Oto dlaczego nie ma "dobrych" i "złych" narkotyków - i owszem, dotyczy to również heroiny

Zanim trafiła na heroinę, Allison nie była na ogół w stanie zebrać się rano i wstać z łóżka. Rozważała samobójstwo. Postrzegała siebie jako "beznadziejnie leniwą osobę, która przez cały czas czuje się jak gówno". Heroina, jak wyjaśnia Allison, "sprawiała, że czułam, że mogę wstać i coś zrobić". Mogła funkcjonować. "Byłem świetna w mojej pracy [...] a poza nią zajmowałam się sztuką. Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna miałam w sobie energię"

Tagi

Źródło

The Guardian
Marc Lewis

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Odsłony

3782

Zanim trafiła na heroinę, Allison nie była na ogół w stanie zebrać się rano i wstać z łóżka. Rozważała samobójstwo. Postrzegała siebie jako "beznadziejnie leniwą osobę, która przez cały czas czuje się jak gówno". Była w głębokiej depresji i nie ma w tym nic dziwnego. Jak - mówiąc z trudem i zacinając się - wyjaśniła w udzielonym w zeszłym miesiącu wywiadzie dla NPR, była molestowana przez trzy osoby ze swojej rodziny. Jedną z nich był jej ojciec.

Słuchając, jak Allison wspomina okropności swojej młodości, większość z nas odczuwa żal i współczucie. Gdybyśmy byli psychiatrami, nie potrzebowaliśmy specjalnej zachęty, aby przepisać jej lek, który mógłby pomóc złagodzić jej cierpienie. Zaczęlibyśmy prawdopodobnie od początku długiej listy zatwierdzonych leków przeciwdepresyjnych - i posuwali się dalej. Ale heroina?

Heroina, jak wyjaśnia Allison, "sprawiała, że czułam, że mogę wstać i coś zrobić". Mogła funkcjonować. "Byłem świetna w mojej pracy [...] a poza nią zajmowałam się sztuką. Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna miałam w sobie energię".

Innymi słowy, przezwyciężyła depresję - używając nielegalnego, silnie uzależniającego narkotyku „rekreacyjnego", który kupowała na ulicy.

Nie sposób zaprzeczyć faktowi, że wielu użytkownikom heroina wyrządza ogromne krzywdy w wyniku położenia, w jakim stawia ich uzależnienie. Każdemu, kto doświadcza utrudniającej funkcjonowanie depresji, doradziłbym poszukiwanie profesjonalnej pomocy. Niewłaściwe jest jednak także klasyfikowanie silnych leków opioidowych i innych substancji wyklętych obecnie przez nasze społeczeństwo jako immanentnie "zgubnych" lub "złych".

W niektórych częściach świata ludzie wydają się być mądrzejsi, jeśli chodzi o podejście do narkotyków rekreacyjnych. Od kilku pokoleń "miękkie" narkotyki, takie jak marihuana i haszysz, są coraz powszechniej tolerowane, szerzej postrzegane jako akceptowalne społecznie, a wreszcie legalizowane w kilku krajach europejskich i niektórych stanach USA.

Bo czemu nie? Środki te pomagają ludziom odpocząć, cieszyć się muzyką i filozofią. W istocie w każdym aspekcie zioło jest bezpieczniejsze niż alkohol. Może sprawić, że zaczniesz zachowywać się głupio, ale raczej nie agresywne i nie stwarza żadnego z dobrze udokumentowanych zagrożenia dla zdrowia związanych z konsumpcją alkoholu, znacznie mniej prawdopodobne jest także, że doprowadzi do wypadku, no i w zasadzie nie uzależnia. (Owszem, niektórzy ludzie uzależniają się od konopi, co utrudnia im jasne myślenie i upośledza pamięć krótkotrwałą, ale efekty te zanikają wraz z ograniczeniem lub rezygnacją z używki).

Dalej mamy środki psychodeliczne: LSD, grzyby psylocybinowe, meskalinę i modną obecnie (w pewnych kręgach) ayahuaskę. Trwa debata nad tym, czy psychodeliki są dobre czy złe, bezpieczne czy niebezpieczne. Porównajmy jednak ten dialog do drakońskich edyktów lat sześćdziesiątych. Kiedy byłem 18-latkiem w Berkeley w Kalifornii, w roku 1969, moi przyjaciele i ja doświadczaliśmy cudownych interakcji z lasami, nadmorskimi krajobrazami, muzyką i sobą nawzajem - na kwasie. Podobnie jak Aldous Huxley i inni intelektualiści, widzieliśmy psychodeliki jako bramę do bardziej otwartego, mniej skoncentrowanego na sobie odbierania rzeczywistości. Nie mogliśmy podzielić się tymi poglądami z rodzicami, a już na pewno z policją czy sądami. Pomimo to, społeczne poglądy podlegały ciągłym zmianom.

Obietnica psychodelicznej psychoterapii intrygowała naukowców i klinicystów od dziesięcioleci. Niedawna fala badań sugeruje, że psychodeliki mogą łagodzić cierpienia psychiczne, od depresji, stanów lękowych, PTSD i alkoholizmu aż do po lęk przed śmiercią. Obecnie tysiące młodych ludzi z Ameryki Północnej i Europy próbują ayahuaski, potężnego psychodeliku stosowanego dla samorealizacji i w celu uzdrawiania przez tubylcze kultury Amazonii. Podobnie jak ich poprzednicy, hipisi, wielu z tych psychonautów uważa, że zdobyli ważne doświadczenie: szerszą wizję rzeczywistości, związku z innymi ludźmi i kulturami, więzi z planetą i zaangażowania w jej dobrostan.

Cóż, może miękkie narkotyki są lepsze od alkoholu, a psychodeliki mają większy potencjał ku dobremu, niż ku wyrządzaniu szkód. Co jednak z narkotykami, takimi jak heroina, metamfetamina i kokaina? Zgodnie z represyjnymi zasadami DEA i treścią wojennych okrzyków "wojny z narkotykami", większość z nas nadal uważa te środki za jednoznacznie złe.

Faktycznie, heroina i metamfetamina prowadzą do uzależnienia - oraz złych zachowań, począwszy od kłamstw i drobnych kradzieży, aż do całkowitego wejścia na drogę zbrodni. Po latach pracy jako ekspert w dziedzinie uzależnień oraz osoba niegdyś samemu uzależniona widzę, jak niebezpieczne są te narkotyki. Wiem, że cykl pragnienia, kupowania i zejścia prowadzi nie tylko do kompulsywnego poszukiwania narkotyków (i związanych z nimi zmian w mózgu), ale także do zwężającej się spirali społecznej izolacji, wstydu i wyrzutów sumienia. Co może być coś dobrego w narkotykach, które są często zbyt atrakcyjne, abyśmy mogli im się oprzeć?

Dla Allison dobro było jednak niezaprzeczalne. Zdołała przezwyciężyć depresję, która najprawdopodobniej pojawiła się z powodu wykorzystywania seksualnego, traumy, która zrodziła PTSD i wydrenowała jej życie radości, uniemożliwiając funkcjonowanie i zachowywanie choćby pozorów normalności. Allison reprezentuje regułę, a nie wyjątek. PTSD często powoduje lęki i depresję, a nadużywanie substancji wśród osób z PTSD sięga 60-80%. Największe badanie epidemiologiczne, jakie kiedykolwiek przeprowadzono, wykazało silną korelację pomiędzy stopniem traumatyzacji w dzieciństwie, a iniekcyjnym używaniem narkotyków.

Kiedy Allison zmęczyła się heroiną, była w stanie z niej zrezygnować, tak jak większość uzależnionych. Znalazła psychiatrę i nauczyła się żyć bez niej, choć mówi, że nadal polega na lekach przeciwdepresyjnych. Rzecz bowiem w tym, że dla niej heroina była lekiem przeciwdepresyjnym - bardzo skutecznym.

Nie powinno dziwić, że potężny opioid może pomóc ludziom pokonywać ból psychiczny. Opioidy są neurochemikaliami, które pomagają ssakom działać w sytuacjach krytycznych pomimo bólu, stresu i paniki. Gryzonie chętniej się bawią i stają się bardziej towarzyskie po podaniu opioidów. Są one obecne nawet w mleku matki: to naturalny sposób na zapewnienie emocjonalnej więzi między niemowlęciem a matką. Dla niektórych osób mogą być czasem aż nazbyt atrakcyjne; uzależnienie od nich jest zatem oczywiście poważnym problemem. Nie sprawia to jednak, że opioidy są samoistnie złe.

Trudno znaleźć uzasadnienie, dla polecanie dzisiejszej młodzieży metamfetaminy, wiedząc, w jakim stopniu może ona (czy kokaina) zniszczyć życie. Już liście koki były jednak od wieków używane do przezwyciężania zmęczenia w Ameryce Łacińskiej, na długo przed tym, jak zanim Europejczycy dowiedzieli się, jak przekształcić je w kokainę. Wydaje się, że podobnie jak opioidy, stymulanty mogą być w konkretnych kontekstach wartościowe.

W skrócie - nie jest możliwe określenie "dobroci" czy "zgubności" narkotyku w zależności od jego rodzaju. Jest to raczej kwestia równowagi między potencjałem szkodliwości a dobroczynności, zależna od osoby i okoliczności.

Ludzki układ nerwowy jest niezwykle skomplikowanym systemem chemicznych zależności, a my ciągle eksperymentujemy z nim przez nasze działania, upodobania, rzeczy, które jemy i pijemy, a także substancje, które przyjmujemy właśnie w tym konkretnym celu. Majstrowanie przy układzie nerwowym jest bezpośrednim wyrazem naszej pomysłowości i głęboko zakorzenionego dążenia do samodoskonalenia. Nie jesteśmy w stanie nawet pomyśleć o poddaniu się na tym polu.

Niepowodzenie "wojny z narkotykami" powinno pomóc nam zrozumieć, że ludzie nigdy z własnej woli nie przestaną przyjmować narkotyków i odkrywać związanych z nimi korzyści i ograniczeń. Śmieszne są próby radzenia sobie z tą ludzką skłonnością, przez przypisywanie większości lub wszystkim narkotykom etykietki "złych". Absurdalne jest też traktowanie kar jako środka eliminowania narkotyków, których nie lubimy. Zamiast tego poszerzajmy naszą wiedzę na temat narkotyków poprzez badania i analizę subiektywnych relacji, chrońmy się przed niebezpieczeństwami przedawkowania i uzależnienia i poprawiajmy jakość życie dzieci wychowanych w strasznych okolicznościach.

Tylko wtedy problem "złych narkotyków" przestanie być problemem.

Oceń treść:

Average: 8.7 (23 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Kodeina
  • Problemy zdrowotne

Dwór, później dom i wystawa (myślałem, że do tego momentu mi przejdzie już). Ogólnie raczej dobre, gdyby nie humorek kodeiny.

Pierwszy raz z kodeiną był taki, że zabrałem 150mg i było bardzo fajnie. Lecz drugi, nawet nie wiem jak to opisać, albo mała tolerancja, albo nieszczęsny sulfogwajakol (20 * 300mg = 6 gram).
3:30 PM

  • Chinina
  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Dobre samopoczucie, melancholijny dzień w sposób urokliwy, bez większych oczekiwań. Miło spędzony dzień z narzeczoną.

14:00
Ruszyłem z narzeczoną na polowanie do aptek. Panie farmaceutki jak zwykle życzliwe i pełne pomocy. Acodinu nie było, poszliśmy w zamienniki.
14:15
Wszystko kupione. Względem aptek. Trzeba kupić należytą popitkę do tabletek. Bio-chemia, medycyna, farmacja zawsze były mi bliskie. Z tego względu zdecydowaliśmy się kupić tonic z chininą. Atrakcyjnym wydawało mi się połączenie chininy z DXM.
14:30

  • Dekstrometorfan

No wiec tak. Pewnego dnia przeczytalem o dxm. Kupilem i godz. 8

wieczorem zjadlem 10 tabletek. BB sie skonczyl i cos zaczelo mnie

brac. Poszlem do kibla i jak szedlem i pozniej wracalem to tak

dziwnie grawitacja dzialala, troche

polazilem po pokoju, poskakalem se i poszlem spac(bylem potwornie

zmeczony po dniu wczesniejszym). Nastepnego dnia zjadlem 20 razem z

kumplem i dorzucilem jeszcze 10. Ja 30, on 20. Bylo calkiem fajnie.

Kumpel zaczal biec w srodku miasta po chodniku. Pozniej poszlismy do

  • Marihuana

To było jakoś w czerwcu. Toruń. Kolejne piwo z sokiem malinowym, w gorącym, południowym słońcu, rozkosznie zniekształcało myśli i obrazy. Powoli zbliżaliśmy się do dość obszernego lasu pod Toruniem, z zamiarem zebrania w nim jagód. Wzięliśmy nawet ze sobą gliniane miseczki kocura, ale i tak jedliśmy na poczekaniu. Przeszliśmy kawałek tego lasu, Mruku, Kocur, Słoniu, Dominik, no i ja. Dominik, naturalnie nawet tutaj przytaszczył ten swój idiotyczny aparat. Miał taki zwyczaj podrywania dziewczyn i doprawdy ujmuje mnie jego wiara w to, że tu także może się przytrafić okazja.

randomness