Czy są narkotyki w polskich więzieniach?
Niestety tak. Żadne więzienie na świecie nie jest wolne od narkotyków. Żaden kraj nie potrafi sobie z tym poradzić.
Od kiedy w polskich więzieniach są narkotyki?
Dokładnie nie wiadomo. W więzieniach jest duże zapotrzebowanie na środki zmieniające odbiór rzeczywistości. Kiedyś to był alkohol, dziś narkotyki.
Jak odbywa się przemyt?
Pomysłowość więźniów i ich rodzin jest ogromna. Wódkę można na przykład wlać do prezerwatywy, a tę schować w pojemniku z keczupem. Od kiedy zwiększyły się kontrole, przemycanie alkoholu stało się trudniejsze, więźniowie przestawili się na narkotyki. Łatwiej je przemycić.
Co robicie, żeby to utrudnić?
Wszystkie paczki są kontrolowane, prześwietlane, otwierane. Ale oddziałowy ma do sprawdzenia w ciągu kilku dni kilkadziesiąt paczek. Może coś przeoczyć. Dlatego - dla utrudnienia - więźniom nie wolno wysyłać produktów, których nie można sprawdzić szybko i natychmiast, na przykład kasz, mąki, ryżu. Od kilku lat nie można też przysyłać więźniom papierosów, w których chowane były narkotyki.
Mimo to trafiają za kraty. Duże ilości?
W ubiegłym roku zatrzymaliśmy 600 porcji narkotyków. Najwięcej, po 77 razy, w zakładach w okręgu koszalińskim i bydgoskim. W niewielkich ilościach, od grama do trzech. Największa porcja miała 12 gramów. Tu ogromne zasługi należy przypisać rodzinom osadzonych. Nogi się pode mną uginają, gdy widzę, jak 12-letnia dziewczynka dostarcza ojcu amfetaminę na widzeniu. Ludzie chowają narkotyk pod naklejkę na pomarańczy, wpychają do tubki z kremem.
Przeszukiwanie paczek nie wystarczy. Co jeszcze robicie?
Postawiliśmy na specjalnie tresowane psy. Mamy ich 80. Ostatnio znalazły narkotyki w koreczkach śledziowych i w wydrążonej kości szynki.
Czy zdarza się, że w przemycie i handlu narkotykami w więzieniach pomagają sami funkcjonariusze?
Niestety tak. Taki człowiek jest natychmiast wykluczany z zawodu i ma sprawę karną. Bywają też sprawy niejasne. W Słupsku szef ochrony miał u siebie porcję narkotyku. Tłumaczył, że znalazł ją na placu spacerowym, zamknął w sejfie i trzymał w celach szkoleniowych. To się zdarza, bo w miastach narkotyki czasami są przerzucane przez mur więzienia. Problem polega na tym, że ów szef ochrony nie powinien był przechowywać narkotyku, tylko natychmiast zawiadomić policję.
Jak zapobiegać narkomanii wśród więźniów?
W całym kraju jest 11 oddziałów dla narkomanów, gdzie można ich leczyć z uzależnienia. Problem w tym, że na miejsce trzeba czekać kilka miesięcy. Jeśli ktoś ma krótki wyrok, zanim dostanie się na oddział, już wychodzi. Są dwa miejsca, w Warszawie i Krakowie, gdzie stosujemy metadon, czyli substytut narkotyku. Mamy też podpisane umowy z Monarem. Osadzeni wychodzący z więzień mogą kontynuować leczenie.