Zaostrzenie ustawy * Terapeuci krytykują * Kontrowersyjny obowiązek denuncjacji
Żadnej tolerancji dla narkotyków
Do tej pory nie można było ukarać kogoś, kto miał niewielkie ilości środków odurzających na "własny
użytek". Wczoraj Sejm zdecydował, że posiadanie każdej ilości
narkotyków będzie karane. Policja twierdzi, że łatwiej będzie zwalczać handlarzy narkotyków. Terapeuci, z którymi rozmawialiśmy, ostro krytykują ustawę.
W głosowaniu posłowie odrzucili poprawkę Unii Wolności polegającą na
łagodniejszym rozwiązaniu problemu karalności za posiadanie niewielkiej
dawki narkotyku. Polegałoby ono na tym, że sąd mógłby odstąpić od wymierzania kary, jeśli sprawca byłby osobą uzależnioną. Mógłby wówczas
również nakazać mu poddanie się leczeniu odwykowemu w odpowiednim
zakładzie opieki zdrowotnej.
Jak powiedział Jerzy Wierchowicz (UW), chodzi o to, aby ludzi
chorych, jakimi są narkomani, nie wsadzać od razu do więzienia.
Stwierdzenie to wywołało polemikę
przed głosowaniem.
Posłowie AWS twierdzili, że przyjęcie takiego rozwiązania niweczyłoby
sens nowelizacji, powoływali się na
opinie rodziców narkomanów, których
przedstawiciele zasiadali na galerii.
Poseł Zbigniew Wawak (AWS)
przyznał wprawdzie, że przyjęcie
tej poprawki i tak stanowiłoby
istotną zmianę w porównaniu z
prawem obowiązującym obecnie,
jednak jest to rozwiązanie gorsze
od projektowanego, ponieważ tryb
działania sądów jest przewlekły, a
udowodnienie uzależnienia nie takie proste. Projektodawcy dają sądowi również możliwość skierowania posiadacza narkotyku na leczenie, jednak po uprzednim skazaniu go i zawieszeniu wykonania
kary. Możliwa będzie także ugoda
w postępowaniu prokuratorskim,
pod warunkiem że osoba uzależniona zgodzi się na leczenie.
Te argumenty przechyliły szalę
przeciw poprawce Unii Wolności.
Za jej przyjęciem głosowało jedynie
92 posłów, za odrzuceniem było 282,
a 14 wstrzymało się od głosu.
Karalność posiadania narkotyków bez względu na ich ilość była
jednym z głównych celów nowelizacji ustawy.
Innym kontrowersyjnym rozwiązaniem zawartym w ustawie jest obowiązek denuncjacji nałożony na właścicieli i zarządców zakładów gastronomicznych i lokali rozrywkowych,
mających wiarygodne informacje o
sprzedaży, nakłanianiu do zażywania
narkotyków lub dzieleniu się nimi.
Jeśli nie powiadomią o tym policji,
grozi im kara do trzech lat.
Ustawa, nad którą prace trwają już
od 1,5 roku, trafi do Senatu, gdzie powinna zostać przyjęta. Decydujący
głos będzie miał prezydent. Nie wiadomo, czy Aleksander Kwaśniewski podpisze znowelizowane prawo.
Minister Barbara Labuda, jego
współpracownica zaangażowana w
zwalczanie narkotyków, od kilku
miesięcy popiera ustawę. Wcześniej optowała za legalizacją narkotyków miękkich, ale doszła do
wniosku, że bez bardziej restrykcyjnych przepisów nie da się zwalczyć handlarzy. Mówiła o tym w
czerwcu 2000 r. w Pałacu Prezydenckim, na spotkaniu poświęconym zwalczaniu narkotyków.
Radość policji
- Nareszcie nasza praca będzie
miała sens - cieszy się Zbigniew
Matwiej z Komendy Głównej Policji. - Do tej pory łapaliśmy handlarza, a on cynicznie mówił, że
narkotyki są na jego własny użytek. Musieliśmy go wypuszczać, łapaliśmy go drugi raz, i wszystko
się powtarzało.
Matwiej uważa, że dotychczasowe prawo doprowadziło do tego,
że coraz więcej jest ludzi biorących
środki odurzające. - Powstała bardzo duża sieć drobnych handlarzy,
których nie można było ukarać, a
mogli oni docierać do coraz większej liczby klientów - dodał.
Wojciech Knap, rzecznik Centralnego Zarządu Zakładów Karnych, jest mniejszym optymistą:
- Służba więzienna nie jest od komentowania ustaw, ale od działania zgodnie z nimi. Skierowanych do nas przez sąd ludzi uzależnionych i handlarzy narkotyków
będziemy oczywiście przyjmować.
Uzależnionych należałoby leczyć
na oddziałach terapeutycznych.
Kilka dni temu było tam 31 wolnych miejsc, na ogólną liczbę 361.
Czerpiących jedynie korzyści majątkowe, czyli handlarzy, trzeba ści-
śle izolować. 18 września areszty
śledcze i zakłady karne były nasycone w 101,4 proc.
Kazimierz Zarębski, przewodniczący stołecznego oddziału Towarzystwa Rodzin i Przyjaciół
Dzieci Uzależnionych "Powrót z U", gorąco popiera nowe rozwiązania: - To krok w bardzo dobrym
kierunku. Rozwiązuje ręce policji,
która może ścigać drobnych handlarzy. Niekaranie byłoby grze-
chem, już dawno należało to zrobić. Jeśli groźba kary spowoduje
podjęcie leczenia nawet przez jeden procent uzależnionych, ustawę warto było uchwalić.
Usta niezadowolonych
"Bubel XXI wieku" i "wyborcza kiełbasa" - tak o ustawie mówi oburzony Marek Kotański. Szef
Monaru uważa, że do więzień będą trafiać narkomani z ulicy, bo
ich najłatwiej złapać, a handlujący
bandyci zostaną na wolności. Według niego handlarze w obawie
przed karą będą wciągać w ciemne intersy młodzież szkolną. Kotański dodaje, że nowe prawo pogłębi korupcję wśród policjantów.
- Wydaje mi się, że aktor albo dyrektor nie pójdzie do więzienia za
jednego skręta. Ciekawy też jestem, jak nasze sądy poradzą sobie z tysiącami nowych spraw, w
których oskarżonymi będą młodzi
narkomani? - pyta Kotański. Szef
Monaru krytykuje pomysł kierowania oskarżonych na przymusowe leczenie. - Parę lat się zajmuję
uzależnieniami i wiem, że leczenie pod przymusem niewiele daje,
a polskie ośrodki już teraz pękają
w szwach. Według Kotańskiego w
kraju jest 120 tysięcy uzależnionych, a miejsc w ośrodkach raptem 1200. Te opinie podziela Wadim Krzyżaniak, warszawski terapeuta. - Polska stanie się krajem,
w którym do więzień wsadza się
ludzi tylko za to, że są chorzy, bo
narkomania to choroba jak każda
inna - tłumaczy. Sposobem na
opanowanie plagi może być, według niego, tylko zaostrzenia kar
połączone z reformą systemu leczenia. - W Polsce z narkotyków
wyciąga się może pięć procent ludzi, w USA sześćdziesiąt procent.
Narkomanów trzeba lepiej leczyć,
a nie wtrącać do więzień - mówi
terapeuta.
Ksiądz Rosik z antynarkotykowego stowarzyszenia Karan zrobił
sondę wśród swoich podopiecznych na temat tego, czy należy za kazać posiadania niewielkiej ilości
narkotyku. - Większość odpowiedziała, że należy. To jest furtka, pokusa i usprawiedliwienie dla młodych - powiedział ksiądz. Przyznaje również, że w ośrodkach
brakuje miejsc. Na przyjęcie do
jednego z czterech ośrodków Karanu czeka dziś ponad 30 osób.
- Bardziej polityczna niż merytoryczna - tak mówi o ustawie
warszawski terapeuta Tomasz Harasimowicz. Przypomina, że ustawa pociąga za sobą konsekwencje finansowe, o czym posłowie najwyraźniej zapomnieli. - Jest ustawa, ale nie ma pieniędzy na nowe
szpitale, poradnie i ośrodki odwykowe - uważa Harasimowicz.
Nie wolno mieć
W załączniku do ustawy jest wykaz środków, których posiadanie byłoby karalne. Rozszerzono go o te,
które nie były jeszcze znane, gdy
uchwalano ustawę w 1997 roku.
Jako prekursory (półprodukty
potrzebne do wyrobu narkotyków)
wymieniono m.in.: aceton, kwas
siarkowy, kwas solny i nadmanganian potasu, a wśród środków odurzających m.in.: kokainę, liście koki, opium, koncentraty i wyciągi ze
słomy makowej, morfinę, heroinę.
Substancje psychotropowe to
m.in.: amfetamina, metamfetamina, relanium, elenium, luminal.
Zasady posiadania i przechowywania środków np. przez placówki badawcze i medyczne zostaną określone rozporządzeniami
ministrów.