10.07.2008
Artykuł/felieton z uczelnianiego miesięcznika Uniwersytet Kulturalny. wybledzony akapit można olać - to jakaś osobista wycieczka, za to reszta ciekawie traktuje o tradycji zażywania etanolu.
Nie sposób udawać że młode pisarki z kolorowymi włosami raczą się wyłącznie kolorowymi drinkami. Już nie preferują wyborowej, czystej jak kryształ polskiej okowity. Nie sposób też udawać, że się nie zauważa. Fakt - w polsce alkohol nie lesbijka [autor nawiązuje do innego artykułu w tym samym piśmie], więc rzadko ubiera się w czapkę niewidkę, dzięki czemu nie można narzekać na brak spektakulamych ekscesów w wykonaniu ludzi płci obojga i, rzecz istotna, rekrutujących się ze wszystkich warstw społecznych. Ale coraz mniej polskie, coraz mniej nasze są te ekscesy. I tego przeoczyć nie sposób, skoro nawet nasza młoda literatka, korzystając z "nafalizmu" pisząca felietony w znanym ekskrakowskim magazynie z tradycjami, posuwa się w sprawach alkohoIizowania do godnego krytyki kosmopolityzmu. Literatka owa zasłynęła debiutem stanowiącym celną, nakreś1oną strumieniem świadomości, socjologiczno-antropologiczną analizę rodzimej subkultury młodzieżowej. Jednak w twórczości publicystycnej, w której narratora gładko można utożsamiać z autorem, dokonuje rzeczy karygodnej - promuje obce, koloryzowane trunki, stanowiące silną konkurencję dla rodzimej wyborowej. To prawda, że można bronić autorki, bo w posiadanie wspomnianych napojów nie weszła poprzez świadome przeznaczenie części swego honorarium na ich zakup - butelki z zawartością były jedynie prezentem od innej znanej osobistości ze świata mediów (a znając życiorys tej osobistości oraz charakter wydawanego przezeń "dziennika cotygodniowego" można nawet zaryzyować twierdzenie: "mediów alternatywnych"). Czym jednak bronić kulminacji opisanej w felietonie historii, jeśli nie było nią nic innego niż ordynarne wydalenie nieprzetrawionych strzępów jedzenia, którego dokonał pewien poeta o ekstrawaganckiej fryzurze - jak dotąd nieznany szerzej przedstawiciel młodej stołecznej bohemy artystycznej zwanej niekiedy "warszawka"? Oczywiście stymulatorem były pochodzące z darowizny zachodnie Wynalazki, więc okolicznością łagodzącą nie może być nawet fakt, iż rzecz miała miejsce na ulicy Piwnej.
nazwa substancji: benzyna lekarska
poziom doswiadczenia: thc, #, xtc, lsa, dxm, benzydamina I
wiele innych...
metoda zazycia: kiranie ze szmaty
set & setting: moja piwnica, chec sklimacenia sie czymkolwiek.
Doświadczenie:dxm,kodeina,alkohol,mieszanki ziołowe,thcm,tabsy.
Set& settings: błogi nastrój, środek nocy,plaża,jezioro, n-ty raz z dxm'em + muzyka.
Doświadczenie:dxm,kodeina,alkohol,mieszanki ziołowe,thcm,tabsy.
Set& settings: błogi nastrój, środek nocy,plaża,jezioro, n-ty raz z dxm'em + muzyka.
375mg / ok.80kg.
18 l.
23:50
-Mogę już?
-Jest już dawno ciemno,możesz.
Zawsze chciałam,przeżyć tripa na plaży..z gwiazdami... .
Biorę, krzywie się, popijam..
00:30
Spokó i cisza. Ogólnie spoko.
Dziś ciąg dalszy raportu ze strony: https://neurogroove.info/trip/zrozumia-em-przes-anie-thc
Obudziłem sięprzed 11:00. Zapodałem 2 kapsułki Citroseptu. To jest grejfrut w tabletkach. Wersja forte :)
Około 11:30 - pierwszy skręt z maryśki zmieszanej z tytoniem. Standardowo, 1/3 paapierosa.
11:40 - poszedłem do dilera po 2 gramy. Ciepło jak diabli. Mokra koszula od tego gorąca. W ogóle nie czuję działania THC.
Komentarze
Dlaczego Mcdonaldyzacja?????
... bo płynie z tego prosta racja