Dowozili narkotyki na telefon. Sprawa agencji towarzyskiej z Bydgoszczy jest w sądzie

Do agencji towarzyskiej na bydgoskich Jarach taksówkarze dowozili kokainę na telefon. A klientów rejestrowały kamery. Sprawa jest w sądzie.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Pomorska
Maciej Czerniak

Odsłony

239

Do agencji towarzyskiej na bydgoskich Jarach taksówkarze dowozili kokainę na telefon. A klientów rejestrowały kamery. Sprawa jest w sądzie.

To była jedyna taka agencja w Bydgoszczy. Nie tylko ze względu na swój profil - klub uchodził za taki z wyższej półki. Przede wszystkim chodziło o to, kto odwiedza przybytek przy ulicy Tuwima kierowany przez Agnieszkę L. (od niedawna po zmianie nazwiska - S.). W mieście mówi się, że u pani „Agi” bawili się panowie znani i rozpoznawani.

- Klientela miała twarz władzy, biznesu i kultury - mówi nasz informator.

Teraz klienci agencji będą wzywani do sądu w charakterze świadków. - Do sądu trafił akt oskarżenia w sprawie 9 osób, którym przedstawiono zarzuty - tłumaczy prok. Cezary Nawrocki z I wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej. - Ich treść w większości dotyczy czerpania korzyści z nierządu oraz posiadania narkotyków.

Proces może rozpocząć się już w tym tygodniu, ale sąd nie wyznaczył jeszcze daty pierwszej rozprawy. Niemal pewne jest jednak, że postępowanie odbędzie się za zamkniętymi drzwiami. Powód? O wyłączenie jawności sprawy wnioskowali bydgoscy policjanci ze względu na troskę o „dobre obyczaje”.

Przypomnijmy, że o sprawie zrobiło się głośno pod koniec 2015 roku. To wtedy prokuratura poinformowała, że prowadzi śledztwo w sprawie... bydgoskich taksówkarzy, którzy występowali w roli narkotykowych kurierów. W marcu 2015 za kraty trafiła Agnieszka L., właścicielka lokalu. Wraz z nią zatrzymani zostali dwaj taksówkarze. Mieli pecha, bo przyjechali na miejsce właśnie w momencie, kiedy policjanci CBŚ przeszukiwali budynek nocnego klubu. W ich samochodach mundurowi znaleźli narkotyki. I to w znacznych ilościach.

Ustalenia prokuratury w sprawie agencji działającej przy ulicy Tuwima w Bydgoszczy wskazują, że pracownice tego przybytku regularnie odbierały dostawy kokainy. Co działo się z tymi narkotykami na miejscu?

Jeden ze śledczych, którzy rozpracowywali tę sprawę, przyznaje, cedząc słowa: - To był lokal z wyższej półki, taki można powiedzieć... full wypas. Zabawa w nim kosztowała, i to sporo.

W samej agencji policjanci znaleźli blisko 1,5 miliona 
złotych w gotówce. Pieniądze zostały zabezpieczone na poczet trwającego śledztwa.

Ciekawostką jest, że w lutym 2015 roku, czyli mniej więcej miesiąc przed aresztowaniami w agencji, za kraty trafił Dariusz L., znany też pod pseudonimem Legia. Ten nieformalny przywódca bydgoskich pseudokibiców próbował wymusić na Agnieszce L. haracz za tak zwaną ochronę klubu. Groził jej podpaleniem. Za kratami spędził jednak niedużo czasu. Wyszedł na wolność również za poręczeniem. W czerwcu 2015 roku policja uderzyła ponownie. Kryminalni weszli do kilku mieszkań w Bydgoszczy. Oprócz „Legii” zatrzymano sześciu innych kiboli.

Śledczy mają dowody na to, że podejrzani mogli sprzedać 23 kg amfetaminy i 30 kg marihuany. Innym wątkiem w tym postępowaniu są badane nagrania z... kamer zainstalowanych w agencji. Mają charakter materiałów dowodowych. Na nagraniach mieli zostać zarejestrowani klienci odwiedzający przybytek przy ulicy Tuwima.

- Plików z nagraniami kamer zamontowanych w hallu i barze agencji jest mnóstwo - podkreśla prok. Nawrocki. - Wizyty klientów były rejestrowane jako swego rodzaju zabezpieczenie ze strony zarządzających klubem.

- W tej sprawie część oskarżonych złożyła wnioski o dobrowolne poddanie się karze - mówi prokurator. - Wyrok prawdopodobnie zapadnie na pierwszym posiedzeniu.

Dopiero później sąd teoretycznie powinien wyłączyć do innego postępowania materiały dowodowe w stosunku do tych, którzy nie chcą się poddać karze.

Za ułatwianie i czerpanie korzyści z nierządu grozi do 5 lat więzienia, a za posiadanie narkotyków - nawet do 8 lat za kratami.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Kodeina

O sobie: 180 cm wzrostu, 80 kg wagi, 19 wiosen radzenia sobie z tym

światem(idzie nawet dobrze), hobby: psychodeliczne ucieczki od

rzeczywistości poprzez muzyke, ksiązki i substancje "pomocnicze".

Substancja: Tabletki czystej substancji "Codeine" do których mam

nieograniczony dostęp jako że pracuje w laboratorium medycznym poza

granicami naszego kraju.

  • Grzyby halucynogenne
  • Tripraport

Podróż, którą opisuję poniżej, była moją najbardziej intensywną do tej pory. Przeżywałem w jej trakcie wiele emocji, od smutku do euforii. Zakończyła się wręcz mistyczną ekstazą.

Moja waga: ok. 70 kg

 

Poprzednie doświadczenia z psychodelikami: LSD (raz w życiu jeden kartonik, konkretna dawka nieznana), innym razem 15g magicznych trufli Shambhala. Do tej pory moje wrażenia z tego typu substancjami były bardzo pozytywne, dobrze radziłem sobie z intensywnymi momentami fazy.

  • 25B-NBOMe
  • 3-MeO-PCP
  • Miks

50 mg 3-meo-pcp przyjęte donosowo przez dwie osoby w rozłożeniu na 3 dawki (w odstępach godzinnych). Ok. pół godziny po ostatniej dawce 3-meo-pcp przyjęte kartony z 2 mg 25b. Z początku 3-meo-pcp wydawało się wykazywać bardziej działanie relaksacyjne, aniżeli stricte dysocjacyjne.  Błogostan i niedosyt nakłonił nas do dorzucenia 25b. Już po upływie pół godziny czuć było nadchodzący kataklizm, ale z uwagi na głębokie poczucie komfortu, przekonanie, że nastąpi coś kompletnie nieprzewidywalnego, nie niosło ze sobą lęku.

  • Mieszanki "ziołowe"
  • Pozytywne przeżycie

Zdarzyło się sporo razy iż kochałem się po spożyciu różnych substancji psychodelicznych.

Były to bardzo ciekawe i pozytywne doświadczenia.

Spontanicznie piszę- więc wyrywkowo opiszę co mi się przypomni...

....

Na pięknej polanie w Beskidzie Niskim spożywamy z przyjaciółką meksykańskie psylocyby (fioletowe, duże, zjedliśmy po półtora grzybka i było bardzo mocno).

Spędzamy kilka cudownych godzin w przyrodzie, rozkoszując się przeżyciami w przyrodzie i na świeżym powietrzu, po czym postanawiamy przenieść się do domu.

randomness