10 lat więzienia za handel dopalaczmi na Oleśnickiej? Takich kar żąda prokuratura

10 lat więzienia i 250 tys zł grzywny domaga się prokuratura dla trzech osób, które jej zdaniem kierowały szajką sprzedającą dopalacze m.in. w lokalu przy ul. Oleśnickiej we Wrocławiu, ale też na Piłsudskiego oraz w Trzebnicy. Gang w ciągu trzech lat zarobić miał 6,7 mln zł. Obrona uważa, że szajki dopalaczowej nie było i nie powinno być kar więzienia tylko uniewinnienie.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wrocławska
Marcin Rybak
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

338

10 lat więzienia i 250 tys zł grzywny domaga się prokuratura dla trzech osób, które jej zdaniem kierowały szajką sprzedającą dopalacze m.in. w lokalu przy ul. Oleśnickiej we Wrocławiu, ale też na Piłsudskiego oraz w Trzebnicy. Gang w ciągu trzech lat zarobić miał 6,7 mln zł. Obrona uważa, że szajki dopalaczowej nie było i nie powinno być kar więzienia tylko uniewinnienie.

Kończy się proces kilkunastu osób, które związane były z handlem dopalaczami na terenie Wrocławia. Kilka dni temu zaczęły się końcowe przemówienia oskarżenia i obrony. Oskarżyciele z wrocławskiego wydziału Prokuratury Krajowej zażądali bardzo surowych kar. Najłagodniejszy wyrok, o jaki wnioskowali to cztery lata więzienia.

Śledztwo wszczęto w 2016 roku po naszym artykule. Prokuratura twierdzi, że we Wrocławiu powstały dwie szajki handlujące substancjami odurzającymi tzw. dopalaczami. Działają tak samo jak narkotyki, a czasem gorzej. Tylko w ich skład wchodziły substancje, które nie były – w myśl prawa – narkotykami.

Prawo przewidywało tylko kary administracyjne za handel dopalaczami. Miał się tym zajmować sanepid. Ale producenci i handlarze nic sobie z sanepidu nie robili. Oskarżeni w tej sprawie odpowiadają za zagrożenie dla życia i zdrowia wielu ludzi oraz kierowanie zorganizowaną grupa przestępczą i udział w niej.

Prokuratura – powołując się na opinię biegłego – przekonuje sąd, że dopalacze to groźne dla zdrowia a nawet życia substancje. Dlatego zarzut aktu oskarżenia jest jak najbardziej słuszny. Dodatkowym argumentem mają być podsłuchane rozmowy telefoniczne między oskarżonymi o kierowanie gangiem i sprzedawcami dopalaczy. Ci ostatni byli ostrzegani, by sami nie zażywali sprzedawanych przez siebie substancji.

Obrona przekonywała sąd, że dowodów na szkodliwy dla zdrowia i życia wpływ dopalaczy oskarżenie nie wykazało. Szczególnie nie wykazano, by dopalacze sprzedawane przez oskarżonych, a produkowane przez jednego z ich wspólników, były szkodliwe. Obrońcy przekonywali sąd – powołując się na zeznania biegłego przed sądem – że znacznie szkodliwszy jest alkohol.

Co ciekawe, producent dopalaczy, sprzedawanych przez grupę m.in. w lokalu na Oleśnickiej poszedł na współpracę z oskarżeniem. Dobrowolnie poddał się karze i teraz był świadkiem w sprawie swoich byłych wspólników. Jego działalność zaczęła się w 2014 roku. Pierwszy sklep powstał w Trzebnicy. Potem handel przeniósł się do Wrocławia. Substancje chemiczne, z których wytwarzano narkotyk kupowano w internecie. Produkcja prowadzona była w mieszkaniach na Maślicach a także na Ołbinie.

Zarobione pieniądze zainwestowano w sklep monopolowy. Na jego zapleczu – wynika z ustaleń śledztwa – regularnie spotykało się kierownictwo grupy. Jedną z najważniejszych osób w tej szajce miał być mężczyzna o pseudonimie „Jankes” od lat znany we wrocławskim półświatku. Na następnej rozprawie pod koniec października sąd usłyszy co mają do powiedzenia sami oskarżeni. Potem będziemy czekać na wyrok.

Konkurencyjny gang sprzedawać miał dopalacze m.in. przy ul Stawowej we Wrocławiu. Na jego czele – według policji i prokuratury – stali gangsterzy „Gekon” i „Michalina”. Zostali zatrzymani i aresztowani w czerwcu. Są podejrzani o wprowadzanie do obrotu znaczniej przeszło dwa razy więcej dopalaczy niż „Jankes” i jego ludzie. Zdaniem prokuratury zarobili na tym około 14 milionów złotych.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • 25B-NBOMe
  • 2C-B
  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

Trzydniowy festiwal Sadhana Open Air. Nastawienie w 100% pozytywne.

Rzecz działa się na Sadhanie – cokolwiek małokalibrowym (~150 osób) festiwalu na otwartym powietrzu, urządzonym na obrzeżach Domachowa, niedaleko trójmiasta.

Pole, las, mały chill stage, niewiele większy main, stoisko z jedzeniem i piciem. Namioty, lubiani (bardzo) i zaufani ludzie w ilości czternastu + ja. Dużo dragów. Cudnie.

 

  • Etanol (alkohol)
  • Kofeina
  • LSD-25
  • Retrospekcja

Podróż z dwoma bliskimi przyjaciółmi i zarazem współlokatorami biorącymi kwas po raz pierwszy - S i P, słoneczny styczniowy dzień, obecny przez większość czasu opiekun - J (też współlokator). Dobre nastroje, długo wyczekiwany trip. Sporo zmian otoczenia - plaża w ciągu dnia, ulice miasta, blokowisko w nocy, mieszkanie kumpla, samochód, jeszcze raz plaża w nocy i na koniec nasze mieszkanie. Mieliśmy do dyspozycji także ostatnią już osobę z mieszkania - H, który podjął się roli kierowcy.

Trip opisywany po upływie długiego czasu. Podawane czasy są więc raczej orientacyjne. Podobnie jak z poprzednimi moimi TR - będzie długo i szczegółowo (tym razem naprawdę aż do przesady). Chcę spisać jak najwięcej z tego, co zapamiętałem. Rola którą staram się spełnić to raczej bycie dobrym kronikarzem niż gawędziarzem. Każdy kto nie poczuł się odstraszony powyższą zapowiedzią jest mile widziany w drugim akapicie, oraz każdym następnym.

  • Marihuana


Witajcie drodzy czytelnicy. Siadajcie wygodnie i posłuchajcie historii z czasów mojej młodości. Opowiem wam o podróży, która zmieniła moje życie... ale zacznijmy od początku...


  • 2C-I

Od 9 rano wyglądałem listonosza, a od 10.30 juz nawet siedziałem na krzesełku przed domem. Siedziałem tam i siedziałem i juz miałem iść i nagle przyjeżdża koleś, myślałem ze do warsztatu bo taki zwykły koleś, ale miał Notes. I szukał mnie. no i to była do mnie przesyłka :).


randomness