hihi :)
W pudełkach z bananami przekazanymi nieodpłatnie do jednego ze stanowych więzień ukryta była, jak się okazało, kokaina o wartości prawie 18 milionów dolarów.
Siły strzegące ładu i porządku w Teksasie poinformowały, że w pudełkach z bananami przekazanymi nieodpłatnie do jednego ze stanowych więzień ukryta była, jak się okazało, kokaina o wartości prawie 18 milionów dolarów.
Texas Department of Criminal Justice (DCJ) poinformował o swoim znalezisku w zaskakująco swawolnym facebookowym poście, zaczynającym się od słów: "Czasami życie daje ci cytryny. Czasami banany. A czasami coś, czego nigdy byś się nie spodziewał! "
Dwie palety bananów zostały przekazane więzieniu, ponieważ były już dojrzałe, poinformował DCJ i przybyły w piątek z Ports of America w Freeport .
"Jedno z pudeł różniło się od pozostałych" - informuje DCJ. "[Urzędnicy] przecięli paski zabezpieczające, wyciągnęli pudełko i otworzyli je".
"Wewnątrz, pod paczką bananów ... kolejna paczka! A w niej? Coś, co wyglądało na białą, sproszkowaną substancję. Natychmiast powiadomili władze portowe i oczekiwali ich instrukcji. "
Okazało się, że palety zawierają "sporo skrytek", jako podsumowuje DCJ: 540 opakowań kokainy w 45 pudełkach bananów, "o szacunkowej wartości 17 820 000 USD".
DCJ zapewnia, że urzędnicy federalni i amerykańska służba ceł i ochrony granic przeprowadzą teraz wspólnie dochodzenie.
W ciągu miesiąca poprzedzającego opisywane wydarzenia, miałem okazję wychodzić na tripy aż trzy razy. Opisywany miał być czwarty i ostatni. Przynajmniej na jakiś czas. Wszystkie poprzednie były z założenia lekkie, więc jeżeli pojawiła się tolerka to niewielka. Umysł również daleki był od wyżęcia, choć czułem już lekkie zmęczenie psychodelikami. Zdecydowałem się jednak tripować ze względu na to, że była okazja zrobić to z bliskimi mi osobami. Do moich dawnych towarzyszy podróży - P i S doszli jeszcze inni lokatorzy z mojego starego mieszkania - J, H i Se. Trip miał miejsce w nocy w lesie pod miastem, na najwyższym wzniesieniu w okolicy, przy ognisku.
Wstęp: Okres sylwestrowo-świąteczny, będący dobrą okazją do odwiedzin starych znajomych i stron rodzinnych dobiegał końca. Mimo tego, wciąż nie udało się zorganizować wspólnego wyjścia na tripa. Na szczęście, z okazji Święta Trzech Króli, w ledwie rozpoczętym nowym roku, przytrafił się długi weekend. Postanowiłem więc złożyć wizytę w moim byłym mieszkaniu i zgodnie z planem, potripować na homecie. Było go trochę mało, bo jakieś 75-80mg na 5 osób, jednakże wystarczyło na całkiem wesoły psychodeliczny spacer. Raport jak zwykle pisany po długim czasie (3 lata).
Piątek wieczór, urodziny, zacisze swojego mieszkanka na wsi. Nastawienie pozytywne, byłem ucieszony, że znalazłem bardzo dużo ładnych muchomorów w lesie. Oryginalnie chciałem sprawdzić ile jest substancji aktywnych w blaszkach, bo zwykle je odcinam, żeby lepiej się suszyły.
Generalnie ostatnio sporo czytałem o muchomorze, między innymi o kwasie ibotenowym, jego działaniu psychoaktywnym (zasadniczo przeciwne do muscymolu, bo jest agonistą receptora NMDA, a nie GABA), a także o metodach przeprowadzania dekarboksylacji owego do muscymolu. Akurat miałem zbiory i w celu ułatwienia suszenia usunąłem blaszki z ok 20-30 sztuk – prawie cały 2-litrowy garnek. Chciałem przekonać się ile jest substancji aktywnych w blaszkach, więc wrzuciłem do garnka, zalałem wodą, dodałem trochę soku z cytryny (katalizator reakcji).
dom w spokojnej wiejskiej okolicy, pełna swoboda działania, myślę, że wszyscy uczestnicy byli w pełni rozluźnieni i wolni od trosk. Przebywaliśmy w 3 pokojach, wszędzie dużo miejsca do siedzenia, leżenia, obecność TV, komputera z muzyką, balkon.
Słowem wstępu, czyli geneza spotkania.