Doradca Nixona przyznaje wprost: wojna z narkotykami miała zniszczyć czarne społeczności i lewicę

O tym, jak dla doraźnych celów politycznych zniszczyć miliony istnień.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

the influence
The Influence Staff

Odsłony

1153

Jak dobrze wiadomo, wojna z narkotykami jest dogodnym sposobem demonizowania grup już zmarginalizowanych – poczynając od antyopiumowych represji wymierzonych w chińskich imigrantów, przez związaną z crackiem panikę lat 80., aż po przerażenie, jakie budzą dziś używające opioidów matki. Niemniej jednak, patrząc historycznie, orędownicy prohibicji byli zazwyczaj święcie przekonani o jej słuszności, lub przynajmniej udawali, że wierzą, iż celem prohibicji jest ochrona dzieci i utrzymanie potęgi narodu.

Bywa jednak i inaczej. Julianne Escobedo Shepard z portalu Jezebel przytacza nieprawdopodobny wycinek z opublikowanego w Harper's tekstu Dana Bauma o legalizacji narkotyków: w wywiadzie z roku 1994 były doradca polityczny Nixona, John Ehrlichman, przyznał wprost, że administracja eskalowała wojnę z narkotykami w celu zniszczenia czarnych społeczności i "hipisów".

W tamtym czasie pisałem książkę o polityce prohibicji narkotykowej. Zaczęłam zadawać Ehrlichmanowi serię poważnych, podchwytliwych pytań, które niecierpliwie zbywał. Chcesz wiedzieć, o co naprawdę chodziło? - zapytał ze szczerością człowieka, któremu po publicznym zniesławieniu i pobycie w więzieniu federalnym niewiele pozostało do stracenia. Podczas swojej kampanii w roku 1968 roku i późniejszego urzędowania w Białym Domu Nixon miał dwóch wrogów: sprzeciwiających się wojnie lewicowców i czarnych. Rozumiesz, o czym mówię? Wiedzieliśmy, że nie możemy uczynić nielegalnym sprzeciwiania się wojnie lub bycia czarnym, ale podsuwając społeczeństwu skojarzenia hipisów z marihuaną i czarnych z heroiną, a następnie jedno i drugie silnie kryminalizując, mogliśmy uderzyć w te społeczności. Mogliśmy aresztować przywódców, robić naloty na ich domy, przerywać spotkania i oczerniać ich co wieczór w wiadomościach. Czy wiedzieliśmy, że łżemy w sprawie narkotyków? Oczywiście, że tak.

Musiałem wyglądać na zaszokowanego. Ehrlichman tylko wzruszył ramionami. Potem spojrzał na zegarek, podał mi podpisaną kopię swojej ekscytującej powieści szpiegowskiej The Company i odprowadził do drzwi.

I tak właśnie, najzwyczajniej w świecie miliony istnień ludzkich zostały zniszczone.

Oceń treść:

Average: 9.5 (6 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • Kannabinoidy

Nastawienie do palenia jak zawsze dobre, ale czułem lekkie poddenerwowanie, nastrój dobry. Działo się to w parku miejskim, sporo w nim ludzi, pogoda genialna - bardzo ciepło, zero wiatru i chmur.

Zacznijmy może od tego, że cały trip spędzony był z moją lubą, którą tradycyjnie nazywać będę "X". W ramach wstępu wspomnę również o tym, iż za każdym razem po paleniu czułem się genialnie, opisywana przeze mnie sytuacja jest moim pierwszym (a był to mój +/- 30 raz) negatywnym wspomnieniem z tą substancją.

  • DMT
  • Pierwszy raz

Nastrój: Jak zwykle podniecenie towarzyszące chęci spróbowania nowej używki. Miejsce: ulubione do spożywania narkotyków czyli pokój. Z trzech tripów podczas dwóch towarzyszyły mi zaufane osoby.

Opiszę tu trzy tripy po DMT, jako że wszedłem w posiadanie gargantuicznej ilości pół grama tejże substancji, a każdy z nich było jakościowo inne od poprzednich. A więc:

  • 2C-B
  • Gałka muszkatołowa
  • Miks

Tragiczne samopoczucie, tygodniowy ciąg na różnych substancjach z przewagą metylofenidatu.

18.30