Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

mieszanka dxm + thc

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
DXM - kilka (5?) opakowań w ciągu jednego dnia. Po kilku dniach detoksu paczka DXM + THC.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Bardzo zły stan psychiczny spowodowany wielomiesięcznym stresem w firmie.
Wiek:
46 lat
Doświadczenie:
Marihuana, Cloranxen

mieszanka dxm + thc

Moja waga to 92 kg, wzrost: 176 cm.

Mieszanka: głównie DXM, Cloranxen (aby uspokoić lęki), po kilku dniach doszedł THC.

Czas: tu mam problem z określeniem czasu z powodu bardzo mocnego haju więc starałem się opisać czas ogólnie.

A więc po kolei...

Z marihuaną mam do czynienia od ponad 1,5 roku. Zachwycony jej działaniem napisałem na ten temat książkę. Link: http://horoskopia.info/Moja_przygoda_z_Marihuana.pdf Zapraszam do jej przeczytania przez początkujących palaczy.

A więc raczyłem się codziennie sporą dawką zielska. Miałem na tyle komfortową sytuację, że pieniądze "same się zarabiały" poprzez działanie mojego serwisu internetowego. Dawka stopniowo się zwiększała aby dojść do około 5-6 g dziennie.

Ale po kolei...

DMX czyli jak to się zaczęło.

W grudniu zeszłego roku przestałem palić czyli miałem miesiąc przerwy od zioła. Czegoś brakowało więc wyszukałem w necie znany wszystkim Acodin (DXM) z opisem ilości tabletek do połknięcia. Jego działanie przetestowałem w najbardziej idiotyczny sposób czyli lądując w psychiatryku. Mała dygresja - dopiero 2 dni temu  znalazłem na forum przepastny opis DXM, który wyjaśnił mi co się stało.

Wsiadłem w taksówkę i objechałem najbliższe apteki mając już w żołądku około 1 opakowania Aco. Z Acodinem wiadomo - można kupić tylko jedno opakowanie. I tutaj popełniłem podstawowy błąd polegający na tym, że przyzwyczajony do marihuany spodziewałem się dość szybkiego działania Acodinu. Ponieważ ono nie następowało w takim tempie jakbym sobie tego życzył, łykałem co jakiś (krótki) czas po 5-7 tabletek. Zjadłem tego sporo - kilka opakowań (być może 3-4, nie pamiętam). Kojarzę, że mój poziom krytycyzmu wraz z pochłanianiem Acodinu spadał. Zacząłem mieć problemy z poruszaniem się. Aby wsadzić nogę do taksówki musiałem pokonać spory "ciężar". Nie pamiętam jak mnie taksówka odwiozła do domu bo już byłem nieźle napruty. Mimo to nie zdawałem sobie z tego sprawy i wydawało mi się, że ten cały DXM nie działa. Zaczął działać jak powinien czyli po około 2,5 h. Chciałem to przetrzymać ale nie dałem rady. Jazda była bardzo nieprzyjemna. Przyśpieszony puls, bardzo silny lęk, ogólnie złe samopoczucie. Z powodu lęku, którego nie sposób było opanować (Cloranxen kilka tabletek po 10 mg) moja kobieta, poproszona przeze mnie o to zadzwoniła po pogotowie. To, co się działo później to tylko strzępki myśli. Praktycznie całkowita amnezja. Pamiętam jedynie, że lekarz skrytykował to, co zrobiłem i zawieźli mnie do szpitala.

DXM - wysokie loty
Ocknąłem się przypięty pasami skórzanymi do łóżka (podłączoną kroplówkę zobaczyłem kilka godzin później). To, co zobaczyłem, było najpiękniejszym widokiem, jaki można sobie wymyślić. Nierealny świat pełen niesamowicie głębokich kolorów. Przede mną było coś na kształt tablicy (później skojarzyłem, że to była rama łóżka). Na tej tablicy były ułożone kwadraty z jakimiś napisami w języku polskim ale nie mogłem zrozumieć co jest na nich napisane. Za to mogłem wpływać myślą na zachowanie tych tablic. Mogłem je przesuwać jak w układance. Po odwróceniu uwagi na coś innego, układ na tablicy wracał do stany wyjściowego.

Z jednej wywnioskowałem, że umarłem z powodu przedawkowania Acodinu. Ponieważ wyśmienicie się czułem, stwierdziłem, że w sumie dobrze się stało bo jestem przytomny i znajduję się w czymś w rodzaju miejsca przejściowego z jakimiś drzwiami do pokoi. Jestem niewierzący, wtedy pomyślałem, że to rodzaj stacji buforowej, czyśca czy czegoś takiego. Później okazało się, ze to miejsce to po prostu korytarz w szpitalu a drzwi - wiadomo, do poszczególnych sal

Gdy przyzwyczaiłem się do nowej sytuacji (cały czas na mega-haju), zauważyłem, że mogę modelować w przestrzeni abstrakcyjne kształty z czegoś, co przypominało czarny piasek. To coś robiło dokładnie to, co sobie wymyśliłem. Tak się pobawiłem dłuższą chwilę. Zauważyłem, że od czasu do czasu przez korytarz przechodzi jakaś osoba dając mi coś do połknięcia i popicia. Pomyślałem, że jestem w bardzo właściwym miejscu. Było kolorowo, spokojnie, błogo. Ludzie mnie mijający odpowiadali na moje wszystkie pytania i byli na każde zawołanie. Chciałem pić - dawali pić. Chciałem chwilę porozmawiać, poświęcali mi czas itd... Po prostu istna sielanka.

Jedyne co mnie denerwowało to te pasy, którymi byłem spięty. Zacząłem analizować sytuację i doszedłem do wniosku, że pewnie jednak nie umarłem bo oddycham i czuję dość przykry, stęchły zapach powietrza. Logika mówiła - skoro oddychasz to znaczy, że żyjesz. OK, żyję to w sumie też dobrze choć wolałem, aby proces śmierci był za mną. Wytłumaczyłem sobie, że skoro żyję, to to, co widzę jest efektem wzięcia Acodinu i jestem na niezłej jeździe. Wytłumaczyłem sobie, że te skórzane pasy są wytworem mojej wyobraźni bo przecież jak mógłbym się sam takimi pasami spiąć? Ten tok myślenia doprowadził mnie do wniosku, że jestem w swoim pokoju, w mieszkaniu i spadłem z fotela na tyle niefortunnie, że się w coś zaplątałem. Głowa pomyślała - faza przejdzie to i te pasy puszczą. Wymyśliłem też, że to jest być może reakcja obronna organizmu, żebym sobie nie zrobił krzywdy, że te pasy w ogóle nie istnieją mimo, że miałem mocno ograniczone poruszanie się.

Później nastał czas drugiego etapu działania DXM. Odzyskawszy jako-taką świadomość zrozumiałem że jestem w trupiarni. Zimno, nieprzyjemnie, szaro. No horror po prostu. Ten stan trwał subiektywnie dość krótko. Zasnąłem.
Obudziłem się już całkiem przytomny, zapięty pasami do łóżka, z kroplówką. Z powodu skandalicznej jakości obsługi w szpitalu (czekałem 5 godzin na możliwość zadzwonienia do domu, lekarz nie chciał mnie przyjąć itd) wypisałem się na własne żądanie.

DXM - kac
Napiszę krótko:
- silne zawroty głowy przez kilka dni (3-4)
- dezorientacja (2 dni)
- uczucie "strzelania prądem" w mięśniach i w głowie (2 dni).

DXM - ciąg
Gdy doszedłem do siebie (około 7 dni), pierwszą rzeczą było podanie sobie Acodinu. Po co? Żeby zobaczyć jak to działa w małych dawkach. Zjadłem 1 opakowanie. I tak jadłem codziennie. Przy przekroczeniu tej dawki czułem się źle więc nie przekraczałem 30 tabletek dziennie. Było fajnie, spokój, cisza, lekkie zawroty głowy. Uznałem, ze to nawet lepsze od marihuany. I tak minęły 3 tygodnie.
W tym czasie pojawiły się problemy ze wzrokiem. Niewyraźne widzenie. Pogorszenie ogólne wzroku (ciemniejszy obraz niż zwykle).

DXM + THC czyli kolejna niezła jazda
Jakoś tak przez przypadek trafiła w moje ręce marihuana. Niewielka ilość. Dzień jak co dzień czyli ja, lekko oszołomiony, po wcześniejszym (kilka h) skonsumowaniu paczki Acodinu. Wpadłem na pomysł aby sobie zapalić zioło. Niewielką ilość bo odzwyczaiłem się przecież. Poza tym nie chciałem znowu wylądować w szpitalu.

To, co się stało po wzięciu kilku buchów, było kolejnym "dotknięciem Boga". Początkowo - spory strach pomieszany z dezorientacją co się stało. Opanowałem panikę skupiając się na tym, że znajduję się w wielkiej przestrzeni. Coś jak przestrzeń kosmiczna. Zauważyłem, że mogę sterować swoimi emocjami. Gdy pomyślałem o czymś przyjemnym, na duszy robiło się błogo. O złym - zaczynałem czuć się źle. To mi się spodobało. Faza trwała dość długo. Ponad 2 h. Oczywiście starałem się myśleć tylko o pozytywnych rzeczach. W ten sposób spędziłem cały dzień. Cicho, bez zwracania na siebie uwagi. To poskutkowało pozytywnie. W sumie były to 4 jazdy. Zmęczony, po nieprzespanych prawie 36 h (tak jakoś wyszło) wreszcie poszedłem spać. Spałem około 20h.

DXM - mega kac
Napiszę krótko:
- bardzo silne zawroty głowy przez 2 dni
- silna dezorientacja (2 dni)
- kłopoty z zebraniem myśli (2 dni)
- niechęć do wszystkiego, apatia, depresja (2 dni)
- wyczulenie na głośne dźwięki (2 dni)
- bardzo złe samopoczucie, silne poty (2 dni)
- uczucie "strzelania prądem" w mięśniach i w głowie (2,5 dnia).

Podsumowanie - bardzo subiektywne
Mimo dość fajnej fazy, DXM w połączeniu z THC w/g mnie daje ogólnie bardzo zły wynik ze względu na nasilone i bardzo nieprzyjemne skutki uboczne. Skórka nie warta wyprawki. Trzeba wybrać - albo DXM albo THC. Co więcej - ponieważ DXM trawi się w organizmie dość długo, należy przeczekać co najmniej 24h zanim się zapali trawę. W innym przypadku pojawiają się nieprzyjemne efekty kaca i to od razu po wypaleniu nawet bardzo małej ilości trawki. Za bardzo małą ilość rozumiem odcinek około 1 cm bibułki od papierosa wypełnioną mieszanką tytoniu i maryśki.

Wnioski
Wniosek jest prosty - dorwało się dziecko do chemii i spaliło chałupę. Najpierw dziecko popsuło zabawkę a dopiero później przeczytało instrukcję obsługi. Itd...

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
46 lat
Set and setting: 
Bardzo zły stan psychiczny spowodowany wielomiesięcznym stresem w firmie.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana, Cloranxen
Dawkowanie: 
DXM - kilka (5?) opakowań w ciągu jednego dnia. Po kilku dniach detoksu paczka DXM + THC.
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media