„Nie ma granic między mózgiem, a kosmosem”
Zawsze miałam tego świadomość, ale dopiero po ostatniej podróży w pełni tego doświadczyłam.
Wyroki wydawane przez sądy znacznie różnią się w zależności od tego, czy dotyczą posiadania kokainy w postaci proszku, czy cracku. Polityka Wojny z Narkotykami odegrała główną rolę w ukształtowaniu obrazu takiego tego narkotyku takim, jaki postrzegamy dziś. By dać tego znamienny przykład, przytoczmy przemówienie prezydenta George'a H.W. Busha, posłane z Gabinetu Owalnego w fale eteru w roku 1989. "Co jest najbardziej palącym problemem dnia dzisiejszego?"
"Kokaina, a w szczególności crack." - odpowiada ówczesny prezydent.
Wyroki wydawane przez sądy znacznie różnią się w zależności od tego, czy dotyczą posiadania kokainy w postaci proszku, czy cracku. Polityka Wojny z Narkotykami odegrała główną rolę w ukształtowaniu obrazu takiego tego narkotyku takim, jaki postrzegamy dziś. By dać tego znamienny przykład, przytoczmy przemówienie prezydenta George'a H.W. Busha, posłane z Gabinetu Owalnego w fale eteru w roku 1989. "Co jest najbardziej palącym problemem dnia dzisiejszego?"
"Kokaina, a w szczególności crack." - odpowiada ówczesny prezydent.
"Kto jest za to odpowiedzialny?" – kontynuuje Bush – "Każdy, kto używa narkotyków, każdy kto sprzedaje narkotyki i każdy, kto udaje, że tego nie widzi."
Następnie przechodzi do samego cracku: "Wygląda niewinnie, jak cukierek, ale to coś, co zmienia nasze miasta w strefy wojenne i morduje nasze dzieci."
Crack stał się kozłem ofiarnym dla całego spektrum problemów społecznych – bezrobocia, kiepskiej edukacji, braku środków finansowych, przemocy, etc. Łatwo jest obarczyć narkotyki winą za wszystkie bolączki życia w miastach, co sprawia, że Wojna z Narkotykami przedstawia się wówczas jako konieczne i sensowne rozwiązanie.
Rzecz nie w tym, że używanie narkotyków nie było szeroko rozpowszechnione w latach 80. i wczesnych 90., ponieważ w istocie było. Ważne jest też by pamiętać, że kokaina jest szkodliwa w każdej formie. Tym niemniej, demonizowanie cracku związane jest ze specyficznym pakietem przekonań na temat jego użytkowników – skąd się biorą, jak wyglądają, jaką rolę pełnią w społeczeństwie. Czy jednak crack naprawdę aż tak bardzo różni się od swojego bardziej eleganckiego odpowiednika, kokainy w proszku? Nie. Ale znów: żaden z tych narkotyków nie jest nieszkodliwy. Oba wyrządzają straszliwe spustoszenie. Czemu więc prawo odnosi się do nich tak różnie?
Szukając odpowiedzi, ATTN: poprosiło o pomoc eksperta. Jenni Stein jest farmaceutką prowadzącą bloga, którego zasadniczą tematyką jest omawianie sposobów, w jakie uzależnienia są postrzegane i traktowane. Stein podzieliła się z ATTN: wiedzą na temat różnic, między kokainą w proszku a crackiem oraz ustaleń nauki dotyczących mechanizmu uzależnienia. Przestawiła także swoją opinię na temat tego jak zaczęła się epidemia cracku oraz jak powinniśmy rozmawiać o narkotykach, dekryminalizacji i uzależnieniu.
ATTN: Czy crack i kokaina w proszku to ten sam narkotyk?
Jenni Stein: Tak, oba są tym samym narkotykiem. Jedno i drugie to kokaina.
Więc jaka jest różnica między nimi? Opowiedz mi o relacji crack vs. kokaina.
JS: Rzeczywiste efekty chemiczne się nie różnią. Jednakże ich charakter jest nieco odmienny.
Proszek zawiera kokainę w postaci soli, chlorowodorku (kokaina HCL). W ten sposób kokaina występuje "w naturze", w liściach koki. W postaci soli jest ona rozpuszczalna w wodzie, stabilna w postaci proszku, zazwyczaj wciągana przez nos i absorbowana przez jego błony śluzowe. Może być również być rozpuszczona w wodzie i wstrzykiwana.
Crack jest kokainą w postaci wolnej zasady. Z punktu widzenia naukowego można by to wyjaśnić obszerniej, ale podstawą jest fakt, że nie jest to sól. To kokaina w proszku, która została przetworzona z użyciem zasady, takiej jak soda oczyszczona, w celu usunięcia HCI. W formie "wolnej zasady" kokaina jest bardziej lipofilowa - co oznacza, że może błyskawicznie wchłaniać się w czasie palenia.
Czy możesz mi opowiedzieć o sposobie zażywania tych narkotyków i ich skutkach?
JS: Ponieważ kokaina w proszku i crack mają różną postać, są "używane" w różny sposób, czego efektem są różne skutki. Zróżnicowanie efektów ich działania w 100 procentach związane jest ze sposobem, w jaki są przyjmowane (drogi podania), a nie ze składem chemicznym, poza faktem, że różne postaci pozwalają na administrację w różny sposób.
Haj po wciągnięciu kokainy uderzy w ciągu 1-5 minut i będzie utrzymywał się na szczycie 20-30 minut, wygasając w ciągu 1-2 godzin. Haj po kokainie inhalowanej lub wstrzykniętej uderzy w czasie krótszym niż minuta, szczyt potrwa 3-5 minut a całkowite zejście 30 minut do godziny.
Wejście i szczyt działania następują znacznie szybciej przy przyjęciu wziewnym [paleniu] i wstrzykiwaniu kokainy, a użytkownik doświadcza działania narkotyku momentalnie – doświadczenie będzie zatem silniejsze, niż gdyby ta sama ilość kokainy została wciągnięta.
Crack jest wdychany, ale kokaina w proszku może być wstrzykiwana, co daje efekt wejścia / szczytu / czasu trwania, identyczny z produkowanym przez crack.
Ponieważ wdychanie i wstrzykiwanie działa mocniej (więcej narkotyku jest dostarczane od razu) a haj postępuje i ustępuje szybciej, zachowanie użytkownika jest w tym wypadku wybitnie samonapędzające. Prowadzi do powtarzania lub ciągów, w którym użytkownik będzie w kółko dążyć do ponownego uzyskania szybko zanikającego haju. Ten wzór stosowania sprawia, że użytkownicy, którzy kokainę wdychają lub wstrzykują są bardziej podatni na uzależniające działanie narkotyku.
Jak kokaina wpływa na organizm?
JS: To skomplikowane! Wpływa ona na dosłownie każdy układ narządów w organizmie. Angażuje co najmniej 5 lub 6 różnych neurotransmiterów w mózgu, wszystkie na raz, w różny sposób.
I ponownie, różnice między crackiem i proszkiem wynikają głównie ze sposobu podawania - palenie cracku może być zatem toksyczne dla płuc, co nie jest problemem w wypadku wciągania kokainy. Analogicznie wciągana kokaina może mieć negatywny wpływ na błony śluzowe, co nie ma miejsca przy paleniu.
Jakie to uczucie - być na haju?
JS: Kokaina jest stymulantem ośrodkowego układu nerwowego, a zatem pobudza.. Efekty można wyobrazić sobie jako podobne do dużej dawki kofeiny. Kokaina jest nie tylko środkiem pobudzającym, ale daje również uczucia euforii lub intensywnej przyjemności – niesamowite uczucie, poczucie, że możesz zawładnąć światem – co wiąże się z faktem, że uwalnia ogromne ilości adrenaliny. Tak więc nie jest to tylko stymulacja podobna do tego, co daje kofeina, ale także pokrewna działaniu adrenaliny. Może być również związana ze zmianami sensorycznymi, ze względu na jej wpływ na dopaminę, ale po kokainie halucynacje zdarzają się rzadziej, niż po innych narkotykach (chociaż pozostaje to w sferze możliwości).
Produkuje ona zatem euforię (uczucie silnej przyjemności), która sama się napędza. Dla osób, które szukają przyjemności, lub nie mają innych źródeł przyjemności w życiu, albo po prostu rodzaj przyjemności odczuwanej po kokainie odpowiada im najbardziej - to bardzo silne wzmocnienie.
Jak ono działa?
JS: Na dwa sposoby. Jedno z nich opisujemy z psychologicznego punktu widzenia. Kiedy znajdujesz coś, co jest jak lek, który wreszcie na Ciebie działa - leczy Twoją "chorobę" - jesteś bardziej skłonny wziąć to znowu. Jeśli jesteś w depresji i znajdujesz lek przeciwdepresyjny, który wreszcie działa, chcesz użyć go ponownie. Nie chcesz się zatrzymać, nawet jeśli jest to niebezpieczne. To jedna rzecz. Ludzie, którzy wybierają kokainę jako swój lek z wyboru, robią to, bo zaspokaja ona istniejącą w nich pewną potrzebę. Tak mniej więcej wygląda to z punktu widzenia psychologii uzależnień.
Z punktu widzenia fizjologicznego, kokaina działa na mózg w taki sposób, że zwiększa poziom pewnych neuroprzekaźników w synapsach. Zasadniczo, jeśli masz przekaźnik dobrego samopoczucia, który normalnie dociera do synapsy po trochu, a Ty nagle wystrzelisz tam całą jego porcję (jak dzieje się to wtedy, gdy weźmiesz kokainę), to efektem będzie silna stymulacja. Synapsy po pewnym czasie dopasowują się do podwyższonego poziomu tych przekaźników. Im częściej zatem używasz narkotyków takich jak kokaina, tym większe zmiany zachodzą w synapsach - zmniejsza się w nich liczba receptorów dla przekaźników, o których mowa. Kiedy tak się stanie, ta sama ilość przekaźnika skutkuje mniejszą euforią. Idąc dalej - jeśli nie masz już dużych ilości tych przekaźników, możesz w ogóle nie być w stanie w ogóle poczuć euforii, ponieważ poziomy neuroprzekaźników, do których przyzwyczaiłeś swój mózg, nie wystarczą do wytworzenia tego samego poziomu stymulacji, jaki wcześniej produkowały.
Mamy zatem dwie sytuacje. Jedna z nich to "Hej, to naprawdę na mnie działa i chcę dalej to czuć" a druga "Jeśli nie będę nadal używać narkotyku, który daje mi to uczucie, trudniejsze stanie się dla mnie osiągnięcie go w inny sposób. "
Z kokainą jest też tak, jak z innymi narkotykami, które powodują szybki wzrost tolerancji – co nazywa się tachyfilaksją. Możne ona zostać przywrócona. Jeśli nie będziesz używał przez odpowiednio długi czas - Twoje synapsy wrócą do normy. Szkoda nie musi być trwała.
Czy takie wzmocnienie może pochodzić od rzeczy nie będących środkami chemicznymi?
JS: Oczywiście. To mit, że uzależnienie jest powodowane przez narkotyk. Uzależnienie jest zjawiskiem behawioralnym mającym za tło potrzeby danej osoby, które chce ona w jakiś sposób zaspokoić. Gdy ludzie znajdują coś, co sprawia, że czują się tak, jak chcieli się czuć, wówczas to coś ma potencjał, by być stosowane w sposób, który będzie prowadził do nieprzystosowania. Oznacza w praktyce, że możesz pić i czuć się dobrze nie wpadając w problemy z piciem, kiedy wiesz, że możesz użyć innych rzeczy, aby poczuć się tak samo dobrze, albo zdajesz sobie sprawę, że czasami w następstwie użycia alkoholu poczujesz się źle. Ale może też być tak, że pijesz, czujesz się dobrze i sięgasz po więcej myśląc "Jeśli wypiję więcej, poczuję się jeszcze lepiej." Tak to działa.
Jeśli chodzi np. o uzależnienie od jedzenia, ludzie mogą doświadczać poczucia szczęścia, pełni, ulgi, czy komfortu podczas jedzenia. Niektórzy ludzie nie potrafią rozeznać, że ma to swoje granice i starają się iść dalej, w konsekwencji dla nich jedzenie staje się warunkiem poprawy samopoczucia, którego nic nie jest w stanie zastąpić. To właśnie robi z Tobą uzależnienie, sprawia, że czujesz się zależny od danej praktyki; jesteś uzależniony od jednego mechanizmu radzenia sobie, który następnie staje się czymś antyprzystosowawczym i destrukcyjnym.
Tak więc działanie ciasteczek Oreo na mózg nie są oczywiście takie same, jak skutki kokainy, ale patrząc pod kątem behawioralnym te środki te mogą być stosowane w taki sam sposób.
Skoro mówimy o zachowaniach, czytałem ostatnio ciekawy artykuł o racjonalności wyborów osób uzależnionych od cracku. Możesz powiedzieć coś o roli, jaką racjonalne wybory odgrywają w uzależnieniu od narkotyków?
JS: Powodem, dla którego crack stał się powszechnym problemem społecznym, jest to, że w środowisku, w którym przed ludźmi praktycznie nie stoją żadne możliwości, crack staje się racjonalnym wyborem. Jest to możliwość - taka, który pozwala czuć się dobrze, czuć moc, sukces. Jest to możliwość poczucia na chwilę kontroli nad swoim życiem, możliwość dostępna wówczas, gdy inne nie są. Dostęp jest tutaj kluczem.
Dla mnie, jako reprezentantki wyższej klasy średniej, osoby białej i młodej, wychowanej w wierze, że świat należy do mnie, crack nie jest racjonalnym wyborem. Crack ograniczyłby mnie, uniemożliwiając osiągnięcie mojego pełnego potencjału. Ale dla kogoś, kto urodził się w ubóstwie, borykał z rasizmem, nadużyciami systemowymi, być może też osobistym wykorzystywaniem i innymi aspektami nierówności; dla kogoś, kto po prostu był, świadomie lub nieświadomie, wychowywany w poczuciu, że nic nie znaczy i nie stoją przed nim żadne możliwości - crack może być racjonalnym wyborem. Crack może dać im odczucia emocjonalne i fizyczne podobne do tych, które dostępne są osobom takim jak ja, które wiedzą, że mają przed sobą rozliczne możliwości.
Jak zatem uważasz, dlaczego nastąpiła epidemia cracku? Czy ma to związek z brakiem racjonalnych wyborów?
JS: Jako klinicysta chciałbym zadać pytanie: Gdzie są te luki w naszych strukturach społecznych, które tworzą sytuację, w której ludzie czują się popychani do praktykowania metod leczenia na własną rękę? I kiedy myślę o epidemii cracku lat 80. widzę wiele bardzo oczywistych. Powszechne ubóstwo, rasizm ograniczający ludziom możliwości działania w pewnych obszarach, brak dostępu do edukacji, brak dostępu do opieki zdrowotnej, brak dostępu do bezpiecznych mieszkań i dobrego jedzenia - wszystkie te rzeczy, które każdego doprowadziłyby do złego samopoczucia. I kiedy na ulicy znajdujesz lekarstwo, które jest dla ciebie dostępne, na które możesz sobie pozwolić, które sprawia, że czujesz się dobrze - nie jest niczym szokującym, że możesz zacząć je brać. Kokaina jest narkotykiem (drug), takim jak każdy inny lek (drug), więc jeśli zmusisz ludzi do leczenia się na własną rękę, ponieważ nie zapewniasz im dostęp do rzeczywistego wsparcia społecznego, w konsekwencji pojawią się takie sytuacje jak epidemia cracku.
Jest to objaw bardzo głęboko zakorzenionego powszechnego problemu społecznego, a my - niestety - zamiast spróbować go rozwiązać zdecydowaliśmy się na kryminalizację. Więc zamiast powiedzieć: "wiele osób używa cracku, ponieważ ich życie to kompletne całkowite gówno a my możemy coś z tym zrobić", orzekliśmy: "w porządku, teraz będziemy mogli wsadzić ich do więzienia, wtedy nie będziemy mieli z nimi do czynienia. "To zdecydowanie nie było najlepszą decyzją. W rzeczy samej - pogłębiliśmy w ten sposób wszystkie problemy, które były pierwotną przyczyną.
Czy skoncentrowanie się na cracku i tych, którzy go używają, było uzasadnione?
JS: Nie sądzę, że powinniśmy to ignorować, ale nie sądzę też, że powinniśmy to zachowanie kryminalizować. Myślę, że ewidentnie widoczne jest, że korzystanie z to przejaw ubóstwa oraz nierówności społecznej i gospodarczej, wobec czego powinniśmy zająć się tymi kwestiami. To właśnie o tym należało pomyśleć, kiedy zdaliśmy sobie sprawę z istnienia problemu z crackiem. Ponieważ był to prawdziwy problem. To wciąż jest poważny problem. Ale czy powinniśmy skupiać się na karaniu ludzi, którzy używają cracku? Absolutnie nie. Powinniśmy byli wtedy uznać i nadal powinniśmy uznawać, że jest to objaw znacznie większego problemu społecznego, którego rozwiązanie jest niezwykle ważne, jeśli nie chcemy być świadkami znacznie poważniejszego kryzysu.
Gdy zatem mówimy o narkotykach i narkomanii, jak to się stało, że doszło do ich kryminalizacji?
JS: Uważam, że kryminalizacja używania narkotyków jest najgorsza rzeczą, jaką możemy zrobić, bo zupełnie nie odnosimy się w ten sposób do przyczyn problemu. To czyni przestępcami większość populacji Stanów Zjednoczonych i sprawia, że egzekwowanie prawa staje się z konieczności arbitralne.
Ludzie, którzy są aresztowani za używanie cracku, nie są w żaden sposób z konieczności "gorsi" niż ludzie używający kokainy w proszku, palący marihuanę, czy biorący ecstasy. Ale fakt, że wszystkie te rzeczy są nielegalne, umożliwia organom egzekwowania prawa przez selektywne wybieranie sobie kogo chcą ukarać jako przestępcę, a to ogromny, naprawdę ogromny problem.
Mówiąc o problemach, dlaczego używanie cracku tak bardzo się rozpowszechniło?
JS: Jest to konsekwencją Wojny z Narkotykami. Możesz porównać to z prohibicją, a wtedy zobaczysz, że stało się to samo. Każdy lubi wypić... ale co robisz, gdy handel alkoholem i spożywanie go są nielegalne? Spróbujesz uczynić go łatwiejszym do ukrycia - bo ludzie nadal zamierzają go pić. Tak właśnie się stało. W okresie prohibicji zaczęto produkować alkohol bardziej skoncentrowany, wysokoprocentowy. Przeszliśmy od społeczeństwa, w którym ludzie najbardziej lubili pić piwo, do rozpowszechnienia konsumpcji ginu, whisky i bimbru, ponieważ te produkty zasadniczo zawierające więcej alkoholu zajmują mniej miejsca, przez co są łatwiejsze do transportu, łatwiej je z czymś zmieszać lub ukryć. Fakt dzisiejszej popularności mocnych trunków w naszym społeczeństwie zawdzięczamy w dużej mierze prohibicji. Stały się bardziej popularne, kiedy zaistniała wymuszona tendencja do produkcji alkoholu bardziej skoncentrowanego i łatwego do ukrycia. Z crackiem jest dokładnie tak samo.
Kokaina przeszła drogę od obecności w napojach gazowanych, do bycia zakazanym środkiem. W konsekwencji nie tylko stała się czymś bardziej pożądanym, ale bardziej pożądanym stało się też uczynienie jej silniejszą – by mogła być przewożona w większych ilościach i by ludzie mogli nabyć jej więcej za niewielkie pieniądze. Tak więc zamiast być spożywaną najczęściej w napojach, stała się proszkiem wciąganym do nosa. I wtedy okazało się, że może być jeszcze silniejsza i bardziej skoncentrowana jako crack. To jest właśnie konsekwencją penalizacji. Powodem, dla którego mamy crack, jest to, że zrobiliśmy z kokainy produkt nielegalny.
Biorąc pod uwagę rolę, jaką kwestie rasowe odgrywają w sposobie myślenia o cracku, czy sądzisz, że aktywizm może tu coś zmienić ?
JS: Myślę, że ruch Black Lives Matter ("Życie Czarnych Ma Znaczenie") odgrywa ogromną rolę w rozwiązywaniu tego problemu z obu stron, ponieważ ma na celu zwrócenie uwagi na różnice w sposobie traktowania ludzi w tym kraju, ale jednocześnie naprawdę dociera do sedna problemów. Problemów, które występują w pierwszej kolejności dlatego, że jako społeczeństwo zachowujemy się, szczerze mówiąc, jakby życie czarnych nie miało znaczenia. Działamy tak, jakbyśmy wychodzili z założenia, że niektórzy ludzie nie muszą mieć dobrych warunków do życia lub nie zasługują na takie same szanse edukacyjne albo na takie same możliwości pracy. Jest to tak głęboko zakorzenione, że kończymy borykając się z konsekwencjami przejawiającymi się jako problemy z narkotykami i statystyki uzależnień. Skupiamy się na tych przejawach, ale w ten sposób czasami zapominamy o punkcie wyjścia, którym jest fakt, że osoba czarnoskóra, Latynos, tubylczy Amerykanin lub jakakolwiek inna osoba, która jest w naszym społeczeństwie w mniejszości, znaczy tyle samo, co ja.
Gdybyś mogła nam teraz dać jedną radę, jak by ona brzmiała?
JS: Nie chcę bagatelizować niebezpieczeństwa związanego z przyjmowaniem tych wysoce toksycznych, skoncentrowanych, niebezpiecznych narkotyków. Nie powinniśmy mieć ich wokół na ulicach. Ale sposobem pozbycia się ich z ulicy nie powinna być kryminalizacja, ale uczynienie rzeczy, które ludzie naprawdę chcą robić, takich jak picie piwa lub uzyskanie haju, łatwiejszymi. Osoby dorosłe powinny mieć prawo robić ze swoim ciałem co zechcą, bez konieczności stawania się przestępcami. Bo kiedy już popełnimy jedno przestępstwo - dlaczego nie pójść na całość, prawda? Więc nie bagatelizując niebezpieczeństwa, jakim jest kokaina czy crack, powinniśmy zamiast o nich mówić więcej o powodach, dla których są tak szeroko rozpowszechnione.
lekka desperacja i tęsknota za przeżyciami po ketaminie, niepewność co do miejsca w jakim przyjdzie mi ostatecznie tripować.
„Nie ma granic między mózgiem, a kosmosem”
Zawsze miałam tego świadomość, ale dopiero po ostatniej podróży w pełni tego doświadczyłam.
Koniec miesięcznego detoksu , chęć mocnego nakwaszenia , dom/las/miasto
Siemano kolano . Tu znowu ja , mazur i moje narkotykowe spierdolenie . Chcę wam dziś opisać mojego niecodziennego tripa z 600 μg kwasa . Od razu przepraszam za błędy ortograficzne i inne niedociągnięcia ale siedzę teraz nafurany że JA PIRDOLE , kamienie mam więc wena mi się nie skończy . Jarek też wpadł ale nie mam ani szkła ani bletek więc idę zrobić bongo z jabłka i bez dłuższego przedłużania zaczynam . ( dodam że trip miał miejsce 10.12.2020 )
Japao... Japao... Ja po Japao... Nie mogę przestać tego mówić. Uwielbiam ten stan - skuty jak dzika szmata do tego stopnia że chodzę po gigantycznych lokacjach pełnych szczegółów i znaczenia powtarzając pod nosem wyrazy bez znaczenia. Tym razem załączyło mi się Japao. Można powiedzieć że zauroczyłem się w tym słowie. JAPAO. :D :3
Komentarze
ymm... Zapomnieliście poprawić po google translatorze kilku zdań.