Problemowi narkotyków było wcałości poświęcone 20. Nadzwyczajne Posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. W debacie brali udział przywódcy państw, szefowie i ministrowie rządów państw członkowskich ONZ. Wśród nich znajdowali się przedstawiciele krajów, które są liderami w produkcji środków odurzających. Dochody uzyskiwane przez kartele narkotykowe są porównywalne z budżetami tych państw. Narkotykowe zagłębie to przede wszystkim Ameryka Łacińska (Kolumbia, Boliwia, Peru, Meksyk) oraz Azja Południowo-Wschodnia (Afganistan, Tajlandia, Birma, Pakistan) . Zyski z narkobiznesu szacuje się na blisko pół biliona dolarów.
Nic nie wskazuje na to, że dojdzie do radykalnej zmiany strategii zwalczania produkcji i handlu narkotykami. Choć dotyczące tego problemu deklaracje ONZ pojawiają się regularnie, to narkotykowi baronowie mają się dobrze. Mafiosi niejednokrotnie korumpują władzę, aby utrzymać istniejący stan rzeczy. W Meksyku z powodu brania łapówek od karteli narkotykowych zwalnianych jest co rok ok. 1, 5 tys. policjantów. Z kolei dla agencji rządowych zwiększenie środków na walkę znarkotykami oznacza nowe samochody, samoloty i radary. Niestety, nie gwarantuje to większej skuteczności.
Ambitne deklaracje przywódców światowych wsprawie wprowadzenia w życie nowych programów antynarkotykowych do roku 2003 oraz znacznego ograniczenia podaży i popytu na narkotyki wciągu najbliższych dziesięciu lat wydają się rozbieżne z archaicznym rozumieniem problemu przez biurokrację ONZ.
Jak ograniczyć popyt
"Długotrwałe zażywanie [amfetaminy] może doprowadzić do powstawania nie kontrolowanych zachowań. W Kalifornii odnotowano przypadek, kiedy mężczyzna będący pod wpływem tego narkotyku ukradł czołg Straży Narodowej i niszczył samochody na autostradzie w San Diego. Incydent zakończył się zastrzeleniem porywacza. " Powyższa historyjka, zamieszczona w materiałach prasowych centrum informacyjnego ONZ, jest ilustracją pełnego stereotypów i uprzedzeń poglądu urzędników na problem narkomanii.
Jedną z dróg ograniczenia popytu jest szeroka kampania edukacyjna, która ma ostrzegać przed konsekwencjami nadużywania narkotyków. Ale warunkiem skuteczności ofensywy propagandowej jest skierowanie jej do właściwego adresata i podawanie rzetelnych informacji. O ile pierwszy aspekt dotyczy wyłonienia grupy najbardziej podatnej na eksperymenty ze świadomością (miedzy 15 a 25 rokiem życia, z tendencją do obniżania się tej granicy) , o tyle adekwatność przytaczanych argumentów przypomina cytowaną historię o zastrzeleniu agresywnego narkomana. Kampanie antynarkotykowe często łączy się z ostrzeżeniami przed niebezpieczeństwem zarażenia się wirusem HIV, zapominając, że narkotyki nowej generacji (środki psychotropowe i pochodne amfetaminy) w większości nie wymagają przyjmowania ich w postaci zastrzyków. W dalszym ciągu brak jest wnikliwych i wiarygodnych badań dotyczących wpływu długotrwałego zażywania substancji odurzających na organizm ludzki. Lekarze ONZ powołują się na doświadczenia na zwierzętach, a narkomanię definiują jako schorzenie mózgu. To duże uproszczenie i próba zignorowania dyskusji nad ponownym rozpatrzeniem takich pojęć, jak uzależnienie, używanie czy narkomania.
Nadal podstawowym sposobem ograniczania popytu na narkotyki -- tak samo nieskutecznym jak wiele lat wcześniej prohibicja -- jest stosowanie kar. Do błędnego koła przestępczości, odosobnienia i uzależnienia można zostać wciągniętym nawet w wyniku okazjonalnego zażycia narkotyku. Rozprzestrzenianie się narkomanii wśród więźniów jest nagminne. Jako przestępstwa powiązane z narkotykami traktowane są: ich produkcja, przemyt i konsumpcja oraz handel. Nie ma zaś mowy o czynach przestępczych dokonywanych pod wpływem narkotyków (których procent jest zresztą znikomy w porównaniu z przestępstwami popełnianymi pod wpływem alkoholu) . Istniejące prawo tworzy kryminalistów, a ofiary pozostawia samym sobie.
Finansowy filar
O gromne zyski zupraw, przemytu narkotyków i handlu nimi stanowią bazę ekonomiczną niektórych krajów. W wielu państwach, takich jak Kolumbia, Boliwia czy Laos, uprawy koki imaku stanowią jedyne źródło dochodów rodzin wiejskich, ale kokaina to także istotny element gospodarki stanu Floryda. Zmiana profilu upraw wymaga przedstawienia alternatywy, dzięki której rolnicy zrezygnują z hodowanych dotychczas roślin. Nie należy zapominać, że to rynek determinuje podaż. Ceny nielegalnych narkotyków utrzymywane są na wysokim poziomie. Jeśli więc ich produkcja będzie wciąż atrakcyjnym finansowo zajęciem, nic nie zmusi rolników do upraw mniej dochodowych, a kartelom pozwoli na dalsze zbijanie niebotycznych fortun.
Specjaliści ONZ paradoksalnie uważają, że windowanie cen narkotyków uchroni od konsumpcji ludzi najbiedniejszych. W dokumentach Organizacji zaleca się: "Polityka społeczna powinna w większym stopniu skoncentrować się na przeniesieniu nielegalnego zużycia narkotyków na konsumentów o wyższej pozycji społecznej, których kontrolowanie jest stosunkowo łatwiejsze. " Jest to kolejny absurdalny pomysł, w którym urzędnicy chcą wpływać na "szarą strefę", tak jakby możliwa była kontrola prania brudnych pieniędzy czy nielegalnego handlu bronią. Eksperci Programu Narodów Zjednoczonych ds. Międzynarodowej Kontroli Narkotyków są zdania, że handel narkotykami jest możliwy z powodu słabej kontroli granicznej i braku odpowiednich przepisów prawnych. Dla krajów tranzytowych, które należą do najbiedniejszych w skali globu (Kenia, Mozambik, Etiopia) , angażowanie się wprzemyt stanowi źródło dodatkowych zarobków -- nikomu nie zależy, aby je utracić. Nie można wyeliminować podaży, skoro istnieje i będzie istniał popyt.
Biblijna plaga
Obserwując nowojorski szczyt, można było zauważyć, jak istotne są różnice zdań odnośnie do walki z narkomanią. Stany Zjednoczone były pełne optymizmu w obliczu kilku spektakularnych sukcesów w zwalczaniu przemytu i spadku konsumpcji w tym kraju. Prezydent Kolumbii, Ernesto Samper, porównał problem do jednej z siedmiu biblijnych plag. Kolumbijczycy na walkę z kartelami z Medellin czy Cali wydają rocznie miliony dolarów. W zamian żądają od świata przede wszystkim pomocy finansowej na ten cel.
Przedstawiciele najsłabszych ekonomicznie krajów, takich jak Uganda czy Botswana, byli zgodni, że istnieje ścisły związek między biedą a narkotykami. -- Świat powinien stworzyć podstawy gospodarczego i społecznego rozwoju tych państw -- uważa przedstawiciel Ugandy przy ONZ. Minister zdrowia Danii, Carsten Koch, jest zdania, że kraje członkowskie nie powinny godzić się na legalizację narkotyków w innym celu niż ich stosowanie w medycynie. -- Co prawda niespełna 1 proc. Duńczyków próbowało heroiny, ale aż 98 proc. piło alkohol -- powiedział minister, nawiązując do tego, iż inne niebezpieczne używki są dostępne bez żadnych ograniczeń.
Na nieskuteczność restrykcyjnego traktowania narkomanii zwrócił uwagę wicepremier i minister spraw zagranicznych Holandii Hans van Mierlo. Holandia może się pochwalić znacznymi sukcesami w rozwoju programów alternatywnych. Specjaliści z tego kraju są zdania, że człowiek silnie uzależniony i tak będzie dążył do zdobycia narkotyku. Aby uchronić tych ludzi przed zejściem na drogę przestępstwa lub przed konsumpcją zanieczyszczonej substancji, co powoduje zwiększanie dawki lub grozi natychmiastową śmiercią, udostępnia się im narkotyk dobrej jakości. W ten sposób narkomani nie schodzą do podziemia, a ich kontrola umożliwia rozpoczęcie terapii. W kraju tulipanów panuje przyzwolenie na używanie marihuany i haszyszu. Entuzjaści "jointów" spotykają się w specjalnych kawiarniach, tzw. "coffee shops", gdzie mogą nabyć gotową porcję lub nasiona do założenia własnej hodowli. W ten sposób rynek jest lustrowany i dla nikogo nie stanowi pokusy łatwych pieniędzy. W marihuanowych klubach nie sprzedaje się alkoholu i praktycznie nie odnotowuje się przestępstw i awantur. Dzięki liberalnemu podejściu do substancji odurzających Holandia nie stała się krajem narkomanów, natomiast udaje jej się stopniowo hamować problem narkomanii. Dla innych państw tego rodzaju polityka nie stanowi na razie przekonywającego przykładu, Holandia staje się za to centrum narkotykowej turystyki.
Zbyt optymistyczne założenia
Rezolucja ONZ, przyjęta po debacie ogólnej, odzwierciedla stanowisko krajów, które mają największe wpływy w Organizacji. Substancje odurzające to zagrożenie dla demokracji, niezależności państw istabilności narodów -- czytamy w uchwalonej rezolucji. W kwestii sposobów zwalczania tego problemu zwiększono nacisk na działania prewencyjne, pozostawiając krajom członkowskim swobodę wyboru taktyki. W spólna polityka antynarkotykowa będzie się opierać na dotychczasowych doświadczeniach i prognozach. Podstawowym środkiem do walki mają być ciągle udoskonalane systemy kontroli (wymiana informacji, budowanie odpowiednich baz danych, cenzura publikacji pronarkotykowych) oraz karanie. Stanowisko krajów członkowskich to przedłużenie wojny o narkotyki.
Plany ONZ dotyczące ograniczenia podaży i popytu na narkotyki w ciągu najbliższych kilku lat są zbyt optymistyczne. Przewodnie hasło Nadzwyczajnej Sesji Zgromadzenia Ogólnego: "Świat bez narkotyków -- możemy to zrobić", to nie do końca przemyślany slogan. Narkotyki trwale wpisały się w kulturę współczesnego człowieka. Działania organizacji międzynarodowych, nadając narkotykom status zakazanego owocu, w pewnym sensie przyczyniają się do ich promocji.
Problem narkotyków jest niezwykle złożony -- to splot elementów natury socjologicznej, psychologicznej, kulturowej czy wreszcie ekonomicznej. Dlatego też jego rozwiązanie powinno skłaniać się bardziej ku opiniom niezależnych ekspertów czy instytucji z poszczególnych dziedzin, niż stanowić forum przetargów politycznych lub walki o wpływy ekonomiczne. Dotychczasowa polityka ONZ dotycząca narkotyków, dyktowana jest doświadczeniami Stanów Zjednoczonych, do których trafia ponad połowa światowej produkcji substancji odurzających.
Potrzebny zwrot?
Do palenia marihuany przyznaje się 80 milionów Amerykanów, 40 milionów próbowało kokainy, a 20 milionów miało doświadczenia z heroiną. Popularność okazjonalnego zażywania narkotyków jest faktem, a o problemach związanych zuzależnieniem można mówić zaledwie w przypadku 5 proc. amatorów kokainy i heroiny, uznawanych za tzw. narkotyki twarde. Zażywanie marihuany jest mniej szkodliwe od alkoholu i tytoniu -- stwierdza utajniony raport Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) , który przedostał się do prasy naukowej w połowie lutego tego roku.
Uznanie za legalne stosowanie "miękkich" narkotyków w medycynie jest postrzegane jako szansa na rozwiązanie poważnego problemu społecznego, którego ofiarami są zarówno entuzjaści konopi jako używki, ale także pacjenci, którym palenie marihuany przynosi ulgę w ich codziennym cierpieniu. Konopie znajdują zastosowanie w psychoterapii. Leki uzyskiwane z konopi podawane chorym na jaskrę w większości przypadków powodowały poprawię stanu zdrowia pacjentów. Marihuana zwiększa łaknienie, co dla chorych na AIDS jest szansą ratunku przed drastyczną utratą wagi. Wreszcie, konopie łagodzą ataki astmy oraz pomagają w leczeniu ubocznych skutków chemoterapii w walce z nowotworami.
Legalizacja narkotyków, wraz ze stworzeniem odpowiedniego systemu ich otrzymywania, dystrybucji i kontroli, może przyczynić się do istotnego zwrotu w rozwiązaniu problemu. Przemawiają za tym następujące argumenty:
legalizacja pozwoli na większą kontrolę rynku substancji odurzających;
zmaleje liczba przestępstw związanych z narkotykami;
właściwe organizacje będą mogły się skupić na przeciwdziałaniu zażywaniu narkotyków;
dzięki uzyskiwanym środkom możliwy będzie rozwój badań nad oddziaływaniem substancji odurzających na organizm ludzki, a także resocjalizacja osób uzależnionych.
Legalizacja nie oznacza powszechnego dostępu do narkotyków, może natomiast skutecznie chronić tych, którzy nie powinni mieć kontaktu z substancjami odurzającymi. Być może wtedy zakończy się wojna, w której zwycięzcami są rozkwitające grupy przestępcze, a ofiarą -- społeczeństwo.
Krótka historia prohibicji
II w. p. n. e.
List egipskiego duchownego: "Ja, twój zwierzchnik, zabraniam ci chodzenia do karczm. Stajesz się tam podobny do bestii".
XVI w.
Niemieccy książęta oferują nagrody pieniężne osobom, które dostarczą informacje, umożliwiające ujęcie osób pijących kawę.
XVII w.
Car Rosji skazuje na śmierć każdego, u kogo znaleziono tytoń.
II połowa XVIII w.
Wojny opiumowe. Komisarz Lin niszczy 2,5 mln funtów brytyjskiego opium. W odwecie wojska króla okupują Pekin i puszczają zdymem cesarski Pałac Letni. Po zwycięstwie Brytyjczyków handel opium zostaje wznowiony.
1920 -- 1933
Prohibicja w Stanach Zjednoczonych. Pół miliona Amerykanów aresztowanych iskazanych łącznie na 33 tys. lat więzienia. Ponad 700 zabójstw w ramach porachunków między gangami, parającymi się alkoholowym biznesem.
1960 -- 1970
Psychodeliczna rewolucja. Badania rządu USA nad LSD jako "środkiem kontroli umysłu". Rozkwit kontrkultury "dzieci --kwiatów" przynosi masowe i niekontrolowane stosowanie narkotyku; wkrótce zostaje on zdelegalizowany. W tym samym czasie państwa ONZ zaostrzają politykę wobec innych narkotyków, w tym marihuany.
1998
Substancje uznane za narkotyki są nielegalne. W Arabii Saudyjskiej, Chinach, Kuwejcie, Omanie, Singapurze, Sudanie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich za ich posiadanie grozi kara śmierci.
Komentarze
Za nastepne 5 lat powinnismy sie pozbyc popytu na narkotyki. Mysle ze przyjecie metody kara smierci za jointa jest naprawde super pomyslem. ;)
A powaznie to spotkanie trwa, ONZ twardo obstaje przy swoim. Zobaczymy czy nie pekna pod atakami Europy na spotkaniu ministrow. Zostalo 2 dni.
Za nastepne 5 lat powinnismy sie pozbyc popytu na narkotyki. Mysle ze przyjecie metody kara smierci za jointa jest naprawde super pomyslem. ;)
A powaznie to spotkanie trwa, ONZ twardo obstaje przy swoim. Zobaczymy czy nie pekna pod atakami Europy na spotkaniu ministrow. Zostalo 2 dni.
Ciekawe czy z tymi balonikami wysyłającymi seeds for human to od razu był pic na wode, czy może w ostatniej chwili jakiś pierdolony urzędnik dostał rozporządzenie od jakiegoś innego pie...ego urzędnika wyższego rangą, o wstrzymaniu nowej, a pozostania przy starej polityce narkotykowej. Już miało być lepiej, a dalej będzie się wrażliwych ludzi wsadzać do więzienia.
Jaka szkoda. :(
Na prawde :(
Już była nadzieja...
...może kiedyś :(
ale dnoooo...
ale dnoooo...
Spokojnie ludzie! Wyluzujcie! Przez oststnie kilkadziesiąt lat, polityka dotyczaca narkotyków miękkich zakładała bezwzględną walke z nimi. Jeśli ktoś myślał, że wystarczy spotkać sie pod sejmem, pokrzyczeć i zniosą sankcje niech szybko wraca na ziemie. Nie tak łatwo przyznać się do błędów przeszłości. Jak ludzie którzy zwalczali, piastując dalej swoje stanowiska mają zmienić diametralnie swoje zdanie na w/w temat?! POLITYKA! Trzeba troche czasu. Pierwszych często się potępia. Drugich zaczyna tolerować ale trzecich już trzeba wysłuchać! Demokracja pozwala na swobodne głoszenie swoich myśli. Jeśli myślącyh podobnie są tyśące nie musimy być trzecimi.
EL.