Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

chemiczne oświecenie

detale

raporty psychozwierz

chemiczne oświecenie

Kto: Osobnik męski gatunku homo-sapiens, 180cm w górę, 74kg wszerz, 20 na karku. Ładne parę lat ćpania za sobą i chęć spróbowania całej chemii i natury tegoż świata. ;)

Co: 30mg 2C-E + mix syntetyków w zielsku o smaku palonego kota zwany „Taifun”.

S&S: Spokojny dzień, dużo słońca i ciepło, topniejący wszędzie śnieg. Nastrój „nie mogę się doczekać aż to zjem! :D”. Lekka poranna zamułka po zbytnim upaleniu się ostatniej nocy.

Doświadczenie: MJ, Alkohol, DXM, Benzydamina, Kodeina, Dimenhydrynat, Grzyby, Dopalacze, i wszystko to, o czym zapomniałem, jak też różne mixy ww. substancji, oraz inne, zjadane i palone z wielką nadzieją(od Kocimiętki po Piołun).

Najgorszy w smaku jest wywar z Tataraku! :F

Witam, pewnego pięknego dnia postanowiłem zjeść zamówione wcześniej 2C-E. Byłem w domu, w znanym otoczeniu mojego pokoju. Zjadłem tabletki, zasiadłem do komputera i zacząłem pisać. Zanim się zorientowałem moje myśli potoczyły się na bardzo dziwne tory. Właściwie zrozumiałem, że jestem już nafazowany kiedy już naprawdę mocno tkwiłem w przedziwnych rozkminach nad sensem życia, istnienia, pisania książek i tworzenia muzyki.

Myślę, że dawka, którą przyjąłem to TROCHĘ za dużo. Przyzwyczaiłem się do brania dużych dawek wszystkiego, taki organizm :(. Poza tym miałem 2 tabletki po 15mg, nie miałem jak rozłożyć tego na więcej dawek, a szkoda było zmarnować. Trip w pewnym momencie zdecydowanie mnie przerósł, całe doznanie spowodowało też potężny paranoiczny zjazd. Najprawdopodobniej tak bardzo zabiło mnie dopalenie Taifuna do całej fazy(kto próbował łączyć to chociażby z dexem ten wie jak dobijającą moc ma ten specyfik), ale nie mogłem się powstrzymać przed przypaleniem czegokolwiek, kiedy z głośników popłynął Afroman - „Because i got high”.

Oto i coś na krztałt TRa, którego pisałem już nafazowany. Jest on integralną częścią mojej psychodelicznej podróży i nawet dla mnie wydaje się miejscami niezrozumiały. Nie wprowadzałem tam żadnych trzeźwych poprawek, tak aby oddać całkowicie pokręcony klimat mojej przygody. Jest tylko jedna wstawka, oznaczona kursywą. Może ktoś czytając to pod wpływem czegoś mocnego odkryje o co tu właściwie chodzi.

~~~~~~=###########Początek############=~~~~~~



Pamiętnik PsychoZwierza z dalekich zakątków psychodelicznego świata:

Jest to moje pierwsze doznanie po 2C-E, jak też pierwsza porządna dawka psychodelicznej substancji(Wcześniej raz jadłem grzyby, ale w za małej jak dla mnie ilości ok 30paru łysiczek).

9:45

Przyjęto 2 x 15mg 2C-E w tabletkach "Twist2", popito herbatką. 2c-e zapakowane w

kapsułki żelowe, w każdej ok 2mm proszku, co potwierdza moją teorię, że ktoś je produkuje sam w domu, co w sumie może być dobrym pomysłem jeśli sprzedawać to ludziom, którzy wiedzą co to RC, ale trochę zniesmaczył mnie fakt sprzedaży tego w tak łatwej i ładnej formie. Na wszelki wypadek w domu mam jeszcze ćwierć bucha dopalacza, paczkę Acodinu i puszkę piwa „Super Piwosz”. Przeżyję ;)

10:22

Chciałem iść do sklepu, ale porzuciłem ten pomysł, bo wydaje mi się, że powoli „coś” zaczyna działać. Nie chce zamienić się w bestię w drodze do sklepu :D

10:34

Obudził się brejdak, już jest wrogo nastawiony a jeszcze mu nic nie zrobiłem -.- nawet mnie jeszcze nie chwyciło -.-

10:45

Nasilony bodyload. Zaczyna działać, różne „przekłamania” obrazu. Bardzo lekkie, ale wyczuwalne. Pływanie, rozmazywanie, dziwne metaliczne dźwięki, wydaje się, że to początek czegoś dobrego. Wydaję mi się, że muszę stawiać dużo przecinków. :D W drugim pokoju trzeźwo, Brejdak wkurwiony samym faktem mojego ćpania leży i ogląda telewizję, nie chce go bardziej wkurwiać, po co.

10:52

Siedzę i piszę. Wydaję mi się, że mógłbym napisać jakąś książkę. Tylko te pieprzone przecinki i polskie znaki, męczy mnie wciskanie alt-a. W głośnikach Infected Mushroom, zalało mnie potem, wczułem się, kiedy wstanę i odejdę od klawiatury będzie inaczej, trzeźwiej. Postanowiłem, że nie będę się zastanawiał czy coś napisać, po prostu napiszę. :D

10:57

Przesiadam się na inną klawiaturę, inną maszynę. Ta ma wyjątkowo wkurwiającą spację, i schizową muzykę w głośnikach zaraz nad nią. Szukam kursora na ekranie, zamykam oczy w poszukiwaniu CEV-ów, chyba jeszcze za wcześnie. Muzyka porządnie mnie schizuje, czuję się jak w "Fear and Loathing in Las Vegas" Huntera Thompsona. Mało, mam wrażenie, że czuję się tak jak on, oblany potem, przed klawiaturą.

11:07

Uświadomiłem sobie jakim skurwielem byłem nie czytając TripReportów z należytą wczutą :D Postanowiłem puścić coś mniej psychodelicznego. Coś polskiego, coś gadanego po polsku w piosence sprowadza trochę na ziemię. Pidżama Porno - Droga na Brześć. Z miską, która przyniosłem sobie wcześniej na wszelki wypadek, trochę lepiej się siedzi. Rozwala mnie świadomość, że sam siebie próbuje oszukać, [brak słowa], Obraz lekko morphuje. Nie ma lepszego słowa na to zjawisko. :D Uważam, że emotikonki powinny być integralną częścią każdej książki, wypowiedzi. Słowa często nie są w stanie oddać uczuć z jakimi je piszemy. Odruchowo wciskam Ctrl + S... 11:14

11:14

Infected Mushroom - ELation Station... Ta nutka ma moc, bardzo subtelną. Mam świadomość, że czytając to na trzeźwo tylko się uśmiechnę do siebie :D

11:21

Uświadamiam sbie, że tkwie w tripie już w jakimś stopniu. Traktuje tego TR-a jako ostatni kontakt z trzeźwym światem. Zdałem sobię sprawę z tego, że klop to najbardziej psychodeliczne otoczenie w moim domu. Lawa wykręconych w cierpieniu twarzy trupów dostrzegalnych nawet na trzeźwo. Wkurwia mnie to, że napisałem "natrzeźwo" razem. Najbardziej wkurwia mnie to, że napisałem to tak dlatego, że ta pieprzona spaCJA nie działa jak należy.

11:26

Kiedy wydaję się, że bodyload właśnie przechodzi - on jakby lekko wracał. Tak też mi się zdawało, nie jest on spowodowany substancja, bardziej sposobem jej działania. Przytłacza. Muzyka jak z IV rzeszy -.- Apogiffa Night Mix. Postanawiam udać się do świta trzeźwych. Tak, wczułem się :D Chciałbym oddać to co czuję, przelać to na papier ale się nie da. Nie ma szans. To dziwne uczucie, którego trzeba doświadczyć samemu.

11:43

Zasiadam niby do klawiatury, ale stukot jej klawiszy wyłaniających się spod "Requiem for a Dream", którego słucham na słuchawkach przypomina bardziej stukot klawiszy marzyny do pisania. Powstrzymuje się od wyjścia na zewnątrz.

11:47

Mocne uderzenie muzyki zabija całą poprzednią myśl, którą miałem tu umieścić. Z powodu małej dostępności kwasu, spróbowałem 2C-E i nie żałuje. To nie podsumowanie, rozwala każda kolejna nutka, każde uderzenie muzyki rozbija sens poprzedniego zdania, poprzedniej myśli. Nagle przypominam sobie, Szukałem lepszego edytora tekstu. Sztuka pisania w notatniku, od zawsze. Odkąd wujek Bill wypuścił swe Windowsopodobne 3.11. Znam je od 3.11. (próbując sobie przypomnieć od kiedy właściwie straciłem sens pisania o windowsie, nie zapomninam jednak o tym, mimo, że minęło już trochę od początku tego zdania, żeby zakończyć nawias- straszne, programistyczne zbocznie). Nawet tak naćpany. :D

11:57

Koniec pisania z datami, powinienem pisać książke.

W chwili kiedy pisze, że pownienem pisać książkę- uświadamiam sobie, że właśnie robię dokładnie odwrotnie. Napięte mięśnie. Powinno się pisać książki w takim stanie :D <= Ta emotka mnie rozwala, śmieje się sam do siebie. Idę zobaczyć się w lustrze. Po chuj mam to siedzieć i napierdalać bez sensu w klawiature. Jak będe trzeźwy to się zastanowie nad sensem tych wypowiedzi. Jak narazie to jebać, wszystko jest psychodeliczne :D W słuchawkach Afroman- because i got high. Nie wytrzymam, ide na balkon zajarać, szkoda, że nie mam dużo. Zawsze coś :D I tak samo słuchanie tej muzyki przyprawia mnie o uśmiech. :D Kropka jest stanowczo zbyt chujowym zakończeniem zdania. Zdanie powinno się kończyć emotikoną, szczególnie jeśli jest się pod wpływem syntetycznej fenyloetyloamidy(chyba tak). Uświadamiam sobie, że nie ćpa się psychodelików dla ćpania,nimi się żyje.

12:07

Będę miał okrutne zakwasy od napinania karku i wszystkich mięśni. :D

12:11

Zauważam, że lepiej mówić do notatnika niż do brejdaka. (Oczywiście w pewnych okolicznościach :D). Robię z notatnika część fazy, piszę po części część moich myśli). Ciekawe co stwierdze jak mnie puści. :D Odczuwam wewnętrzność fazy. Brakuje muzyki, bardzo brakuje muzyki. Ide przyjarać. Odchodząc od notatnika mam wrażenie, jakbym "odkładał" fazę na potem :D Nawet wizyta w klopie po drodze była wchuj psychodeliczna :D

12:31

Uświadomiłem sobie że palenie do tego jest dobrym/złym pomysłem, ale NIE BĘDĘ TEGO PISAŁ TU I TERAZ!!!! :D 12:34

12:36

Właśnie doznałem największego óświecenia w życiu,które po chwili zmieniło się w rozpacz, czuje, że chwyciło mnie mocno.......... Bardzo mocno miejscami, uważam, że są to momenty

12:40

=== Uświadamiam sobie całkowity bezsens opisywania sytuacji jakie dzieją się w tutejszym świecie słowami w notatniku -.-

12:43 Piszę z tej elektrycznej krainy obfitującej w kolory i wizuale wychodzące z krawędzi otaczającego nas świata...

Snam styl życia, pisania wielkich poetów. Cała nasza cywilizacja opiera się na psychodelicznych doznaniach, a piosenki, wszystko ... wszystko to po to żeby opisać to jedno... to doktórego dąży cały świat..............ideał, nieskończoność, brakuje nam wiecznie odrobiny, Świat sprzed psychodelików jest uczuciatej idealnej... strasznie sie zapętliłem

[00:29]

{

[W tym momencie przestałem pisać TR-a. Wstałem i wyszedłem z domu świadomy beznadziejnej sytuacji w jakiej z własnej winy(woli) się znalazłem. ]

Wstałem sprzed bezlitosnego teleturnieju. Teleturnieju, w którym wygrani są przegranymi, a przegrani(o ile tak można ich nazwać) toczą się dalej po niewyobrażalnie nieskończonej i idealnej pętli o tęczowych barwach, zupełnie jej nieświadomi.

Oglądaliście Matrixa?

Pamiętajcie... „Niewiedza jest błogosławieństwem”

}

=======================================

21:16

Chwała ludziom, że wymyślili język zbyt ubogi, żeby opisać to co się stało.



~~~~~~=###########Koniec############=~~~~~~

Ta marna próba napisania raportu z „tamtej strony” jest tylko potwierdzeniem jak potężną 2C-E może być substancją. Jeszcze następnego dnia odczuwałem ostre „pojebanie”. Przez ładne parę godzin po „oświeceniu”, a było to oświecenie pełną gębą, myślałem, że po odkryciu tak głębokiej prawdy nie można już wrócić do normalności. Myślałem, że rola ludzi oświeconych jest zupełnie inna niż zwykłych, że będę miał jakieś zadanie, misję do wykonania. Myślałem, że poeci to właśnie takie oświecone dusze próbujące przekazać piękno tamtego świata za pomocą słów. Wiedziałem, że ich starania są bezcelowe, że nie da się tego opisać. Odkryłem sens życia, tylko po to, żeby po chwili stwierdzić, że gdybym miał wybór nigdy nie chciał bym go odkryć.

Teraz, kiedy siedzę już 2 dni od mojej wycieczki stwierdzam, że przeżycie to było bardziej realistyczne od rzeczywistości, przez co istnieje naprawdę duża szansa na zostanie wariatem. Doświadczyłem w pełni zarówno psychodelicznych kształtów, kolorów niewyobrażalnie pięknej, elektrycznej roślinności porastającej mój pokój. Poznałem to uczucie czającej się za plecami fazy, wygięcia całego domu pod kątem dobrych 30 stopni.

Wreszcie co chyba najpiękniejsze doznałem obecności jakiejś wyższej siły czającej się zaraz za oknem, pięknej poświaty, niewyobrażalnego wygięcia umysłu i obrazu, skaczących po klawiaturze wzorków, kolorów zmieniających się w rytm muzyki. Słyszałem muzykę idealną, wzorzec do którego dążą wszystkie kawałki na świecie, od disco po muzykę poważną.

Cała podróż zakończyła się pod znakiem okropnego bad tripa, cały pokój, wszystkie ściany, szafy, nawet pościel zaczęły mnie wyśmiewać, zostałem tak poniżony przez swoje otoczenie, przez swoją zachłanność poznałem sens życia, prawdę, do której poznania dąży cały świat, a której nikt nie chciałby poznać. Pokój kiedy mnie wyśmiał zaczął płakać, wszędzie niebieskie, wykrzywione w okropnym cierpieniu kontury twarzy zdawały się namówić mnie do płaczu razem z nimi. Nie dałem się, nie wiem, może to by mi pomogło? Może powinienem się całkowicie oddać fazie... Któż wie.

Całe odczucie, cała podróż, moje absolutne oświecenie wpłynęło na mnie bardziej niż myślałem, spaliłem paczkę fajek, mimo, że rzuciłem palenie. Myślę, że ta wycieczka na pewno pozostawiła w mojej psychice pewien ślad. Czy dobry, czy zły, za wcześnie, żeby oceniać. Po wszystkim nabrałem wielkiej ochoty na psychodeliczne doznania, jak też szacunku do wszystkich psychodelików, nie tylko grzybów.

Pozdrowienia dla wszystkich psychonautów, Peace! ;)

Już nie mogę się doczekać 4-AcO-DMT... Tym razem ostrożniej... ;]

Ocena: 

Odpowiedzi

Stary już sobie to wyobrażam... jaką miałeś banie. Psychodeliki to jednak jest moc.. i zmieniaja człowieka za każda razą tylko w małym stopniu. Wiem po sobie.

"Życie przestalo być tańcem na linie"

Od siebie tylko dodam, że Gwiezdne wojny nigdy nie będą takie same

Wiem, trochę dziecinny ale to był mój pierwszy mocny trip psychodeliczny. :P

"Nie ważne czy jest Bóg. Oby tylko nie był takim skurwielem jakim stworzyli go ludzie. "

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media