Przychodzi taki dzień w życiu, kiedy trzymasz w swojej dłoni mniej więcej garść grzybów i jest Ci wszystko jedno, gdzie ślepy los zawieje twoje życie. Takiż dzień spotkałem na swojej drodze. Nagły impuls skierował mnie do lasu. Udaję się daleko od bezpiecznego miejsca, zastanawiając się nad sensem bezsensu moich decyzji. Mój pociąg odjechał, a ja rozgościłem się w nim jak czeska prostytutka w stodole. Trzymam fason i idę dalej.
Hiszpański trybunał konstytucyjny zdelegalizował konopne kluby społeczne w Katalonii
Trybunał orzekł, że ustawa legalizująca działalność klubów zrzeszających plantatorów i użytkowników marihuany, jest niekonstytucyjna z tego powodu, iż wkracza w kompetencje rządu federalnego.
Kategorie
Źródło
Odsłony
163Hiszpański Trybunał Konstytucyjny jednogłośnie anulował zeszłoroczną ustawę uchwaloną przez parlament Katalonii, regulującą działalność społecznych klubów konopnych na terenie regionu, jeszcze do niedawna cieszącego się szeroką autonomią.
Trybunał orzekł, że ustawa legalizująca działalność klubów zrzeszających plantatorów i użytkowników marihuany, jest niekonstytucyjna z tego powodu, iż wkracza w kompetencje rządu federalnego.
Skargę do TK złożył rząd Mariano Rajoya, argumentując iż prawo to chroni proceder ścigany z ramienia kodeksu karnego. W uzasadnieniu wyroku TK oznajmił, że konopie nie mogą być traktowane jako lek w sensie prawnym, lecz są substancją narkotyczną, podlegającą kompetencjom organów ścigania, a jej dystrybucja pozostaje nielegalna.
Mamy więc do czynienia z kolejną bitwą w hiszpańskiej wojnie o uznanie produkcji, konsumpcji i dystrybucji marihuany za legalne, jeśli nie towarzyszy im działalność zarobkowa, którą tym razem wygrało państwo.
Rozwiązanie katalońskie – które zostało cofnięte przez rząd federalny zaledwie kilka tygodni po tym, jak weszło w życie – było efektem dynamicznie rozwijającej się sceny konopnej, która liczy na dzień dzisiejszy ponad 400 klubów, z tego prawie 200 w Barcelonie, i chęci uregulowania jej statusu prawnego na szczeblu lokalnym.
Wraz z powyższą decyzją hiszpańskie kluby konopne wracają jednak do punktu wyjścia, tracąc ochronę prawną i bezpieczeństwo funkcjonowania, czekając na nowe rozwiązanie prawne ze strony mniejszościowego rządu Pedro Sáncheza, który ma jednak na dzień dzisiejszy zupełnie inne priorytety.