Ekonomiści od dawna interesują się działaniem podziemnych gospodarek narkotykowych, ale studiowanie ich w ścisłym sensie zawsze było utrudnione ze względu na brak dużych zbiorów danych. Istnieje wiele powodów tego niedostatku danych, z których najbardziej oczywistym jest fakt, że gdy obracasz nielegalnym towarem prawdopodobieństwo, że będziesz chcieć rozmawiać o swojej działalności, jest niewielkie (w każdym razie jeśli masz trochę oleju w głowie).
Choć trzymanie buzi na kłódkę może być dobre dla biznesu i z pewnością pomaga uniknąć krat, zrozumienie ekonomii narkotyków jest elementem kluczowym dla projektowania skutecznych przepisów regulujących postępowanie z substancjami kontrolowanymi i organizowanie pomocy potrzebującym leczenia, jest ono jednak zarazem praktycznie niemożliwe bez wiarygodnych danych konsumenckich.
W celu zwalczania opartej na złych radach polityki antynarkotykowej, która kształtowała Amerykę od czasu, gdy Nixon ogłosił wojnę z narkotykami w 1971 roku, Siddharth Chandra, ekonomista i dyrektor Centrum Studiów Azjatyckich w Michigan State University, sięgnął do historycznych kronik, by zbadać ekonomię zażywania narkotyków w czasach, gdy substancje, które są obecnie uważane za narkotyki z Grupy I nie tylko były legalne, ale były też przedmiotem handlu jawnie uprawianego przez rządy państw.
W pierwszym w badaniu tego rodzaju Chandra przyjrzał się informacjom na temat stosowania marihuany i opium na przełomie wieków na terenie Indii Brytyjskich, by móc posłużyć się danymi historycznymi powszechnie uznawanymi za wiarygodne.
"Sto lat temu te produkty były legalne" powiedział Chandra w oświadczeniu. "W Indiach Brytyjskich rząd jawnie nimi handlował, w związku z czym przechowywano drobiazgowe zapisy."
Korzystając ze 100-letnich akcyzowych raportów administracyjnych, szczegółowych ksiąg finansowych prowadzonych przez brytyjskie władze w prowincji Pendżab, Chandra znalazł zaskakującą zależność pomiędzy cenami marihuany i opium, a schematami zażywania tych narkotyków w prowincjach.
Odkrył, że gdy cena opium idzie w górę, skłania to użytkowników do przejścia na marihuanę. Co być może bardziej zaskakujące – działa to także w przeciwną stronę: gdy w górę pójdzie cena marihuany, użytkownicy przechodzą na opium, pomimo drastycznie odmiennych efektów działania obu substancji na organizm człowieka. W terminologii ekonomicznej zjawisko to nazywa się substytucją.
"Czas, miejsce i kontekst są różne, ale zjawisko jest to samo" wyjaśnia Chandra. "Możesz sądzić, że konsumenci traktują je inaczej, ale sam fakt, że stosowanie obu narkotyków daje bardzo odmienne efekty, nie oznacza, że ludzie nie będą przechodzić z jednego na drugi."
Trzeba wziąć pod uwagę, że być może Hindusi i brytyjscy rządcy rzucali na rynek w XIX wieku naprawdę mocne zielsko. Jak wspomina Chandra w swoim studium - pomimo tendencji do substytucji marihuany i opium, konsumenci nadal nie rezygnowali z opium na rzecz bhang (marihuany w jej najsłabszej postaci ). Efekt substytucji odnotowano tylko między opium i charas, czyli haszyszem.
Substytucja ta może być także wynikiem tego, że zarówno opium jak i konopie indyjskie były częścią tradycyjnej indyjskiej farmakopei, jakkolwiek według Chandry substancje te były stosowane głownie do celów niemedycznych.
"Istnieją rozliczne implikacje polityczne tych wyników" sugeruje Chandra. Przywołał trwającą obecnie w Stanach Zjednoczonych epidemię heroiny jako szczególnie silny przykład kryzysu, który może być napędzany przez łatwy dostęp do stosunkowo tanich substancji.
"Wiele osób zna kogoś, kto został dotknięty nałogiem heroinowym. Ale selektywne zakazy wymierzone w szkodliwe narkotyki mogą być nieskuteczne. Konsumenci mogą przerzucić się na inny środek.... [i] ukierunkowanie polityki i zasad jej egzekwowania na konkretny narkotyk może odbić się rykoszetem."