Historia działań rządowej strony wojny z narkotykami bywa często jeszcze bardziej osobliwa i tajemnicza niż podziemnych chemików i dystrybutorów. Na Erowidzie
pojawiły się ostatnio pochodzące z lat 1967 i 1968 pierwsze cztery wydania Micro-Gram, wewnętrznego biuletynu agend rządowych zajmujących się w tamtym czasie narkotykami. Ich lektura dostarcza fascynującego, przywołującego uczucie bycia-tam-na-bieżąco wglądu w zmagania między odlotowcami i glinami (Heads vs. Feds), zaś okładka każdego numeru zastrzega, że "Wykorzystanie tej publikacji powinno być ograniczone do analityków kryminalistycznych lub innych osób w sytuacji, gdy zaistnieje uzasadniona potrzeba ".
Micro-Gram publikowany był najpierw pod auspicjami Food and Drug Administration jako środek zbierania i wymiany informacji między licznymi rządowymi biurami prowadzącymi działania antynarkotykowe, potem przeniósł się z Biura ds. Narkotyków i Niebezpiecnzych Leków (Bureau of Narcotics and Dangerous Drugs) do Biura ds. Kontroli Nadużywania Narkotyków (Bureau of Drug Abuse Control), trafiając ostatecznie pod egidę DEA. Micro-Gram jest nadal publikowany przez tę ostatnią agencję; oddzielnie, przez 10 lat, poczynając od roku 2003, wydawano wersję publiczną, ale potem powrócono do wydawania jedynie wersji o ograniczonej dostępności. Choć Erowid udostępniał wiele numerów publikacji wydanych w XXI wieku, a także
44-stronicowy suplement z roku 1987 zawierający reprodukcje konfiskowanych blotterów LSD, wcześniejsze wydania nie były dotąd dostępne.
Debiutujące w listopadzie 1967 roku, krótko po Lecie Miłości, te odbijane na ksero biuletyny stały się iście pynchonowską gmatwaniną wydziałowej nowomowy i podtekstów, chemii oraz wartko toczącej się historii. Wiele wydań Micro-Gram fascynująco szczegółowo przedstawia metody i wyniki oficjalnych analiz narkotyków( słowo "psychodeliki" prawie się tu nie pojawia ). Oto siedem przebłysków rządowego stanu umysłu.
1. Rząd finansował badania długo działającego psychodelika "STP"
Opowieści o trzydniowych odlotach na STP - 2,5-dimetoksy-4-metyloamfetaminie, której umowny akronim oznacza Serenity, Tranquility& Peace — łagodność, spokój i ciszę — to mieszanka psychodelicznej mitologii i rzeczywistości. STP było tak intensywne, że torazyna — zwykle skuteczna jako awaryjne wyjście z tripu po LSD – w istocie pogłębiała tylko problem.
Pewne fakty na temat STP, wyprodukowanego pierwotnie przez chemika Owsleya Stanleya i jego współpracowników w latach 1966 i 1967 roku, zostały ujawnione już w pierwszym numerze Micro-Gram : że jest to w istocie forma nadmiernie dawkowanego DOM, psychodelika zsyntetyzowanego pierwotnie w Dow Chemical w roku 1964 i przetestowanego przez Alexandra "Sashę" Shulgina. Formalnie rzecz biorąc, badania nad psychodelikami zakończono w roku 1967, ale Micro-Gram wskazuje na prowadzenie w dalszym ciągu pewnych finansowanych przez rząd badań STP, zarówno w Johns Hopkins University w Maryland (gdzie i obecnie prowadzi się tego rodzaju badania) jak i w Szpitala Weteranów w Palo Alto (gdzie tekściarz Grateful Dead, Robert Hunter, po raz pierwszy doświadczył działania LSD kilka lat wcześniej).
Micro-Gram odnotowuje, że problem z STP niekoniecznie wynika z charakterystyki samego narkotyku, którego "niskie dawki dają efekt euforii", ale dozowania. Badacze przyjęli początkowo błędne założenie w kwestii torazyny, przyjmując, że znosi ona efekty. Rzeczywistość szybko zweryfikowała takie twierdzenie. Niemniej jednak udało im się rozpracować, czemu DOM / STP okazało się katastrofą: Owsley Stanley postawił kropkę dziesiętną w niewłaściwym miejscu.
2. Nieustanne poszukiwania nowych narkotyków miały się świetnie
"Sezon Rozpoczęty", oznajmia drugi numer Micro-Gram, opublikowany w grudniu 1967 roku, wyliczając dalej psychodeliki, których posiadanie stało się karalne : bufotenina, dietylotryptamina (DET) oraz ibogaina. Autorzy zawierają w publikowanych materiałach pewne odpowiadające faktom informacje (w tym obecność bufoteniny w "suszonej wydzielinie gruczołów niektórych gatunków ropuch"), ale nie są już tak dobrze zorientowani, gdy chodzi o wiedzę na temat funkcjonowania substancji w podziemiu.
"Behawioralne efekty oddziaływanie czystej ibogainy na człowieka nie zostały opisane" - czytamy w raporcie, przytaczającym straszliwe dla psów i kotów skutki działania tej substancji. Kilka lat wcześniej, działający podziemiu Howard Lotsof przypadkowo odkrył, że intensywne, parudniowe tripy na ibogainie mogą przysłużyć się w zerwaniu z uzależnieniem. Jednakże wskutek delegalizacji LSD w 1967 roku, Lotsof wylądował w więzieniu, a jego wiedza wraz z nim.
W czwartym numerze Micro-Gram znajduje się lista 15 Środków psychomimetycznych i innych substancji wpływających na umysł, uwzględniająca ayahuaskę ( "skutkuje delirium, wizjami, pobudzeniem psychoerotycznym i snem") oraz nasiona morning glory. W okresie, gdy rząd delegalizował nowe środki psychodeliczne, chemicy i użytkownicy kontynuowali poszukiwanie nowych - sytuacja mająca obecnie swe odzwierciedlenie w nowej brytyjskiej Ustawie o Substancjach Psychoaktywnych.
3. DMT na natce pietruszki; LSD zmieszane ze środkiem czyszczącym, a także w gumach do żucia i biszkoptach
Innym polem zainteresowania biuletynu jest historia to historia nośników, używanych do dystrybucji narkotyków. Numer 2 donosi o DMT i DET będących w obiegu w kapsułkach i naniesionych na natkę pietruszki. "Ostatnio do laboratorium dotarły kapsułki, zawierające zielony proszek o zapachu i wyglądzie przemysłowego odświeżacza" – donosi w styczniu 1968 wydział BDAC w Los Angeles Dystrykt BDAC. "Przeprowadzony na tym materiale test na LSD dał wynik negatywny. Bliższa analiza proszku ujawniła rozproszone w nim jasnoszare plamki. Plamki te, zebrane i oddane testowi, okazały sie zawierać LSD. Dodatek środka czyszczącego wydaje się maskować zmiany kolorów p-dwumetyloaminobenzaldehydu ".
Raport mówi dalej: "Otrzymaliśmy próbki gumy balonowej, guma do żucia, i biszkoptów, co do kórych istnieje podejrzenie, że zawierają LSD. Ostatnia próbkę stanowiły zawierające LSD cukierki marki PEZ. "
4. Micro-Gram przedstawia sporo trip-raportów sporządzonych przez rządowych naukowców
Pierwsze wydania Micro-Gram zawierają wiele opisów działania substancji, od nastolatków aplikujących sobie Asthmador (preparat zawierający pochodne bielunia i belladonny) począwszy, na południowo-amerykańskich środkach do wciągania do nosa skończywszy, jednak raporty te rzadko, jeśli w ogóle, zawierają element introspekcji.
Biuletyn z zasady skupia się na faktach, ale numer 2 zawiera również raport z doświadczenia z DET. "Autor tego raportu przyjął dawkę narkotyku" - odnotowuje bezimienny rządowego naukowiec, dajacy żywy przykład tego gatunku prozy.
Twarze ludzi wyglądały jak maski, przypominająca zaś sen tajemniczość przedmiotów i całego pokoju dawała mi poczucie, jakbym trafił do innego świata, zupełnie odmiennego, dziwacznego i pełnego tajemnic, Ten wspaniały, choć dziwny świat pociągał mnie przez chwilę, zaraz jednak poczułem, że nie chcę go zaakceptować.
Autor raportu zdaje się dobrze trzymać, choć brak informacji o tym, jak czuł się później.
5. Jeden z numerów skupia się całkowicie na PCP – "Pigułce Pokoju"
Trzeci numer Micro-Gram, opublikowany w styczniu 1968 roku, jest specjalnym trzystronicowym biuletynem w całości poświęconym pojawieniu się na rynku fencyklidyny, zapowiadanej początkowo jako "Pigułka Pokoju" ("Peace Pill) z uwagi na oczywisty rym ze skrótem nazwy narkotyku, PCP. Nazwę tą, która okazała się być bardzo daleka od adekwatności, zastąpiły wkrótce inne slangowe określenia.
"W określonych dawkach narkotyk ten jest znany z powodowania u ludzi urojeń i halucynacji" - podsumowuje Micro-Gram. Narkotykowi przeznaczone był zrobić karierę poza społecznością psychodeliczną, choć zachował z kontrkulturą pewne powiązania.
"Psychodelik dla ubogich"- skomentował wpływ narkotyku na nowojorski street art graficiarz znany jako Bilrock dziesięć lat później. "Chociaż to straszna rzecz, zabiera ich [twórców graffiti] do innych światów. A one są niesamowite. Niektórzy z najlepszych artystów graffiti byli pylarzami (dusties). Ich również to zniszczyło. "
6. Rząd opracowywał standardy pracy dla ścigających konsumentów i dystrybutorów psychodelików
"Kiedy zostajemy powiadomieni przez BDAC, że" idziemy do sądu "z próbką zawierającą LSD, zużywamy całość lub część do następujących jakościowych i ilościowych testów..." - przedstawia propozycję procedury numer 4, na łamach którego zaczęto ustalać standardy, które miały używane w ramach pracy śledczych zajmujących się psychodelikami.
To samo wydanie przedstawia również "Zestaw testowy do szybkiej identyfikacji materiału zawierającego alkaloidy pochodne sporyszu", jaki kilka nieco bardziej specjalistyczne zagadnień, takich jak "Użycie podczerwieni do identyfikacji LSD w kapsułkach, cieczach, kostkach cukru i tabletkach."
7. Wiele było pytań, na które rząd nie potrafił odpowiedzieć
Numer 4 przedstawia sprawozdanie z dyskusji grupowej w San Francisco. "Co jest źródłem kwasu lizergowego, wykorzystywanego do produkcji LSD?" Zastanawiano się nad pochodzeniem prekursorów chemicznych niezbędnych do produkcji tego psychodeliku.
"Nie zdołano odpowiedzieć na to pytanie, choć większość zgodziła się, że kwas lizergowy nie jest syntezowany. Jak wiele LSD jest nielegalnie produkowane? Nikt nie potrafił tego oszacować. Kilku analityków zwróciło uwagę na fakt w oczywisty sposób dobrej jakości LSD ".
Micro-Gram ze stycznia 1968 r. jeszcze tego nie mówi, ale bardzo prawdopodobnym źródłem tego czystego LSD był wówczas Owsley Stanley, który został zatrzymany w Orinda (Kalifornia) pod koniec grudnia 1967 roku. Inne pytania pozostały bez odpowiedzi przez dziesięciolecia, przy czym przyszłe badania zachowanych numerów Micro-Gram mogą ujawnić ich o wiele więcej.