LOPHOPHORA

...czyli o świętym kaktusie.

Tagi

Źródło

Jerzy Woźniak

Odsłony

14888
LOPHOPHORA "ŚWIETY KAKTUS" Jerzy Woźniak To bardzo trudne zadanie napisać o kaktusie tak bardzo znanym i tak obrosłym w legendy, tym bardziej, ze raczej 80% tego co usłyszałem w środowisku kaktusiarzy na jego temat to typowe "opowieści dziwnej treści". Chciałbym po raz pierwszy przedstawić polskiemu czytelnikowi skrót tego, co udało mi się przeczytać o tym kaktusie przez ostatnie 15 lat. Lophophora była jednym z pierwszych kaktusów, które zacząłem hodować jeszcze w tzw. "parapetowym okresie". I ku mojej radości nie miąłem z nią. żadnych poważniejszych ktopotow. Kwitła łatwo, doskonale znosiła "zimowanie w temperaturze pokojowej", nie chorowała. Nie ukrywam, ze kupidem ja, na "fisch markt" w Hamburgu z powodu jej legendy i tych niedorzecznych opowieści w które wtedy bezkrytycznie wierzyłem. Drugim powodem mojej miłości od pierwszego wejrzenia byt jej oryginalny, odmienny od innych kaktusów wygląd "starej purchawki". Przyznaje, ze ten może lekko dziwaczny gust byt później powodem hodowli Turbinikarpusow i wielu innych kaktusów o takim wyglądzie. Ale tak naprawdę zacząłem hodować lophophory, kiedy poznałem jej prawdziwa, historie związaną z jedna, z największych zbrodni naszej cywilizacji - eksterminacji Indian północno - amerykańskich, i ta właśnie historia, a nie dziecinne bajki o "narkotycznych" właściwościach tej rośliny chciałbym Państwu dzisiaj przedstawić. Materiały, które tutaj w skrócie przedstawić pochodzą. z naukowych publikacji zarówno botanicznych jak i historycznych, kt6re przez PC-Mail ściągam od wielu lat z USA i Meksyku. Artykuł podzieliłem w sposób nietypowy, tak jak "odkrywano" lophophore i stad opis botaniczny, czyli to co zwykle najbardziej interesuje każdego kolekcjonera sukulent6w znalazł się prawie na końcu. Moim zdaniem zresztą prosta i nieskomplikowana taksonomia tego rodzaju jest najmniej ważna. Część pierwsza: Przed przybyciem ,bladej twarzy" Od dziesiątków tysięcy lat po tej czy po tamtej stronie Atlantyku człowiek używał otaczających go roślin do leczenia, religijnych obrzędów, ubrania i wielu zapewne innych rzeczy, o których dzisiaj nie mamy nawet pojęcia. Halucynogenne środki takie jak sfermentowane napoje, tytoń, mak i setki innych byty nieodłącznym elementem wierzeń i obrzędów. Na pewno używano ich już 12-10 -tysięcy lat temu. Także i w Meksyku przez tysiące lat szamani wielu plemion wykorzystywali takie rośliny jak tytoń czy Lophophora jako pomostu miedzy światem widzianym i tym co niewidzialne, kontaktu z duchami przodków i jako środków osłabiających świadomość przy medytacji. Chciałbym tutaj podkreślić, że opisywane w tym artykule praktyki nie maja, absolutnie nie wspólnego z narkotyzowaniem się w naszym europejskim rozumieniu. Przepaść, która dzieli nasze kultury w sposobie poznawania i odczuwania świata przeszkadza nam zrozumieć sens używania środków halucynogennych przez kultury tak odmienne od naszej. Środki te byty serwowane jedynie podczas obrzędów lub tak jak w przypadku liści koki dla odsunięcia uczucia głodu i zmęczenia. Niestety, ale to nasze "kultury" i mentalność stworzyły z używanych tysięcy lat wyciągów pospolitych roślin przekleństwo i naprawdę światowy problem. Pojmowanie używania liści koki przez górników w Andach czy picie naparu z lophophory przez Indian Huichol jako narkotyzowanie się jest całkowitym nieporozumieniem. Halucynogenne rośliny, byty od tysięcy lat używane w Meksyku przez szamanów do wizualizacji świata duchów, roślin i zwierząt w tamtejszych kulturach stanowiącego jedna. nierozerwalna, całość, w której człowiek byt elementem, a nie Panem Świata. W kulturach Indian zarówno południowo jak i północno amerykańskich wizje byty najważniejszym elementem praktyk i obrzędów, nie byty one stosowane powszechnie, najczęściej tylko wybrani mogli doświadczać doznań, które tak obrazowo w swoich książkach opisał Castaneda. [ przyp. Skanerzysty: Castaneda zmyślał swoje opowieści] Ta głęboko zakorzeniona potrzeba kontaktu, poprzez wizje z duchami ludzi i zwierząt była niewątpliwie głównym powodem odrodzenia się kultu Świętego Kaktusa na terenach USA w XIX wieku. Rozprzestrzenienie kultu Lophophory na terenach dzisiejszego Meksyku przed przybyciem białego człowieka było niewielkie i ograniczało się do czterech plemion indiańskich Tarahumara na północy tam gdzie zaczyna się pustynia Chihuahuan, Cora, Huichol i Tepecano w środkowym Meksyku na południe od miasta Durango . Niestety nie dochowały sie wzmianki, czy używana była przez Aztekow w ich obrzędach religijnych napisanej w ›1 roku przez azteckiego lekarza w języku N'huatl ksiqzce "Zioła Aztekow" nie występuje roślina, która możemy identyfikować z Lophophorą. Dopiero znacznie późniejsze opisy z XVI wieku napisane przez Hiszpanów wspominają o dwóch roślinach, Peyotl Zacatecensi i Peyotl Xochimillcensi, ten pierwszy na pewno jest opisem Lophophory. [G2:783 class=left] Według wielu badaczy występowanie kultu Świętego kaktusa było w prekolumbijskim Meksyku mato rozpowszechnione, co prawda wiele plemion znało tego kaktusa, ale byt on jednym z wielu używanych przez nich roślin leczniczo magicznych. Słowo Peyote lub Peyotl od XVIII wieku będące, najpopularniejsza, nazwą tej rośliny nie pochodzi od plemion, które od najdawniejszych czasów używały jej jako główne sacrum w swoich obrzędach. Indianie Tarahumara nazywały ją hi'kuli, czasami hi'kori, zaś na południu, Cora huatari, Huihol hi'-couri lub ji'cori, a Tepehuane kamba. Generalnie są, trzy teorie wyjaśniające pochodzenie słowa "Peyote". W Europie przyjęto ze pochodzenie terminu "peyote" wzięło się od Azteckiego określenia "peyona-nic" co w dosłownym tłumaczeniu brzmi "stymulujący aktywność". Druga. wysunął Reko, słowo to wg niego ma pochodzić od Azteckiego słowa "pi-youtli", co można przetłumaczyć jako "mata roślina o narkotycznych właściwościach" z tym, ze być może narkotyczny jest tutaj złym słowem bowiem określa on raczej medyczne właściwości tej rośliny. Trzeba przyznać, ze to. (raczej zbyt) proste wyjaśnienie nie znajduje obecnie zbyt wielu zwolenników. Tym bardziej, ze Aztekowie nie używali, jak już wspomniałem Lophophory jako środka do magiczno-religijnych obrzędów, a tylko jako leku o działaniu pobudzająco - rozluźniającym. Trzecia, może niezbyt znana, ale maja.ca największe poparcie etymologiczne jest teoria A. de Molina, która utrzymuje, ze pochodzi ona od słowa "peyutl" co w języku Na-'huatl znaczy "capullo de seda, o de gusano" co trudno dosłownie przetłumaczyć na polski - a dotyczy ona wyglądu rośliny. Możemy to przetłumaczyć "zwinięta gąsienica w jedwabnym oprzędzie z jedwabistymi wyrostkami", lub cos w tym znaczeniu. Na pewno odnosi się to do wyglądu rośliny, szczególnie, ze w obrzędach i medycynie używano całkowicie wysuszonych górnych części rośliny, które wysuszone rzeczywiście bardzo przypominają, zwitek bawełny. Puch ten zresztą, jest dokładnie usuwany przed spożyciem rośliny. Słowo "peyote lub "peiotl" ulegato oczywiście transformacjom z powodu odmiennej wymowy czy akcentacji, ale na pewno zródłosłów pochodzi od "peyote". Należy tutaj dodać ze Indianie zamieszkujący dzisiejszy Meksyk używali podobnych określeń jako nazwy wielu podobnych gatunków kaktusów. Jest jeszcze jeden dowód na to ze nazwa "peyote" odnosi się do wyglądu rośliny a nie do jej właściwości. Nazwy te używane są do dzisiaj. Lekko zmienione przez hiszpański język na "peyo-tillo", a określane są, ta. nazwa. następujące kaktusy: Ariocarpus fissuratus i pokrewne gatunki, Astrophytum asterias, Azteklum ritteri, Mammillaria longimamma I pectinifera, Strombocatus disfor is - zasiedlajqcy ten sam teren co Lophophora diffusa, Turbinicarpuspseudopectinatus oraz Pelecyphora asseliformis, która posiada prawie ten sam skład alkaloidów co Lophophora, lecz z nikłą zawartością, meskaliny. W tym artykule będę używał nazwy Peyote jako popularnej nazwy lophophory, a nie Peyotl co oznacza w Meksyku roślinę halucynogenna. i jest używane również w odniesieniu do kilku grzybów i sukulentów. Na zakończenie tego krótkiego wstępu, chciałbym opisać dwa wybrane obrzędy związane z kultem tej rośliny. Pierwszy to Obrzęd Indian Tarahumara zamieszkujących północną cześć stoków Sierra Madre. Są to plemiona rolnicze składające się ze wspólnot 50-200 osób razem uprawiających ziemię i zakładających małe osady. Do dzisiaj jest tam praktykowany kult Świętego kaktusa, jest on raczej rytualna. ceremonią niż kultem. Osoby jedzące peyotl nie są szczególnie wyróżniane przez pozostałych członków grupy, samo zaś spożywanie dokonywane jest w celu oczyszczenia duszy i odpędzenia chorób. Pierwszy kontakt z Hiszpanami nastąpił w XVII wieku i z tego okresu datują. się pierwsze opisy. Indianie Ci, nie tylko używają, tej rośliny w swoich religijnych obrzędach ale używają nalewek ze świeżych roślin jako lekarstwa przeciw różnego rodzaju "przyziemnym" chorobom. Indianie Tarahumara od wieków wysyłają swoich pielgrzymów - zbieraczy daleko wzdłuż Rio Conchos i Rio Grande na pustynne tereny, gdzie występuje Lophophora. W odróżnieniu od Indian z południa samo zbieranie i wyprawa nie są objęte kultowymi nakazami odnośnie czystości czy rodzaju prowiantu na drogę. Samo zbieranie po osiągnięciu celu podroży jest opisywane następująco: „Po znalezieniu pierwszego egzemplarza rozchodzą się w różne strony w poszukiwaniu następnych. Znalezione rośliny są zjadane i pod koniec dnia większość z nich zapada w długi sen. W następnych dniach powracają na poprzednie miejsca i zbierają coraz więcej roślin, wieczorem po powrocie do obozowiska rozpalają ogień, tańczą i śpiewają. W następnych dniach część z nich wykopuje rośliny, część tańczy i śpiewa, a część śpi. Zbiory trwają zależnie od obfitości roślin do kilku dni. Natomiast po powrocie do domu zbiera się cała wioska, aby uczcić ich sukces. Często zabijają rytualnie owcę lub kozę, której mięso jest jedzone podczas uroczystości. Spożywają również duże ilości Tesvino rodzaj herbaty sporządzonej ze świeżych głów Lophophory. Cały festiwal składa się z dużej ilości rytualnych obrzędów, w których udział biorą szaman i przywódca wioski. Oczywiście główną postacią ceremonii jest leżący na honorowym miejscu spryskany często krwią ofiarnego zwierzęcia kopiec z odciętych pędów Lophophory. Plemiona Tarahumara od wieków słynęły z nieprawdopodobnych biegaczy przemierzających biegiem odległości 3-4 krotnie dłuższe niż bieg maratoński. Obecnie w USA urządzane są wycieczki w celu obserwowania ich biegów. Biegi te oczywiście miały dla Indian znaczenie religijne i nie były zawodami, ale obecnie moda na "biegaczy" spowodowała, że zaczynają one mieć znaczenie sportowe, w których biorą udział również biegacze z USA. Indianie Tarahumara do dzisiaj biegają w tradycyjnym stroju czyli lnianej opończy, cienkich skórzanych sandałach i przypiętej do pasa skórzanej torby zawierającej wysuszone pędy Lophophora williamsii. Drugim plemieniem, którego obrzędy związane z lophophorą chciałbym opisać jest plemię Huichol zamieszkujące środkowy Meksyk, niedaleko Zacatecas. Plemię to nigdy nie było liczne i dzięki temu wierzenia związane z kultem Świętego kaktusa zostały u nich najlepiej poznane i opisane. W literaturze często nazywani są "plemieniem peyotlu". Plemię Huichol zamieszkujące górzyste tereny pomiędzy Durango i Guadalajara zostało odkryte w końcu XVIII wieku. Możemy więc przyjąć, że pierwsze opisy ich kultury pochodzące z tego okresu są pozbawione jakichkolwiek wpływów "naszej cywilizacji". Religia Huichol jest skomplikowana i trudna do zrozumienia dla czytelnika nie interesującego się religiami Indian amerykańskich. Myślę wiec, że kaktusiarze nie będą mi mieli za złe, że dokonałem celowych uproszczeń i skrótów w opisywaniu religii Huichol. Osoby zainteresowane odsyłam do książki C.Lumholz'a pt. "Symbolizm of the Huichol Indians". Podobnie jak u wielu innych plemion Bogowie Huichol to personifikowane elementy otaczającej ich przyrody takie jak: Ogień, Deszcz itd. Każdy z tych personifikowanych żywiołów może zsyłać ludziom dobra, jedzenie, wodę i zdrowie, występuje wówczas pod postacią Jelenia, zwierzęcia uważanego obok Peyote i Kukurydzy za element święty. Znaczenie tych trzech elementów jest skomplikowane i trudne do przedstawienia w sposób skrótowy, jednocześnie nie mogę pominąć tego problemu, gdyż wówczas miejsce Lophophory "Peyote" w religii Huichol może wydać się niezrozumiałe. Lumholz w swojej książce podsumował to tak:" Wzajemne powiązania i przenikanie się symboli Jelenia, Peyote i Kukurydzy mają sens dopiero wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że to ta sama rzecz przenikająca przez te trzy symbole" i dalej 'Te trzy symbole są symbolami życia - jeleń zostawił ludziom lophophorę w swoich odciśniętych śladach i dlatego peyote to roślina życia, z niej przyrządza się napój pity przez "Starca Ognia", a ten zsyła deszcz i daje Kukurydzę, aby plemię mogło żyć. Co roku więc Huichol muszą gromadzić peyote i ofiarowywać go "Starcowi Ognia", aby zapewnić sobie powodzenie i urodzaj na następny rok". Wyprawa po Lophophorę do świętego miejsca zwanego Wirikuta zaczyna się w październiku. Szaman i przywódca plemienia wybierają 17 mężczyzn, którzy muszą pokonać 300-400 mil w okolice San Louis Potosi, co w tamtych czasach zajmowało pielgrzymom około 40 dni. Obecnie termin wymarszu uległ zmianie, gdyż Indianie często podróżują do Wirikuta samochodami. Ponieważ od powodzenia wyprawy zależy obfitość zbiorów, zdrowie ich dzieci i dobro wszystkiego, co ich otacza, zarówno pielgrzymi jak i reszta mieszkańców wioski spowiadają się i rytualnie obmywają ciała. Kilka dni przed wyprawą pielgrzymi nie opuszczają świątyni i nie kontaktują się z nikim. Podczas pierwszego etapu wyprawy do jeziora Tate'ic, którzy po raz pierwszy biorą udział w wyprawie mają zawiązane oczy. Dopiero po rytualnej kąpieli w jeziorze opaski zostają im zdjęte. Po dotarciu na miejsce cała grupa przygotowuje w miejscu wskazanym przez przywódcę krąg z kamieni, gdzie zostaje rozpalony Święty Ogień palący się przez cały czas zbierania lophophory. Zbiory rozpoczyna przywódca strzelając z łuku i poszukując roślin, które znalazły się w pobliżu upadku strzały. Gdy znajdzie taką roślinę zostaje ona ugodzona strzałami z czterech stron. Jeśli pierwsza znaleziona roślina ma tylko pięć żeber cała grupa dziękuje za pomyślność, bowiem pięć jest liczbą świętą i wróży to dobre zbiory Świętego Kaktusa. Następnie przywódca odcina górną część korpusu pozostawiając korzeń i dolną część pędu, dzieli go na pięć równych części, które zostają zjedzone przez wybranych członków grupy. Przed zjedzeniem dotykają oni kaktusem do czoła, oczu, szyi i serca. Następnie rozchodzą się na poszukiwanie roślin. Przy każdym dołku po wykopanym kaktusie sporządzają nearikos obrazek sporządzony z przędzy i wosku na kawałki deski. Obrazki nearikos sporządzone często pod halucynogennym wpływem lophophory są obecnie bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów i turystów. Wieczorem pielgrzymi wracają do ogniska aby w rytualnym tańcu i śpiewie dziękować za obfite zbiory. Po trzech dniach ogień jest gaszony wodą z jeziora Tateil pielgrzymi opuszczają Świętą Ziemię Wirikuta. Tuż przed przybyciem na swoje terytoria pielgrzymi odbywają rytualne łowy na jelenie, co ma im zapewnić deszcz na cały przyszły rok. Mięso jeleni jest gotowane i suszone na miejscu i następnie umieszczane w workach z lophophorą. Powrót pielgrzymów jest dla wioski największym świętem przypadającym z reguły na koniec stycznia i trwającym 3-4 dni. Kulminacyjną uroczystością tego święta jest Rarikira wrzucenie przez pielgrzymów do ognia pięciu pochodni i zjedzenie Esquite- talerza kukurydzy. Uroczystości kończy wspólna biesiada, podczas której spożywane jest mięso upolowanych jeleni. Symbolika i wierzenia Huichol stanowią jeden bogaty wzajemnie powiązany kompleks, który wiąże w jedną nierozerwalną całość symbole wiatru, ognia, deszczu, jelenia, kukurydzy i Peyote z życiem każdego członka plemienia i będzie najprawdopodobniej trwał jeszcze przez wiele pokoleń. Hiszpańscy konkwistadorzy i Święty Kaktus Kultura Aztecka osiągnęła wysoki poziom w wykorzystaniu leków pochodzenia roślinnego, w ich medycynie znajdowało się również wiele leków leczących choroby, które dziś nazwalibyśmy psychicznymi. Znali oni również wiele leków o właściwościach odurzająco - narkotycznych, których używali do przeprowadzania operacji chirurgicznych. Cywilizacja Aztecka, a w szczególności niezwykła i krwawa religia była prawdziwym szokiem dla Katolickich najeźdźców. Wielka ilość używanych środków odurzających, nieznanych w takiej formie i różnorodności w ówczesnej Europie od samego początku została wyklęta jako trucizny szatana. Jak już wspomniałem powyżej, Aztekowie nie używali lophophory do celów religijnych, była ona im natomiast znana, jako jeden z wielu leków używanych w leczeniu "duszy" i razem z innymi roślinami o podobnym działaniu została wyklęta przez inkwizycję. Już w 1620 roku oficjalnie kler katolicki zabronił używanie lophophory i wydał pisemne wytyczne dla misjonarzy i księży, dotyczące wypytywania spowiedników o używanie Peyote. Napisany sto lat później przez Ojca Garc'ia podręcznik religii zawierał między innymi takie pytania: „Czy zabiłeś kogoś? Jak wielu ludzi zamordowałeś? Jak dużo zjadłeś ludzkiego mięsa? Czy jadłeś Peyote?" Jedzenie lophophory jak widzimy porównywano z morderstwem i kanibalizmem!, jest to o tyle dziwne, że religijne znaczenie lophophory było raczej ograniczone. Częste natomiast, było jej użycie lecznicze lub działanie podobne do liści koki tzn. podtrzymujące kondycję i zaspokajające głód. Wszystkie wysiłki kościoła katolickiego zmierzające przez 200 lat do zniszczenia kultu Lophophory poniosły wielką klęskę. Kult ten nie tylko wręcz się rozpowszechnił, ale w wielu rejonach Meksyku został przez miejscową ludność zaadaptowany do praktyk religijnych kościoła katolickiego. Transformacja ta trwała co prawda bardzo długo, ale jej skutkiem było opisane w następnym rozdziale, wejście kultu Świętego kaktusa na tereny USA tzn. powyżej rzeki Rio Grandę, na których to terenach Lophophora nie była znana nawet jako roślina lecznicza. Osobiście uważam, że to niezwykłe prześladowanie kultu rośliny było spowodowane nie tylko jej znaczeniem religijnym, ile niezwykłymi właściwościami halucynogennymi. To chyba raczej halucynacje wywołane po jej spożyciu tak szokowały misjonarzy i księży katolickich, niezwykle plastyczne i barwne nasuwały tylko jedno skojarzenie - dzieło szatana. Pierwsza nazwa nadana tej roślinie w języku Hiszpańskim brzmiała nie bez przyczyny Rai'z diabo'lica - "Diabelski korzeń". Warto zwrócić również uwagę, że w opisach misjonarzy rzadko pojawia się wzmianka o właściwościach leczniczych lophophory, natomiast zawsze o wywoływanym przez nią opętaniu. Ciekawe, że pierwsze badania nad tą rośliną zaczęto przeprowadzać prawie w XX wieku ! - do tego czasu bezkrytycznie powielając historie z zapisków misjonarzy i pierwszych kolonizatorów. Nowy etap historii: Kult Świętego kaktusa w USA W drugiej połowie XIX wieku kult Świętego Kaktusa przekracza rzekę Rio Grandę i błyskawicznie rozprzestrzenia się aż po Kanadę. W tej części mojego artykułu chciałbym chociaż pobieżnie przedstawić przyczyny tego fenomenu. Oczywiście jest nieścisłością stwierdzenie, że plemiona indiańskie zamieszkujące tereny na północ od Rio Grandę nie znały lophophory przed XVIII wiekiem. Od stuleci kontakty pomiędzy szczepami prowadziły podobnie jak na całym świecie, do powolnego procesu przejmowania wierzeń jednych szczepów przez drugie. Ale na pewno żadne z plemion nie wiązało tej rośliny ze swojej religią i obrzędami, jak to miało miejsce w wypadku niektórych plemion meksykańskich. Ten nowy rodzaj religii, bo tym był w istocie Kult Świętego Kaktusa na terenach Ameryki Północnej, nazwany później Nową Religią Peyote, miał korzenie w starych tradycjach Indian meksykańskich. Bazował na zrozumiałej dla Indian północnej Ameryki tradycjach kulturowych, ale pojawiło się w nim również wiele elementów zapożyczonych z symboliki religii Chrześcijańskiej. Ten pierwszy aspekt ułatwił błyskawiczne rozprzestrzenienie się Nowej religii, a drugi, że kościoły chrześcijańskie przymykały oczy na te obrzędy, widząc w nich "etap przejściowy" pomiędzy starymi religiami a Chrześcijaństwem. Historia Nowej Religii Peyote jest bogata i w wielu punktach do dzisiaj niejasna, wystarczy powiedzieć, że napisano już o niej kilka książek. Myślę więc, że czytelnicy jeszcze raz wybaczą mi pewne ogólniki, skróty, których zmuszony byłem dokonać w tym rozdziale. Ze zrozumiałych powodów musiałem zrezygnować z bardzo ciekawych opisów wielu legend plemion indiańskich, a całą historię Nowej Religii Peyote przedstawić w formie streszczenia. Zdając sobie sprawę, że nie mogę w piśmie przeznaczonym dla kolekcjonerów sukulentów rozpisywać się na tematy nie związane bezpośrednio z Lophophorą williamsii. Fenomen pojawienia się nowej religii wypierającej lub częściowo zastępującej wierzenia tak wielu plemion od Meksyku po Kanadę nie pojawił się bez przyczyny. Z punktu widzenia historyków, gdzie czas mierzymy w setkach lat był to proces gwałtowny, którego bezpośrednią przyczyną była brutalna i krwawa eksterminacja Indian. Najtragiczniejszą okazała się "piękna" idea przesiedlania całych plemion na nowe tereny i zamknięcie ich w rezerwatach. Plemiona dobierano tak, aby sąsiadowały ze sobą najbardziej wrogie szczepy. Większość plemion indiańskich zamieszkujących na terenach dzisiejszego USA była społecznościami wędrownymi, przemierzającymi ogromne tereny bez stałego miejsca pobytu. Obyczaje i wierzenia wielu plemion różniły się bardzo od siebie, a wiele szczepów było dla siebie rytualnymi wrogami od pokoleń. Nadzór nad rezerwatami narzucał język angielski w "szkołach" i jedną "białą " religię. Obrzędy związane z kulturą poszczególnych plemion były najczęściej zakazane. Aby w pełni zrozumieć przyczyny tak gwałtownej ekspansji nowej religii musimy wiedzieć, że religie plemion amerykańskich mimo wielu różnic miały jedną wspólną cechę: "Ich Świat był pełen duchów dobrych i złych". Relacje z Wartością Najwyższą odbywały się nie przez modlitwę, czy medytację lecz za pomocą "sił duchowych" roślin, zwierząt i zjawisk przyrodniczych. Siły te prowadziły człowieka poprzez niebezpieczeństwa życia, bez nich był on tylko nic niewartym elementem przyrody. Tę "Siłę duchową" osiągał dwiema metodami: poprzez ceremonie i obrzędy i poprzez wizje. Ale tylko ci, którzy komunikowali się z duchami poprzez wizje mogli posiąść "Moc", której mogli użyć do kreowania dobra lub zła, mając bezpośredni wpływ na otoczenie. Na płaszczyźnie psychicznej osiągając coś co nazwali byśmy dziś "siłą przebicia". Ponieważ większość plemion nie znała lophophory, wizje osiągano w różny sposób, np. członkowie plemiona Dakota samotorturowali się, u innych używano tytoniu lub innych roślin z rodziny psiankowatych np. Bielunia (Datura). Świat Indian w XIX wieku rozpadł się, tradycje i socjalne powiązania zmieniono lub zanikły, praktykowanie ich religii zabroniono. Psychiczna depresja plemion spowodowana chorobami, głodem, odmiennym wyżywieniem pogłębiała się. W momencie spotkania się dwóch tak odrębnych kultur jak to miało miejsce w Ameryce Północnej, tylko jedna z nich mogła zostać tą dominującą. Druga musiała się podporządkować i zmienić, dostosowując do tej pierwszej. Indianie zrobili coś, co nie miało prawa mieć miejsca , przynajmniej teoretycznie, przerwali proces dominacji i przekształceń ich kultury na "biały" sposób pojmowania świata. Stworzyli nową własną religię podkreślającą ich odrębną tożsamość i tradycje, dając poczucie psychicznego bezpieczeństwa w niekorzystnie dla nich zmieniającym się otoczeniu. Nowa religia pomogła im w budowaniu nowych relacji ze światem białego człowieka. Peyotyzm - tak nauka nazwała tę religię zawierał następujące elementy silnie przemawiające do psychiki Indian. —Zawierał symbolikę religijną dawnych wierzeń indiańskich. —Był w dużej mierze magiczny i oparty na wizjach. —Podkreślał odrębność Indian i ich świata. [G2:789 class=left] —Pozwalał na ucieczkę od upadającego życia w rezerwatach,, łagodząc stres spowodowany urażonym honorem i dumą wojownika. —Adaptował ważne elementy religii białego człowieka ułatwiając dostosowanie się do rzeczywistości. Dzięki Peyote Indianie mogli zidentyfikować się jako odrębna grupa, gdyż religia Peyote znosiła granice podziałów plemiennych. U podstaw tej religii leżą trzy obrzędy indiańskie, które dały początek Nowej Religii Peyote. Są to: —Ceremonia Świętych Kamieni Indian Kiowa, bazująca na ich starych obrzędach. Za stąpili oni około 1700 roku święte kamienie Wielkimi okazami lophophory, dodając muzykę wygrywaną na bębnach i grzechotkach. —Stara ceremonia Lipan Apaczów, która powstała około XVII wieku na skutek wpływów misjonarzy z północy i kontaktów z plemionami Tarahumara, czczącymi Peyote. Apacze stworzyli z nich swoistą kombinację tych dwóch religii. —Meskalizm, wbrew powszechnym opiniom, nie mający nic wspólnego z lophophorą. Ziarna Meskalu pochodzą od roślin Sophora secundiflora, blisko spokrewnionej z grochem. Zawierają one silnie toksyczny alkaloid cytisinę, której nawet niewielkie przedawkowanie może spowodować śmierć. Wywar z meskalu od dawna był używany przezIndian Meksyku i USA jako napój do wywoływania wizji podczas uroczystości. W XVIIwieku w połączeniu z elementami katolicyzmu stał się indiańską religią w wielu rejonach Meksyku. Te trzy elementy szybko scaliły się tworząc Nową Religię Peyote, która poprzez plemiona Komanczów dotarła do Oklahomy i stąd rozprzestrzeniła się w różnych kierunkach. Poniżej chciałbym przedstawić Państwu charakterystyczną ceremonię celebrowaną przez przedstawicieli Native American Church i rozpowszechnioną wśród Indian Wielkich Równin. Ceremonie te są całonocnym spotkaniem, której uczestnicy siedzą kręgiem w tipi lub w podobnych pomieszczeniach. Ceremonia składa się z czterech części: —Modlitwy. —Rytualnych pieśni, śpiewanych przy akompaniamencie bębnów. —Spożywania Lophophory. —Kontemplacji w ciszy i spokoju. Zwykle wszyscy uczestnicy ceremonii biorą udział we wszystkich jej etapach, ale najwięcej czasu spędzają na siedzeniu w ciszy wpatrując się w ogień lub w "Ojca-Peyote" - okazałej lophophory leżącej na honorowym miejscu. Modły, śpiewy, kontemplacja oraz działanie alkaloidów lophophory powodują u wszystkich uczestników ceremonii różnego rodzaju wizje, odbierane jako przekazy prosto od "Wielkiego Ducha" lub Peyote. Peyote przemawia do nich wybaczając im grzechy oraz przenika przez nich lecząc choroby duszy i ciała, prowadząc i chroniąc Indian. Zbieranie lophophory przez pielgrzymów Indian północno-amerykańskich jest mniej rytualne niż u zbieraczy w Meksyku .Większość zbieraczy odcina górną część rośliny pozostawiając korzeń w celu wytworzenia odrostów na następne lata. Często spotykamy grupy zbierające po kilka tysięcy główek lophophory. Są one następnie suszone i rozprowadzane przez pielgrzymów lub handlarzy pomiędzy poszczególne plemiona. Sama ceremonia nie odbywa się w określonych terminach, lecz jest zwoływana na różne okazje takie jak śmierć, urodziny, kłopoty, powołanie do wojska, i wiele innych. Zwykle osoba zwołująca współplemieńców na ceremonię jest "sponsorem" tzn. dostarcza peyote, jedzenie, drewno cedrowe i zaprasza starszyznę. Zwykle ceremonię prowadzą cztery wybrane osoby tj. przewodnik, bębniarz , opiekun ognia i opiekun drewna cedrowego. Ceremonię rozpoczyna przewodnik umieszczając największy okaz na centralnym ołtarzu. Jest to "Ojciec Peyote", do niego modlą się i kierują prośby wszyscy zebrani. Następnie wszyscy skręcają cygara, a opiekun ognia zapala drewnianą drzazgę, od której zapala cygaro przewodnik i kolejno wszyscy uczestnicy. Przewodnik zaczyna modły kierowane do Wielkiego Ducha i Peyote, aby pozostał w tipi do czasu zakończenia ceremonii i spełnił prośby fundatora zebrania. Reszta zebranych cicho powtarza modlitwę. Po skończeniu palenia i ułożeniu niedopałków przy ołtarzu, do ognia zostaje wrzucone drewno cedrowe i gdy dym wypełni tipi, przewodnik gałązką uderza się po głowie, piersi, ramionach i rękach a następnie przekazuje ją siedzącemu po lewej stronie, on czyni to samo i przekazuje gałązkę dalej. Gdy gałązka powróci do przewodnika rozpoczyna on ceremonię jedzenia peyote, z torby wyjmuje cztery plasterki i przekazuje torbę siedzącemu po lewej stronie, tak jak to miało miejsce z gałązką. Zjadanie suszonej lophophory przebiega następująco, najpierw oczyszcza się roślinę z wełny pokrywającej wierzchołek i żuje przez chwilę, potem wypluwa na rękę i ugniata w kulkę, która się szybko połyka, aby uchronić się od okropnego gorzkiego smaku. Wielu naciera sobie ręce i ramiona pamiętając o leczniczym działaniu tej rośliny. Gdy wszyscy skończą jeść, opiekun drewna cedrowego wrzuca dużą ilość szczap do ognia, tak aby pachnący dym wypełnił tipi. Bębniarz zaczyna bębnić, a przewodnik śpiewa pieśń otwarcia uroczystości. Modły i śpiewy do Wielkiego Ducha trwają do północy. Po północy strażnik ognia bierze kości orła i wychodzi przed tipi rzucając je w cztery strony świata. Znów zapalane są cygara, a przewodnik modli się o powodzenie dla wszystkich słabych i potrzebujących pomocy. Ołtarz jest przesuwany na wschód i układane są na nim rytualne przedmioty. Kilkakrotnie do ognia dolewa się wody, aby powstało dużo popiołu, który jest układany w półksiężyc. Peyote jest jedzony podczas trwania tych obrzędów. Gdy wzejdzie słońce, przewodnik prosi opiekuna ognia, aby zawołał kobietę z wiadrem wody, którym skrapla siebie i uczestników ceremonii. Wiele plemion śpiewa w tym momencie Pieśń Poranną i zjada śniadanie z mięsa, kukurydzy i owoców. Po posiłku bębniarz znów zaczyna grać, a przewodnik śpiewa Pieśń Ciszy, podczas trwania której podawane są z ręki do ręki przedmioty leżące na ołtarzu. Ceremonię kończy przewodnik zabierając z ołtarza "Ojca Peyote". Wiele plemion szczególnie północnych terenów wplata więcej elementów chrześcijańskich do swoich ceremonii, modlitwy odbywają się w świątyni, a nie w tipi, często używane są przedmioty związane z religią chrześcijańską itp. Wyznawcy Peyotyzmu utrzymują, że Bóg zesłał Jezusa do białego człowieka, ale ten go zabił, i to co pozostało białym, to tylko krzyż. Wtedy zesłał Peyote Indianom, ale ci nie zabili go, więc jest z nimi do dzisiaj pod postacią rośliny. Twierdzą że "Peyote jest dla Indian" siłą duchową "tak jak Jezus dla białych. Indianie i Biali są owieczkami tego samego Boga lecz mają różne "siły duchowe". Podsumowując religie związane ze Świętym Kaktusem wydają się być poważnymi, pełnowartościowymi religiami o wielkim znaczeniu dla Indian. Szczególnie Nowa Religia Peyote jest potrzebną, głęboko moralną wiarą, angażującą emocjonalnie i psychicznie jej wyznawców. Ceremonia ta w ich kulturze jest jak sami mówią kluczem, za pomocą którego wierzący może dotrzeć do Boga poprzez sakramentalne użycie Peyote. Botanika, występowanie i taksonomia Pierwszy botaniczny opis Lophophory pochodzi z roku œ0, ale dopiero w 1845 Charles Lemaire umieścił krótki opis (niestety bez rysunku) w katalogu botanicznym i nazwał tą roślinę Echinocactus williamsii. Pierwszy rysunek umieszczono w magazynie botanicznym Curtis-'a w roku 1847. Ponieważ w XIX wieku coraz więcej gatunków kaktusów opisano i zaliczono do rodzaju Echinocactus 1886 T.Rumpler przesunął ją do nowego rodzaju Anhalonium. Po raz pierwszy zbadał tą roślinę i opisał występujące w niej alkaloidy niemiecki lekarz Louis Lewin. Na jego cześć na podstawie wysuszonej rośliny opisano nowy gatunek Anhalonium lewinii, oczywiście błędnie. Biednego Peyote przerzucano z rodzaju do rodzaju zahaczając nawet o rodzaj Mammillaria. W końcu w 1898 Coulter stworzył nowy rodzaj Lophophora. Począwszy od roku 1910 wiele odmian lophophory znalazło się w kolekcjach. Zbierane były często na bardzo odległych stanowiskach, a ponieważ nie znano jeszcze wtedy metody genetycznej do określania przynależności gatunkowej, opisywano coraz to nowe gatunki i odmiany. Począwszy od roku 1940 badania terenowe i laboratoryjne potwierdziły ponad wszelką wątpliwość, że do rodzaju Lophophora należą tylko dwa gatunki Lophophora williamsii, powszechnie znana jako Peyote kaktus i Lophophora diffusa - występująca na małym obszarze w stanie Quere'taro w Meksyku. Wydaje się też uzasadnione stworzenie dla niej nowego rodzaju. Ponieważ mimo wielu cech wspólnych z takimi rodzajami jak: Echinocactus, Obregonia, Pelecyphora, Ariocarpus i Thelocactus, wiele cech morfologicznych wyróżnia ją spośród tych rodzajów. Ostatnie badania prowadzone obecnie przez ośrodki naukowe Meksyku i USA nad słabo poznanym i dyskusyjnym rodzajem Thelocactus, szczególnie nad siewkami tego rodzaju skłaniają wielu botaników do stwierdzenia, że właśnie ten rodzaj jest najbliżej spokrewnionym z rodzajem Lophophora. [G2:788 class=left] Lophophora williamsii występuje na mocno zróżnicowanym klimatycznie obszarze około 60 tyś. mil kwadratowych , zasiedlając pustynne i półpustynne tereny porośnięte krzewami i małymi drzewami często w sąsiedztwie Echinocereus spp. Opuntia leptocaulis. Występowanie drugiego gatunku Lophophora diffusa ogranicza się tylko do małego obszaru górskiej pustyni Quere'taro, zajmując obszar około 750 mil kwadratowych. Obie populacje oddziela od siebie łańcuch skalistych gór. Pierwsza występuje od 50 do 1800 m n.p.m. drugi gatunek od 600 do –0 m n.p.m. Z chwilą rozprzestrzeniania się kultu Peyote obszar występowania Lwilliamsii zwiększył się dzięki rozsiewaniu jej przez Indian na nowe tereny, gdzie obecnie wytwarzała ona wiele ciekawych form. Najbardziej typowym i pierwotnym stanowiskiem występowania Lophophory williamsii jest pustynia Chihuahuan na pograniczu Meksyku i USA, o typowo pustynnym i ciepłym klimacie. Rośnie ona na tych obszarach zawsze w cieniu krzewów lub innych pustynnych roślin, unikając zasiedlania otwartych i nasłonecznionych terenów. Najczęściej bo aż w 70% osobników rośnie ona przy następujących roślinach: Jatropha dioica, Prosopis laevigata, Agave lechequilla. Do dziś nie jasne jest czy rośliny te mają jakieś wzajemne powiązania, czy też tylko stwarzają najbardziej korzystne zacienienie dla lophophory. Podłoże pustyni Chilhuahua jest ziemią skalistą, wapienną o pH od 7,9 do 8,4, zawiera ona również dużo potasu (– cząsteczek na milion) oraz magnezu. Podłoże to w okresach suchych jest bardzo twarde i trudne do skopania nawet kilofem, ale jednocześnie bardzo porowate i łatwo nasiąkające wodą. Co ciekawe podłoże pustyni Quere'taro, gdzie rośnie Lophophora diffusa jest niemal identyczne, L.wllliamsii toleruje na obszarze swojego występowania dość duże różnice tzw. temperatur średnich i ilość opadów. Maksymalne temperatury dzienne wahają się pomiędzy 29 a 42,3 stopnie C, minimalne pomiędzy 1,3 do 10,2 stopnia C. Roczna ilość opadów dla tych terenów waha się pomiędzy 170 mm do 580 mm rocznie. W środowisku, w którym występuje L.diffusa zakres temperatur jest węższy, a ilość opadów na pustyni Quere'taro waha się pomiędzy 64 mm do 310 mm rocznie. Występują tutaj też o wiele większe wahania temperatur pomiędzy dniem i nocą ze względu na górski charakter tych terenów. Różnice w wyglądzie roślin pomiędzy poszczególnymi stanowiskami w wypadku L.williamsii są dość duże np. w San Louis Potosi nigdy nie spotykamy pojedynczych osobników, peyote krzewi się tutaj tworząc dywany o średnicy nawet 3 metrów. Natomiast w Teksasie krzewi się tylko do 2-3 "głów" lub czasami rośnie pojedynczo. Ilość żeber też jest zmienna i waha się od 5 do 17. Rośliny kwitną na początku lata a okres kwitnienia i zapylanie trwa około 1-2 miesięcy. Owoce pojawiają się w następnym roku na wiosnę i szybko wysychają stając się blade i papierowe. Silne deszcze w okresie letnim zmywają nasiona z roślin i rozsiewają po okolicy. Podobnie jak u innych kaktusów szansę na osiągniecie dojrzałości ma znikoma ilość siewek jedna na 7000-12000 nasion. Dość dużą jak dotąd liczebność zawdzięcza ta roślina oprócz ścisłej ochrony prawnej, dość intensywnemu rozmnażaniu się przez odrosty, co w dużym stopniu zwiększa jej liczebność. W tym miejscu powinienem opisać wygląd rośliny i jej morfologię, zrezygnowałem jednak z tego, gdyż uważam, że jej wygląd jest powszechnie znany i szkoda miejsca na opisywanie go, natomiast osoby zainteresowane morfologią, a jak wiem jest ich bardzo mało, odsyłam do książki R.E. Schulters'a pt. "Peyote (Lophophora williamsii) and Plants Confused with it". Dużo miejsca chciałbym poświęcić na wyjaśnienia i opisy różnych nazw gatunkowych i odmian tej rośliny, gdyż często są one błędne i budzą wiele emocji wśród hodowców kaktusów. Klucz do oznaczania gatunków: —Roślina niebiesko - zielona, żebra wyraźne, kępki wełnistych wyrostków równomiernie rozmieszczone na żebrach, kwiaty różowe, rzadziej białawe: nie występuje na terenie Quere'taro. 1.Lwilliamsii —Roślina żółto-zielona, z reguły pozbawiona wyraźnie zaznaczonych żeber, kępki we łnistych wyrostków nierównomiernie rozmieszczone na żebrach, kwiatyprzeważnie białawe do żółtawobiałych: Quere'taro. 2.L.diffusa. 1. L.Williamsii (Lemaire) Coulter, Cont.U.S. Natl.Herb.3: ƒ 1894. Typ opisany na podstawie roślin zebranych w San Louis Potosi: Roślina zwarta, niebiesko-zielona czasami czerwieniejąca, spłaszczona na wierzchołku, 2-6 cm wysokości, 4-14 cm średnicy; żebra i zmarszczki wyraźne, lekko spłaszczone, 4-15 lub więcej, bardzo zmienne w wyglądzie i często formujące jakby brodawki; areole oddalone od siebie 0,9 do 1,5 cm, średnicy 2-5 mm; kwiaty 1-2,3 cm średnicy,1-2,4 cm wysokości; zewnętrzne pł. okwiatu 2-3 mm szerokości wewnętrzne 2,5-4 mm szerokości, zazwyczaj lekko różowe; pyłek 14,9-63,4 milimikr. średnicy. Występująca pod nazwami: Echinocactus rapa, Anhalonium lewinii, Lophophora lewinii, Mammillaria lewinii, Echino-cactus williamsii, Anhalonium williamsii, Echinocactus williamsii var. lutea lub Lophophora williamsii var. lutea lub Lophophora lu-tea. Opisana przez Rouhiera jako roślina różniąca się od typu innymi żebrami oraz żółtymi kwiatami. Nie potwierdzone dalszymi badaniami. Lophophora echinata, Croizat - nie potwierdzone nowszymi badaniami. Mniejsze żebra oraz ich mniej wyraźne zaznaczenie nie mogą być podstawą do wyodrębnienia gatunku lub odmiany w tak rozprzestrzenionym gatunku. Lophophora williamsii var.decipiens. Croizat - nie potwierdzone nowszymi badaniami. Croizat utrzymywał, że kwiaty u opisanej odmiany występowały na większym obszarze wierzchołka oraz, że roślina posiadała raczej brodawki niż żebra. Lophophora williamsii var.pentagona Croizat - nie potwierdzone nowszymi badaniami. Roślina została opisana na podstawie rysunku pięciożebrowego okazu, zaś sama tylko ilość żeber nie wystarczy do opisania odmiany. Lophophora fricii Habermann nie potwierdzona przez ostanie badania. Wg Habermanna różniła się ona od genotypu szaro-zieloną epidermą, innym ułożeniem żeber, karminowymi kwiatami (z tego karminowego koloru najbardziej śmieją się dzisiaj botanicy), nasiona miały spłaszczone hilium ukształtowane w kształcie litery V. Opisana odmiana nie reprezentuje według botaników żadnej, szerzej występującej populacji i jest raczej niezwykłym okazem hodowlanym, możliwym do zaobserwowania w tak zmiennej i szeroko rozprzestrzenionej populacji jaka reprezentuje L. williamsii. Lophophora jourdaniana Haberman, nie potwierdzone przez ostatnie badania. Różniąca się od genotypu różowo-fioletowymi płatkami okwiatu, występującymi malutkimi cierniami ukrytymi w wełnie, pokrywającej młode areole klejstogamicznymi kwiatami. Haberman utrzymywał, że rośliny tej nie można zapylić pyłkiem Lophophora williamsii ani jej odmianami. Gatunek ten został opisany na podstawie znalezionej przez K.H.Uhlig'a rośliny. Niestety badania terenowe wykluczyły, że prezentowany gatunek występuje w naturalnej populacji lophophory, wszystko więc wskazuje na to, że roślina znaleziona przez Uhlig'a jest raczej pojedynczym nietypowym okazem, niż oddzielnym gatunkiem. Przypuszczenia te potwierdziły prowadzone badania nad składem alkaloidów L.fricii i L.jourdanianum. Lophophora caespitoza Frić ex Roeder. Ta klasyfikacja jest najbardziej dziwna ze wszystkich, jako nowy gatunek i została opisana jako roślina typowa dla niektórych stanowisk L.williamsii, silnie krzewiąca się u podstawy co jest zjawiskiem naturalnym w wielu miejscach jej występowania. To, że lokalnie występują nie krzewiące się tak silnie osobniki nie znaczy, że to inny gatunek czy odmiana. Lophophora texana Frić ex Roeder, brak nawet opisu rośliny lub zdjęcia. Nazwa została prawdopodobnie zasugerowana przez Europejskich hodowców dla określenia roślin pochodzących z Teksasu, z powodu istotnej różnicy w wyglądzie w porównaniu z roślinami z Meksyku. 2. L.Diffusa (Croizat) Bravo, CacŁ Suce. Mex. 12:13.1967 Typ opisany na podstawie roślin zebranych na pustyni Quere'taro. Roślina miękka, żółtozielona, zwykle okrągła w kształcie 2-7 cm wysokości, 5-12 cm średnicy; żebra nie występują; areole oddalone od siebie 1-2 cm, 2-3 mm średnicy; kwiaty 1,3-2,3 cm średnicy 1,2-2,6 wysokości; pł. okwiatu zewnętrzne 1-2 mm szerokości, wewnętrzne 2-2-5 mm szerokości, zwykle białe lub białe z minimalną domieszką różowego, czasami pojawia się kolor biało-żółty, pyłek o średnicy 26,1-48,5 milimikr. Występuje w Meksyku, na ograniczonym obszarze niedaleko Vizarrón w stanie Oueretaro. Występuje pod nazwami: Echinocactus williamsii var.pellotinica. Lophophora echinata var. diffusa. Croizat - nie potwierdzone przez nowsze badania. Roślina opisana została na podstawie fotografii okazu zebranego w pobliżu Vizarrón. Ponieważ w tej okolicy cała populacja jest wyizolowana i ma raczej jednorodny charakter nie ma podstawy do opisania tej rośliny nawet jako odmiany. Czytając powyższe wyjaśnienia musimy zdać sobie sprawę z tego, że często hodowcy kaktusów, a w szczególności firmy zajmujące się dystrybucją roślin lub nasion sami tworzą wiele "nazw" dla uprawianych odmian, co powoduje większe zainteresowanie ich ofertą. Nie ma to natomiast nic wspólnego z nazewnictwem botanicznym i rzetelną taksonomią. Ostatnio otrzymałem nasiona Lwilliamsii var. sań francisco, które rzeczywiście już jako młode siewki odróżniają się od typu. Dla mnie jako kaktusiarza jest rzeczą pasjonującą zbieranie różnych form tej rośliny, ale patrzę przez palce na pseudonaukowe wypociny w wielu popularnych pismach. Alkaloidy Lophophory Badania nad alkaloidami, które zawiera Peyote trwały przez prawie 50 lat. Ich niezwykłe właściwości, ogromna różnorodność i doskonała wzajemna kombinacja do dzisiaj wprawia w zachwyt chemików i botaników zajmujących się tą rośliną. Do tej pory opisano 56 alkaloidów występujących w Lophophora williamsii, trudno powiedzieć, które z nich są najważniejsze. Powszechnie przyjęto, że najistotniejszym alkaloidem lophophory jest meskalina, zbliżona budową do leków stosowanych w psychiatrii. Meskalina nie ma chemicznie nic wspólnego z meskalem i ziarnem mescalu. Chociaż na pewno słowo to pochodzi od tych halucynogennych używek. Obydwie nazwy do dzisiaj używane są całkowicie błędnie dla określenia peyote. Meskal to popularna nazwa napoju alkoholowego przyrządzonego ze sfermentowanych części Agawy. Ziarno meskalu lub też inaczej fasolę opisałem już powyżej. Meskalina jest alkaloidem w głównej mierze odpowiedzialnym za halucynogenne działanie lophophory, ale podana in spe. nie powoduje takich efektów psychicznych i jest znacznie bardziej toksyczna. Stąd właściwie oddzielne użycie wielu alkaloidów lophophory jest praktycznie pozbawione sensu, można je zastosować tylko w medycynie razem z innymi lekami, natomiast pełne działanie, które powodują alkaloidy lophophory możliwe jest tylko po zażyciu lophophory. Efekty te, które pokrótce opiszę na końcu, są przede wszystkim działaniem na psychikę. Halucynacje i inne doświadczenia towarzyszące spożyciu peyote są raczej dopełnieniem silnego doświadczenia emocjonalnego. Pełny skład tych związków występuje tylko w roślinach rosnących w naturalnym środowisku u roślin hodowlanych zależnie od warunków, może on być do tego stopnia zmieniony, że może spowodować silne zatrucie a nawet śmierć. Alkaloidy występujące w lophophorze są w wielu wypadkach związkami silnie działającymi i nawet bardzo niewielkie dawki wywołują u zwierząt doświadczalnych gwałtowne zmiany ciśnienia krwi, gwałtowny wzrost poziomu cukru we krwi, oziębienie ciała, znaczne zmiany w akcji serca itp. Oprócz meskaliny za ważne w składzie alkaloidów lophophory uważa się: Lophophorynę - alkaloid o silnym działaniu i bardzo toksyczny już w niewielkich dawkach powoduje bóle w tyle głowy, gwałtowne gorąco na twarzy, silny skok ciśnienia krwi. Ma działanie podobne do strychniny i już niewielkie jej dawki zabijają królika. Pellotynę - alkaloid odpowiedzialny za efekty hipnotyczne Peyote. Już dawno zauważono, że na efekty psychoterapeutyczne ceremonii Peyote wpływa wielka podatność jej uczestników na sugestie i teksty wyśpiewywane przez przewodnika. Obecnie alkaloid ten jest wykorzystywany w leczeniu "nowoczesnych psychoz". Spowalnia on akcję serca i obniża ciśnienie krwi, powoduje też trudne do opisania stany euforii i pewność siebie. Anhalodyna - alkaloid ten stymuluje układ nerwowy i prawdopodobnie jest czynnikiem, który nie pozwala na zbyt silną dominację jednych wrażeń nad drugimi. Anhalonidyna - substancja podobna w składzie do pellotyny lecz o działaniu paraliżującym, w momencie podania dużej wyizolowanej dawki. Niestety brak miejsca nie pozwala mi na szersze opisanie działania większej liczby alkaloidów. Jako przykład na to jak skomplikowane są efekty działania tych 56 związków razem podam najważniejsze zmiany somatyczne, efekty wizualne i oddziaływanie psychiczne. Do somatycznych należą: —Nieznaczny wzrost ciśnienia krwi i tętna, zmiany te nie są zależne od przyjętej dawki. —Znaczny wzrost "refleksu kolanowego". —Rozszerzenie źrenic. —Zaburzenia równowagi i utrudnione poruszanie się. —Wzrost motoryki ruchowej i aktywności często powodujący objawy zniecierpliwienia. —Szybkie pocenie się. —Wzrost częstotliwości amplitudy oddechowej. —Obniżenie temperatury ciała w pierwszych czterech godzinach, a następnie jej podwyższenie. —Szybkie podwyższenie poziomu cukru zwłaszcza w pierwszej godzinie, wyrównanie tego poziomu następuje między drugą a trzecią godziną. —Obniżenie poziomu potasu we krwi. —Zatrzymanie moczu. —Wyraźne obniżenie produkcji leukocytów, zwłaszcza w drugiej i czwartej godzinie. —Zmiany występujące w zapisie EEG związane z obniżeniem fal alpha. —Zmiany skórne, gęsia skóra, dreszcze, duże dawki powodują wstawanie włosów. —Zaburzenie wydzielania śliny. —Napady ciepła i zimna. Równolegle do zmian somatycznych odczuwane są silne zmiany w percepcji wzrokowej, nie występujące przy tego rodzaju środkach. Nazywamy je w wypadku lophophory efektami wizualnymi. Zjawiska te są niezwykłe zarówno, jeśli chodzi o barwy jak i o resztę doznań im towarzyszących. Są to: —Efekty typu "halo" przedmioty, które obserwujemy otoczone są kolorowymi obwódkami, często zmieniającymi kolory lub dające barwne cienie. —Zmiany intensywności kolorów, są one nie do opisania, kolory mają tak niezwykłe nasycenia i barwy jak nie z tego świata, niektórzy nazywają je "halucynacjami w Techni-colorze". —Zmiany kontrastu, szczególnie konturów obserwowanych przedmiotów. —Cienie, są trudnym do opisania doznaniem, przedmioty, na które patrzymy mają jakby kolorowe cienie, które są bardziej rzeczywiste niż realne obrazy. —Zmiany kształtu i symetrii, pojawiające się i znikające powodują, że czasami mamy uczucie "pływania". —Zaburzenia i zmiany w intensywności, czy szybkości poruszania się przedmiotów, często efekty kina typu stop klatka czy zwolnione tempo. —Braki w kolorach, często występuje brak czerni czy bieli, oraz innych kolorów. —Ciągłe zmiany intensywności zabarwienia obserwowanych przedmiotów. —Wszystkie opisane powyżej efekty mają silne emocjonalne podłoże psychiczne, kolory bardziej czujemy niż widzimy, zaburzenia percepcji są odbierane jako naturalne zmiany i będący pod wpływem peyote jest przekonany o realności obserwowanych zjawisk. Lecz najważniejsze w wypadku działania alkaloidów peyote są doznania emocjonalne głęboko poruszające psychikę i co udowodniono mające pozytywny wpływ terapeutyczny przy wielu zaburzeniach psychicznych. Są to: Silne poczucie dwoistości, miało ono znaczny wpływ na religijne użycie lophophory. Towarzyszy temu uczuciu silne, niemal namacalne przekonanie, że nie jesteśmy dłużej sobą. Wyraźnie odczuwana jest granica pomiędzy umysłem czy może lepiej duszą a ciałem. Wyraźnie odczuwamy, że możemy być przeniesieni w kogoś lub coś i stać się kimś lub czymś innym. Prowadzi to u osób zażywających peyote bez przewodnika i rytuału do depresji i utraty wiary we własną osobowość. —Zaburzenie czasu i przestrzeni. Osoby będące pod wpływem peyote odczuwają silne "namacalne" zmiany czasu i trudności z określeniem trwania np. minuty. Czasami pojawiają się dziwne odczucia, że czas jest przenoszony z miejsca na miejsce. Percepcja przestrzeni ulega silnej deformacji, nie odczuwamy fizycznych realności. Część otoczenia może stać się lekka i duża część ciężka i mała. —Zmiany w percepcji są trudne do opisania, ponieważ dotyczą efektów wywołanych tylko przez komponent alkaloidów lophophory. Należą do nich czucie kolorów i widzeniemuzyki, odbieranie znaczeń i przekazów płynących od przedmiotów nie mających najmniejszego znaczenia, kolorowe symfonie trudne do opisania, chwile uniesienia, które na pewno u Indian powodowały przekonanie o bezpośrednim kontakcie z Bogiem. —Mieszanie się sensu i znaczenie otaczających zjawisk. —Spowolnienie i osłabienie pamięci, utrudniona zdolność do odpowiedzi na pytania. —Trudności w komunikowaniu się ze światem zewnętrznym przy jednoczesnej wielkiejpodatności na sugestię i hipnozę. Wszystkie te doznania razem powodowały, że ceremonie Peyote były dla Indian niezwykłymi przeżyciami psychicznymi, nie dającymi się porównać z doznaniami towarzyszącymi innym Obrzędom, występującymi w innych religiach indiańskich. Naukowcy są dzisiaj, po przeprowadzeniu wielu badań całkowicie zgodni co do tego, że lecznicze działanie lophophory było przede wszystkim działaniem psychoterapeutycznym, nie medycznym. Bowiem oprócz silnego działania bakteriostatycznego, które może być porównywane z nowoczesnymi antybiotykami, a będące wynikiem działania alkaloidu hordeniny, nie możemy na serio rozważać innego niż magiczne, zastosowania lophophory w medycynie Indian i białych osobników. Potwierdziła to praktyka medyczna, z szeregu leków produkowanych na bazie alkaloidów peyote dzisiaj mają znaczenie jedynie leki stosowane w psychiatrii. Alkaloidy występujące w lophophorze występują również w innych kaktusach popularnych w kolekcjach, takich jak Trichocereus, Cereus, Pelecyphora, Obregonia, Gymnocactus, Ste-tsonia, Gymnocalycium, Espostoa i innych, lecz są one co najwyżej trujące i żaden z nich nie posiada właściwości peyote. Co więcej niewielkie różnice, które występują w składzie chemicznym Ldiffusa i L williamsii powodują, że tylko ta ostatnia używana jest i czczona jako Święty Kaktus. Ldiffusa pozbawiona jest anhalininy, anhaloniny, hordeniny zaś meskalina i wiele innych alkaloidów występują w mniejszym stężeniu. Jedynie pellotyna występuje w znacznym stężeniu, co może czynić spożywanie Ldiffusa ryzykownym przedsięwzięciem. Zakończenie Do dzisiaj nie mogę się nadziwić, że ten mały i nie wyróżniający się wśród innych pustynnych roślin, kaktus znaczy więcej dla Indian niż jedzenie i materialne dobra, przyniesione przez cywilizację białego człowieka. Właściwie tylko dzięki niemu, wiele plemion komunikując się poprzez Peyote z duchami, jest zdolnych osiągnąć psychiczny komfort i "duchową" jedność z otaczającym światem. Ta mała roślina poprzez wieki skupiła zainteresowanie tak wielu botaników, historyków i antropologów badających historię religii Peyote. Jak skomplikowana i długa musiała być to droga od odkrycia jej właściwości do religii i jak wiele musiały wiedzieć plemiona o roślinach rosnących na pustyni?! Do dzisiaj chemicy, farmakolodzy i psychiatrzy przeprowadzają badania nad wpływem jej alkaloidów na psychikę i użyciem ich do leczenia psychoz naszej tak różnej cywilizacji. Dopiero teraz uznano, że Peyote jest rewelacyjnym lekiem, co 1000, a może więcej lat temu Indianie uważali za oczywiste. Lophophora zajmuje wybitne miejsce w kulturach tak wielu indiańskich szczepów, że trudno je policzyć, i nic nie wskazuje na to, że jest to religia zanikająca, wprost przeciwnie, jej zasięg rozszerza się powoli na południe Meksyku. Mam nadzieję, że mój artykuł przyczyni się do tego, że trochę inaczej spojrzymy nie tylko na Lophophorę, ale i inne kaktusy w naszych kolekcjach. Wiele z nich, bowiem do dzisiaj zajmuje ważne miejsce w obyczajach plemion indiańskich. Może i dla Państwa staną się one czymś więcej niż roślinami, czymś o czym warto dowiedzieć się czegoś, rozszerzając swoje horyzonty i sposób widzenia otaczającego świata.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

grv (niezweryfikowany)

w sumie fajny artykul ale , nie napisal czy da sie go hodowac w polsce [napisal tylko ze hodowal na parapecie] tak aby dzialanie halucynogenne wystepowalo

w sumie brak tez dokladnej informacji o sposobie uzywania tego kaktusa [ile sie tego je ,jak sie to je, czy to sie je ?! itp]

ogolnie fajny artykul

scr (niezweryfikowany)

malo bardzo malo o spozywaniu jest

cheraderama (niezweryfikowany)

malo bardzo malo o spozywaniu jest

QrA (niezweryfikowany)

Historycznie bardzo dobry artykuł, jednak nie wiem dlaczego neguje on wiedze Castanedy? Czy ma niezbite dowody , że jego książki to kłamstwo?

blazini (niezweryfikowany)

Historycznie bardzo dobry artykuł, jednak nie wiem dlaczego neguje on wiedze Castanedy? Czy ma niezbite dowody , że jego książki to kłamstwo?

grv (niezweryfikowany)

malo bardzo malo o spozywaniu jest

woźniak (niezweryfikowany)

malo bardzo malo o spozywaniu jest

Pee (niezweryfikowany)

Historycznie bardzo dobry artykuł, jednak nie wiem dlaczego neguje on wiedze Castanedy? Czy ma niezbite dowody , że jego książki to kłamstwo?

akira watase (niezweryfikowany)

Historycznie bardzo dobry artykuł, jednak nie wiem dlaczego neguje on wiedze Castanedy? Czy ma niezbite dowody , że jego książki to kłamstwo?

niewidzialny_hulk (niezweryfikowany)

czytałem te niby zmyślone rzeczy i ide o zakład, że to czysta prawda
ciekawe jakie o tym pojęcie ma Skanerzysta...
a, Castaneda nie jest ćpunem
pozdro

akira watase (niezweryfikowany)

czytałem te niby zmyślone rzeczy i ide o zakład, że to czysta prawda
ciekawe jakie o tym pojęcie ma Skanerzysta...
a, Castaneda nie jest ćpunem
pozdro

Mart (niezweryfikowany)

Hej, czy hodowla tego kaktusa jest legalna w Polsce ?

Mary Jane (niezweryfikowany)

Hej, czy hodowla tego kaktusa jest legalna w Polsce ?

bonifacy (niezweryfikowany)
w Polsce nie jest on trudny w hodowli. Ze wzgledu mala temperature , rozwija sie bardzo powoli w naszych warunkach . Jesli chodzi o sporzywanie to kroi sie go na Plasterki , suszy a potem spozywa , jak zostalo bodajrze wyrzej napisane Meskalina pojawia sie w tym kaktusie po 5-6 roku hodowli , chociaz tego ktorego obecnie mam ma 8,5 roku i nie zjadlem go jeszcze im starszy tym mocnieszy ,ale jak na POlskie warunki to i tak w porownaniu do halucnacji jakie byly by po Meksykanskim pEyotlu sa 1:3 . pozdrawiam autora bo ma dosyc obszerna wiedzie na temat Tego kaktusa .
cd (niezweryfikowany)
heh.. ot jesli popatrzec na wytwarzane przez p. alkaloidy, wiekszosc o ile nie wszystkie zawieraja azot ;) niby jest go od groma w powietrzu.. ale zasilenie gleby o CO(NH2)2 powinno pomoc.. coz.. ze wzgledu na region wystepowania l.w. zadaje sie byc roslinka dosc swiatlolubna.. prosto doswietlilbym zima jesli chcemy aby produkcja alkaloidow trwala odpowiednio intensywnie.. i tak nie zaryzykowalbym spozycia bez uprzedniego oznaczenia % zawartosci alkaloidow ;) ponadto ich stezenie jest wieksze w tej samej masie suszu niz swiezej roslinki i o tym nalezy pamietac.. efektywna dawka meskaliny to 300-500mg (6 do 10 mlodych glowek ) podczas gdy pierwsze zauwazalne dzialanie uzyska sie przy dawce 100mg. Tripp trwa od 6-12h ; polecam wyrzygac sie przed lub co najmniej jednodniowa glodowke,,
bonifacy (niezweryfikowany)
Peyotl NIe jest narkotykiem , beznadziejne pytanie to bylo czy jest legalne ;////// Smieszne , nie wiem co ty za kodeks czytales ze kaktusow nie wolno sadzic ;/// LOL
Anonim (niezweryfikowany)

moje kaktusy pokazaly co potrafia po 10 latach uprawy

trujcie sie rozsadnie

Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan
  • Tripraport

Praktycznie cały dwupiętrowy dom dla siebie z jednym domownikiem na prochach śpiącym smacznie na antresoli. Spokój, zadowolenie, całkiem pozytywne nastawienie. W planach półgodzinna gra na komputerze, potem w telewizji miał lecieć jakiś thriller (a jestem miłośniczką oglądania filmów na DXM, szczególnie w kinie).

Waga 49 kg.

Może nikogo nie interesują już TR z DXM, bo jak wszyscy wiemy to stara bajka. Wciąż mam jednak jakąś nadzieję, że "początkujących" zaintrygują paradoksy mojego organizmu, a "stali użytkownicy" pokuszą się na skrytykowanie mojej fantazyjnej fazy.

  • Grzyby halucynogenne
  • Retrospekcja

Planowane od kilku dni naćpanie się w stałym gronie. Przyjazd do innego miasta w celu odwalenia obowiązków rodzinnych i szybka ucieczka w celu tripowania.

Historia ta stanowi zapis wspomnień z etapu mojego życia, który z perspektywy oceniam jako dość wartościowy, ale jednocześnie pouczający. Nie będzie tu alfy pvp dożylnie i popalonych kabli, bo od zawsze uważałem ten rodzaj zabawy za nic nie warte, krótkodystansowe gówno dla przygłupów, którym nie zależy na życiu. Preferowałem psychodeliki - marię, która działała na mnie za mocno i czasem psychotycznie, a od niedawna lsd i grzyby, których to spróbowałem pierwszy raz już około 3 lata wcześniej.

  • Dekstrometorfan
  • Retrospekcja

---

To znów ten sam jebany chłam. Dobrze wiemy jaki. Ale zanim spluniesz nań, postaraj się zrozumieć.

Zrozumieć? Ale co?

Mnie? Nie. Nie oczekuję tego. Jestem zbyt indywidualnym chujem, zbyt małym gnojem, by domagać się atencji (a jednak to robię, co nie?)

Słowa? Emocje? Czyny? Chuj wie, jak to nazwać. Chodzi mi o mieszankę esencji składającej się na perspektywę.

Widzisz... bo sprawa polega na tym, że jestem tylko człowiekiem. I jak Ty- widzę z jednej perspektwywy. Oczywiste? Może nie?

Moja jest lepsza, Twoja jest gorsza- a mówi to każdy.

randomness