Dyskusja o głównym alkaloidzie opium, oraz jego półsyntetycznej pochodnej.
Więcej informacji: Morfina w Narkopedii [H]yperreala,Heroina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 451 • Strona 22 z 46
  • 3197 / 385 / 0
toshiro mifune pisze:
czyżby jednak heroiniści oszukiwali wciąż sami siebie?
Każdy uzależniony się oszukuje. Substancja nie ma znaczenia. Oczywiście nie każdy użytkownik to uzależniony.

Patologie są wśród uzależnionych od różnych substancji. W wymiarze całego społeczeństwa na pewno alkoholizm to o wiele większy problem chociażby z tego powodu że liczba alkoholików jest nieporównywalnie większa od liczby opiatowców. Moim zdaniem dyskusja co jest bardziej szkodliwe jest bez sensu i do niczego nie prowadzi bo szkodliwość można rozpatrywać w przypadku konkretnego człowieka a nie ogólnie. Jednego upodli bardziej substancja X a innego Y ale na tej podstawie nie da się wyciągnąć wniosku że X jest gorsze/lepsze od Y.

Jak grzałem to się czułem lepszy od alkoholików. W ten sposób próbowałem zniekształcić obraz własnego nałogu, zobaczyć go w lepszym świetle. Na zasadzie nie jest ze mną jeszcze tak źle, przynajmniej nie leżę zarzygany w rowie, jestem sprawny intelektualnie i pewnie nawet nikt nie wie że na czymś jadę. Czy takie coś to samooszukiwanie? Moim zdaniem tak.
  • 7 / / 0
Żałosne jest to, jak jesteście w siebie zapatrzeni. Uważacie, że alkohol jest groźniejszy od heroiny %-D
Raczej po kablach się okazyjnie nie da sie jechać, tylko jak sie wpierdolisz to wpierdolisz, a pare browarków
czy coś mocniejszego możesz sobie spokojnie łykać co jakiś czas bez większych problemów z opanowaniem
ilości. Zaś "statystyki" pokazujące po czym częściej są tragedie rodzinne pewnie są też spowodowane tym,
że na alkohol jest raczej w chuj tańszy i jest bezproblemowo dostępny. No ale co ja tam wiem, heroinka to
samo dobro, fajnie jest pokazać się na ulicy w krótkim rękawku z rozpierdolonymi żyłami %-D
  • 984 / 6 / 0
zgadzam się raczej z blu, ale chciałem zwrócić uwagę na to że wielu z "uzytkowników" alkoholu też sobie radzi nieźle w życiu. Sporo się potrafi i u nich z powodu "represji" spierdolić, np. 0.8 promila za kółkiem i już się sypie praca/życie nawet jeśli spokojnie jeździł/a po kielichu... jak już porównywać to gorsze od alko/opio/kokometh czy ketony...
głupio wyszło...
  • 1111 / 17 / 0
Kolega cośtamlevin jest trollem, zaraz zacznie rzucać konkretnymi nickami i kto miał brzydsze wrzody czy ropnie.
  • 7 / 1 / 0
Szkodliwość społeczną nadużywania danych substancji powinniśmy rozpatrywać z różnej perspektywy.
1. Koszt.
Heroinista w ciągu potrzebuje na zaspokojenie swojego nałogu więcej pieniędzy, niż alkoholik, a więc pod tym względem wyrządza większe szkody, jeśli nie ma takiego zaplecza finansowego, żeby sobie na to pozwalać bez kradzieży, wynoszenia z domu itp.

2. Dostępność.
Alkoholików jest więcej, bo dostępność jest większa - alkohol jest w każdym sklepie. Przeciętnemu zjadaczowi chleba, trudniej jest zdobyć heroinę. Za tym idzie także większa ilość osób uzależnionych od alkoholu - liczbowo. Poza tym na alkohol jest społeczne przyzwolenie, a narkotyki, sami wiemy, zostało już to tutaj zresztą poruszone.

3. Potencjał uzależniający.
Procentowo, ile osób, które spróbowało alkoholu jest alkoholikami? Albo nawet jak pije raz na tydzień (weekend - melanż), czy nawet rzadziej, a nie kończy jako alkoholik? A ile osób, które spróbowało heroiny robi to tylko raz na tydzień, czy tam rzadziej, nie wpadając prędzej, czy później w ciąg? Zdecydowanie mniej.

4. Zachowanie osoby będącej pod wpływem danej substancji.
I to uważam za najważniejsze, przynajmniej dla najbliższych tej osoby, osób, które z uzależnionym mieszkają.
Niewielu znam alkoholików, zaznaczam ALKOHOLIKÓW, nie osób, które wypiją raz na jakiś czas i nawet wtedy są w miarę ogarnięte (bez robienia scen i awantur), którzy zachowują się spokojnie po alkoholu. Zawsze wypiją tyle, by się strasznie upodlić i zatracają w tym granicę. Już ktoś pisał, ile jest przykładów, nagłówków w gazetach o jakiś tragediach związanych z alkoholem - i nie z tym, co zrobiła SOBIE osoba pod wpływem, a z tym, co zrobiła komuś - przeważnie najbliższym. Ile znacie rodzin, gdzie alkoholik terroryzował resztę rodziny (przeważnie mąż-alkoholik, ale wiadomo, że są i takie kobieyt - terrorystki).
A heroina... Nie słyszałam o rodzinnych tragediach, które spowodowałaby bezpośrednio osoba będąca pod wpływem. By będąc naćpana, robiła awantury, terroryzowała rodzinę, stosowała przemoc. Różnie mogłoby być, gdyby taka osoba była na skręcie, ale to już zależy od osobowości. Ba, osoba nie napierdalająca się tak, żeby tylko leżeć bez kontaktu ze światem, może normalnie funkcjonować - spełniać się we wszystkich społecznych rolach. Tylko, że dochodzi uliczna cena heroiny. I to głównie to powoduje całą związaną z zażywaniem tego narkotyku degenerację - by zaspokoić nałóg osoba taka prędzej czy później zacznie np. kraść, a wiadomo, że zazwyczaj w pierwszej kolejności zacznie wynosić z domu, co się da (i w ten sposób jej uzależnienie będzie miało wpływ także na jej najbliższych). Tyle, że niejeden alkoholik, także kradnie i wynosi z domu, by mieć na alkohol.
Powiedziałam nawet swojemu facetowi, że gdyby nie to, że wiadomo, że jak popłynie, to wróci do starego stylu życia i, że ceny heroiny są, jakie są, więc normalnie pracując raczej nie da się być w ciągu i jakoś dawać radę utrzymywać mieszkanie, rodzinę itp. No i że w ulicznej heroinie jest także mnóstwo zanieczyszczeń i innego syfu... Ale gdyby nie to, że uliczne ceny wymuszają na uzależnionym pewien tryb życia, nie byłabym temu, że miałby to robić, tak przeciwna jak teraz. To też zależy od tego, kto jak ćpa - bo jeśli ktoś mając dostęp i pieniądze, płynie na całego, chodzi zajebany tak, że nie da się z nim porozumieć, ani tymbardziej, nie jest on w stanie nic zrobić... To już co innego, niż przykład, który podałam. Bo jak taka osoba potrafi normalnie funkcjonować będąc naćpaną, to nikt nie powinien jej tego zabraniać, dopóki z jej nałogu nie wynikają inne patologiczne sytuacje (wymieniane już kradzieże itp.), a niestety w zastanej rzeczywistości, raczej się tak nie da (może nielicznym się udaje). A manipulacje i kłamstwa uzależnionego? Zauważyłam, ze są spowodowane głównie tym, jak napiętnowane jest ćpanie i jak ludzie na to reagują (zwłaszcza najbliżsi). Dopóki podchodziłam do sprawy emocjonalnie, płakałam, wysyłałam tylko spowrotem do ośrodka, groziłam odejściem - za każdym razem, gdy chłopak był naćpany - szukał sobie wymówek, czemuż to ma tak malutkie źrenice - że zmęczony itp, nie było szans, zeby się przyznał, mając nad sobą groźbę mojej wyprowadzki. Gdy moje podejście się zmieniło i staram się podejść do tematu z jako takim zrozumieniem, na tyle na ile jestem w stanie, nigdy nie mając takiego problemu, nie jest tak źle. Gdy wróci do domu naćpany - sam zaczyna rozmowę o tym, nie muszę sprawdzać źrenic, czy robić testów. Stwierdził, że woli mi mówić prawdę, bo ja i tak zawsze rozpoznam, a przynajmniej nie rani mnie kolejnymi kłamstwami. Owszem, zdarzały się jeszcze manipulacje, ale to związane z tym, że zaczynał płynąć z tematem, a to raczej wiadome, że chciałby ukryć, że to zdarza się tak często itp., bo wtedy byłabym już za tym, żeby podjąć jakieś działania, żeby się ogarnął. No i jak twierdzi - wstyd, przede mną, a największy przed samym sobą, że znów się złamał i to zrobił. Ale dopóki to było na sportowo, raz na miesiąc itp. - nie było żadnych manipulacji, traktował to jak zaleczanie się - że potrzebuje takiej odskoczni raz na jakiś czas. Miałam obawy, czy to tak da radę, ale uważałam, że bez sensu ciągać go po ośrodkach, jak zdarza się to tak rzadko. Z czasem częstotliwość się zaczęła zwiększać. Jak narazie się opamiętał. Ale właśnie przez to, że nie było jeszcze wynoszenia nic z domu, pieniędzy nam na wszystko wystarczało bezproblemowo, on jak się naćpał to wracał, spokojny, ba, nawet na początku tak pobudzony, że przynajmniej był z niego jakiś pożytek, jak się brał za wszystkie prace domowe, do których wykonania nie spieszy mu się na trzeźwo. Gdy częstotliwość się zwiększała, a mnie zaczynało to niepokoić, ciężko było mi odeprzeć argument, że to tylko jego sprawa, bo jak komuś robi tym krzywdę to tylko sobie. Bo była to prawda, nic to z naszych kontaktach i relacjach nie zmieniało, nie wpływało na nie, nie zawalał pracy, nie kradł itp. A ja się martwiłam patrząc na to przyszłościowo, że skoro to jest częściej i częściej, to niebawem będzie ciąg, a wtedy zacznie to bezpośrednio wpływać też na mnie.
Znając też z autopsji, jak to jest, gdy w domu jest alkoholik, nawet pijący raz na jakiś czas, ale w momencie, gdy ma przed sobą alkohol - nie ma opanowania, nie zna granicy i zawsze ją przekracza, co kończy się kompletnym brakiem kontroli nad sobą... Cóż... W tym momencie ma ogromny wpływ na najbliższych.

Jednak wyobraźmy sobie sytuację, w której heroina jest dużo tańsza, dostępna w sklepach, jak alkohol i jest na nią takie samo społeczne przyzwolenie, jak na spożywanie alkoholu, a więc wiadomym jest, że praktycznie każdy by jej spróbował (zapomnijmy zupełnie o obecnych społecznych uprzedzeniach do niej, wykasujmy to, to nie istnieje, jest podejście takie jak do alkoholu!)... A co za tym idzie... Myślę, że dobrze tu wszyscy wiemy, że procentowo, więcej osób, które spróbowało heroiny, wjebało się w nią, niż w alkohol. Mielibyśmy całe naćpane społeczeństwo. A nie każdy kontrolowałby się tak, jak to opisałam na przykładzie swojego faceta... Wiemy dobrze, że heroiną da się zajebać tak, że nie będzie się w stanie nic zrobić, tak jak i alkoholem. To, ze uzależnionych od heroiny jest ilościowo mniej, niż od alkoholu, to tylko przez to, że dostęp do heroiny jest utrudniony. Ciężko znaleźć tu kompromis, bo ludzie są różni. Jeden będzie jakoś funkcjonował będąc uzalezniony od alkoholu i heroiny, a inny nie da rady. Jednak co do szkód wyrządzanych najbliższym, uważam, że alkohol wyrządza większe - kierując się teorią poznaną z różnych źródeł, a także własnym doświadczeniem z życia pod jednym dachem swego czasu z alkoholikiem, a także z heroinistą (oba przypadki to 2 różne osoby).
  • 2878 / 21 / 0
charlotteleaf pisze:
Jednak wyobraźmy sobie sytuację, w której heroina jest dużo tańsza, dostępna w sklepach, jak alkohol i jest na nią takie samo społeczne przyzwolenie, jak na spożywanie alkoholu, a więc wiadomym jest, że praktycznie każdy by jej spróbował (zapomnijmy zupełnie o obecnych społecznych uprzedzeniach do niej, wykasujmy to, to nie istnieje, jest podejście takie jak do alkoholu!)... A co za tym idzie... Myślę, że dobrze tu wszyscy wiemy, że procentowo, więcej osób, które spróbowało heroiny, wjebało się w nią, niż w alkohol. Mielibyśmy całe naćpane społeczeństwo. A nie każdy kontrolowałby się tak, jak to opisałam na przykładzie swojego faceta... Wiemy dobrze, że heroiną da się zajebać tak, że nie będzie się w stanie nic zrobić, tak jak i alkoholem. To, ze uzależnionych od heroiny jest ilościowo mniej, niż od alkoholu, to tylko przez to, że dostęp do heroiny jest utrudniony. Ciężko znaleźć tu kompromis, bo ludzie są różni. Jeden będzie jakoś funkcjonował będąc uzalezniony od alkoholu i heroiny, a inny nie da rady. Jednak co do szkód wyrządzanych najbliższym, uważam, że alkohol wyrządza większe - kierując się teorią poznaną z różnych źródeł, a także własnym doświadczeniem z życia pod jednym dachem swego czasu z alkoholikiem, a także z heroinistą (oba przypadki to 2 różne osoby).
Ależ taka sytuacja istniała! Całe wieki opium było na wyciągnięcie ręki dla każdego (w tym chłopów, ba, przede wszystkim!), i wciąż ludzie mieli rozum tego nie brać. Zaś alkohol? Żłopano.
And I guess that I just don't know.
*                       *                      *
Kiedy spoglądam wstecz, widzę siebie pozostającego za mną daleko w tyle.
  • 880 / 23 / 0
Tak samo jak teraz każdy ma dostęp do baki, a mimo to są ludzie którzy nigdy nie spróbują i tyle. Tak samo jest z każdą substancją, co pokazuje dekryminalizacja narkotyków w niektórych państwach i pomaganie uzależnionym a nie represjonowanie ich! Zużycie nie wzrasta a nawet spada, ale przede wszystkim kończą się patologie związane z nałogiem!

Zresztą to wie każdy rozsądny człowiek od dawna czy ćpie czy nie, ale niestety spora część ludzi nie potrafi spojrzeć na sprawę z dystansem i na chłodno... Mają zakodowaną walke z narkotykami(przy okazji będąc hipokrytami w sprawie alko)nierozumiejąc że narkotyki były w kulturze człowieka od zawsze, i bezprecedensowa walka z nimi jest wbrew naszej naturze dlatego musi tworzyć patologie.

Czemu im się wszystko tak popierdoliło!? :scared:
Nie ćpiej bo skiśniesz!
  • 12 / / 0
Czemu heroina...? Bo to najlepsze uczucie na ziemi,szczegolnie iv,inne metody tez sa spoko ale to juz nie to . Zawsze zadziala, nie zdradzi. Najwiekszy minus to oczywiscie uzaleznienie, ludzie grzejacy na sportowo z biegiem czasu wpadaja. Ja tak biore juz dlugi czas,tylko zamiast helu codzienie biore inne narkotyki. Nie zaluje wogole ze jej sprobowalem,fakt to nie podoba sie to wiekszosci spoleczenstwa,wydaje im sie obrzydliwe, kojarzy z dworcem, hiv,ludzmi okradajacymi stare babcie ale jak ktos jest nagrzany to co go to obchodzi?
  • 2878 / 21 / 0
Długo bierzesz heroinę?
And I guess that I just don't know.
*                       *                      *
Kiedy spoglądam wstecz, widzę siebie pozostającego za mną daleko w tyle.
  • 12 / / 0
No juz dlugo - bedzie jakies siedem lat. Ogolnie opio biore prawie codziennie, tramal,oksykodon ale heroine lubie najbardziej.
ODPOWIEDZ
Posty: 451 • Strona 22 z 46
Artykuły
Newsy
[img]
Larwy ostryg bardziej "zestresowane". Wszystko przez narkotyki

Pod wpływem pochodzących ze ścieków narkotyków larwy ostryg poruszają się powoli i są zestresowane — wskazują najnowsze badania naukowe, na które powołuje się Polska Agencja Prasowa.

[img]
Jak wygląda Luksemburg 2 lata po dekryminalizacji marihuany? Bilans zysków i strat

Kiedy myślimy o luźnym podejściu do marihuany w Europie, przed oczami stają nam holenderskie Coffee Shopy lub portugalska dekryminalizacja. Jednak to Malta i Luksemburg dokonały prawdziwego przełomu legislacyjnego. Latem 2023 roku Luksemburg stał się drugim krajem UE, który oficjalnie wpisał prawo do uprawy konopi w ustawy.

[img]
Alkohol daleko od kasy i z brzydką etykietą

Minister Katarzyna Kęcka o walce z piciem w "Miodowej 15".