To zdecydowanie gorący temat. Po tym, jak w ostatnim czasie w kilku polskich miastach otwarto sklepy reklamujące się jako "legalna alternatywa dla narkotyków" na forach internetowych rozgorzała zażarta dyskusja. Kwestią zainteresowali się również politycy, którzy w najbliższym czasie będą głosowali w sejmie nad przyjęciem znowelizowanej Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Czym są dopalacze? Spożycie tych substancji powoduje pobudzenie, euforię, zwiększenie koncentracji oraz ogólne uczucie przyjemności. Zawierają zioła, a niektóre BZP (benzylopiperazynę), czyli substancję psychoaktywną o działaniu podobnym do amfetaminy. Używanie "dopalaczy" według lekarzy może skończyć się nawet zapaścią. By ominąć polskie prawo, na opakowaniach widnieje adnotacja: "Nieprzeznaczone do spożycia dla ludzi". W ofercie funshopów funkcjonują jako kadzidła, substancje przeznaczone do obrzędów religijnych i obiekty kolekcjonerskie. W Europie funshopy to standard. Można w nich legalnie kupić nie tylko tabletki imprezowe, ale i groźniejsze dla zdrowia specyfiki (m.in. "magiczne grzybki" czy "kaktusy"). Dopalacze dostępne są też w tzw. coffee shopach (jest ich nawet po kilkanaście w holenderskich miastach). To rodzaje pubów, w których zakupione dopalacze (a także marihuanę czy haszysz), można skonsumować na miejscu. Jednorazowo w coffee shopie nabyć można pięć gramów używek. Do środka wpuszczane są tylko osoby pełnoletnie.
- Nasze produkty odbierają zyski dilerom niebezpiecznych narkotyków. Wielu naszych klientów chce się czuć bezpiecznie oraz znać skład i opis produktu. Dlatego rezygnują z nielegalnych produktów i kupują dopalacze - podkreśla Piotr Domański, rzecznik prasowy World Wide Supplements Importer, właściciela sieci Fun Shopów.
Jolanta Koczurowska, szefowa Monaru: - To pierwszy krok do legalizacji narkotyków. Sprzedaje się tam tzw. tabletki szczęścia, ułudę zadowolenia, która zmienia świadomość. I już samo to jest niebezpieczne. Nie udowodniono, że organizm uzależnia się od dopalaczy, ale wiadomo, że uzależnia się od nich ludzka psychika. Następnym krokiem może być poszukiwanie stanu zmienionej świadomości w narkotykach. W skład części dopalaczy wchodzi groźny składnik BZP (N-benzylpiperazyna), substancja zabroniona lub przynajmniej kontrolowana w niektórych europejskich krajach. Zdaniem polskich farmakologów, podobnie powinno być w Polsce. Niestety, nawet wpisanie jej na czarną listę może nie wystarczyć.
- Dopalacze to substancje projektowane komputerowo. Można zakazać sprzedaży jednej, ale producenci szybko zmodyfikują jej cząstki i zaczną sprzedawać je pod nową nazwą - mówi "Gazecie" dr Wojciech Łuszczyna, rzecznik Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych. Ludzie, którzy wstają rano i bez pięciu kaw espresso nie są w stanie funkcjonować - też są na dopalaczach. Redbulle, duża ilość cukru w coca-coli, to też uzależnienie. Nie chcę sprawy tzw. dopalaczy bagatelizować, ale funkcjonujemy w świecie, gdzie wszelkie używki stały się czymś oczywistym, powszechnym - mówi Katarzyna Malinowska-Sempruch, dyrektor programu ''Global Drug Policy Program''. Moim zdaniem rzeczywistość będzie taka: wpiszemy substancje dostępne w funshopach na listę zakazaną, a za rok pojawią się inne, o innej nazwie a o podobnym działaniu. I tak w kółko będziemy bawić się w kotka i myszkę. Teraz jesteśmy krajem wolnego rynku. Jeżeli ludzie chcą, zawsze znajdą sposób, by to kupić. Pytanie powinno się postawić takie: co robić, by ludzie mniej chcieli.
Komentarze