Nie będę się przedstawiał, nie o to tutaj chodzi. W każdym razie muszę zaznaczyć, że moje życie jest dziwne, mimo dobrej sytuacji materialnej, sporej ilości znajomych, jestem osobą samotną. Nie, nie jest to żadna przechwałka. Mam jednego zaufanego przyjaciela (niech będzie S). Ale do rzeczy.
Więzienie za sprzedaż dopalaczy jako odżywek dla sportowców
Sprzedaż dopalaczy czy środków odurzających lub psychotropowych jako odżywek dla sportowców czy zapachów, kiedy działają w sposób niebezpieczny dla życia i zdrowia, podpada pod kodeks karny – przesądził Sąd Najwyższy.
Kategorie
Źródło
Odsłony
253Za produkcję i handel dopalaczami rujnującymi zdrowie można trafić do kryminału.
Sprzedaż dopalaczy czy środków odurzających lub psychotropowych jako odżywek dla sportowców czy zapachów, kiedy działają w sposób niebezpieczny dla życia i zdrowia, podpada pod kodeks karny – przesądził Sąd Najwyższy. Za ich produkcję czy wprowadzenie do obrotu grozi do ośmiu lat więzienia. Bez znaczenia dla bytu przestępstwa jest to, że część nabywców wiedziała o faktycznym przeznaczeniu towaru, jeżeli dostęp do niego miał charakter powszechny, a więc również dla osób „niewtajemniczonych".
Nie będzie natomiast wyczerpywał znamion przestępstwa obrót produktami mającymi cechy środków zastępczych w rozumieniu ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, gdy ich użycie zgodnie z ich przeznaczeniem deklarowanym przez sprzedawcę lub producenta nie będzie wywoływało negatywnych skutków. Tak jest w przypadku obrotu klejami czy rozpuszczalnikami zawierającymi substancje psychoaktywne.
SN zajmował się sprawą prezesa firmy prowadzącej kilka sklepów z dopalaczami. Wcześniej próbowały sobie z nią poradzić sądy niższych instancji. Bezskutecznie. W efekcie Sąd Apelacyjny w Gdańsku nabrał wątpliwości prawnych. Poprosił więc Sąd Najwyższy o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy za wprowadzanie do obrotu środków zastępczych – dopalaczy – grozi odpowiedzialność karna czy też administracyjna.
Wszystko zaczęło się od tego, że Jarosław K. został uznany za winnego, gdy przez trzy miesiące w 2013 r. jako prezes zarządu firmy prowadzącej na terenie kraju kilka sklepów sprowadził niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób – klientów tego sklepu. Mężczyzna wprowadzał do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje w postaci foliowych saszetek z niewielką ilością białego proszku lub mieszanki ziół. Ze względu na ich właściwości przyjęte w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób, stanowiły zagrożenie dla życia i zdrowia zażywającej je osoby. Pokrzywdzeni zażyli środek i trafili do szpitala z objawami zatrucia. Sąd skazał prezesa firmy z art. 165 § 1 pkt 2 kodeksu karnego, tj. za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia z uszczerbkiem na zdrowiu w wielkich rozmiarach. Uzasadniając wyrok, stwierdził, że substancje, którymi handlował, są substancjami szkodliwymi dla zdrowia i życia, nie dokonał jednak wykładni tego pojęcia. Od wyroku apelował obrońca skazanego. Uważał, że sąd się pomylił, uznając, że czyn zarzucany oskarżonemu jest przestępstwem, a nie deliktem administracyjnym. W ocenie SA wątpliwości interpretacyjne mają ogromne znaczenie dla tysięcy spraw, które dotyczą walki z dopalaczami.
Z analizy orzecznictwa wynika, że sądy najczęściej traktują substancje sprzedawane jako dopalacze za szkodliwe dla zdrowia substancje. Wielu ekspertów się jednak z tym nie zgadza. Twierdzą bowiem, że definiowanie dopalaczy jako „szkodliwych dla zdrowia substancji" oznacza, że owa szkodliwość nie wiąże się z celowym spożywaniem tych środków przez nabywców, ale jedynie z ubocznym lub przypadkowym wprowadzeniem ich do organizmu. Dopóki nie zostaną spożyte, są produktem zupełnie bezpiecznym. Problem miał rozstrzygnąć Sąd Najwyższy. I to zrobił.