Info od moderacji: Zmieniono substancję na "mieszanki ziołowe". Opisane efekty z pewnością nie mogły być wywołane marihuaną!
Wydarzyło się to jakiś czas temu i średnio pamiętam co konkretnie się działo, ale myślę, że warto to opisać.
Potrafią żywić się amfetaminą i prozackiem. Jeśli bywają poniżani przez szefów, obracają to w żart. Chcą tylko, by uważano ich za menedżerów, profesjonalistów, i płacono... kilkanaście tysięcy zł.
Polscy yuppies lubią życie w hermetycznych kręgach towarzyskich. Twierdzą, że to zapewnia poczucie bezpieczeństwa, nie naraża na drwiny i zawiść ludzi z zewnątrz. A może pozwala wierzyć w to, że ich świat jest najlepszym z możliwych światów, a nie tworem chorej grupowej wyobraźni - zastanawia się "Życie Warszawy".
Są wśród nich adwokaci, handlowcy, menedżerowie, dziennikarze telewizyjni i ludzie reklamy. Nie pytają o sens życia, z reguły nie dręczą ich dylematy moralne. Nie mają na to czasu. Zajmują się czymś bardziej konkretnym - pieniędzmi. To one świadczą o ich życiowym sukcesie i wyznaczają krąg "dobrych" znajomych.
Sami o sobie mówią, że zostali stworzeni po to, żeby pracować. Chyba to prawda, bo nawet w wolnych chwilach najchętniej spotykają się z ludźmi, którzy mogą pomóc im wejść na wyższy szczebel zawodowej hierarchii. Absurd w interesie firmy.
Mają po dwadzieścia kilka, najwyżej trzydzieści lat, ale udało im się już zapomnieć, z czego wyśmiewali się tak niedawno na studiach. To, co zaledwie kilka lat temu "młody wilk" nazwałby "absurdalnym", dziś określa mianem "profesjonalnego". Byle tylko ktoś nie zauważył, że nie rozumie polityki firmy. O polskich yuppies - w "Życiu Warszawy".
Długo wyczekiwane drugie palenie, pozytywne nastawienie, lekki strach
Info od moderacji: Zmieniono substancję na "mieszanki ziołowe". Opisane efekty z pewnością nie mogły być wywołane marihuaną!
Wydarzyło się to jakiś czas temu i średnio pamiętam co konkretnie się działo, ale myślę, że warto to opisać.
DES MOINES w stanie Iowa (10 Czerwiec 2002 roku, godzina 10:38)
Dla obcych, Debra Breuklander wygladała na niezmordowaną samotną matkę trojga dzieci. Miała nienaganny dom na przedmiesciach zamieszkanych przez klasę średnią, doskonałą wiarygodność kredytową, była też przewodniczącą komitetu rodzicielskiego w szkole, do której uczęszczały jej dzieci.
Była także uzależniona od metaamfetaminy i sprzedawała ją by związać koniec z końcem.
Jarałem z dwoma "koleżkami". Jeden z nich był obyty z tematem i objaśniał nam, co może nas spotkać oraz jak na to się przygotować. Jaraliśmy u drugiego "koleżki: na strychu gospodarczego budynku. Dość dobrze ich znałem albo tak mi się wydawało.
Cała akcja miała miejsce w te wakacje. Już od 1 klasy liceum chciałem zajarać, ale obawiałem się, że trafię na chujowy towar lub ludzi, którzy sprawią, że będę mieć jakieś bad tripy czy coś w tym stylu. Z ratunkiem przybył koleżka z gimbazy, który obiecał, że załatwi świetny temat i wszystko będzie pięknie. Jak obiecał, tak zrobił i już w lipcu mogłem spróbować tej magicznej roślinki.
Tera dochodze do siebie a wlasciwie dochodze do chwili wolnej
kiedy moge pisac. Od rana zrobilem juz tyle ze sam sie dziwie.
Jeden z najdziwiniejszych Sylwkow w moim life`ie :)
Normalne bylo ze 1 stycznia oznaczal dla mnie brak glosu,
zakwasy i kac total od bezrozumnej mieszanki swiatow - czyli far niente.
A dzis zasuwam jak maly motorek.
Komentarze