
Sprzedaż dopalaczy czy środków odurzających lub psychotropowych jako odżywek dla sportowców czy zapachów, kiedy działają w sposób niebezpieczny dla życia i zdrowia, podpada pod kodeks karny – przesądził Sąd Najwyższy.
Za produkcję i handel dopalaczami rujnującymi zdrowie można trafić do kryminału.
Sprzedaż dopalaczy czy środków odurzających lub psychotropowych jako odżywek dla sportowców czy zapachów, kiedy działają w sposób niebezpieczny dla życia i zdrowia, podpada pod kodeks karny – przesądził Sąd Najwyższy. Za ich produkcję czy wprowadzenie do obrotu grozi do ośmiu lat więzienia. Bez znaczenia dla bytu przestępstwa jest to, że część nabywców wiedziała o faktycznym przeznaczeniu towaru, jeżeli dostęp do niego miał charakter powszechny, a więc również dla osób „niewtajemniczonych".
Nie będzie natomiast wyczerpywał znamion przestępstwa obrót produktami mającymi cechy środków zastępczych w rozumieniu ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, gdy ich użycie zgodnie z ich przeznaczeniem deklarowanym przez sprzedawcę lub producenta nie będzie wywoływało negatywnych skutków. Tak jest w przypadku obrotu klejami czy rozpuszczalnikami zawierającymi substancje psychoaktywne.
SN zajmował się sprawą prezesa firmy prowadzącej kilka sklepów z dopalaczami. Wcześniej próbowały sobie z nią poradzić sądy niższych instancji. Bezskutecznie. W efekcie Sąd Apelacyjny w Gdańsku nabrał wątpliwości prawnych. Poprosił więc Sąd Najwyższy o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy za wprowadzanie do obrotu środków zastępczych – dopalaczy – grozi odpowiedzialność karna czy też administracyjna.
Wszystko zaczęło się od tego, że Jarosław K. został uznany za winnego, gdy przez trzy miesiące w 2013 r. jako prezes zarządu firmy prowadzącej na terenie kraju kilka sklepów sprowadził niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób – klientów tego sklepu. Mężczyzna wprowadzał do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje w postaci foliowych saszetek z niewielką ilością białego proszku lub mieszanki ziół. Ze względu na ich właściwości przyjęte w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób, stanowiły zagrożenie dla życia i zdrowia zażywającej je osoby. Pokrzywdzeni zażyli środek i trafili do szpitala z objawami zatrucia. Sąd skazał prezesa firmy z art. 165 § 1 pkt 2 kodeksu karnego, tj. za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia z uszczerbkiem na zdrowiu w wielkich rozmiarach. Uzasadniając wyrok, stwierdził, że substancje, którymi handlował, są substancjami szkodliwymi dla zdrowia i życia, nie dokonał jednak wykładni tego pojęcia. Od wyroku apelował obrońca skazanego. Uważał, że sąd się pomylił, uznając, że czyn zarzucany oskarżonemu jest przestępstwem, a nie deliktem administracyjnym. W ocenie SA wątpliwości interpretacyjne mają ogromne znaczenie dla tysięcy spraw, które dotyczą walki z dopalaczami.
Z analizy orzecznictwa wynika, że sądy najczęściej traktują substancje sprzedawane jako dopalacze za szkodliwe dla zdrowia substancje. Wielu ekspertów się jednak z tym nie zgadza. Twierdzą bowiem, że definiowanie dopalaczy jako „szkodliwych dla zdrowia substancji" oznacza, że owa szkodliwość nie wiąże się z celowym spożywaniem tych środków przez nabywców, ale jedynie z ubocznym lub przypadkowym wprowadzeniem ich do organizmu. Dopóki nie zostaną spożyte, są produktem zupełnie bezpiecznym. Problem miał rozstrzygnąć Sąd Najwyższy. I to zrobił.
A wiec tak na wstepie powiem, ze mam 14 lat, waga 47.5kg, wzrost niewazny, rozmiar stopy chyba tez :).
Doswiadczenie mam bardzo niewielkie: etanol malo(nie licze), Aviomarin 1x, Tussipect 4x, DXM 10x. Od razu chce wspomniec, ze wszelkie substancje szczegolnie mocno na mnie dzialaja. Mam rowniez strach przed wiekszymi dawkami jak 375mg, na takiej dawce zaliczylem ostrego bad tripa i jakos boje sie dojsc/przekroczyc tego progu, moze kiedys... Ogolnie jak biore DXM to w malych dawkach, nie lubie zbytniego szprycowania sie, poki co dbam o swoje zdrowie.
Wieczór, dom za miastem. Ekipa dobrych znajomych i dwa pitbulle. Wszyscy lekko zmęczeni, ale i zrelaksowani. Jest 02.01.2020, za nami trzy dni iście hippisowskiego imprezowania, w towarzystwie psytrancowej muzyki, amfetaminy i pregabaliny, doprawionych nieznacznie wiadomym ziółkiem wątpliwej legalności.
Bohaterowie historii: ja, dwa pitbulle i trójka dobrych znajomych - Krzysiek (posiadacz ww. pitbulli, doświadczony w ćpaniu, pozostał trzeźwy), Maniek (wspólnie zaliczyliśmy tripa na kwasie, on oprócz tego też jakieś okazyjne psychodeliki), Anka (dziewczyna Krzyśka, równie doświadczona co on, fanka DXM).
Imiona oczywiście zmienione.
Mieszkanie na 4 piętrze. Niezbyt mądry pomysł. 3 zaufanych kumpli, muzyka i ja. Oczekiwania były spore... nie przeliczyłem się. Ale szczegółowo to na dole ;)
Witam wszystkich tripowiczów. Na wstępie chciałbym powiedzieć, że niczego tutaj nie wyolbrzymiam i nie bagatelizuję. Przekazuje Wam czystą prawdę. Przepraszam za długość, ale ciężko jest streścić 6h w 2 strony ;) Mam nadzieję, że się spodoba.
Jest to mój pierwszy trip raport, więc proszę o wyrozumiałość, ale postaram się Wam przybliżyć wszystko w najmniejszych szczegółach.
Całą przygodę mieliśmy przeżyc w 4 osoby. 3 moich przyjaciół i ja. Nazwijmy ich Fred, Sid i Narciarz (czemu tak, to później).