Granica bywa płynna, ale ogólnie można powiedzieć, że problem pojawia się wtedy, gdy marihuana zaczyna negatywnie wpływać na codzienne funkcjonowanie – zdrowie psychiczne, relacje, pracę czy naukę. Czerwoną flagą może być np. używanie od rana, codziennie, brak kontroli nad ilością, czy sięganie po marihuanę mimo odczuwania negatywnych konsekwencji — mówi w rozmowie z Onetem dr Aneta Brzezicka, kierownik Centrum Badań Neuropoznawczych Wydziału Psychologii SWPS w Warszawie, która brała udział w opracowaniu raportu Fundacji 420 i aplikacji Cannabe.
Pamiętaj, że jeśli zmagasz się z uzależnieniem lub kryzysem zdrowia psychicznego, powinieneś skontaktować się z lekarzem lub specjalistą.
Natalia Kopańska, Onet: Zacznijmy od nurtującego wielu pytania dotyczącego szkodliwości marihuany. Czy jest mniej szkodliwa niż alkohol? Czy powoduje mniej szkód w kontekście przede wszystkim społecznym?
Dr Aneta Brzezicka, psycholog: W ogólnym porównaniu alkohol niesie za sobą więcej szkód zdrowotnych i społecznych niż marihuana. Także, gdy porównujemy bezpośredni wpływ tych substancji na wykonywanie zadań motorycznych czy poznawczych alkohol wykazuje silniejsze działanie. Na przykład w jednym z badań eksperymentalnych pokazano, że alkohol powodował znaczące większe upośledzenie funkcji poznawczych i motorycznych (m.in. pogorszenie wyników w zadaniach związanych z prowadzeniem pojazdu i w zadaniach arytmetycznych) niż marihuana. W badaniu tym pokazano, że połączenie tych substancji skutkuje jeszcze większym upośledzeniem.
Alkohol jest jedną z głównych przyczyn chorób i zgonów na świecie, a jego nadużywanie generuje gigantyczne koszty społeczne – od przemocy domowej po wypadki drogowe. Marihuana nie jest substancją obojętną, ale jej profil ryzyka – zarówno w zakresie uzależnienia, jak i szkodliwości – jest niższy niż w przypadku alkoholu. Warto jednak pamiętać, że to nie oznacza, że jej używanie czy nadużywanie jest pozbawione ryzyka.
Rozwiejmy więc kolejne wątpliwości. Czy marihuana uzależnia?
Tak. Badania wskazują, że u ok. 9 proc. osób, które kiedykolwiek spróbowały marihuany, może rozwinąć się uzależnienie. Ryzyko rośnie wraz z częstotliwością i intensywnością używania – wśród codziennych użytkowników szacuje się je nawet na 20–50 proc.
W naszym badaniu ponad 70 proc. użytkowników osiągnęło w skali CUDIT-R wyniki sugerujące potrzebę diagnostyki pod kątem uzależnienia. Pamiętać tylko należy, że dane te pochodzą z populacji osób używających marihuany, a także takich, które zainteresowały się aplikacją Cannabe.
Mitem jest natomiast przekonanie, że marihuana nie uzależnia. Co jednak ważne, ryzyko uzależnienia od konopi jest mniejsze niż ryzyko uzależnienia od alkoholu, tytoniu czy opioidów. W przeciwieństwie do substancji takich jak alkohol czy opioidy, których przedawkowanie może być śmiertelne, przedawkowanie konopi nie jest śmiertelne. W związku z tym w przypadku marihuany szczególnego znaczenia nabierają strategie oparte na redukcji szkód.
Wczesne rozpoznawanie ryzykownych wzorców używania, edukacja dotycząca bezpieczniejszych praktyk oraz promowanie świadomego podejścia do własnych zachowań mogą skutecznie powstrzymać rozwój uzależnienia lub przynajmniej obniżyć ryzyko jego pojawienia się. Takie podejście, zamiast opierać się wyłącznie na zakazach i moralizowaniu, daje realną szansę na ochronę zdrowia młodych ludzi i wsparcie ich w odpowiedzialnym podejmowaniu decyzji.
Osoby używające marihuany często spotykają się ze stygmatyzacją czy bardzo otwartą krytyką. Jakie są najbardziej krzywdzące stereotypy dotyczące palaczy?
Jeden z najbardziej szkodliwych stereotypów to ten, że osoby używające marihuany to "leniwi nieudacznicy z marginesu społecznego, mało inteligentni i zainteresowani wyłącznie odurzaniem się oraz pochłanianiem ogromnych ilości śmieciowego jedzenia". Nasze dane pokazują coś zupełnie innego – większość użytkowników to młodzi, aktywni ludzie, którzy uczą się, pracują, często mają refleksję nad swoim używaniem i motywację do zmiany. Również badania innych zespołów pokazują, że używanie marihuany ma np. minimalny wpływ na motywację czy gotowość do podejmowania wysiłku.
Inny szkodliwy stereotyp to przekonanie, że jeśli ktoś pali, to na pewno jest "ćpunem" – to etykieta, która często blokuje dostęp do pomocy i zniechęca użytkowników konopi do mówienia o problemie, więc tym bardziej ważne jest informowanie społeczeństwa o tym, że osoby używające konopi są tacy jak my.
Psycholog wskazuje, gdzie pojawia się problem. "Granica bywa płynna"
Jak wygląda przeciętna relacja użytkownika konopi z używką? Jakie są najczęstsze motywacje?
Większość użytkowników sięga po marihuanę dla relaksu, poprawy nastroju, z nudów lub towarzysko. Część – co ważne – używa jej, by poradzić sobie z problemami psychicznymi: stresem, lękiem, bezsennością. Tu pojawia się ryzyko – jeśli marihuana staje się narzędziem radzenia sobie z emocjami, rośnie szansa na rozwój problemowego używania. Z naszych danych wynika, że użytkownicy są często tego świadomi – ponad połowa osób zarejestrowanych w aplikacji wskazała chęć zmiany swojej relacji z marihuaną.
Kiedy zaczyna się problemowe używanie?
Granica bywa płynna, ale ogólnie można powiedzieć, że problem pojawia się wtedy, gdy marihuana zaczyna negatywnie wpływać na codzienne funkcjonowanie – zdrowie psychiczne, relacje, pracę czy naukę. Czerwoną flagą może być np. używanie od rana, codziennie, brak kontroli nad ilością, czy sięganie po marihuanę mimo odczuwania negatywnych konsekwencji. Kwestionariusz CUDIT-R pomaga to wstępnie ocenić – a narzędzia takie jak Cannabe pozwalają śledzić sposób używania konopi i wcześnie reagować.
Czy w Polsce uzależnienie od marihuany jest powszechne?
Nie mamy pełnych danych ogólnopolskich i podkreślamy to na każdym kroku. Aplikacja Cannabe jest skierowana do osób, które używają konopi, czyli nie mamy reprezentacji całej populacji a jedynie tej jej części, która sięga po marihuanę i dodatkowo odczuła potrzebę zainstalowania i sprawdzenia naszej aplikacji. W tak zdefiniowanej próbie ok. 70 proc. użytkowników miało wyniki wskazujące na ryzyko problematycznego używania. Unijne raporty szacują, że konopi używa ok. 15 proc. populacji osób dorosłych, w Polsce ten odsetek jest najprawdopodobniej podobny. Tak jak mówiłam wcześniej jedna na 11 osób palących się uzależnia. Co ważne, wiele osób nie trafia do terapii, bo nie postrzega swojej relacji z konopiami jako uzależnienia, choć doświadcza negatywnych skutków. Inną sprawą jest stygmatyzacja lub lęk przed konsekwencjami prawnymi, które także często blokują poszukiwanie pomocy.
Osoby uzależnione boją się stygmatyzacji. "Panują dwie skrajności"
Czy można zgłosić się na odwyk od marihuany? Czy to się zdarza?
Tak, można. Terapia uzależnień od marihuany jest dostępna – choć niestety wciąż niedostatecznie rozpowszechniona. Wiele osób nie wie, że taka pomoc istnieje albo boi się stygmatyzacji. Z naszych danych wynika, że ponad połowa użytkowników próbowała ograniczyć używanie, a 15 proc. podjęło próbę całkowitego rzucenia. To oznacza, że zapotrzebowanie na pomoc jest realne. Z wcześniej wspomnianych powodów, głównie stygmatyzacji i penalizacji, ale także trudności z dostępnością do specjalisty, alternatywną formą wsparcia mogę być narzędzia cyfrowe, w tym wspomagane AI.
Dlaczego tak trudno powiedzieć i otwarcie przyznać: mam problem z marihuaną?
Bo wokół marihuany wciąż panują dwie skrajności: albo jest demonizowana jako "narkotyk", albo bagatelizowana jako "nieszkodliwa roślinka". Prawda leży pośrodku. Stygmatyzacja, lęk przed oceną, lęk przed odpowiedzialnością karną sprawiają, że wielu ludzi woli "radzić sobie samemu" albo ignorować problem. Wśród niektórych grup funkcjonuje przekonanie, że to "miękki narkotyk", nieszkodliwa, naturalna substancja, bezpieczna, a nawet zdrowotnie korzystna. W przeciwieństwie do alkoholu czy opioidów, objawy uzależnienia od marihuany są mniej spektakularne i często rozwijają się powoli — dlatego użytkownicy marihuany często nie postrzegają swojego używania jako ryzykownego — nawet jeśli spełniają kliniczne kryteria zaburzenia używania substancji (cannabis use disorder).
Społeczne przyzwolenie, rosnąca legalizacja i obraz marihuany jako środka relaksacyjnego dodatkowo utrudniają dostrzeżenie, że codzienne używanie może prowadzić do problemów np. z regulacją emocji czy samokontrolą. Często działa też mechanizm zaprzeczania: "przecież normalnie funkcjonuję". Wszystko to sprawia, że uzależnienie od marihuany jest rzadko rozpoznawane — i trudniej się do niego przyznać.
Dlatego tak ważne są rzetelne badania naukowe, które pokazują, że uzależnienie od marihuany — choć inne w naturze niż od alkoholu czy opioidów — jest realnym i rosnącym wyzwaniem zdrowia publicznego. I należy zwracać uwagę na potrzebę opracowania narzędzi, które będą wspierać użytkowników w ocenie ich relacji z konopiami i w przypadku pojawienia się niepokojących wzorców używania będą to im sygnalizować lub też będa służyc jako narzędzie pomocy w regulacji używania.
Czy rekreacyjne używanie marihuany jest możliwe? Jakie są "zasady bezpieczeństwa"?
Na początku powiem, i podkreślę to mocno, że używanie konopi w Polsce w celach rekreacyjnych jest nielegalne. Z tego powodu trudno wskazać na bezpieczne sposoby używania substancji, która jest nielegalna i za posiadanie której można ponieść odpowiedzialność karną. Jednak rozumiem sens Pani pytania i odpowiem zgodnie z filozofią podejścia redukcji szkód, która zakłada, że ludzie sięgają po różne substancje – legalne i nielegalne – i zamiast udawać, że to się nie dzieje, lepiej dostarczać im rzetelnej wiedzy, by minimalizować potencjalne szkody związane z ich używaniem. W kontekście marihuany oznacza to m.in. unikanie łączenia jej z alkoholem, co może znacząco nasilić jej działanie i upośledzić funkcje poznawcze. Ważne jest także, by nie prowadzić pojazdów pod wpływem używek i nie używać marihuany codziennie – regularne, częste używanie zwiększa ryzyko uzależnienia i negatywnych skutków dla zdrowia psychicznego. Warto też zwrócić uwagę na sposób konsumpcji – palenie z tytoniem niesie dodatkowe ryzyko uzależnienia od nikotyny, a produkty o wysokim stężeniu THC (np. koncentraty) wiążą się z większym ryzykiem reakcji psychotycznych, szczególnie u osób młodych. I wreszcie: każda substancja działa inaczej na różne osoby – dlatego kluczowe jest, by znać swój organizm, obserwować swoje reakcje i nie używać marihuany w sytuacjach emocjonalnego kryzysu czy przewlekłego stresu.
Młodzież nie ma problemu ze zdobyciem narkotyków. "Z alkoholem jest jeszcze prościej"
Czy rodziców/opiekunów powinno niepokoić sięganie po marihuanę przez młodych? W jaki sposób powinni zareagować, by nie "spłoszyć" młodej osoby?
Tak, badania naukowe jednoznacznie wskazują, że używanie marihuany w wieku nastoletnim i wczesnej dorosłości może wiązać się z istotnym ryzykiem dla zdrowia psychicznego i rozwoju mózgu. Dodatkowo im wcześniejszy wiek rozpoczęcia używania konopi, tym większe ryzyko uzależnienia. Okres adolescencji to czas intensywnego dojrzewania struktur mózgowych, szczególnie płatów czołowych odpowiedzialnych za planowanie, kontrolę impulsów i podejmowanie decyzji. Badania neuroobrazowe pokazują, że regularne używanie marihuany może wpływać na procesy dojrzewania tych struktur modyfikując połączenia neuronalne.
Ponadto, badania longitudinalne (czyli "śledzące" osoby w czasie) sugerują, że częste używanie marihuany w młodym wieku może wiązać się z obniżeniem funkcji poznawczych i spadkiem IQ w dorosłości, szczególnie jeśli rozpoczęło się przed 18. rokiem życia. Młodzież, która używa marihuany, ma też zwiększone ryzyko wystąpienia objawów depresji, lęku, a w niektórych przypadkach nawet epizodów psychotycznych.
Jak zatem reagować? To, że młodzi ludzie próbują różnych substancji nie jest niczym odkrywczym i większość rodziców zmaga się z tym, że ich dzieci w którymś momencie próbują zakazanych substancji. Może być to alkohol, papierosy lub marihuana. Badania nad relacją rodzic–dziecko podkreślają, że ciepłe, wspierające relacje chronią przed ryzykownymi zachowaniami, nawet jeśli nie wykluczają eksperymentowania. Dlatego w sytuacji używania przez młodego człowieka substancji psychoaktywnych ważne jest, aby podejść do tego z otwartością i troską, i w miarę możliwości bez oceniania, krytyki. Zamiast moralizować, warto rozmawiać o tym, dlaczego nasze dziecko sięga po marihuanę — czy z ciekawości, czy z powodu presji kolegów i koleżanek, a może był to jego sposób na radzenie sobie ze stresem.
Czy narkotyki są łatwo dostępne? Czy młodzi częściej sięgają po marihuanę niż alkohol?
Z badań przeprowadzonych przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii (ESPAD) wynika, że młodzież nie ma problemu ze zdobyciem substancji psychoaktywnych. Deklarują, że w ciągu kilkudziesięciu godzin są w stanie zdobyć marihuanę, z alkoholem jest jeszcze prościej. Odpowiadając na drugie pytanie — alkohol wciąż pozostaje najczęstszą używką wśród młodych ludzi, nawet 80 proc. uczniów szkół ponadpodstawowych deklaruje w ankietach, że piło alkohol w przeciągu ostatniego roku. Jeśli chodzi o marihuanę odsetek ten jest zdecydowanie mniejszy i oscyluje w okolicach 30-35 proc.
A co dzieje się w sytuacji, gdy ktoś chce podjąć leczenie? Przyznał, że ma problem i potrzebuje wsparcia ze strony specjalistów. Czy dostęp do terapii uzależnień w Polsce jest ograniczony?
Niestety tak. Jest to pochodna ogólnej sytuacji w psychiatrii i problemów z dostępem do psychoterapeutów. Problemem są długie kolejki, różnice regionalne w dostępie do specjalistów, ogólny brak specjalistów i wspominana wcześniej stygmatyzacja, która utrudnia ten dostęp jeszcze bardziej. Kobiety rzadziej szukają pomocy ze strachu przed oceną, młodzi z kolei nie chcą być "terapeutyzowani". Dlatego tak ważne są narzędzia, jak Cannabe, które dają dostęp do wsparcia nie tylko natychmiastowo, ale także anonimowo i bez oceniania.
Czy legalizacja zwiększy używanie marihuany? To jeden z najczęściej stawianych argumentów — zwłaszcza przez przeciwników legalizacji i depenalizacji.
To jedno z najczęściej zadawanych pytań i jednocześnie temat wielu obaw – szczególnie w odniesieniu do młodzieży. Analiza dostępnych danych, w tym wyników badań opublikowanych przez EMCDDA (Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii), nie dostarcza jednoznacznych dowodów na to, że liberalizacja prawa prowadzi do wzrostu używania.
W badaniu obejmującym 11 krajów europejskich – m.in. Niemcy, Holandię, Hiszpanię i Wielką Brytanię – analizowano dane z lat 1994–2017 w grupie wiekowej 15–34 lata. Okazało się, że w krajach, które nie zmieniały polityki narkotykowej, używanie konopi systematycznie rosło. Tymczasem tam, gdzie wprowadzono depenalizację, odnotowano spadek deklarowanego używania. To sugeruje, że bardziej otwarta polityka nie musi iść w parze ze wzrostem konsumpcji. Warto też spojrzeć na aspekt ekonomiczny. Analiza przeprowadzona w Czechach, która uwzględniała m.in. wpływ legalizacji na dochody z podatków, koszty egzekwowania prawa, leczenie i działania z zakresu redukcji szkód, wykazała, że społeczne korzyści z legalizacji przewyższają koszty. Szacowany zysk netto wahał się od 34,4 do 107,6 mln euro rocznie, w zależności od scenariusza.
Widać więc, że dobrze przygotowana reforma prawa, wsparta edukacją, monitorowaniem i systemem wsparcia, nie musi prowadzić do wzrostu używania marihuany. Może natomiast przynieść realne korzyści społeczne, zdrowotne i ekonomiczne.