Hmmm. Od czego by tu zacząć? Teraz w trakcie pisania tego TR jest jakieś 10 h 45 min od czasu wejścia 0,5 g benzy, jeszcze się nie pozbierałem, ale daje w miare radę pisać. Wczoraj korzystając z okazji, że będe sam w domu przez jakąś godzinę (co rzadko się zdarza bo przeważnie w domu i tak zostaje moja siostra). rozpuściłem prawidłowo według opisu jedną saszetkę w 30ml letniej wody. Rozpuszczałem ok. 10 min. W międzyczasie zrobiłem sobie duży zapas herbaty (szklanka rumianku, szklanka melisy oraz duży dzbanek z wcześniejszą melisą, rumiankiem oraz dwiema świerzymi miętami.
Uzależnienie od sprayu do nosa – nowa choroba społeczna w Norwegii
Zaczyna się zazwyczaj bardzo niewinnie, bo od kataru. Spray do nosa wydaje się najlepszym sposobem na złagodzenie objawów przeziębienia i pozbycie się uczucia „zatkanego nosa”. Według zaleceń lekarzy powinno się go używać maksymalnie dziesięć dni pod rząd. Wielu Norwegów nie potrafi jednak przestać.
Kategorie
Źródło
Odsłony
1681Norweski Instytut Zdrowia Publicznego alarmuje: Norwegowie uzależnili się od spray do nosa. Apteki każdego roku sprzedają kilka milionów buteleczek tego leku do nosa, a liczba ta wciąż rośnie.
Zaczyna się zazwyczaj bardzo niewinnie, bo od kataru. Spray do nosa wydaje się najlepszym sposobem na złagodzenie objawów przeziębienia i pozbycie się uczucia „zatkanego nosa”. Według zaleceń lekarzy powinno się go używać maksymalnie dziesięć dni pod rząd. Wielu Norwegów nie potrafi jednak przestać.
Według statystyk Norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego w 2015 roku sprzedano o 40 proc. więcej buteleczek sprayu do nosa niż w 2014. Oznacza to, że na jednego Norwega przypada co najmniej jedna buteleczka rocznie. A to najlepszy dowód na to, że uzależnienie od sprayu do nosa staje się norweską chorobą społeczną.
„Spray do nosa mam zawsze ze sobą”
– Po raz pierwszy kupiłam spray do nosa w 2011 roku, ponieważ byłam przeziębiona. Miałam wtedy 14 lat. Nie przypuszczałam, że od tego można się uzależnić. W tej chwili jestem 19-letnią studentką, ale w dalszym ciągu bez buteleczki sprayu do nosa nie wychodzę z domu. Jeśli co jakiś czas go sobie nie aplikuję, mam trudności z oddychaniem – opowiada Kristina, która studiuje na uniwesrytecie w Trondheim.
– Niezależnie od tego, gdzie jestem, spray do nosa mam zawsze ze sobą. Jeśli nie mogę go znaleźć w torbie, wpadam w panikę. Bez niego mam wrażenie, że mój nos jest całkowicie zatkany. Czuję się, jakbym miał w w przegrodach nosowych kłęby waty – mówi 39-letni Åse, pracownik jednej z korporacji w Oslo.
– Używałam sprayu do nosa przez ponad rok, może nawet dłużej. Czułam się jak narkoman. Miałam buteleczkę sprayu w torebce, przy łóżku, w łazience, w samochodzie… – wspomina 32-letnia Jeanette, matka trójki chłopców, która z mężem prowadzi gospodarstwo niedaleko Oslo.
Błędne koło
Lekarze tłumaczą, że osoby, które uzależniają się od sprayu do nosa, wpadają w błędne koło. Podczas przeziębienia spray daje im ulgę, ale gdy katar mija, wciąż odczuwają potrzebę stosowania leku, ponieważ ich śluzówki zostały wysuszone. Ponowna aplikacja sprayu chwilowo nawilża śluzówki, a gdy efekt nawilżenia mija… aplikują go po raz kolejny.
– Krótkotrwałe użycie sprayu do nosa nie jest szkodliwe, ale po dwóch tygodniach uczucie zatkanego nosa staje się gorsze. Niektórzy z moich pacjentów nie są w stanie zasnąć bez sprayu – opowiada Morten Lindbæk, lekarz rodzinny i profesor z Uniwersytetu z Oslo. Powszechna dostępność sprayu do nosa wprowadzona została w 2004 roku. Wcześniej lek ten dostępny był tylko na receptę.
– Spodziewaliśmy się, że powszechna dostępność sprayu do nosa doprowadzi do coraz większej liczby uzależnień – mówi Tor Søderstrøm, który należy do przeciwników tego rodzaju leków na katar. Jak zerwać z nałogiem?
Najlepszą metodą, by odzwyczaić swój organizmu od sprayu do nosa, jest po prostu całkowicie go odstawić
– Na początku jest ciężko, ale jeśli przetrwamy najgorszy okres, nasz nos przyzwyczai się do braku takich „wspomagaczy”, i zaczniemy oddychać swobodnie - przekonuje profesor Jørgen Gustav Bramness z Uniwersytetu w Oslo.
Komentarze