7:30- Łykam tabletkę Thermo Speed. Codziennie od tygodnia brałem 1-2 sztuki. Zjadam małą kanapkę.
8:20- Skonsumowałem jako prawdziwe śniadanie 70 gram gotowanej kaszy gryczanej. Nie chciało mi się kombinować.
Specjaliści biją na alarm - coraz młodsi płocczanie sięgają po narkotyki. Pomocy w Monarze szukają już uczniowie pierwszych klas gimnazjum. W mieście nie ma osiedla, którego nie obstawiałby diler
Jeszcze kilka lat temu do eksperymentów z narkotykami przyznawało się zaledwie 5 proc. uczniów płockich szkół średnich. Ostatnie takie badania przeprowadzono w 2001 r., wtedy już 20 proc. młodych ludzi zadeklarowało, że bierze. Gdyby zrobić je dzisiaj, byłyby pewnie szokujące.
marihuana- Ostatnie dwa lata to już zupełna tragedia - twierdzi Janusz Krajewski z punktu konsultacyjnego Monaru. - Zapytałem niedawno młodego chłopaka, ile osób spośród jego znajomych ze szkoły czy osiedla nie bierze. Powiedział, że dwie osoby. Tylko dwie! Albo dziewczyna z gimnazjum, która opowiadała, że w jej klasie narkotyków próbowały już wszystkie koleżanki. To zatrważające, ale coraz częściej przychodzą do nas dzieci z II, III klasy gimnazjum.
W ubiegłym roku do punktu konsultacyjnego przy pl. Dąbrowskiego zgłosiło się ponad sto osób zażywających narkotyki. Przez pierwsze trzy miesiące tego roku pomocy szukało tu już 45 młodych ludzi.
Dla policjantów z sekcji kryminalnej płockiej komendy wyznacznikiem, ile jest w Płocku narkotyków, jest ich cena. Jeszcze kilka lat temu najbardziej popularna u nas marihuana była droga (w Płocku bierze się też amfetaminę, ecstasy, niedawno funkcjonariusze CBŚ znaleźli w mieszkaniu na Podolszycach sporą ilość kokainy, pojawiła się też heroina do palenia zwana brown sugar). Kosztowała ponad 40 zł. Teraz trzeba za nią zapłacić tyle, ile w każdym innym polskim mieście: 30-35 zł. heroinaPolicjanci nie mają złudzeń - na każdym płockim osiedlu działa co najmniej jeden diler. Dostawców większych ilości narkotyków do Płocka jest co najmniej kilku. Uliczną dilerką zajmuje się już kilkudziesięciu. Nie wyróżniają się niczym, są dobrze ubrani i mają porządne samochody. Bywa i tak, że narkotykami handluje chłopak w koszulce z napisem "No drugs". Każdy diler ma chmarę znajomych - jeśli go nawet nie znasz, w dotarciu do narkotyków pomogą ci jego kolesie.
- Nie można tak po prostu iść na Grodzką i zapytać o narkotyki pierwszego lepszego gościa - tłumaczą policjanci. - Ktoś musi cię wprowadzić, polecić.
Ale z tym nie ma problemu. Podopieczni płockiego Monaru nie narzekają na brak dostępu do środków odurzających.
- Wystarczy wyjść wieczorem przed blok i poszukać, gdzie "żarzą się lufy" - mówi Krajewski. - Prawdziwy kłopot mają dopiero ci, którzy chcą wyjść z nałogu. Trudno jest znaleźć sobie "czystych" kolegów.
Policja apeluje do rodziców: właśnie teraz, latem, powinniście uważać najbardziej.
- Dzieciaki mają czas. Nudzą się i szukają nowych doznań - mówi szef płockiego Monaru. - U tych, którzy wyjadą z domu, obserwujemy syndrom "zerwania z łańcucha".
Wakacje to nowe znajomości, wyjazdy (narkotykową mekką młodych płocczan jest np. Łeba), dyskoteki na świeżym powietrzu, koncerty, przesiadywanie na ławkach przed blokiem. - Właściwie nie ma miejsc stuprocentowo czystych - przyznają policjanci. - Narkotyki mogą być wszędzie tam, gdzie są młodzi ludzie.
haszyszJaka jest więc rada dla rodziców? Zabronić dziecku obozu i koncertu? Trzymać pod kluczem?
- Nie chodzi o to, żeby dziecko ograniczać. Trzeba mieć tylko oczy szeroko otwarte - podkreśla Krajewski. - Znać znajomych, z którymi wyjeżdża pod namiot. Wiedzieć, że na imprezie w pobliżu będzie ktoś dorosły. Poznać chłopaka swojej córki - bo jeśli bierze, dziewczyna też może spróbować. Obserwować stan psychiczny dziecka. Rozmawiać z nim, wspierać, by nie musiało szukać ukojenia w narkotykach. Narkomania to przecież choroba samotności.
Policjanci mówią, że to nie sztuka trzymać dziecko w domu. - Sztuka przekonać go, żeby ignorowało narkotyki - podkreślają.
Nikt nie zna dokładnej odpowiedzi na pytanie, ile osób teraz bierze w Płocku narkotyki. Ostatni raport o zagrożeniu narkomanią przygotowany przez płocki ratusz dotyczy 2001 r. Wynika z niego, że ok. 3 tys. osób próbowało, a prawie 500 jest uzależnionych. To ludzie w wieku 17-30 lat. W ciągu kilku lat aż o blisko 25 proc. wzrosła liczba studiujących mężczyzn, którzy mieli kontakt ze środkami odurzającymi. Biorą już uczniowie podstawówek - na 899 szóstoklasistów z 16 podstawówek 0,78 proc. przyznało się do tego.
Raport przygotowywany był na podstawie anonimowych ankiet.
Wolna chata, jak zwykle optymistyczne nastawienie. Znałem już mniej więcej gałkę i wiedziałem, czego oczekiwać, a więc się nie bałem.
7:30- Łykam tabletkę Thermo Speed. Codziennie od tygodnia brałem 1-2 sztuki. Zjadam małą kanapkę.
8:20- Skonsumowałem jako prawdziwe śniadanie 70 gram gotowanej kaszy gryczanej. Nie chciało mi się kombinować.
Wieczór 30 listopada 2oo2 roku. Akurat zaczął intensywnie prószyć śnieżek, tworząc miły klimacik. Wracam autkiem od qumpla z połówką zielonego w kieszeni (w andrzejki wypada troszkę zaszaleć :-), jako że było bardzo ślisko, to jeszcze pokręciłem sobie troszkę na ręcznym na placyku... Następnie udałem się autobusem (cały zaczął walić moją ganją :-) do centrum Gdyni, gdzie byłem umówiony z kumplem na browarka i spalenie ziółka. O 18:40 bylem na miejscu.
zmęczenie trzeźwym życiem, chęć ciekawego spędzenia czasu ze znajomymi w klubie, w mieście i na domówce
WSTĘP
To jest trip raport który napisałem rok temu. Przeredagowałem go trochę i dodałem przemyślenia które przyszły mi na myśl gdy moje doświadczenie z używkami się zwiększyło...
Obecnie, w związku z delegalizacją naprawdę zajebistych i mało szkodliwych empatogenów (benzofurany), jesteśmy zmuszeni albo sięgać po trujące i krótko działające ketony i ich pochodne pochodnych, albo wrócić do korzeni... tzn do apteki ;) i fanom empatogenów ten trip raport dedykuję.
noc, las, ognisko, 03.2008r nastawieni na UPY rozpoczynamy kampanie RPG
Panuje już ciemność w zimowy wieczór (temp. spadała już niżej 10C), docieram szynobusem do moich towarzyszy, obaj czekają na opustoszałej stacji PKP tuż przy porcie. Gościnnie mnie witają, mówiąc "przybywasz na gotowe" i kierujemy się do lasu mijając biedronkę (ostatnie zabudowania miasta) z zakupionymi już itemami.
Komentarze