Przez dwanaście lat, od czasu obowiązywania ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, zgłoszono sześć projektów ustaw dotyczących obrotu pochodnymi marihuany. Wszystkie trafiały do kosza. Najbliższy wprowadzenia produktów do użytku jest Kukiz’15.
Kto dziś w Polsce stosuje legalnie medyczną marihuanę
Do obrotu dopuszczony jest obecnie jeden produkt leczniczy na bazie konopi indyjskich, Sativex, stosowany u chorych na stwardnienie rozsiane. W określonych przypadkach zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia można skorzystać z procedury importu docelowego. Procedura ta umożliwia sprowadzenie z zagranicy i stosowanie dowolnego leku, który nie jest dostępny w Polsce. Jeśli lekarz chce zastosować lek u pacjenta, musi uzyskać zgodę wojewódzkiego konsultanta ds. danej dziedziny medycznej oraz ministra zdrowia. Lek może zostać sprowadzony przez aptekę za pośrednictwem hurtowni farmaceutycznej, np. z Holandii. W praktyce, lekarze bardzo rzadko zgłaszają zapotrzebowanie na takie leczenie, a nawet jeśli to się wydarzy, przejście dokumentów przez wszystkie etapy trwa bardzo długo. Według danych przekazanych PAP przez Ministerstwo Zdrowia, w latach 2012-2015 wydano 13 pozwoleń na import.
Za posiadanie i obrót marihuaną nawet w celach medycznych można zostać ukaranym 3 latami więzienia. Kara jest wyższa – do 10 lat – jeśli w grę wchodzą znaczne ilości konopi. Nowelizacja ustawy z 2012 r. umożliwiła umorzenie postępowania, jeśli ilość marihuany była nieznaczna i na własny użytek.
Klub Kukiz’15 chciał legalnych upraw
Ustawa napisana przez posłów klubu Kukiz’ 15 we współpracy z ekspertami Koalicji Medycznej Marihuany zakładała, że u pacjentów, u których inne metody leczenia zawiodły, lekarz mógłby stosować legalnie niezarejestrowane przetwory z konopii indyjskich. Receptę na leczniczą marihuanę mógłby przepisać każdy lekarz specjalista pod warunkiem, że zgłosi się do rejestru czyli „narodowego centrum monitorowania niedopuszczonych do obrotu konopi”. Rejestr miałby prowadzić bazę zawierającą m.in. dane lekarzy, liczbę pacjentów czy informacje o stosowaniu. Posłowie chcieli, aby uprawa konopi na własne potrzeby była legalna. Zezwolenie na uprawę wydawane przez Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny mógłby uzyskać pacjent, opiekun prawny lub faktyczny pacjenta, fundacja lub organizacja społeczna, a także jednostka naukowa.
Nie będzie polskiej marihuany
Po poprawkach zgłoszonych podczas prac komisji przez posła PiS Grzegorza Raczaka pierwotny projekt został mocno zmieniony. Uprawa marihuany pozostanie nielegalna. Konopie mają być importowane z zagranicy do aptek, gdzie na podstawie recept wystawionych przez lekarzy będą sporządzane leki recepturowe. Nie będą one refundowane.
- W tym projekcie postawiliśmy na dialog ze wszystkimi stronami. Nie da się ukryć, że poszliśmy na kompromis, to nie jest projekt idealny. Udało się dzięki temu, że dialog się odbył i dobrą wolę wykazały wszystkie kluby w Sejmie. Ten projekt nie był zgłoszony po to, jak to się często w Sejmie zdarza, żeby go pokazać i nim okładać po głowie przeciwników politycznych, tylko żeby przeszedł. - mówił dla MamPrawoWiedzieć poseł Piotr Liroy-Marzec - Poprzednie projekty, jakie się pojawiały są w ogóle nieporównywalne. Mieliśmy postulaty nie medycznej marihuany, mieliśmy projekty, które nie były oparte na rzetelnej wiedzy i nie miały szansy przejść. To były ważne działania, tak jak projekt Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale niestety nie były przygotowane przez ekspertów. Zawierały wiele absurdalnych zapisów, których nie dałoby się przyjąć. Ktoś, kto pisał projekt nie wiedział, na czym polega terapia medyczną marihuaną. My, przygotowując ten projekt, oparliśmy się na wiedzy ekspertów i rozwiązaniach prawnych z innych krajów.
Dlaczego poprzednie projekty były złe?
Od momentu przyjęcia w 2005 r. ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii powstało sześć projektów ustaw. Pierwsze głosy na temat legalizacji marihuany podniósł SLD. W 2011 r. poseł Marek Balicki zgłosił poprawkę do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, zgodnie z którą ziele i żywica konopi miałyby zostać wykreślone z grupy środków objętych zaostrzoną kontrolą. Poprawkę odrzucono.
Następne były dwa projekty posłów Twojego Ruchu/Ruchu Palikota reprezentowanych przez posła Michała Kabacińskiego w latach 2012-2013. Pierwszy z nich również wykreślał konopie z listy substancji zakazanych oraz wprowadzał możliwość uprawy marihuany w celach leczniczych na użytek własny. Komisja ustawodawcza zaopiniowała projekt negatywnie przez “sprzeczność z ustawą o prokuraturze oraz zasadami techniki prawodawczej określonymi w rozporządzeniu premiera”. W drugim projekcie Twój Ruch zaproponował, aby grupa min. 5 pełnoletnich osób mogła zarejestrować tzw. klub konopny, w ramach którego uprawa marihuany na użytek własny byłaby legalna. W toku prac komisji ustawodawczej klub wycofał się z tego zapisu, ale projekt mimo to został uznany za niekonstytucyjny.
Dyskusje nad medycznym charakterem marihuany rozstrzygnął Trybunał Konstytucyjny. Przełomowe okazało się być postanowienie z 17 marca 2015 r., w którym Trybunał podkreślił, że aktualne badania potwierdzają lecznicze właściwości marihuany i ustawodawca powinien rozważyć dopuszczenie jej medycznego wykorzystywania, szczególnie w świetle należącej do obowiązków państwa ochrony życia obywateli.
W czerwcu tego samego roku swój projekt w Sejmie złożył poseł Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki. Projekt zawiera zapis o tym, że lekarz prowadzący pacjenta ze stwardnieniem rozsianym, padaczką, miażdżycą lub AIDS może wystawić zaświadczenie lub receptę na substancję zawierającą olej konopny. Minister zdrowia i minister rolnictwa mieli określić wykaz środków leczniczych zawierających olej konopny i katalog chorób, których występowanie uprawnia do stosowania oleju konopnego. Projekt został skierowany do komisji, ale został negatywnie zaopiniowany przez Biuro Analiz Sejmowych ze względu na uchybienia prawne: "pomija zupełnie wagę właściwego ukształtowania statusu prawnego medycznej marihuany jako produktu leczniczego.".
W tym samym roku w lipcu SLD złożył w Sejmie dwa projekty. Pierwszy projekt złożyła posłanka Wanda Nowicka dopuszczający do wykorzystania leczniczego żywicy i ziela włóknistego oraz wyciągów, nalewek farmaceutycznych zgodnie z udokumentowanym zaleceniem lekarza w ilości nieprzekraczającej niż zapotrzebowanie na 90 dni. Dopuszczano także uprawy w celu leczniczym na własne potrzeby. Projekt skierowano do komisji, ale w opinii Sądu Najwyższego przepisy za mało precyzyjnie określały jakie dokładnie substancje i do jakiego celu leczniczego legalizuje projektodawca.
Drugi zgłoszony przez posła Marka Niedbałę zakładał, że jeśli lekarz zdiagnozuje u pacjenta chorobę wymagającą leczenia substancjami zawierającymi olej konopny, pacjent zostanie zakwalifikowany do Programu RSO czyli ogólnopolskiego programu leczenia. Minister zdrowia wraz z ministrem do spraw rolnictwa, miał określić w drodze rozporządzenia, wykaz środków leczniczych, zawierających olej konopny, których zastosowanie wspomaga leczenie pacjenta lub uśmierza ból oraz określi procedurę dopuszczenia substancji zawierającej olej konopny do leczenia pacjentów. Według twórców projektu realizacja Programu RSO, refundacja leków a także nadzór i finansowanie świadczeń zdrowotnych obciążyłoby budżet państwa kwotą ok. 1 mln zł rocznie. Sąd Najwyższy opiniując projekt uznał, że ustawa zawiera błędy m.in. projektodawca traktuje niezasadnie olej konopny w sposób szczególny w stosunku do innych produktów leczniczych. Po skierowaniu do Komisji Zdrowia zaprzestano prac nad projektem.
22 sierpnia 2016 r. SLD złożył w Sejmie petycję w sprawie zmiany ustawy tak, aby dopuszczała stosowanie medycznej marihuany. Do petycji dołączono kierowany już wcześniej przez posła Niedbałę projekt nazwany “ustawą Kality”. Zadedykowano go byłemu rzecznikowi partii, Tomaszowi Kalicie, który sam, będąc chory na glejaka mózgu walczył o legalny dostęp do leczniczej marihuany.
Podczas prac komisji ds. petycji stanowisko ministra zdrowia było negatywne, wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda argumentował, że SLD przyjął “błędne założenie twierdząc, że jest to leczenie również przyczynowe”, gdyż “pochodne kannabinoidów, czyli substancje pochodzące z niewłóknistych konopi indyjskich, stosowane są wyłącznie do leczenia objawowego.”. Jako powód podał także “ograniczone dowody naukowe na bardzo nieliczne korzyści zdrowotne, które można uzyskać dzięki ich zastosowaniu”. Komisja zadecydowała o nie wzięciu pod uwagę petycji.
Czy jest szansa na uprawy narodowe?
Choć ustawa została przegłosowana prawie jednogłośne (przeciwko zagłosowało tylko dwóch posłów Zjednoczonej Prawicy - Zbigniew Ziobro i Beata Kempa), to nie koniec prac nad nią. Wciąż pozostaje kwestia narodowych upraw, na które nie zgodzono się w komisji. Podczas obrad Sejmu poseł Bartosz Arłukowicz (PO) zapowiedział, że Platforma Obywatelska zgłosi dwie poprawki, gdy ustawa trafi już do Senatu - W tych poprawkach mówimy dwie proste rzeczy: marihuanę leczniczą uprawia Instytut Włókien, lek produkuje i dystrybuuje Narodowy Instytut Leków.
O powrocie do tematu upraw mówił też poseł Liroy-Marzec - Narodowe uprawy to główny punkt sporu. W naszym przekonaniu tylko uprawy gwarantują pełne, właściwe zaopatrzenie w ten surowiec medyczny polskich pacjentów. Dodatkowo powodują, że Polska mogłaby wystąpić o certyfikaty potrzebne, żeby sprzedawać ten surowiec i na nim zarabiać. Byłoby to całkowicie bezpieczne, bo uprawy prowadziłby Państwowy Instytut Roślin Włókienniczych. Myślę, że po jakimś czasie działania tej ustawy będzie można sprawdzić, jak ona w praktyce działa i liczę na to, że wtedy będzie można wrócić do rozmowy o narodowych uprawach.
Pod znakiem zapytania pozostaje także kwestia dostępności marihuany, którą można będzie sprowadzać, bo jak tłumaczył MamPrawoWiedzieć.pl poseł Jarosław Sachajko (Kukiz’15), zapotrzebowanie na rynku jest duże, a firmy prowadzące uprawy nie produkują wystarczająco nawet na swoje potrzeby.