Kiedy myślimy o luźnym podejściu do marihuany w Europie, przed oczami stają nam holenderskie Coffee Shopy lub portugalska dekryminalizacja. Jednak to Malta i Luksemburg dokonały prawdziwego przełomu legislacyjnego. Latem 2023 roku Luksemburg stał się drugim krajem UE, który oficjalnie wpisał prawo do uprawy konopi w ustawy.
Wiele osób mylnie uważa, że Holandia zalegalizowała marihuanę. To mit.
W Niderlandach obowiązuje jedynie polityka tolerancji. Posiadanie jest tam formalnie nielegalne, ale władze „przymykają oko” na małe ilości. Z kolei Portugalia czy Hiszpania zdekryminalizowały posiadanie (nie pójdziesz za to do więzienia), ale żadne z tych państw nie dało obywatelom jasnego, ustawowego prawa: „Tak, możesz legalnie hodować krzaka w domu”.
Zrobili to dopiero Maltańczycy, a po nich – w lipcu 2023 roku – Luksemburczycy. Minęły dwa lata od tej historycznej zmiany. Sprawdziliśmy, jak ten eksperyment wygląda w praktyce.
To nie jest pełna legalizacja (i minister to podkreśla)
Ministerstwo Sprawiedliwości Luksemburga unika słowa „legalizacja” jak ognia. Wolą termin „dekryminalizacja”.
Dlaczego? Ponieważ handel, transport i publiczna sprzedaż nadal są surowo zabronione. Nie ma tu sklepów z marihuaną ani wpływów z podatków. Jest za to wąska furtka dla domowych ogrodników.
Od lipca 2023 roku każdy dorosły mieszkaniec może uprawiać maksymalnie 4 rośliny konopi.
Zasady są jednak sztywne:
- Rośliny muszą pochodzić z nasion.
- Uprawa tylko w miejscu zamieszkania.
- Plony są wyłącznie dla domownika.
- Rośliny nie mogą być widoczne z ulicy.
Tu pojawia się prawny absurd, na który wskazuje Steve Goedert z luksemburskiej policji. Jeśli zaprosisz znajomych na imprezę, nie możesz ich poczęstować swoim legalnym suszem.
„Jeśli u mnie w domu wszyscy zaczną używać konopi, to jest błąd. To niedozwolone. Tylko mieszkaniec może używać” – wyjaśnia Goedert.
W praktyce policja nie ma rejestru plantatorów i nie kontroluje domów bez powodu. Na łamanie tych zasad funkcjonariusze trafiają zazwyczaj przypadkiem.
Pułapka na kierowców: THC a kodeks drogowy
Największym wyzwanym nowych przepisów jest ruch drogowy. Tutaj nic się nie zmieniło i obowiązuje absolutne zero tolerancji.
Dla kierowców to gra w rosyjską ruletkę, podobnie jak w Polsce.
- Alkohol znika z krwi w kilka godzin.
- THC może utrzymywać się w organizmie nawet 3-4 tygodnie.
Możesz zapalić legalnego jointa w sobotę, a w kolejny poniedziałek stracić prawo jazdy. Policyjne testy wykrywają obecność substancji, a nie fakt bycia pod jej wpływem w danym momencie. Sąd traktuje jednak pozytywny wynik jednoznacznie.
Policja ostrzega: prawo do palenia w domu nie zwalnia z odpowiedzialności na drodze.
Czarny rynek ma się dobrze (i rekrutuje w szkołach)
Czy możliwość uprawy 4 krzaków zniszczyła nielegalny handel? Nie.
Policjanci przyznają: „Na ulicach spotykamy wciąż tych samych dilerów”.
Powód jest prosty. Uprawa indoor jest trudna i kosztowna (prąd, lampy, woda). Wielu użytkowników woli zaryzykować i kupić gotowy produkt, niż bawić się w ogrodnika.
Pojawił się też skutek uboczny, o którym alarmują terapeuci uzależnień. Nora Vitali z ośrodka Impuls wskazuje na „nowy typ dealera”. To dzieci.
Nastolatki podkradają susz z legalnych upraw swoich rodziców i sprzedają go w szkole. Dostępność konopi w domu sprawiła, że młodzież przestała traktować je jako zagrożenie.
Policja: Mniej papierów, więcej mandatów
Dla służb mundurowych zmiana prawa to mimo wszystko ulga. Policja nie musi już wszczynać postępowań karnych za każdego jointa. Zamiast tego stosuje uproszczony system kar finansowych (mandatów):
- 145 euro – za palenie w miejscu publicznym.
- ok. 300 euro – za posiadanie lub transport do 3 gramów.
ul>
Budżet państwa zyskał na tych karach około 100 000 euro. Ważniejsze jest jednak odciążenie sądów. Liczba spraw karnych związanych z konopiami spadła o blisko 700.
Luksemburg poszedł o krok dalej niż Holandia czy Portugalia, wpisując uprawę w ramy prawne. Jednak brak regulowanej sprzedaży i surowe prawo drogowe sprawiają, że system ten wciąż jest pełen sprzeczności. To model hybrydowy: trochę wolności w domu, dużo restrykcji na ulicy.