Nadmiar słońca temu sprzyja

Policyjne statystyki wykazują, że latem rośnie liczba przestępstw związanych z narkotykami. Z czego to wynika? - pytamy Jolantę Bańkę, kierowniczkę szczecińskiego Monaru

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta.pl
Gabriela Wrotniewska

Odsłony

2439
Gabriela Wrotniewska: Czy latem łatwiej uzależnić się od narkotyków?
Jolanta Bańka: Daleka jestem od wyolbrzymiania wakacyjnego problemu narkotyków. Problem nie powstaje w czasie wakacji. Jeśli jest, jest zawsze. Rodziców trzeba ostrzegać, kiedy dziecko się rodzi, a nie kiedy zaczyna brać.
Ale to chyba prawda, że wakacje sprzyjają inicjacji narkotykowej.
- Zawsze tak było. Młody człowiek jest bez rodziny, bez opieki. Nadmiar słońca sprzyja szaleństwom. Ale większość młodzieży traktuje kontakt z narkotykiem jako jednorazowy eksperyment. Samo spróbowanie jeszcze nie jest problemem. Dzieci mają prawo popełniać błędy.
A kiedy je już popełnią?
- Wówczas jeszcze mogą je naprawić. Rodzice, którzy trzymają dzieci pod kloszem, wcale ich nie chronią. Każdy klosz w końcu pęknie. Dziecko, które nauczyło się ponosić odpowiedzialność za swoje zachowanie, jest asertywne wobec otoczenia. Wychowani pod kloszem częściej popadają w nałogi.
Czy trzymanie dziecka w domu na siłę uchroni je od narkotyków?
- Nie. Ale jeśli dziecko sprawia kłopoty, lepiej nie dopuścić do jego samodzielnych wyjazdów. Młodzi ludzie często sięgają po używki, by zwrócić na siebie uwagę. Czują się niepotrzebni. Brak kontaktu w rodzinie to główna przyczyna uciekania w narkotyki. Nastolatek myśli: "Teraz to zwrócą na mnie uwagę". Jedna z moich podpiecznych notorycznie zostawiała na biurku otwarty pamiętnik, w którym przyznawała się do ćpania. W końcu ktoś przeczytał. Wyszła z nałogu, bo zostały odnowione więzi rodzinne. Każdy z domowników spisał kontrakt, w którym zobowiązał się zrezygnować z pewnych zachowań. Tej rodzinie udało się.
Ze statystyk wynika, że po narkotyki Polacy sięgają coraz wcześniej i częściej.
- To prawda. Najczęściej trafiają do nas 16-latkowie. Nazywamy to syndromem gimnazjalisty. Nowe otoczenie, szkoła... słowem - powiew dorosłości. Ale jest też spora grupa 12-13 latków. Dziś 12-latek uzależniony od amfetaminy nikogo nie dziwi. Kleje i rozpuszczalniki przeszły do lamusa, bo dostęp do narkotyków jest ogromny i łatwy. Są też tanie. Nie oszukujmy się - przeciętny nastolatek może łatwo odłożyć na trawę. Z doświadczenia wiem, że np. składa się na nią kilka osób.
Co powinni robić rodzice, by temu zapobiegać?
- Nie tylko rodzice, ale cała rodzina. Nazywamy to systemową pracą z rodziną. Samo wykrycie, że dziecko bierze narkotyki, nie jest trudne. W aptekach można kupić specjalne testy wykrywające środki odurzające w moczu. Oczywiście są sposoby, by sfałszować wynik, ale są też sposoby, by sprawdzić, czy jest on sfałszowany. Przypomina to gonitwę: uzależniony robi krok, my za nim dwa. Objawy zewnętrzne to powiększone źrenice, ogólne podenerwowanie, napady niekontrolowanej agresji, zmiany nastroju. Kiedy z domu zaczynają ginąć pieniądze lub rzeczy, oznacza to, że albo dziecko ma potworne długi, albo jest uzależnione i potrzebuje narkotyku, by funkcjonować.
Wykrycie, że dziecko bierze, to już sukces. Ale to tylko pierwszy krok w walce z nałogiem. Co dalej?
- Nie chciałabym uogólniać, bo do każdego podopiecznego podchodzimy indywidualnie. Inaczej leczy się osobę, która deklaruje chęć uwolnienia się z nałogu, inaczej kogoś, kto chce w nim trwać. Uczciwie przyznaję, że więcej uzależnionych należy do drugiej grupy. Nie chcą przestać brać, bo jest fajnie, jak za pomocą czarodziejskiej różdżki.
Duże dzieci nie wierzą przecież w czary.
- Wierzą, dopóki traktują dom jak spokojną przystań, z pełną lodówką i czarodziejskim stolikiem, który "sam się nakrywa" rękami mamy. Staramy się przekonać rodziców, że jeśli nie mogą pomóc, powinni przeszkadzać. Trzymanie w domu kogoś, kto zażywa narkotyki, pomaga w braniu. Dziecko nie czuje, że powinno coś zmienić. W takich wypadkach zawsze doradzam postawienie sprawy na ostrzu noża. Czasami trzeba jasno powiedzieć: "W tym domu nie będzie narkomanów. Wybieraj". Proszę mi wierzyć, terapia szokowa pomaga.


Rozmawiała Gabriela Wrotniewska

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

xil (niezweryfikowany)

taa terapia szokowa dziala ale nie wiem na kogo... chyba na palaczy trawy bo nazadnego browniarza czy speedziarza to nie przejdzie... i tak wybierze drag...
AleX (niezweryfikowany)

Objawy zewnętrzne to powiększone źrenice, ogólne podenerwowanie, napady niekontrolowanej agresji, zmiany nastroju. <br> <br>zwlaszcza jak sie np jakies opiaty dziabnie.. idioci.. <br> <br> <br> Czasami trzeba jasno powiedzieć: &amp;#8220;W tym domu nie będzie narkomanów. Wybieraj&amp;#8221;. Proszę mi wierzyć, terapia szokowa pomaga. <br> <br>a czasami znajdujemy gowniarza uduszonego wlasnymi rzygowinami w parku
gsgfdfd (niezweryfikowany)

wypowiedzi pani Bańki można by streścić: &quot;sterroryzuj dziecko zeby robilo to co chcesz ...nawet ci obciagalo &quot;. brawo!!! rodzice musieli pani bardzo niekochac. <br> <br>zadni porzadni rodzice nie wyrzuca dziecka z domu ani nie beda go tym straszyc bo skutki tego moga byc tylko tragiczne. <br> <br>a pani banka niech sie puknie w banke.
ijpo;h (niezweryfikowany)

http://www1.gazeta.pl/szczecin/1,34959,1557513.html
ALinkA (niezweryfikowany)

mam nadzieje, ze wkrotce umrze bolesne, najlepiej na raka - niech sie pomeczy tak z 6 miesiecy, bo dluzej jej paskudnego smierdzacego umyslu swiat nie zniesie
aldjfoe (niezweryfikowany)

Czlek uzalezniony musi miec jakas sensowna alternatywe do dragów, cos co zastapi ten odlot , czasem jest tak ze nie ma wielkiej róznicy czy ćpiasz czy nie, ta bezczynnosc ta beznadzieja , ale zawsze moze byc gorzej zawsze moze byc lepiej...cos tam na mysli miałem ale zamotalem
Zajawki z NeuroGroove
  • Dimenhydrynat



























  • Dekstrometorfan
  • Tripraport

Bardzo zły stan psychiczny spowodowany wielomiesięcznym stresem w firmie.

Moja waga to 92 kg, wzrost: 176 cm.

Mieszanka: głównie DXM, Cloranxen (aby uspokoić lęki), po kilku dniach doszedł THC.

Czas: tu mam problem z określeniem czasu z powodu bardzo mocnego haju więc starałem się opisać czas ogólnie.

A więc po kolei...

  • Chinina
  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Dobre samopoczucie, melancholijny dzień w sposób urokliwy, bez większych oczekiwań. Miło spędzony dzień z narzeczoną.

14:00
Ruszyłem z narzeczoną na polowanie do aptek. Panie farmaceutki jak zwykle życzliwe i pełne pomocy. Acodinu nie było, poszliśmy w zamienniki.
14:15
Wszystko kupione. Względem aptek. Trzeba kupić należytą popitkę do tabletek. Bio-chemia, medycyna, farmacja zawsze były mi bliskie. Z tego względu zdecydowaliśmy się kupić tonic z chininą. Atrakcyjnym wydawało mi się połączenie chininy z DXM.
14:30

  • Alkohol
  • Alprazolam
  • Marihuana
  • Pierwszy raz
  • Tytoń

Jarałem z dwoma "koleżkami". Jeden z nich był obyty z tematem i objaśniał nam, co może nas spotkać oraz jak na to się przygotować. Jaraliśmy u drugiego "koleżki: na strychu gospodarczego budynku. Dość dobrze ich znałem albo tak mi się wydawało.

Cała akcja miała miejsce w te wakacje. Już od 1 klasy liceum chciałem zajarać, ale obawiałem się, że trafię na chujowy towar lub ludzi, którzy sprawią, że będę mieć jakieś bad tripy czy coś w tym stylu. Z ratunkiem przybył koleżka z gimbazy, który obiecał, że załatwi świetny temat i wszystko będzie pięknie. Jak obiecał, tak zrobił i już w lipcu mogłem spróbować tej magicznej roślinki.