Smartwatche mogą być pomocne uzależnionym od narkotyków. Czy aby na pewno?

Tak jak kiedyś użytkownicy substancji psychoaktywnych „na czuja” określali ich działanie (więcej nie biorę, bo zaraz serce wyskoczy mi z piersi), tak dzisiaj młodzi ludzie sięgają po smartwatche, mierzą tętno i oceniają, czy to dobry moment na podbicie działania konkretnego narkotyku...

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Antyweb
Jakub Szczęsny

Odsłony

291

Wielu naukowców udowadniało, że bezpardonowa walka z narkotykami i osobami od nich uzależnionymi może być bezcelowa. Popularnym podejściem w tym momencie jest tzw. "harm reduction", postawa wedle której należy przede wszystkim redukować negatywne skutki zażywania ich wśród osób, które z nich korzystają. W dalszym ciągu bardzo niebezpieczne są efekty fatalnego przedawkowania substancji psychoaktywnych.

Bodaj najlepiej znanym mechanizmem śmierci przez substancji psychoaktywnych jest przedawkowanie po okresie odtrucia. Tzw. „złoty strzał” to przyjęcie dawki narkotyku (dla uproszczenia zrozumienia mechanizmu skorzystam z heroiny) przekraczającej osobniczo zmienną dozę oznaczającą śmierć dla ustroju. „Opiatowcy”, a zwłaszcza heroiniści czasami po dramatycznym odtruciu (gdzie przez pewien czas nie przyjmują narkotyku, a tolerancja spada) wracają do starych dawek, przekraczających często podręcznikowe wskazujące na takie, które powodują śmierć u większości ludzi. Tyle, że detox powoduje u nich odwrócenie tolerancji i dawka sprzed odtrucia jest dla nich śmiertelna.

Ale heroina i opiaty / opioidy to nie jedyne substancje psychoaktywne, które zbierają śmiertelne żniwo. Co z kokainą, ketaminą, czy ecstasy? Niektóre używki są w stanie znacznie podnosić częstotliwość bicia serca – to niezaprzeczalny fakt. Inne natomiast skutecznie zwalniają niektóre czynności ustroju, zmniejszają ciśnienie, tętno, wyciszają autonomiczny układ nerwowy. Czy można monitorować ich działanie za pomocą szeroko dostępnych urządzeń elektronicznych?

Okazuje się, że tak. Podobnie robi się w Polsce

Tak jak kiedyś użytkownicy substancji psychoaktywnych „na czuja” określali ich działanie (więcej nie biorę, bo zaraz serce wyskoczy mi z piersi), tak dzisiaj młodzi ludzie sięgają po smartwatche, mierzą tętno i oceniają, czy to dobry moment na podbicie działania konkretnego narkotyku. Jak wynika z moich obserwacji (spojrzałem na forum Hyperreala – skąd niby użytkownicy tego forum wiedzą, że „moje tętno spadło / zwiększyło się”?), nie pada jednoznacznie metoda mierzenia pulsu. Być może amatorzy substancji psychoaktywnych wykorzystują do tego celu palec / stetoskop oraz zegarek, a może w trakcie pomiarów posiłkują się inteligentnymi zegarkami z czujnikami. Nawet niezwykle tani Mi Band 2 oraz 3 są w stanie mierzyć puls: co prawda warto ich pomiary brać z pewnym dystansem, aczkolwiek waga ich błędu nie jest ogromna.

Niektóre media zaczęły wspierać się wpisami internautów m. in. z Reddita, którzy twierdzą, że inteligentne zegarki – mierniki aktywności są wykorzystywane przez osoby regularnie zażywające narkotyki. I nie chodzi tutaj tylko o te substancje, które podnoszą tętno – amatorzy depresantów takich jak morfina, heroina, kodeina, oksykodon, hydrokodon (Vicodin) nie tylko w trakcie pisania tzw. „trip raportów”, ale i w trakcie codziennych „podróży” sprawdzają swoje funkcje życiowe. Czy to dobrze? Mogłoby się wydawać, że tak – fani wysokich lotów są bardziej świadomi reakcji swojego organizmu i mają używki pod kontrolą.

Ale rzeczywistość jest nieco bardziej brutalna. Co jeśli takie zegarki dają złudne poczucie bezpieczeństwa?

„Mam inteligentny zegarek, wiem jakie jest moje tętno – nic mi nie będzie”. Już pal licho fakt, że niektóre z substancji o których mowa w tym tekście wciągają jak odkurzacz i trudno jest się od nich uwolnić. Uzależnienie to ogromna tragedia – nie tylko dla użytkownika substancji psychoaktywnej, ale i jej bliskich. Smartwatche, smartbandy nie są jednak najdokładniejszymi urządzeniami do pomiaru tętna – te również mogą się pomylić. I ostatecznie – nawet posiadanie takiego sprzętu nie daje nam pełnego obrazu na to, co dzieje się aktualnie z naszym ciałem.

Taki zegarek z pewnością nie pomoże osobom, które przyjęły potężne dawki narkotyków i są na dobrej drodze do tego, aby zakończyć żywot. Nie wyobrażam sobie, by ktoś, kto właśnie załadował w kabel „złoty strzał” był w stanie zmierzyć swoje tętno przed tym, jak straci przytomność. Nie oceni trzeźwo swojego stanu zdrowia, nie zaaplikuje sobie odtrutki (naloksonu), „faza” nie skończy się dobrze. Dopóki taki człowiek nie otrzyma profesjonalnej pomocy medycznej, jego życie jest zagrożone.

Jaka jest konkluzja tego artykułu? Pomimo trendu, jaki zaczyna się wytwarzać w specyficznym środowisku osób, które lubią raz na jakiś czas „odlecieć” (a zatem Erowid, Bluelight, Hyperreal i inne) najlepiej byłoby powiedzieć: nie bierzcie wcale. Ale ludzie mają to do siebie, że bardzo chcą spróbować zakazanych owoców i będą to robić – niezależnie od tego, czy to będzie zakazane czy też nie. Warto jednak postawić sprawę jasno: inteligentne zegarki mogą być co najwyżej „ciekawostką” w kontekście tego typu pomiarów. Harm reduction w zakresie substancji psychoaktywnych nakłada pewne obowiązki na samych użytkowników narkotyków i jeżeli ta polityka ma się udać – warto zadbać o odpowiednią ku temu edukację.

Oceń treść:

Average: 7 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Dimenhydrynat

Set & Setting: Ciepły, sierpniowy wieczór, działka nad morzem, warunki wprost idealne.

Dawkowanie: 15 tabletek, zażytych "ad hoc", gdyż po długich doświadczeniach z DXM tak mała ilość piguł w przełyku wydaje mi się śmieszna=P

Doświadczenie: DXM(b. wiele razy), Dimenhydrynat(1x), Benzydamina(1x), THC(b. wiele razy), MDMA(kilka razy), Amfetamina(kilka razy), Bromo-Dragonfly(1x), LSA(3x), oraz wszelkiej maści "dopalacze"

Wiek: 20 lat

Waga: 73kg

  • 2C-E
  • Pierwszy raz

Mieszkanie znajomego. Specyfik zjedzony o 21.00, koniec wszelkich doznań po ok. 10 godzinach.

Moją przygodę z 2C-E rozpoczęłam od przyjęcia dawki 20mg – ok. 2/3 połknęłam, 1/3 zaaplikowałam donosowo po upływie jakichś 20 minut od zjedzenia „bomby”. Już kilkanaście minut po wciągnięciu kreseczki poczułam pierwsze efekty. Żałuję, że nie zaaplikowałam sobie więcej tą drogą, bo wiem że w moim przypadku zjadanie narkotyku daje kiepskie efekty, lecz kolega nastraszył mnie, że proszek straszliwie żre w nos. Okazało się, że moje obawy były mocno przesadzone – specyfik rzeczywiście nie był najprzyjemniejszym, co wciągałam, ale nie plasował się też w czołówce najgorszych.

  • Dekstrometorfan
  • Efedryna
  • Midazolam

Był piękny sierpniowy poranek, gdy Dresu wpadł do mundziela postanowili się wybrać do oddalonego o 50 kilometrów Bełchatowa na rowerach. Celem było pomazanie tego uroczego miasta.

Pierwsze 30 kilometrów było męczarnią ponieważ nie posiadali żadnych substancji odurzających. Mimo to dzielnie dążyli do celu. Wreszcie dotarli do błogosławionego miejsca zwanego apteką, nabyli tam po dwie paczki Acodin'u i Tussipect'u

Po zjedzeniu tego drugiego ruszyli w dalszą drogę.

Po około 30 minutach poczuli że moc jest z nimi.

  • aviomarin
  • Dekstrometorfan
  • Difenhydramina
  • DXM
  • Przeżycie mistyczne
  • tussidex

Druga styczność z dexem w takiej ilości. Popołudnie spędzone u mojego chłopaka w domu. Spodziewałem się trochę mocniejszego tripa, ale bez szału.

Wszystko działo się w sobotę, byłem u mojego chłopaka w domu, plan był prosty, zjeść coś, obejrzeć film a po filmie wziąć po 300 mg dxm na głowę. Tak też zrobiliśmy. To nie był u żadnego z nas pierwszy raz z dexem, za to u mnie po raz drugi miałem styczność z taką ilością, ponieważ tylko parę dni wcześniej w nocy zarzuciłem 300mg i większość tripa przespałem. Po wcześniejszym doświadczeniu byłem pewny, że nic mi nie będzie, że efekt nie będzie ekstremalnie trudny do zniesienia. Mój chłopak (nazwę go S.) nie był co do tego przekonany.