Równo 32 lata temu uraczono nas pierwszą wersją Ustawy o zapobieganiu narkomanii

Głupio trochę to przyznać, ale wygląda na to, że najsensowniejsza z obowiązujących u nas ustaw dotyczących narkotyków powstała i weszła w życie w okresie schyłkowego PRL-u, a rozwiązania, które proponowała, w dużej części traktowalibyśmy dziś jako postępowe.

Tak, w rzeczy samej. Ustawa z dnia 31 stycznia 1985 r. o zapobieganiu narkomanii, obowiązująca do roku 1997, była pierwszym w naszym kraju jednolitym aktem prawnym regulującym problematykę narkotyków oraz narkomanii, a tym, rzecz jasna, kwestię związanej z nimi odpowiedzialności karnej, która w jej myśli groziła wówczas jedynie za czyny związane z nielegalnym nimi obrotem, a nie ich posiadaniem czy używaniem.

Krzysztof Krajewski, autor dostępnego na stronie narkomania.org.pl opracowania pt. "Polskie ustawodawstwo dotyczące narkotyków i narkomanii: pomiędzy represją a terapią", którego lekturę w całości polecamy, opisuje ów pionierski akt prawny następująco:

W latach 1985–1997 problematykę narkotyków oraz narkomanii, w tym kwestie odpowiedzialności karnej za czyny związane z nielegalnym obrotem narkotykami, regulowała w Polsce ustawa z dnia 31 stycznia 1985 roku o zapobieganiu narkomanii. Stanowiła ona pierwszą kompleksową regulację tych zagadnień w ramach jednego aktu prawnego.

Ocena tej ustawy, pomimo rozmaitych jej braków czy niedociągnięć, musi wypaść pozytywnie. Jej twórcy starali się zrealizować podejście profilaktyczno-lecznicze do zjawiska narkomanii, a więc takie, w ramach którego prymat przyznawano z jednej strony profilaktyce wobec potencjalnych użytkowników narkotyków, z drugiej zaś leczeniu, rehabilitacji i resocjalizacji osób uzależnionych. Sankcje karne wobec narkomanów i innych użytkowników miały być stosowane jako rzeczywista ultima ratio.

W odniesieniu do zakresu kryminalizacji przepisy ustawy z 1985 roku koncentrowały się na represji czynności dotyczących nielegalnej podaży narkotyków. Nie stanowiły natomiast przestępstwa takie czyny, jak nabywanie narkotyków oraz ich posiadanie. Twórcy ustawy wychodzili z założenia, że powyższe czynności stanowią zachowania typowe dla użytkowników narkotyków, a więc są czynami związanymi z popytem na te substancje. W tym sensie nabywanie i posiadanie narkotyków to czynności dla użytkowników „normalne” i powszechnie w tej grupie występujące. Jeśli ustawodawca nie chciał stosować wobec osób uzależnionych masowej represji karnej i realizować wobec nich podejście profilaktyczno-lecznicze, czynności te musiały pozostać zdekryminalizowane.

Przyjęte w ustawie z 1985 roku rozwiązanie polegające właśnie na dekryminalizacji, tj. całkowitej niekaralności za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych, nie oznaczało, iż takowe posiadanie było dozwolone, ani tym bardziej, że narkotyki były w Polsce legalne. Takie poglądy, wyrażane częstokroć w latach 90. ubiegłego wieku w środkach masowego przekazu, polegały na całkowitym nieporozumieniu. Pod rządami ustawy z 1985 roku posiadanie narkotyków wbrew przepisom ustawy było nielegalne w rozumieniu prawa administracyjnego, a posiadane środki podlegały przepadkowi (konfiskacie). Nie było więc prawdą, że w Polsce „wolno było posiadać narkotyki”. Faktem jest natomiast, że ich posiadanie nie było karalne.

Po roku 1990, w związku z procesem kształtowania się w naszym kraju „normalnego” czarnego rynku narkotyków i wzrostem rozmiarów używania tych substancji, a także w związku z tym, że Polska stała się istotnym w Europie producentem środków syntetycznych oraz ważnym krajem tranzytowym przemytu narkotyków, ustawa z 1985 roku stała się przedmiotem narastającej krytyki, jako zbyt liberalna i przywiązująca zbyt wiele wagi do profilaktyki i leczenia, a zbyt mało do represji. Przedmiotem szczególnie ostrej krytyki stał się przede wszystkim fakt braku kryminalizacji posiadania narkotyków. W mediach i wypowiedziach polityków był on jednoznacznie – aczkolwiek całkowicie niesłusznie – utożsamiany z przyzwoleniem na posiadanie i używanie narkotyków. Istota problemu sprowadzała się tymczasem do tego, że zgodnie z ustawą z 1985 roku nie stanowiło przestępstwa wszelkie posiadanie środków odurzających lub psychotropowych, a więc nawet dużych ich ilości. Było to rzeczywiście rozwiązanie raczej niespotykane. W konsekwencji, jeśli takiemu sprawcy nie można było udowodnić przemytu, handlu czy innych podobnych czynności, pozostawał on rzeczywiście bezkarny i posiadane przez niego środki można było jedynie skonfiskować. Prowadziło to do licznych skarg i narzekań przede wszystkim ze strony policji, która twierdziła, iż brak kryminalizacji posiadania narkotyków utrudnia lub wręcz uniemożliwia efektywną walkę z rozwijającym się tranzytem narkotyków przez terytorium Polski do krajów Europy Zachodniej, z nielegalną produkcją amfetaminy, a przede wszystkim z nielegalnym handlem narkotykami. Prawdą jest, że w praktyce udowodnienie np. handlu narkotykami jest częstokroć wysoce utrudnione. Jedynym właściwie sposobem udowodnienia tej czynności jest ujęcie sprawcy na gorącym uczynku, tj. w momencie przekazywania środka i odbierania zapłaty. To jednak nie zawsze jest łatwe i możliwe. Posiadanie narkotyków jest natomiast stosunkowo łatwe do udowodnienia, wystarczy bowiem znaleźć przy sprawcy środki i nie trzeba mu udowadniać żadnego konkretnego zamiaru. W tym sensie kryminalizacja posiadania narkotyków traktowana jest rzeczywiście w wielu ustawodawstwach jako środek ułatwiający policji walkę z nielegalną podażą narkotyków. Rzecz jednak w tym, aby rozwiązanie takie nie pociągało za sobą nadmiernych negatywnych konsekwencji dla użytkowników narkotyków, przede wszystkim osób uzależnionych.

I cóż? Głupio trochę to przyznać, ale wygląda na to, że najsensowniejsza z obowiązujących u nas ustaw dotyczących interesującego nas obszaru powstała i weszła w życie w okresie schyłkowego PRL-u, a rozwiązania, które proponowała, w dużej części traktowalibyśmy dziś jako postępowe.

Oceń treść:

Average: 9.3 (13 votes)

Komentarze

Belfegor. (niezweryfikowany)

Dzień dobry. Mam uwagę, nie do treści artykułu - lecz do zdjęcia - pochodzi z roku 1971 - a nie 1970 jak błędnie podaje IPN, przedstawia grupę hipisów podczas pierwszego-częstochowskiego zlotu hipisów w 1971 roku, na łące za klasztorem Jasnogórskim. Pozdrawiam B.
pepeizacji (niezweryfikowany)

w ogóle ta mania, że w PRLu wszystko było starsze, gorsze albo co jeszcze, to jakiś absurd... to nie jest odosobniony przypadek. nie, żebym chciał powrotu do tych czasów, ale spójrzmy ile dziś np. mamy w kraju hospitalizacji psychiatrycznych, ile przypadków ciężkich depresji.. może warto się zastanawiać skąd to, i czerpać z nauk różnych okresów historii, by ludziom żyło się lepiej (co nie zawsze oznacza jak największy wzrost pkb czy innych wyizolowanych wskaźników..) pzdr
Metro (niezweryfikowany)

Pamiętam piękne lata 90. i działanie tej Ustawy. Narkotyki można było dostać w bardzo przyzwoitej jakości dosłownie prawie wszędzie.
Zajawki z NeuroGroove
  • Szałwia Wieszcza

Ja: 19 lat, 185cm, 60kg.

Set & Setting: noc z 28 na 29 sierpnia, godzina około 2-3. Mój pokój. Ja i dwoje znajomych którzy pilnowali mnie żebym sobie krzywdy nie zrobił.

Co/ile: Salvia Divinorum, ekstrakt x10. Około jedna nabitka cybucha o średnicy 1cm. Spalona dwoma zaciągnięciami, jeden po drugim.

Exp: alkohol, amfetamina, benzydamina, DXM, ecstasy, grzyby, haszysz, kodeina, marihuana, mieszanki ziołowe, pigułki ze smartshopów, pseudoefedryna, Salvia Divinorum.

  • 25C-NBOMe

wewnętrzny i zewnętrzny spokój, dom, pora zimowa. Nastawienie: chęć lekkiego zresetowania codzienności w mózgu i zabawy swoją wyobraźnią.

Pierwszy karton przyjęty o 22:40, drugi o 23:40, podróż trwała do ok. 05:00 (intensywniejsze efekty to właśnie 5 godzin).

Nie wiem z jakiego powodu nikt jeszcze nie opisywał 25C-NBOMe na NG, więc co mi szkodzi, ja to zrobię pierwszy. Specjalnie nie mierzyłem zbyt dokładnie czasu działania, ponieważ chciałem o nim zapomnieć i jak najdłużej cieszyć się osiągniętym stanem.

  • Gałka muszkatołowa


1. Wstęp.
Związki chemiczne które można znaleźć w gałce muszkatołowej dzieli się zazwyczaj na trzy umowne grupy. Poniższy podział oparty jest również na tym schemacie, a wynika on z fizyko-chemicznej spójności tychże grup i pośrednio z ich różnego znaczenia technicznego.

2.Tłuszcze.

  • Bad trip
  • Dekstrometorfan

Swoją przygodę z dxm zaczęłam od Dexy. 10 tabletek, wchodziło 2 godziny. Efekt był ok, ale lekko wymuszony. Dwa dni potem zakupiłam Acodin. Wzięłam całą paczkę, czyli 30 tabletek. Wchodziło ponad 2 godziny. Było świetnie, ale nie zajebiście.

Na piątek miałam dwie paczki Acodinu. Chciałam doświadczyć czegoś zajebistego, kompletnie odpłynąć.