- Chcemy korzystać z informacji przekazywanych przez uczniów - mówią policjanci.
To kolejny efekt przyjętego kilka dni temu przez katowicką Radę Miejską programu poprawy bezpieczeństwa mieszkańców miasta. Zgodnie z nim policjanci z pomocą specjalnie szkolonych psów będą szukać w szkołach narkotyków, które mogą mieć uczniowie. Przeciwko temu rozwiązaniu zaprotestował Jerzy Grad, śląski kurator oświaty.
- Zwróciłem się w tej sprawie do Ministerstwa Edukacji i Sportu. Ministerstwo nie zajęło jeszcze stanowiska, ale wiem, że zażądało wyjaśnień w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Osobiście nadal uważam, że nie jest to najlepsza metoda walki z narkomanią - powiedział nam w czwartek Grad.
Tymczasem w ramach walki z narkomanią policja zapowiada jeszcze inne działania. Program zakłada "pogłębienie policyjnego rozpoznania operacyjnego wśród młodzieży szkolnej". Zapytaliśmy komisarza Grzegorza Olejniczaka, rzecznika prasowego śląskiej policji, czy oznacza to, że funkcjonariusze będą mieli wśród uczniów swoich informatorów.
- Na pewno nie będą to takie metody pracy jak z przestępcami, ale chcemy wiedzieć, co dzieje się wśród młodzieży - mówi Olejniczak. Przyznaje, że policjanci będą rozmawiać z uczniami. Tłumaczy, że jest to konieczne, bo trudno wyobrazić sobie, żeby policjanci siedzieli w szkolnych klasach.
- Będziemy korzystać z informacji przekazywanych przez uczniów i to nie tylko przez tych , którzy mają kontakt ze środowiskiem przestępczym - dodaje Olejniczak.
Dziwi to pracowników Śląskiego Kuratorium Oświaty.
- W każdym przypadku obecność policji w szkołach wygląda dziwnie. W dodatku posiłkowanie się donosami jest na granicy norm postępowania. Myślę, że w szkołach wystarczy dobra profilaktyka antynarkotykowa - mówi Andrzej Axenti, kierownik oddziału profilaktyki i wychowania w śląskim kuratorium.
Olejniczak odpowiada, że właśnie o to chodzi policji. - Nie chcemy, aby kolejne grupy młodzieży popadały w konflikt z prawem - mówi policjant.
Bogumił Sobula, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego w katowickim magistracie, jest podobnego zdania. Twierdzi, że warto podjąć każde działanie, które zapobiegnie lub ograniczy narkomanię w szkołach.
Przemysław Jedlecki
Gazeta.pl, 03.04.2003
Komentuje Grażyna Adamska, psycholog zajmujący się młodzieżą
Takie działania policji mogą doprowadzić w jakimś stopniu do zmniejszenia się narkomanii, ale nie jest pożądane wpajanie młodzieży postaw, które zakładają donoszenie. A z takim zjawiskiem możemy tu mieć do czynienia. Przecież w szkołach pracują pedagodzy, do których obowiązków należy sprawdzenie, czy w szkole jest problem z narkotykami. Z etycznego punktu widzenia nie jest to w porządku. Donosicielstwo nie jest dobrą cechą.
not. pj
Komentuje jeden z sędziów katowickiego Sądu Okręgowego
Jest oczywiste, że działania operacyjne opierają się zwykle na donosicielstwie. Wszystko to jest tajne i na granicy procedur policyjnych. Działania operacyjne pozwalają na wykrycie sprawców przestępstw i dlatego mają szlachetny cel.
Ale metoda jest wredna.
Z drugiej strony policja bez współpracy ze społeczeństwem niewiele może sama zrobić, a i zwykli ludzie nie będą mogli się obronić przed przestępcami. Jeżeli już policja musi prowadzić w szkołach jakieś działania, to niech raczej zajmie się rozmowami z nauczycielami i rodzicami. Działania operacyjne wobec dzieci są z definicji brudne.
not. pj
Komentuje prof. Marek Szczepański, socjolog
Każda policja na świecie opiera się na pracy operacyjnej i sieci agentów. Nie uważam jednak za najlepsze poszukiwanie współpracowników wśród uczniów. Jasne jest, że w szkołach są narkotyki i zdecydowanie bardziej kładłbym nacisk na działania profilaktyczne. Policja powinna raczej uczyć nauczycieli, jak rozpoznać narkotyki i jak się zachowuje ktoś, kto je bierze. To lepsze niż praca operacyjna wśród uczniów. Bardzo bym nie chciał, żeby uczniowie byli ich współpracownikami. To nie jest dobry pomysł.
not. pj
Komentarze