O faktycznych skutkach głośnych kokainowych konfiskat

Bardzo trudno zweryfikować twierdzenia policjantów na temat praktycznego znaczenia tych konfiskat. Mają oni zwyczaj ociągać się z odpowiadaniem na pewne pytania. Chcąc poznać jeden z punktów widzenia, zapytałem dr Bruce'a Bagleya, profesora na Uniwersytecie Miami, który bada kwestie handlu narkotykami i bezpieczeństwa, co dokładnie oznacza taka wielka konfiskata dla wszystkich głównych graczy w roku 2016.

Tagi

Źródło

Vice Read USA
Allie Conti

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Odsłony

954

Na początku tego miesiąca kolumbijska policja federalna odkryła prawie osiem ton kokainy, z której część ukryta była w komorze pod plantacją bananów. Po serii nalotów, których efektem było ujawnienie ponad 17.500 funtów (ok. 7940 kg) narkotyku, prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos określił akcję "największym przejęciem narkotyków w historii", wyrażając na tweeterze opinię, że operacja stanowi "druzgocący cios w przestępczość".

Wygląda to na ten sam rodzaj retoryki wypinania klatki piersiowej, którą amerykańscy politycy stosują, ilekroć na granicy uda się przechwycić duży transport narkotyków. Weźmy na przykład sytuację sprzed niemal równo roku, kiedy w NY dokonano największego w historii przejęcia heroiny, a najważniejszy gliniarz w stanie stwierdził "sprawa ta będzie mieć znaczący wpływ na handel narkotykami w stanie Nowy Jork i na całym północnym wschodzie. "

Problemem w tym, że bardzo trudno zweryfikować twierdzenia policjantów na temat praktycznego znaczenia tych konfiskat. Mają oni zwyczaj ociągać się z odpowiadaniem na pewne pytania, np. o to, w jakim stopniu te efektowne akcje faktycznie skutkują uszczerbkiem dla globalnego rynku narkotykowego, albo czy nie jest tak, że ich prawdopodobnym następstwem będzie kolejny wybuch przemocy, gdy któryś z kartelowych bossów nagle nie będzie mógł spłacić swoich zobowiązań. Chcąc poznać jeden z punktów widzenia, zapytałem dr Bruce'a Bagleya, profesora na Uniwersytecie Miami, który bada kwestie handlu narkotykami i bezpieczeństwa, co dokładnie oznacza taka wielka konfiskata dla wszystkich głównych graczy w roku 2016.

VICE. Wydaje się, że wielkie konfiskaty niezmiennie pozostają największą chlubą antynarkotykowych wojowników w Stanach Zjednoczonych.

Dr Bruce Bagley: Tak, są bardzo dumni z tych wielkich przejęć. Bardzo często obliczają łączny tonaż towaru, a następnie określają, ile byłby on warty, sprzedawany na gramy na ulicach Nowego Jorku. Istnieje zatem naturalna tendencja do zawyżania przez ambitnych biurokratów znaczenia tych akcji.

Ale jaki jest ich wpływ na handlarzy?

Jeśli przejmiemy tonę lub osiem czy dziesięć, to jest poważny cios dla kogoś, kto był właścicielem tej partii.Na pewno może to wpłynąć na saldo niektórych organizacji i być może nawet wycofanie się kogoś z rynku, ale ostatecznie wszystko sprowadza się do wytworzenia podażowej próżni, która napędza wzrost profitów dla innych przemytników, którzy wobec tego zechcą dotrzeć ze swoim towarem do Stanów Zjednoczonych. W ostatecznym rozrachunku konfiskaty nie tylko nie dają pożądanego długoterminowego efektu, ale także powodują wzrost cen, który motywuje kolejnych przemytników do włączenia się do gry.

Na początku tego miesiąca w Kolumbii przejęto 17500 funtów kokainy. Czy będzie się to wiązać z istotnym zaburzeniem rynku lokalnego lub globalnego?

To duża ilość, toteż władze będą robić z tego wielką historię. To ich praca, w taki sposób rozliczają swoje osiągnięcia i zdobywają punkty, więc ma to sens. Spójrz, jak Kolumbia zwiększyła całkowitą liczbę hektarów uprawy koki między rokiem 2013 a 2014 o 44%. Oznacza to, że po prostu produkują więcej i więcej do nas wysyłają. Wypływa stamtąd teraz o wiele więcej kontrabandy. Kolumbia odzyskała niedawno pozycję lidera, którą przez wiele lat okupowało Peru.

Czy możliwe jest przejęcie tak duże, by realnie zaburzyć infrastrukturę handlu narkotykami?

Władze zajęły magazyny w Kalifornii i innych miejscach, a jednak nie wciąż nie zaobserwowaliśmy tam długoterminowych efektów, o jakich mówisz. Widzimy jedynie chwilowe przeskoki, jakie tworzy wzrost cen spowodowany ciągłym popytem. A wzrost cen motywuje innych producentów. Sposobem zatrzymania tego cyklu nie jest bynajmniej okresowe podbijanie ceny za sprawą dodatkowych środków protekcjonizmu gospodarczego, którymi w istocie są te konfiskaty w wymiarze ekonomicznym. Jedyny sposób, aby osiągnąć efekt na dłuższą metę, to legalizacja. Bez tego hodujemy podziemny rynek, karmiony popytem w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie oraz Europie, a ponieważ popyt nie ma końca, nie będzie też końca podaży. Bez względu na to, co władze zrobią.

W razie czego producenci po prostu przeniosą produkcję. Przenieśli się północ z Boliwii i Peru. W roku 1985 Peru produkowało 65% światowych zasobów koki a Boliwia 25%, Kolumbia zaś była graczem właściwie bez znaczenia. W roku 2005 roku Kolumbia produkowane ponad 90% światowych zasobów koki. W 2010 Peru wyprzedziło Kolumbią za sprawą wymierzonych w nią wysiłków władz i stało się numerem jeden. Do roku 2013. W latach 2013-2014 Kolumbia odzyskała pozycję lidera. Teraz Kolumbia i Peru razem prawdopodobnie produkują coś około 80%, przy czym Kolumbia wyprzedza Peru o jakieś 5% pod względem ogólnej produkcji. Z mojego punktu widzenia, bazującego na badaniach i publikacjach, nie jest to sukces. Prowadzi to jedynie do zarażanie tym coraz większej liczby krajów.

W handlu detalicznym funkcjonuje koncepcja ubytków towarowych, tudzież założenie, że przy okazji prowadzenia działalności gospodarczej produkt może zostać skradziony. Czy kartele uwzględniają konfiskaty w swoich prognozach biznesowych?

Tak właśnie robią. Współpracują ze sobą. Kartel z Medellín, na przykład, wypracował sobie metodę: zamiast jednego właściciela, odpowiedzialnego w 100% za dostawę, w Medellín obowiązuje zasada pięciu członków, z których każdy bierze na siebie 20%. Jeśli zatem tracą jedną przesyłkę, prawdopodobieństwo, że kolejne dotrą, minimalizując straty, jest bardzo wysokie. Podobnie działa kartel z Sinaloa czy Los Zetas. Są to w istocie akcjonariusze. Stworzyli zatem mechanizmy absorbowania potencjalnych strat w wysokości dziesięciu do piętnastu procent, które uwzględniają w swoich modelach jak standardową procedurą operacyjną, rodzaj standardowej praktyki biznesowej.

Co wobec tego dzieje się w kartelu, gdy ma miejsce duże, nagłośnione przejęcie?

Może mieć ono znaczący wpływ, jeśli właścicielem towaru była pojedyncza grupa. Skutki będę wtedy katastrofalne. Ktoś nie może należycie spłacić swoich zobowiązań wobec organizacji. Budzi to niepokój i niezadowolenie. Może w istocie dojść do walki o pozycję między poszczególnymi grupami, szczególnie jeśli przejęciu towarzyszyło aresztowanie kogoś z wysokiego szczebla. Ktoś musi zostać obciążony odpowiedzialnością.

Co z okolicznymi cywilami Czy poszczególne regiony ulegają po konfiskatach poważnej destabilizacji?

Prowinni przede wszystkim trzymać głowy nisko, ponieważ będzie gorąco. Mogą nie dostać wypłat, jeśli są przewoźnikami lub pilnują magazynów. Po stracie dużej ilości pieniędzy, organizacji może brakować gotówki. Ludzie tacy jak El Chapo czy Mayo Zambada z kartelu Sinaloa z zasady zatrudniają ludzi na etatach. Jedna przechwycona przesyłka nie zniweczy ich starań o utrzymania pozycji organizacji. Grupy stojące na mniej pewnym gruncie lub dopiero się rozwijające mogą mieć dużo większe problemy. Dla grup młodszych stażem i mniej skonsolidowanych niedobór gotówki, gdy zyski nie popłyną tak, jak zakładali, oznacza niemożność rozwijania się czy nawet utrzymania przy sobie ludzi. Jak w każdym innym biznesie – im jesteś większy i wredniejszy, tym lepiej zniesiesz burzę.

Wokół wielkich przejęć kontrabandy robi się mnóstwo szumu, jest w tym wiele chwalenia się. Czy istnieje jakiś rzetelny sposób oceny, jakie efekty przynosi ta metoda wojny z narkotykami, inny niż śledzenie doniesień prasowych na temat takich przejęć? Albo przynajmniej — lepszy?

Najlepszym sposobem jest obserwowanie ceny za gram, uncję lub tonę metryczną kokainy czy heroiny w takich miejscach jak Miami, czy w ogóle w całym kraju. A tendencją ostatnich dwudziestu czy nawet czterdziestu lat, jest spadek cen. Najlepszym wskaźnikiem są ceny uliczne, które DEA zresztą publikuje. Widoczną tendencją jest sukcesywny spadek. Oni (DEA) przygotowali wykresy zmian tych cen w ciągu około dwudziestu lat i wykazali bardzo to wyraźnie, pomimo chwilowych skoków w górę, gdy wydarzy się coś poważnego, co zakłóci system. Na okres po zamknięciu granic w roku 2001 roku przypada znaczący wzrost cen w krótkim czasie.

Ostatecznie władze, jak twierdzi Peter Reuter w swojej książce "Uszczelnienie granic", przechwytują od dziesięciu do piętnastu procent z całości kontrabandy przerzucanej na terytorium Stanów Zjednoczonych. To tylko tymczasowe opóźnienia. Inni autorzy monitorowali zmiany cen w czasie i okazało się, że nawet przy uwzględnieniu największych przejęć ogólną tendencją jest spadek rynkowych cen kokainy i heroiny w Stanach Zjednoczonych właśnie z powodów, o których wspomniałem. Tymczasem na egzekwowanie zakazów wydajemy setki milionów dolarów rocznie. Jeśli ktoś podjąłby się określenia – czego nikt nigdy nie zrobił – ile kosztuje nas przechwycenie każdej tony, uwzględniając zaangażowanie Sił Powietrznych, patroli marynarki, inspektorów, DEA i wszystkich innych, koszt byłby astronomiczny. Jeśli odnotowujemy wzrost liczby konfiskat, prawdopodobnie oznacza to po prostu wzrost skali przemytu na teren Stanów zjednoczonych.

Nie mamy żadnego punktu odniesienia, względem którego można by rzetelnie ocenić, jak skuteczne są te operacje. Wielkie liczby w ich opisach nie robią na mnie wrażenia.

Wywiad został poddany nieznacznemu skondensowaniu i edycji.

Oceń treść:

Average: 9.3 (4 votes)

Komentarze

patrykkutkiewicz

Tylko legalizacja w formie proponowanej przez Nowa Zelandie

Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA
  • MDMA (Ecstasy)
  • Pozytywne przeżycie

Po obiedzie świątecznym. Nastawienie dobre. Lekki stres, jak zawsze. Pusty dom.

MDMA drugi raz (3/4 tabletki. Niestety nie wiem jaka dawka)

Pierwszy raz brałem 2 tygodnie temu 1/4 tabletki. Taka dawka żeby zobaczyć, czy nie jestem uczulony. Wtedy faza była bardzo leciutka, lekko mnie wtedy zaćmiło. Patrzyłem się na monitor przez 30 minut i tyle.

 

 

 

 T 18:20 rozmieszalem pół tabletki w soku z czarnej porzeczki hortex, wypiłem w 5 min. Oglądam yt, jestem sam w domu, rodzice pojechali do znajomych.

 

T+30min 18:50 czuje, jakby coś powoli miało wchodzić:

-lekkie oszołomienie

  • 2C-B
  • Alkohol
  • Pozytywne przeżycie

Nastrój pozytywny, dobrze zapowiadająca się impreza u znajomego, biorę z dziewczyną w domu przed wyjściem.

Set&setting: Godzina ~17:00, na 20:00 byliśmy umówieni na imprezę u znajomego (ja i moja dziewczyna – S., której w substancjach doświadczenie jest nieco mniejsze, chociaż nie jest laikiem, z 2c-b nigdy do czynienia nie miała), planowaliśmy zarzucić trochę w nos około 17:30, przejść się nieco razem, porozmawiać, odpocząć i dojść na imprezę, by tam dokończyć fazę i upoić się alkoholem oraz znacznymi ilościami nikotyny.

 

  • 5-MeO-MiPT
  • Pierwszy raz

Zbierałem się około miesiąca, żeby spróbować tej substancji, w końcu nadarzyła się ostatnia szansa przed zaliczeniami i sesją. Nastawienie oczywiste- ciekawość, pomimo lekkiego strachu przed dawkowaniem - odmierzałem "na oko". Sam w mieszkaniu, wieczór(początek o 22).

 Około godziny 22 odmierzam 20 mg substancji RC z woreczka, po czym aplikuję pod język. Jest gorzka, ale idzie to znieść; no może oprócz specyficznego "wypalenia" jamy ustnej, które przeszkadza przez pierwsze 15 minut. Uruchamiam laptopa, który będzie moim jedynym towarzyszem tego doświadczenia i po wchłonięciu substancji otwieram pierwsze piwo. Wyczytałem, iż alkohol to głupi pomysł do tryptamin, jednakże chciałem popijać jakieś płyny podczas tripu.

  • Bad trip
  • Marihuana

Wieczór po bardzo dobrym dniu, świetne samopoczucie. Mieszkanie grupy przyjaciół

Witam wszystkich. Przeżycia z tripa miały miejsce w roku 2012, ale postanowiłem podzielić się nimi, jako że dopiero niedawno odkryłem to forum i najlepiej czyta mi się właśnie jazdy na badzie - te zmagania ludzi z ich umysłem na skrzywionej fazie, więc i ja chcę podzielić się moją historią z nim związaną. Trip był na tyle nieprzyjemny, że pomimo upływu 2 lat wciąż doskonale go pamiętam.

Czerwiec 2012, Londyn