Podtytułek Pierwszy:

To nie jest wcale żart. Mężczyzna zabrał się za remontowanie starego instrumentu i historia skończyła się 9-godzinnym hajem.
To nie jest wcale żart. Mężczyzna zabrał się za remontowanie starego instrumentu i historia skończyła się 9-godzinnym hajem.
Trudno w to uwierzyć, ale ta historia rzeczywiście miała miejsce. Jak podaje San Francisco KPIX 5, Eliot Curtis, który pracuje w KPIX Tlelevision postanowił odrestaurować 50-letni syntezator Buchla Model 100. Instrument był schowany w ciemnym i zimnym pomieszczeniu w California State University od lat 60. Sposób oraz miejsce przechowywania syntezatora jest bardzo istotne w tej historii, bo okazuje się, że w instrumencie schowano kiedyś... LSD.
Eliot Curtis zabrał syntezator do domu i zaczął go naprawiać. Po otworzeniu czerwonego modułu mężczyzna zauważył krystaliczny osad i oczywiście zaczął usuwać go z instrumentu - nałożył na to środek do czyszczenia i starał się usunąć brud dłońmi. 45 minut później jednak poczuł się dziwnie i wtedy rozpoczął się jego 9-godzinny haj.
Jak LSD trafiło do instrumentu? Nikt tego nie wie. Historia z narkotykami w syntezatorze dobrze się skończyła - Curtis skończył remontowanie instrumentu i tym razem zdecydował się założyć rękawiczki...
Skoro nie miałem bada, odpowiednie.
Podtytułek Pierwszy:
Nastawienie bardzo pozytywne, z lekką nutą adrenaliny i niepewności w obliczu nieznanej jeszcze substancji. Oczekiwania inne niż samo doświadczenie - myślałem, że nad LSD da się zapanować. Set - lekkie znużenie monotonią życia i chęć zmiany na lepsze, setting - dwie bliskie i znane mi osoby, znane mieszkanie, kwasowa playlista i doświadczona tripsitterka.
Postanowiłem zażyć LSD. Od czasu zetknięcia z muzyką Cream, Jimiego Hendrixa, czy Pink Floyd interesowała mnie ta substancja i chciałem przekonać się, jakie jest jej działanie w praktyce. Udało mi się zdobyć 2 kartoniki, jak się potem okazało były one wyprodukowane przez jedno z najlepszych deep-web'owych laboratoriów. 195 ug / kartonik. Szczęśliwy traf, przy rzekomym zanieczyszczeniu rynku na poziomie 85 %. Z jednej strony trójkąt Sierpińskiego otoczony okręgami, z drugiej kolorowe wzory.
Mieszkanie znajomej kumpla, później trip do lasu nad staw i powrót do tego samego mieszkania, na końcu moje własne mieszkanie. Nastawienie jak najbardziej pozytywne, dobra ekipa, otwartość na ludzi, chęć przeżycia nowych doznań.
... czyli o tym jak poznałem gładki wszechświat muzyki latając na świetlnych wielorybach :D
Na początku trzeba dodać, iż tak na prawdę to przeżycie było moim pierwszym doświadczeniem z grzybkami. Za pierwszym razem mój mózg chyba nie był na to przygotowany, a dawka wynosiła około 20 suszonych łysiczek, przez co efektów nie było praktycznie wcale. Od tego czasu miałem styczność z paroma psychodelikami, które zadziałały, jednak żaden z nich nie dał tego co opisywany teraz trip...
Ale przejdźmy do rzeczy :)
Moja przygoda z XTC jest bardzo dluga i barwna, jednakze pragne podzielic sie z wami wrazeniami z mojego pierwszego
doswiadczenia z fantastycznym zwiazkiem zwanym MDMA.
A bylo to tak....