Lokal z dopalaczami przy ulicy Stawowej zamknięty – poinformował nas Czytelnik. Przestało działać jedno z najbardziej znanych w mieście miejsc handlujących szkodliwymi dla zdrowia i życia substancjami odurzającymi. Rzeczywiście, na drzwiach wejściowych od ulicy Stawowej i od podwórka wisi kartka z napisem „zamknięte”.
Rok temu policja zlikwidowała podobny lokal przy ulicy Oleśnickiej. Na ławie oskarżonych przed wrocławskim Sądem Okręgowym siedzi kilkanaście osób oskarżonych o udział w gangu handlującym dopalaczami. Policja pochwaliła się też likwidacją lokalu na Drzewieckiego.
Xero 24h na Stawowej było jednym z ostatnich w mieście „sklepików” z dopalaczami. Kilka tygodni temu, na specjalnej sesji Rady Miejskiej, poświęconej dopalaczom, policja zapowiedziała wzmożone akcje skierowane w kierunku prowadzących lokal przy Stawowej i jego klientów. Przed wejściem narysowano specjalne miejsce parkingowe (tzw. kopertę) dla radiowozów. Zapowiedziano, że będą tam całodobowe dyżury.
Taki sklepik to bardzo uciążliwe sąsiedztwo. Roiło się tam od narkomanów. Często agresywnych i na głodzie. Dlatego okoliczni mieszkańcy napisali do prezydenta Wrocławia petycję, by pomógł im lokal zlikwidować. Mieszkańcy organizowali nawet patrole nauczycieli oraz parafianek z Żywego Różańca. Modlono się za zagubionych w niszczącym nałogu młodych ludzi.
Regularnie co kilka miesięcy policja, urzędnicy sanepidu wchodzili na kontrole na Stawową. Za każdym razem lokal był plombowany ale zaraz zabezpieczenia zrywano. Sklep działał nadal. Szefowie dopalaczowego biznesu barykadowali się by utrudnić policji wchodzenie do środka. Metalowe drzwi, specjalnie wzmocniono przed wyważeniem. Tak samo wygląda „okienko” od podwórka, przez które też sprzedawano dopalacze.
- Kartki z informacją, że lokal jest zamknięty zawisły w piątek – informuje Czytelnik. Zniknęli też agresywni narkomani.
Czy to koniec problemu? Niestety nie. Grupa przestępcza działająca w tym lokalu nadal funkcjonuje. Dopalacze to intratny biznes - jest popyt, to jest i podaż. Zmienia się jedynie sposób ich sprzedaży. Na sesji Rady Miejskiej – poświęconej temu problemowi – przedstawiciele policji i sanepidu mówili o „mobilnych” punktach sprzedaży. Wreszcie dopalacze sprzedawane są też przez dilerów jak samo jak narkotyki.
Problem w tym, że jak policja złapie sprzedawcę z dopalaczami i zbada ich skład chemiczny, to wypuści dilera wolno. Bo to co przy nim znajdzie nie będzie narkotykiem. Żeby postawić dilerowi zarzuty przestępstwa trzeba wykazać, że jego działalność to zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.
Tak będzie dopóki Sejm nie uchwali nowych przepisów, dotyczących dopalaczy. Prace nad nimi trwają już od wielu miesięcy.
Komentarze