Przez cztery lata gotowałem DMT w mojej kuchni

Piąty raz z rzędu potrząsnął, po kolei, 32 słoikami, z których każdy wypełniony był skrystalizowanym DMT, wodą i eterem naftowym. Metr obok na kuchence skwierczało pojedyncze jajko. Kiedy obiema rękami mieszał zawartość jednego ze szklanych słojów, opary gazu uciekły spod pokrywy. Willem zamierzał zrobić 25 gramów DMT o wartości 2250 EUR w trakcie jednej sesji...

Tagi

Źródło

Vice US
Eric Borghuis

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Odsłony

20530

Willem* był wyczerpany. Było już późno, a on stał w bieliźnie w swoim laboratorium DMT, które, tak się złożyło, służyło mu także za kuchnię Willem pracował ciągiem od 20 godzin; był tak zmęczony, że piekły go oczy.

Piąty raz z rzędu potrząsnął, po kolei, 32 słoikami, z których każdy wypełniony był skrystalizowanym DMT, wodą i eterem naftowym. Metr obok na kuchence skwierczało pojedyncze jajko. Kiedy obiema rękami mieszał zawartość jednego ze szklanych słojów, opary gazu uciekły spod pokrywy. Willem zamierzał zrobić 25 gramów DMT o wartości 2250 EUR w trakcie jednej sesji. Był już blisko ukończenia pracy na tę noc... zamiast tego zastygł, wpatrując się w buzujący płomień, który po chwili sięgnął jego rąk.

Szybko odłożył słoik i stłumił ogień ręcznikiem. Nagły, intensywny zapach ropy sprawił, że opuścił wzrok na swoją przypaloną brodę, po czym przesunął nim po po bezwłosych teraz rękach i ramionach. Przez chwilę Willem mógł tylko patrzeć na spalone jajko na patelni, polewając sobie jednocześnie przedramiona letnią wodą. Chwilę potem zamknął laboratorium na noc i poszedł spać.

Na szczęście nie nabawiłem się wtedy lęku do końca życia, ale odcisnęło to na mnie piętno

- mówi Willem.

Kiedy ignorujesz własne granice, pracując zbyt długo lub robiąc za dużo naraz, zaczynasz popełniać błędy, a w tym biznesie błędy mogą kosztować cię życie.

Willem często pracował w swojej kuchni przez całą noc - z domu wylewały się wtedy chemiczne opary, a zapach maskowany był jedynie kadzidłami płonącymi na okiennych parapetach. Szybka gotówka sprawiła jednak, że wszystko wyglądało na warte wysiłku. Przez ostatnie pięć lat przyczyniał się do budowania światowego czarnego rynku narkotyków o wartości, jak wynika z ostatnich badań przeprowadzonych przez holenderską akademię policji, 18,9 miliarda EUR (21,4 miliarda dolarów) w samym tylko roku 2017.

W ciągu tygodnia Willem mieszka w przyczepie na farmie w Brabancji - prowincji na południu Holandii - gdzie od kilku miesięcy pracuje przy uprawie ekologicznych owoców i warzyw. W weekendy, kiedy nie pracuje, mieszka w prawdziwym domu, gdzie indziej w tej samej prowincji. Willem pokazuje mi ręce pokryte czarnym piaskiem.

[Rolnictwo] mocno różni się od gotowania narkotyków, ale byłem na to przygotowany.

- uśmiecha się.

Umówiliśmy się na spotkanie blisko miejsca jego nowej pracy, aby porozmawiać o jego poprzednim życiu kucharza DMT. Pierwszą rzeczą, którą chcę wiedzieć, jest to, jakim sposobem ten schludny, wygadany 26-latek wszedł w wielkoskalową produkcję syntetycznych narkotyków w wieku 22 lat.

Wszystko zaczęło się od ogólnego zafascynowania tymi rzeczami.

- wyjaśnia.

Willem miał 21 lat, kiedy po raz pierwszy zapalił DMT. Psychodelik ciekawił go od czasów licealnych, ale, choć to raczej nietypowe, początkowo trudno mu było go zdobyć. W końcu udało mu się go dorwać.

Kiedy robiłem to po raz pierwszy, wyraźnie czułem, jak bije mi serce.

- wspomina.

Wziąłem głęboki oddech, potem trzy buchy i zanim zdołałem odłożyć fajkę, byłem już w zupełnie innym świecie. To działa natychmiast. Fajkę i zapalniczkę wyciągnięto mi z rąk, a potem delikatnie posadzono mnie na kanapę mojego przyjaciela. Straciłem wszelką kontrolę.

Willem patrzył, jak wszystkie rzeczy w pokoju odsuwają się od ścian i zaczynają latać. Jego przyjaciele tymczasem morfowali w różne kształty, nim też się unieśli i zaczęli chodzić po suficie.

Nie masz czasu, aby to przetworzyć - wszystko dzieje się zbyt szybko. Podczas takiej podróży nie odczuwasz wcale strachu - jedyne, czego doświadczasz, to trudne do opisania poczucie łączności i miłości, kiedy jednak wróciłem do rzeczywistości, byłem mocno osrany. To było traumatyczne – i jednocześnie piękne.

- opowiada Willem.

Doświadczenie zrobiło na nim takie wrażenie, że Willem nie mógł przejść nad nim do porządku dziennego. Zaczął czytać w sieci na temat pochodzenia DMT, aby lepiej zrozumieć swoje własne doświadczenia i dowiedział się, że nawet on - wyrzucony ze studiów chemicznych - może zrobić narkotyk w domu, wykonując kilka prostych kroków.

Reakcja kwasowo-zasadowa nie jest zbyt skomplikowana, a w Internecie jest mnóstwo wskazówek dotyczących kuchennej chemii

- wyjaśnia Willem.

Za 150 EUR Willem kupił zestaw startowy, który pozwolił mu przekształcić kuchnię w eksperymentalne laboratorium narkotykowe.

Z pierwszą partią szło to dość niezręcznie. Skończyłem z dwoma gramami DMT, co było wspaniałe, choć nie wiedziałem, czy jest aktywne

- wspomina.

Willem wiedział, że zanim zaoferuje produkt swoim przyjaciołom, najwłaściwsze będzie przetestowanie go na sobie:

Za pierwszym razem byłem poddenerwowany. Byłem z moją ówczesna dziewczyną u znajomego. Oboje wiedzieli, że nad tym pracowałem, ale kiedy położyłem moje DMT domowej produkcji na stole, zapadła cisza, zdecydowałem się jednak pójść na górę i tam zapalić fajkę, podczas gdy moja dziewczyna siedziała tuż obok mnie. Nie wiem, dlaczego tak bardzo wierzyłem w to, że wszystko pójdzie dobrze, ale zrobiłem to i miałem rację, to było magiczne!

Rok później Willem skończył szkołę i został zegarmistrzem. Pracował pięć dni w tygodniu w domu towarowym, ostatecznie oszczędzając 1500 EUR, których potrzebował, by kupić profesjonalny sprzęt do gotowania. Spędzał w domu samotnie całe weekendy, ucząc się gotować DMT.

Niezależnie od samego narkotyku, rozwinąłem też w sobie ogromne zamiłowanie i fascynację chemią. Mogłem patrzeć godzinami, jak DMT krystalizowało się w szklanym słoju. To jak chemiczna pornografia.

O zachodzie Słońca wracamy do jego przyczepy.

Kiedy coś mnie fascynuje, wchodzę w to nieco zbyt głęboko

- mówi.

Wkrótce wszystkie jego szafki wypełniły się słoikami wodorotlenku sodu, butelkami octu i dużymi stożkowymi kolbami. Wszędzie stały plastikowe strzykawki i teczki z recepturami i notatkami z badań. Wymieniając wszystkie rzeczy, które trzymał w swoim domu, Willem śmieje sie.

Na początku było dość lekkomyślne, po prostu wszystko przebiegało w tak niezorganizowany sposób, że moi znajomi, którzy mnie wtedy odwiedzali ,byli z początku trochę przerażeni, ale nigdy nie robiłem z tego tajemnicy i ostatecznie uznali to za ekscytujące.

Wciąż jednak nikt nie chciał jego produktu kupować.

Początkowo reakcje była rozczarowujące

- przyznaje.

Niektórzy moi przyjaciele kupowali od czasu do czasu pojedynczą dawkę, ale to wszystko, co sprzedawałem, W pewnym momencie wyprodukowałem 300 gramów, które mógłbym sprzedać na ulicach za 27 000 EUR. Zacząłem się wiec rozglądać za poważniejszymi nabywcami.

Willem nie powie, w jaki sposób w końcu ich znalazł, ale ujawnia, że są świetni w interesach.

Było zupełnie inaczej niż z hipisami i psychonautami, którym sprzedałem wcześniej... Nagle rozmawiałem z prawdziwymi biznesmenami, którzy zawsze dotrzymywali słowa i podpisywali umowy. A pieniądze płynęły.

Willem stawał się w swojej małej kuchni coraz bardziej wydajny – przeszedł od pracy z jednym małym szklanym słojem do 32 pojemników jednocześnie.

Oznacza to, że dodajesz płyn 160 razy i wstrząsasz słoikami 3200 razy

- wylicza głośno.

W tym momencie stało się to pełnoetatową pracą, a nie tylko hobby, i musiałem przyznać, że łamałem prawo na dużą skalę. Docierało do mnie coraz bardziej, że jestem przestępcą – co mnie poniekąd bawiło. Im bardziej stawałem się profesjonalny, tym większe towarzyszyło temu podniecenie.

Po przybyciu do jego przyczepy, zaparkowanej na terenie należącym do jego nowego pracodawcy, przechodzimy do kwestii bardziej praktycznych.

Większość rzeczy znajduję w sklepie z artykułami dla majsterkowiczów [DIY store]. Za pierwszym razem nie zadawali pytań, ale kiedy pojawiasz się po raz dziesiąty, by kupić pięć butelek wodorotlenku sodu, chcą wiedzieć, do czego go używasz. Potrzebujesz go do produkcji prawie każdego syntetycznego narkotyku, może nawet zostać użyty do robienia bomb. Czasami prosili o umożliwienie skopiowania dowodu osobistego, co oznaczało, że musiałem chodzić do kilku różnych sklepów.

W przyczepie wyciąga kilka notesów.

Nie chodziło mi już o trzymanie się ustalonej metody.

Prowadząc badania, eksperymentując i produkując mnóstwo notatek, Willem ciągle ulepszał swoje receptury i cały proces. Zaczął również specjalizować się w tworzeniu mieszanki do palenia z DMT o nazwie changa.

To jeszcze rzadsze niż DMT!

- przechwala się Willem.

Dalej mówi już nieco spokojniej.

Odpady chemiczne to pewien problem. Tylko raz spłukałem je w toalecie, ale czułem się z tym naprawdę źle. Innym razem zlałem je do kanistrów i zostawiłem je rogu ulicy, ale to też nie było w porządku – podrzuca się w ten sposób komuś swój problem. Kiedy jednak pod względem legalności jesteś po drugiej stronie bardykady, tak naprawdę niewiele możesz poradzić.

W wieku 24 lat Willem miał już na tylu dużych nabywców, że rzucił swoją normalną pracę. W domu zajmował się tylko gotowaniem DMT. Musiał pracować przy otwartych oknach, co sprawiało, że wokół jego domu nieustannie czuć było eterem naftowym. To z kolei budziło w nim obawę, że kadzidło, którego używał, nie wystarczy, by zamaskować zapach i powstrzymać podejrzenia sąsiadów. Willem coraz bardziej denerwował się każdym, kto przechodził obok jego domu i czuł się w nim coraz mniej komfortowo.

Kiedy pracowałem [nad DMT] w pełnym wymiarze godzin, stałem się bardzo paranoidalny. Brak snu również nie pomagał, pracowałem tygodniami, wcale nie widując moich przyjaciół.

Wkrótce pieniądze przestały mu się wydawać warte całego tego stresu.

Myślałem, że pieniądze mnie uszczęśliwią, ale minęło już trochę czasu, odkąd ostatnio miałem takie wrażenie. Faceci, dla których wtedy pracowałem, chcieli, żebym zaczął produkować speeda lub ecstasy. Planowałem przenieść się do domu w szczerym polu, który byłby wyposażony w pełne laboratorium i wszystkie potrzebne mi materiały i chemikalia. Mógłbym pracować w spokoju i zarabiać tysiące dolarów miesięcznie.

Przerywa na chwilę i przełyka ślinę.

Dla mnie był to o krok za daleko. Miałem dość. Spędziłem lata, gotując narkotyki i wdychając opary chemiczne, ryzykując złapanie lub spalenie mojego domu, ale chciałem pozostać przy DMT i jego świecie hippisów. Produkując speeda lub kokainę wchodzisz w kontakt z zupełnie innymi ludźmi.

Przez ostatni rok Willem demontował swoje narkotykowe imperium. Wciąż nie chce ujawnić, dla ilu ludzi pracował, ale twierdzi, że zerwanie tych związków nie było trudne. Czy zatem rzucił to na dobre?

Chemia zawsze będzie moim hobby, ale czasy hardcorowego gotowania mam już za sobą. Uważam się za szczęściarza, ponieważ nigdy mnie nie złapano i skończyło się na tym, że zaoszczędziłem naprawdę dużo pieniędzy - ale w końcu chciałem odzyskać wolność.

Ostatecznie Willem znalazł wolność w swojej nowej karierze w branży ogrodniczej, po powrocie do szkoły na studia rolnicze. Rozciąga nogi, splata ręce za głową i patrzy na lampę naftową na małym stoliku przed przyczepą. Pożegnamy się niedługo po tym. O 7 rano Willem musi być znów na polach.

*Imię Willema zostało zmienione, aby chronić jego tożsamość.

Oceń treść:

Average: 8.9 (63 votes)

Komentarze

Mefisto (niezweryfikowany)

Mialem raz okazje palic dmt w skrecie zmieszanymm z tytoniem. Na przemian wywracalem sie na podloge i odbywalem dziwna podroz w kwadraty i prostokaty. Odkrylem ze swiat sklada sie z liczb przezycie wspaniale ale i niebezpieczne. Oswiecilo mnie zmienilem podejscie do swiata.

Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • LSD-25

Set: stan psychiczny - stabilność psychiczna/emocjonalna raczej poniżej przeciętnej, nastrój - neutralny, myśli i oczekiwania - żadnych, kwas jak kwas, biorę fazę taką jaka jest. Setting: miejsce - mieszkanie przyjaciela, w którym czuję się na maxa komfortowo ludzie - grono najbliższych przyjaciół, z którymi przerobiłem dziesiątki kwasów i masę innych substancji eksperymentalnie.

Witam,

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że piszę ten badtrip raport głównie dla moich przyjaciół, bo nie podzieliłem się z z nimi jeszcze wrażeniami po tym tripie i chcę być z nimi otwarty, a w formie pisanej mogę zawrzeć o wiele więcej szczegółów niż w przypadku opowiedzenia im tego na poczekaniu.

  • Zolpidem


nazwa substancji: Stilnox (2 tabletki) + afobam (chyba 2mg, nie pamietam

pamiec siadla) + Imovane (jendna tabsa)



No wiec juz pare razy wczesniej probowalem "slawnego" stilnoxu, ale w

dawkach 1 tabsa co godzine. dochodzilo nawet do 5 tablet dziennie ale

zadnych wyraznych efektow poza uspokojeniem i sennoscia.


  • Inhalanty
  • Miks

Wbiegając do łazienki w poszukiwaniu gumek do włosów rzucił mi się w oczy pamiętny zielony ręcznik, dzięki któremu do mojej głowy wpadł pomysł na napisanie tego oto tripraportu. Niestety moje umiętności składnego pisania są znikome, jednakże wspomniany ręcznik nie pozwala o sobie zapomnieć, a zatem zapraszam do przeczytania poniższego tekstu :)