Oto dlaczego nie ma "dobrych" i "złych" narkotyków - i owszem, dotyczy to również heroiny

Zanim trafiła na heroinę, Allison nie była na ogół w stanie zebrać się rano i wstać z łóżka. Rozważała samobójstwo. Postrzegała siebie jako "beznadziejnie leniwą osobę, która przez cały czas czuje się jak gówno". Heroina, jak wyjaśnia Allison, "sprawiała, że czułam, że mogę wstać i coś zrobić". Mogła funkcjonować. "Byłem świetna w mojej pracy [...] a poza nią zajmowałam się sztuką. Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna miałam w sobie energię"

Tagi

Źródło

The Guardian
Marc Lewis

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Odsłony

3931

Zanim trafiła na heroinę, Allison nie była na ogół w stanie zebrać się rano i wstać z łóżka. Rozważała samobójstwo. Postrzegała siebie jako "beznadziejnie leniwą osobę, która przez cały czas czuje się jak gówno". Była w głębokiej depresji i nie ma w tym nic dziwnego. Jak - mówiąc z trudem i zacinając się - wyjaśniła w udzielonym w zeszłym miesiącu wywiadzie dla NPR, była molestowana przez trzy osoby ze swojej rodziny. Jedną z nich był jej ojciec.

Słuchając, jak Allison wspomina okropności swojej młodości, większość z nas odczuwa żal i współczucie. Gdybyśmy byli psychiatrami, nie potrzebowaliśmy specjalnej zachęty, aby przepisać jej lek, który mógłby pomóc złagodzić jej cierpienie. Zaczęlibyśmy prawdopodobnie od początku długiej listy zatwierdzonych leków przeciwdepresyjnych - i posuwali się dalej. Ale heroina?

Heroina, jak wyjaśnia Allison, "sprawiała, że czułam, że mogę wstać i coś zrobić". Mogła funkcjonować. "Byłem świetna w mojej pracy [...] a poza nią zajmowałam się sztuką. Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna miałam w sobie energię".

Innymi słowy, przezwyciężyła depresję - używając nielegalnego, silnie uzależniającego narkotyku „rekreacyjnego", który kupowała na ulicy.

Nie sposób zaprzeczyć faktowi, że wielu użytkownikom heroina wyrządza ogromne krzywdy w wyniku położenia, w jakim stawia ich uzależnienie. Każdemu, kto doświadcza utrudniającej funkcjonowanie depresji, doradziłbym poszukiwanie profesjonalnej pomocy. Niewłaściwe jest jednak także klasyfikowanie silnych leków opioidowych i innych substancji wyklętych obecnie przez nasze społeczeństwo jako immanentnie "zgubnych" lub "złych".

W niektórych częściach świata ludzie wydają się być mądrzejsi, jeśli chodzi o podejście do narkotyków rekreacyjnych. Od kilku pokoleń "miękkie" narkotyki, takie jak marihuana i haszysz, są coraz powszechniej tolerowane, szerzej postrzegane jako akceptowalne społecznie, a wreszcie legalizowane w kilku krajach europejskich i niektórych stanach USA.

Bo czemu nie? Środki te pomagają ludziom odpocząć, cieszyć się muzyką i filozofią. W istocie w każdym aspekcie zioło jest bezpieczniejsze niż alkohol. Może sprawić, że zaczniesz zachowywać się głupio, ale raczej nie agresywne i nie stwarza żadnego z dobrze udokumentowanych zagrożenia dla zdrowia związanych z konsumpcją alkoholu, znacznie mniej prawdopodobne jest także, że doprowadzi do wypadku, no i w zasadzie nie uzależnia. (Owszem, niektórzy ludzie uzależniają się od konopi, co utrudnia im jasne myślenie i upośledza pamięć krótkotrwałą, ale efekty te zanikają wraz z ograniczeniem lub rezygnacją z używki).

Dalej mamy środki psychodeliczne: LSD, grzyby psylocybinowe, meskalinę i modną obecnie (w pewnych kręgach) ayahuaskę. Trwa debata nad tym, czy psychodeliki są dobre czy złe, bezpieczne czy niebezpieczne. Porównajmy jednak ten dialog do drakońskich edyktów lat sześćdziesiątych. Kiedy byłem 18-latkiem w Berkeley w Kalifornii, w roku 1969, moi przyjaciele i ja doświadczaliśmy cudownych interakcji z lasami, nadmorskimi krajobrazami, muzyką i sobą nawzajem - na kwasie. Podobnie jak Aldous Huxley i inni intelektualiści, widzieliśmy psychodeliki jako bramę do bardziej otwartego, mniej skoncentrowanego na sobie odbierania rzeczywistości. Nie mogliśmy podzielić się tymi poglądami z rodzicami, a już na pewno z policją czy sądami. Pomimo to, społeczne poglądy podlegały ciągłym zmianom.

Obietnica psychodelicznej psychoterapii intrygowała naukowców i klinicystów od dziesięcioleci. Niedawna fala badań sugeruje, że psychodeliki mogą łagodzić cierpienia psychiczne, od depresji, stanów lękowych, PTSD i alkoholizmu aż do po lęk przed śmiercią. Obecnie tysiące młodych ludzi z Ameryki Północnej i Europy próbują ayahuaski, potężnego psychodeliku stosowanego dla samorealizacji i w celu uzdrawiania przez tubylcze kultury Amazonii. Podobnie jak ich poprzednicy, hipisi, wielu z tych psychonautów uważa, że zdobyli ważne doświadczenie: szerszą wizję rzeczywistości, związku z innymi ludźmi i kulturami, więzi z planetą i zaangażowania w jej dobrostan.

Cóż, może miękkie narkotyki są lepsze od alkoholu, a psychodeliki mają większy potencjał ku dobremu, niż ku wyrządzaniu szkód. Co jednak z narkotykami, takimi jak heroina, metamfetamina i kokaina? Zgodnie z represyjnymi zasadami DEA i treścią wojennych okrzyków "wojny z narkotykami", większość z nas nadal uważa te środki za jednoznacznie złe.

Faktycznie, heroina i metamfetamina prowadzą do uzależnienia - oraz złych zachowań, począwszy od kłamstw i drobnych kradzieży, aż do całkowitego wejścia na drogę zbrodni. Po latach pracy jako ekspert w dziedzinie uzależnień oraz osoba niegdyś samemu uzależniona widzę, jak niebezpieczne są te narkotyki. Wiem, że cykl pragnienia, kupowania i zejścia prowadzi nie tylko do kompulsywnego poszukiwania narkotyków (i związanych z nimi zmian w mózgu), ale także do zwężającej się spirali społecznej izolacji, wstydu i wyrzutów sumienia. Co może być coś dobrego w narkotykach, które są często zbyt atrakcyjne, abyśmy mogli im się oprzeć?

Dla Allison dobro było jednak niezaprzeczalne. Zdołała przezwyciężyć depresję, która najprawdopodobniej pojawiła się z powodu wykorzystywania seksualnego, traumy, która zrodziła PTSD i wydrenowała jej życie radości, uniemożliwiając funkcjonowanie i zachowywanie choćby pozorów normalności. Allison reprezentuje regułę, a nie wyjątek. PTSD często powoduje lęki i depresję, a nadużywanie substancji wśród osób z PTSD sięga 60-80%. Największe badanie epidemiologiczne, jakie kiedykolwiek przeprowadzono, wykazało silną korelację pomiędzy stopniem traumatyzacji w dzieciństwie, a iniekcyjnym używaniem narkotyków.

Kiedy Allison zmęczyła się heroiną, była w stanie z niej zrezygnować, tak jak większość uzależnionych. Znalazła psychiatrę i nauczyła się żyć bez niej, choć mówi, że nadal polega na lekach przeciwdepresyjnych. Rzecz bowiem w tym, że dla niej heroina była lekiem przeciwdepresyjnym - bardzo skutecznym.

Nie powinno dziwić, że potężny opioid może pomóc ludziom pokonywać ból psychiczny. Opioidy są neurochemikaliami, które pomagają ssakom działać w sytuacjach krytycznych pomimo bólu, stresu i paniki. Gryzonie chętniej się bawią i stają się bardziej towarzyskie po podaniu opioidów. Są one obecne nawet w mleku matki: to naturalny sposób na zapewnienie emocjonalnej więzi między niemowlęciem a matką. Dla niektórych osób mogą być czasem aż nazbyt atrakcyjne; uzależnienie od nich jest zatem oczywiście poważnym problemem. Nie sprawia to jednak, że opioidy są samoistnie złe.

Trudno znaleźć uzasadnienie, dla polecanie dzisiejszej młodzieży metamfetaminy, wiedząc, w jakim stopniu może ona (czy kokaina) zniszczyć życie. Już liście koki były jednak od wieków używane do przezwyciężania zmęczenia w Ameryce Łacińskiej, na długo przed tym, jak zanim Europejczycy dowiedzieli się, jak przekształcić je w kokainę. Wydaje się, że podobnie jak opioidy, stymulanty mogą być w konkretnych kontekstach wartościowe.

W skrócie - nie jest możliwe określenie "dobroci" czy "zgubności" narkotyku w zależności od jego rodzaju. Jest to raczej kwestia równowagi między potencjałem szkodliwości a dobroczynności, zależna od osoby i okoliczności.

Ludzki układ nerwowy jest niezwykle skomplikowanym systemem chemicznych zależności, a my ciągle eksperymentujemy z nim przez nasze działania, upodobania, rzeczy, które jemy i pijemy, a także substancje, które przyjmujemy właśnie w tym konkretnym celu. Majstrowanie przy układzie nerwowym jest bezpośrednim wyrazem naszej pomysłowości i głęboko zakorzenionego dążenia do samodoskonalenia. Nie jesteśmy w stanie nawet pomyśleć o poddaniu się na tym polu.

Niepowodzenie "wojny z narkotykami" powinno pomóc nam zrozumieć, że ludzie nigdy z własnej woli nie przestaną przyjmować narkotyków i odkrywać związanych z nimi korzyści i ograniczeń. Śmieszne są próby radzenia sobie z tą ludzką skłonnością, przez przypisywanie większości lub wszystkim narkotykom etykietki "złych". Absurdalne jest też traktowanie kar jako środka eliminowania narkotyków, których nie lubimy. Zamiast tego poszerzajmy naszą wiedzę na temat narkotyków poprzez badania i analizę subiektywnych relacji, chrońmy się przed niebezpieczeństwami przedawkowania i uzależnienia i poprawiajmy jakość życie dzieci wychowanych w strasznych okolicznościach.

Tylko wtedy problem "złych narkotyków" przestanie być problemem.

Oceń treść:

Average: 8.7 (23 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Gałka muszkatołowa


Nazwa substancji: Gałka muszkatołowa


Poziom doswiadczenia: sporo THC, pare razy amfa i 2 razy gałka muszkatołowa


Dawka, metoda zażycia: 3 paczki gałki mielonej (Kamis) & 3 całe "orzechy" gałkowe, także Kamis. Do tego troche ziółka i piwka. (dawka skonsumowana została przez 2 osoby)


Nastawienie do gałki: Nieprzekonywujące


Czas: jakoś Kwiecień 2005r


  • Szałwia Wieszcza

Autor: electrofreak

Set & settings: własny pokój, sam w domu, paliłem przez okno

Dokładne dawkowanie: SD ekstrakt x10, ile nie wiem dokładnie - więcej w TR

Wiek: 21

Doświadczenie: salvia po raz pierwszy, tzn. paliłem susz brak efektów, wcześniej MJ, pixy, benzydamina, GBL, LSD, najróżniejsze stymulanty, różne mixy, sporo w szpitalu na różnych opiatach, coś tam jeszcze było, generalnie różnorodne, ale bez szału

  • Bad trip
  • Marihuana

Poranek po imprezie, kac

Uprzedzam, to wszystko będzie brzmiało niedorzecznie, nierealnie, jak ćpuńskie gadanie, jak science fiction, ale przysięgam, że opowiadam z największymi szczegółami i nie zmyśliłem tego. 
Byłem strasznie zmęczony z samego rana, zakwasy po burzliwej nocy, kac i do tego spaliłem sobie nieco zioła, żeby nie żyć samym kacem. Normalny poranek po imprezie. W pewnym momencie poczułem, że coś się dzieje nie tak. Zacząłem czuć niepokój i autentyczny lęk bez żadnego powodu. 

  • Dekstrometorfan

Doświadczenie z DXM - 29 tabletek (435 mg), 55 tabletek (825 mg), 25 tabletek (375 mg), 70 tabletek (1050 mg)

Po nieudanej próbie z 55 tabletkami postanowiłem zarzucić o 10 więcej, by tym razem przebić się na 3. plateau. Towarzyszył mi za obydwoma razami mój kolega - nazwijmy go Leszek. Miał już doświadczenie w opiekowaniu się, bo wspierał wcześniej innego kolegę - nazwijmy go Patryk.

DXM - 1050 mg

randomness