w domu
27XII07, 22:59, mój pokój, rodzinka w domu.
Trip report przeniesiony z forum hyperreal.info.
Ogromna ciekawość, dobry humor, miła atmosfera, towarzystwo współlokatorki, ogółem wszystko normalnie:)
Słowem wstępu, zdecydowałyśmy się z D. na metocynę, bo lubimy próbować nowych rzeczy. A LSD nie było, więc z braku laku homecik zawitał w domciu. W tym raporcie opiszę właściwie tylko swoją przygodę, bo D. za bardzo nie miała fazy (a przynajmniej żadnych fizycznych objawów - po prostu siedziała i wkręcała się w muzykę, nie wiem co jej po głowie chodziło).
Pod koniec kwietnia pojechałam na odludzie-niesamowicie piękna
okolica,las,jezioro,mała plaża.Nie wiedziałam za bardzo,czego się spodziewać,na
wszelki wypadek wzięłam kanapki i soczek Kubuś :).Nastawiłam się głównie na
pływanie i zjednoczenie z wodą,więc rozebrałam się do stroju kapielowego i
położyłam na kocu.Głowę miałam nabitą ostrzeżeniami,ze grzybki to duszki i jak
nie będę ich szanować,to mi wkręcą taką jazdę,że zwariuję.Wzięłam 30,zagryzając