O tym, że nazywanie pacjentów "podludzkim gównem" nie pomaga w opanowaniu epidemii uzależnień

Dlaczego amerykańscy lekarze nienawidzą i boją się swoich pacjentów? SPOS – czyli subhuman piece of shit, "podludzki kawałek gówna" - to określenie użytkowników narkotyków od dawna obecne w tamtejszym szpitalnym slangu. Taka postawa wciąż pozostaje powszechna w kraju mierzącym się z problemem narkotykowej epidemii, co zdecydowanie nie przyczynia się do poprawy sytuacji.

Tagi

Źródło

Vice US
Maia Szalavitz

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Odsłony

2069

SPOS – czyli subhuman piece of shit, "podludzki kawałek gówna" - to określenie użytkowników narkotyków od dawna obecne w szpitalnym slangu. Taka postawa wciąż pozostaje powszechna w Ameryce mierzącej się z problemem narkotykowej epidemii.

Od dekad wiele osób borykających się z uzależnieniem bywało określanymi przez swoich lekarzy ohydną etykietką "SPOS", która stanowi skrót od subhuman piece of shit, czyli "podludzkiego kawałka gówna". Jest określenie funkcjonujące w szpitalnym slangu od lat, przekazywane przez doświadczonych lekarzy rezydentom, którzy przekazują je stażystom, ci zaś studentom medycyny. W artykule opublikowanym ostatnio w New York Times dr Jerome Groopman opisał, jak sam zapoznał się niegdyś z tym określeniem. Pracując jako stażysta w szpitalu Massachusetts General Hospital w Harwardzie w latach 70. był dumny, gdy uratował życie pacjentowi o imieniu Vinny, który miał niebezpieczną infekcję, pochodzącą z brudnej igły Młody lekarz uwierzył, gdy jego pacjent przysięgał, że nigdy więcej nie będzie wstrzykiwał sobie narkotyków, ten jednakże już po niecałym miesiącu wrócił na oddział ratunkowy z innym problemem powiązanym z nadużywaniem narkotyków.

Nadzorujący mnie rezydent powiedział mi, że byłem naiwny, wierząc w obietnice Vinny'ego; w żargonie rezydenta był on, jak wszyscy uzależnieni, SPOS - podludzkim kawałkiem gówna.

Samo istnienie tej etykiety jest znamienne dla sposobu, w jaki amerykański system opieki zdrowotnej sprawił, że lekarze i ludzie uzależnieni znaleźli się na pozycjach naturalnych wrogów. Podczas gdy lekarze niedawno wykształceni z zasady sugerują, że używanie tak piętnującego języka w ich srodowisku zanika, wielu mówi zarazem, że uprzedzenia, które on odzwierciedla, wciąż są druzgocąco powszechne. A jeśli nie zmienimy uwarunkowań strukturalnych, które są przyczyną tego problemu, niemożliwe będzie zakończenie kryzys przedawkowań, które są obecnie główną przyczyną śmierci Amerykanów poniżej 50 roku życia.

To brutalne piętno pomaga wyjaśnić, dlaczego ludzie uzależnieni tak często unikają opieki medycznej — i dlaczego, tak jak w 2015 roku, tylko około 3 procent lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej wzięło udział w szkoleniach koniecznych do zdobycia uprawnień do przepisywania ratujących życie leków takich jak buprenorfina (Suboxone), przy czym prawie połowa z tych 3 procent w gruncie rzeczy próbowała tego uniknąć. Jest oczywiste, że uzależnienie jest silnie napiętnowane w społeczeństwie w ogóle, częściowo dlatego, że jednym z zasadniczych celów kryminalizacji jakiegoś zachowania jest zawstydzanie i niszczenie reputacji tych, którzy się nie angażują, aby w ten sposób zniechęcać do niego innych. Dlaczego jednak stygmatyzacja wydaje się jeszcze gorsza wśród tych, od których należałoby raczej oczekiwać troskliwej opieki?

Jestem zasmucony faktem, że w ogóle stawiamy takie pytanie.

- mówi dr Esther Choo, profesor nadzwyczajny w Oregon Health and Science University, zauważając, że trudno jest opisać ilościowo uprzedzenia.

"

Zdarzało mi się już słyszeć określenia "narkus" ," ćpun"," "wyłudzacz darmowych dragów"... - dodaje dr Molly Rutherford, specjalistka od uzależnień z Louisville w Kentucky - Jestem pewna, że dla wielu ludzi są one zabawne, ale ich używanie nie jest bynajmniej produktywne, jeśli chodzi o walkę z opioidową epidemią.

Nie pamiętam, czy słyszałem termin SPOS – mówi dr Adam Lake, lekarz rodzinny z Lancaster w Pensylwanii - Słyszałem jednak o "wyłudzaczach dragów" i sądzę, że nawet jeśli istnieje jakiś odsetek uzależnionych faktycznie usiłujących wyłudzać od lekarzy narkotyki, to traktowanie tych ludzi na zasadzie SPOS w żaden sposób nie rozwiązuje problemu.

Dr Peter Grinspoon, lekarz podstawowej opieki zdrowotnej z Mass General, który sam cierpi z powodu uzależnienia od opioidów, opowiedział swoją historię w wydanej niedawno książce "Free Refills" ("Darmowe dolewki"). Chociaż podejrzewa on, że używanie przez lekarzy drastycznego języka, takiego jak termin SPOS, zmniejszyło się w ostatnich latach, uważa, że same uprzedzenia pozostają silne, jak nigdy dotąd.

Myślą to samo – może tylko ograniczyli samo używanie same stygmatyzujących przezwisk.

Sama kryminalizacja narkotyków jest kluczową częścią problemu. Ponieważ używanie opioidów w celach innych niż medyczne jest niezgodne z prawem, lekarze są jedyną legalną bramą do tych substancji. Ma to niezwykle problematyczne skutki uboczne na polu terapii bólu i uzależnień. Po pierwsze, oznacza to, że lekarze ryzykują więcej niż tylko utratę licencji, jeśli nie będą w stanie wykryć, że ktoś udaje ból, by zaspokoić swój nałóg - mogą również ponieść odpowiedzialność karną, jeśli pacjenci odsprzedadzą otrzymane narkotyki lub je przedawkują.

"To rodzaj poczucia niejasnego zagrożenia" - wyjaśnia Lake, dodając, że "obawy o utratę licencji i zarzuty kryminalne skutkują ciągłym, podskórnym lękiem i sprawiają, że jesteśmy naprawdę niespokojni. "

Fakt, że nie istnieje ani wiarygodny wykrywacza kłamstw, ani wykrywacz bólu, oznacza, że lekarze, którzy będą zbyt uprzejmi, mogą wpaść w kłopoty, nawet jeśli ich intencje będą zasadniczo dobre. Mogą na przykład zostać pociągnięci do odpowiedzialności za zgon spowodowany przedawkowaniem, nawet jeśli pacjent wstrzyknie sobie lek, który miał być połknięty, lub popije go alkoholem. Skłania to w efekcie wiele osób do unikania leczenia bólu opioidami.

Wygląda to tak, że mogę stracić licencję za traktowanie Cię we właściwy sposób

- mówi Lake.

Zwracając uwagę, że pacjenci uzależnieni lub leczący ból z pomocą opioidów są często zobowiązani do podpisywania umów dotyczących właściwego stosowania leków i regularnego poddawania się badaniom moczu, Grinspoon dodaje:

Zostaliśmy postawieni w roli policjantów i to jest naprawdę stresujące... To destrukcyjne dla relacji między lekarzem a pacjentem.

Wszyscy lekarze, z którymi rozmawiałam, zauważyli również, że przy obecnym stanie służby zdrowia — gdzie wizytom towarzyszy pośpiech, a od lekarzy oczekuje się zrobienia o wiele większej liczby rzeczy, niż jest to w danym momencie możliwe – jeszcze jedna zasada lub wymóg mogą wydawać się nie do zniesienia.

Można zrozumieć, dlaczego wielu lekarzy mówi: "Po prostu nie chcę się jeszcze i z tym borykać"

- powiedział Grinspoon.

A ponieważ to lekarze mają ostatnie słowo w kwestii recept, łatwo mogą stać się celem gniewu i desperacji uzależnionych pacjentów, którzy uważają, że potrzebują leków, bez względu na wszystko.

Jednym z możliwych sposobów rozwiązania tego problemu byłoby zmniejszenie potrzeby kłamania wśród uzależnionych pacjentów desperacko poszukujących dostępu do narkotyków. Gdyby pracownicy oddziałów ratunkowych i lekarze, którzy wyłapują ludzi praktykujących "doctor shopping", zaczęli po prostu przepisywać przy takich okazjach dawkę metadonu lub buprenorfiny do podania na miejscu, znacznie mniej osób byłoby skłonnych do symulowania bólu, by dzięki temu dostać narkotyki.

Prace Gail D'Onofrio pokazały, że inicjowanie na oddziale ratunkowym medycznie wspomaganego leczenia zaburzeń związanych z używaniem opioidów jest wykonalne i działa. Jej wstępne wyniki są teraz testowane w ramach badania wieloośrodkowego.

- powiedział mi Choo.

Aby było to najprawdę skuteczne, pacjenci musieliby mieć dostęp do leków podtrzymujących z dużo mniejszą ilością przeszkód, niż ma to miejsce obecnie. Innymi słowy, zarówno zdrowie osób uzależnionych, jak i ich relacje z lekarzami mogą zostać poprawione, pod warunkiem, że dostęp do leków pomocnych w uniknięciu objawów abstynencyjnych (i zmniejszeniu szansy natrafienia np. na zabójczy fentanyl) nie będzie warunkowany wymaganiami takimi jak wizyty u doradcy, regularne pokazywanie się w klinice i związany z ryzykiem wyrzucenia z programu terapeutycznego na przykład za używanie marihuany.

Lekarze potrzebują również bezpiecznej legislacyjnej przystani, gdy przepisują leki w dobrej wierze, w ramach swego rodzaju "niskoprogowej" opieki na uzależnionymi, albo w terapii bólu. Nie jest winą lekarza, jeśli zostanie oszukany przez kogoś, kogo nie ma powodu podejrzewać, że kłamie. Ludzie nie powinni ponosić odpowiedzialności za rzeczy, nad którymi nie mają kontroli.

Obwinianie lekarzy za zgony spowodowane przedawkowaniem, które zdarzają się przy takich okazjach, nikomu nie pomaga — i prowadzi lekarzy wprost do nienawiści i lęku, zarówno przed leczeniem bólu, jak i osób uzależnionych, co zmniejsza ich ogólną zdolność do empatii.

Ironią losu jest to, że leczeniu uzależnień daleko od najtrudniejszych lub beznadziejnych zadań, jakie stawia się dziś przed medycyną. Choć osoby aktywnie uzależnione mogą czasami być "trudne do polubienia", jak ujął to Rutherford, sytuacja z osobami wracającymi do zdrowia wydaje się zupełnie przeciwna – a prawda jest taka, że wraz z upływem czasu większość ludzi wraca do zdrowia.

Kiedy zacząłem to robić, stało się to moją pasją, ponieważ bardzo to bardzo satysfakcjonujące widzieć, jak zmienia się ich życie.

- powiedział Rutherford.

Właśnie dlatego poszliśmy na medycynę - aby pomagać ludziom.

Oceń treść:

Average: 8.5 (8 votes)

Komentarze

Mua (niezweryfikowany)

Momentami jak przekopiowane z translatora google

ben (niezweryfikowany)

Ameryka jest skończona, Bóg użyje Rosji by USA zniszczyć i Rosja to wykona uderzeniem atomowym a potem zniszczy Rym z Watykanem za zbrodnie i kłamstwa katolickiego kościoła.

bob (niezweryfikowany)

wats Rym?

Anonim (niezweryfikowany)

a może niech te podludzkie kawałki gówna wezmą odpowiedzialność za swoje życie, zamiast spychać ją na innych. Lekarz też człowiek i ma obowiązek troszczyć się, ale o siebie i swoich bliskich a nie o jakieś upośledzone dorosłe bachory

Moonglum (niezweryfikowany)

Dla osób normalnych wygląd narkomana, jego zachowanie i postępowanie budzi odrazę. Ale trzeba przyznać, że w XXI wieku narkomanię jako chorobę powinno traktować się tak jak inne choroby.

Zajawki z NeuroGroove
  • 25I-NBOMe
  • Pierwszy raz

Jak ktoś chce tych najciekawszych wrażeń, niech zacznie czytać od T+1:30

  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

Późny wieczór, początek nocy. Własny pokój, cisza i spokój, nastrój pozytywny bo dopiero co wróciłem z pracy a następne kilka dni mam wolne.

Zacznę od tego, że dobrych parę lat temu usłyszałem o nastolatkach ćpających lek do irygacji pochwy. Nie obeszło mnie to zupełnie, ot taka informacja jak każda inna. Jednak kowal losu uderzył w swoje kowadło i nadszedł dzień (a raczej noc). Prawdę mówiąc miałem ułatwione zadanie, bo znalazłem w domu trzy saszetki. Gdyby nie to, to raczej nieprędko wybrałbym się do apteki, bo nie miałem aż takiego parcia.

  • MDMA (Ecstasy)

Mnie sie sylvek zaczal dosc wczesnie, cos kolo 9 rano. co 4-5 godzin pol warszawskiego mitsu (pozdro dla tego co on juz wie :)) w sumie jakies 150-200mg w ciagu 12 godzin. wszystko na pusty zolad4k, w ciagu calego dnia nie bylo mowy o uczuciu glodu a po jakichs 16 godzinach postu poczulem ze cos tam ssie w srodku. ale nic nieprzyjemnego. z poltorej godziny od pierwszego gorzkiego przyszlo to genialne ciepelko. pani szefowa restauracji byla aniolem, teraz mi sie nasunelo zajebiste okreslenie- muminek. kobieta byla czysto muminkowa.

  • Dekstrometorfan
  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

Ciekawość Chęć na wyższe loty Głód adrenaliny Głód wiedzy Własny, ciemny pokój

WRACAM :)

Szybciej niż mogłem się tego spodziewać.

Przed państwem historia o fazie, która rozkurwiła wszystko, co się dało.

W formie mojego monologu spisanego na GG.

 

 

ja, 6 gru, 19:55

 

>19:50- tussidex w ilości 15 kapsułek wchodzi do japy

>Teraz, czyli 19: 55- czuję pierwszy efekt <rotfl>

>To będzie amejzin trip

>Bolała mnie głowa dziś.

>Teraz czuję takie przyjemne naciski zamiast bólu :))

randomness